|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
27-02-2019, 21:22 | #411 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 27-02-2019 o 21:46. |
28-02-2019, 00:32 | #412 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
28-02-2019, 14:30 | #413 |
Reputacja: 1 | Człeczyna leżała na skraju rzeki, a prąd bujał jego ciałem na wpół zanurzonym w wodzie. Z daleka było widać, że martwa. Pozostało z niesmakiem podejść i butem odwrócić zwłoki twarzą do góry. - Hmm, hmm, hmmmm - Oleg pomrukiwał odnajdując kolejne interesujące przedmioty. Kiedy skończył wyciągnął ciało z wody i zawlekł w krzaki. Zdjął z niego drogą, przemoczoną koszulę odsłaniając pękaty brzuch topielca i sięgnął po sztylet. - Wszyscy jesteśmy tylko mięsem - Powiedział do martwego parszywca i rozciął w poprzek bladą skórę od boku do boku na wysokości pępka. Wdzięczności wypłynęły natychmiast. Człowiek nie różnił się w środku od jelenia, ale śmierdział jakby bardziej. Oleg zasłonił nos zdjętym z nieboszczyka ubraniem i wstał. Z pewnej odległości przy pomocy rohatyny rozrzucił jeszcze jelita dla pewności, że zaproszenie do stołu zostanie dostarczone i resztę pracy pozostawił wilkom, niedźwiedziom i krukom. Wkrótce nie zostaną z niego nawet kości. Frietz zebrał wszystkie ciekawe przedmioty i wrócił do grupy. - Wujek Oleg przyniósł prezenty - wyszeptał na tyle głośno, żeby zaciekawić wszystkich obecnych i rozłożył na ziemi pakunek z ubrania i zbroi Parszywca. - Dla każdego coś miłego - dodał z uśmiechem i chwycił za pierwszy przedmiot. - O. Taki kłujak dla pani. - Rzucił w kierunku Leonory zdobiony rapier - Ładny, ale niepraktyczny, zupełnie jak kobieta, więc proszę zrób z nim co chcesz. - Mieszek dla Pana, panie Truskawa, a to cacuszko dla Pana - Oleg wręczył dziwnie wyglądający pistolet Detlefowi. Nie czekał na jego reakcję, żeby nie pomyślał sobie, że chce go, nie dajcie bogowie, udobruchać. Oleg nie zwykł zjednywać się z ludźmi poprzez podarki. Zwykle w ogóle nie zwykł się zjednywać, ale krasnoludzkie dłonie były chyba najodpowiedniejszymi dla tego przedmiotu. Dał mu go zatem i się po prostu odwrócił. - Ubranie na rozpałkę pójdzie jak się wysuszy. - Dodał sam do siebie i upchnął materiał w plecaku. - Co dalej? - Zapytał samemu siadając na ziemi i przebierając się w widocznie znamienitej jakości skórznie, którą również przyniósł ze sobą. Ciasno ściągał rzemienie i klamry. Gdy wstał potruchtał w miejscu. - No khuurwa! - powiedział z zadowoleniem. Zarzucił swój przykurzony płaszcz i sięgnął po ostatni przedmiot. Napierśnik. Estetyczny, lekki i nawet na oko laika doskonałej jakości, ale nie w stylu Olega. - Masz, bo ostatni popsułeś - podał zbroję Gustawowi. On lubił takie świecidełka. Ostatnio edytowane przez Morel : 01-03-2019 o 07:16. |
28-02-2019, 15:02 | #414 |
Reputacja: 1 |
|
28-02-2019, 15:37 | #415 |
Reputacja: 1 | - Niezła robota. Szkoda że nie udało się ich więcej ubić. Ale nie zwiewają. Pewnie ich za jaja powieszą za stratę dowódcy, ludzi i nie ubicie nas, nawet jeżeli mają taką cenną informację jak to gdzie jesteśmy. - rzekł Galeb zbierając swoje graty i otrzepując z wody pałatkę. Zgarnął sakiewki martwych granicznych, aby potem w spokoju przeliczyć złoto i rozdzielić. Wziął też manierki i gąsior wódki. Potem wytarł metalowe części ekwipunku z wody i wylał ją z butów. Lepiej teraz się oporządzić kiedy tamci się cykają z przejściem przez bród. - Jeżeli nas będą ścigać konieczna będzie pułapka. Albo wykrwawienie ich. Zastanawiał się czy nie wziąć też czegoś z pozostałych rzeczy. Wszak woda spłukała wiele z tego co niosły zwierzęta. Może znajdą to jeszcze na brzegu... może nie. Ostatecznie nie wziął nic ponad kasę, manierki i gąsior. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 28-02-2019 o 16:11. |
01-03-2019, 08:32 | #416 |
Reputacja: 1 | Gdy Frietz rozdał ekwipunek i przygotował się do drogi spojrzał rzewnie w dół rzeki. Sporo przydatnych rzeczy popłynęło z prądem. Westchnął i odwrócił się zrezygnowany. Gdy podniósł wzrok napotkał jednak zadziorne spojrzenie rączego rumaka pod opieką Leonory. Wpatrywał się w jego czarne ślepia mrużąc oczy. Miał wrażenie, że koń robi dokładnie to samo. Najwyraźniej nie ufali sobie, ale jeżeli oboje wykażą się pragmatyzmem, to może się dogadają. Zwierze potrzebuje opiekuna, a Oleg na wierzchowcu mógłby przetrząsnąć brzeg rzeki w kilka chwil. Ponownie przypomniał sobie bolesne wspomnienie wysadzenia z siodła. Było to co prawda dawno i w formie zabawy, ale podstawy jeździectwa znał. Stanął więc oko w oko w wyrośniętą bestią. Nie mówił do niej, bo jednak koń człowieka nie zrozumie. Przynajmniej nie jego mowy. Wojna na spojrzenia zdawała się trwać w nieskończoność. - Przejadę wzdłuż brzegu. Może znajdę nasz sprzęt. - Odezwał się w końcu i choć w głosie silił się na pewność siebie wcale nie czół, żeby wierzchowiec uznał jego wyższość i miał ochotę na wspólną przejażdżkę. - Wrócę szybko i znajdę was po śladach. Tylko ustalmy w którym kierunku pójdziecie. - mówił i jakby mimochodem przesunął się do boku rumaka by w pewnym momencie wskoczyć na jego grzbiet. Nie będzie przecież czaił się bez końca... |
02-03-2019, 21:23 | #417 |
Reputacja: 1 | Starcie było wygrane, nikt z ostatnich nie odniósł poważnych obrażeń. Niestety podjazd Granicznych nie został całkowicie rozbity i mógł stanowić w niedalekiej przyszłości zagrożenie. To byli najemnicy mogli kontynuować pościg, wrócić do swoich po posiłki, lub zdezerterować. Próbować robić pułapkę przy brodzie? Szary czarodziej rozważał przez chwilę, czy nie upodobnić się do Parszywaca, nie czołgać w stronę rzeki licząc, że Graniczni spróbują pomóc swojemu dowódcy. Wtedy Ostatni mogli by wrócić, zaczaić się, zaatakować i ich wytłuc. Niestety czar trwał zbyt krótko, aby to się mogło udać.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
02-03-2019, 22:46 | #418 |
Reputacja: 1 | Bert sprawdził truchło Parszywca, gdy dowiedział się że nie żyje, a potem odtańczył taniec zwycięstwa. Jeszcze został tylko Shreder i dług krwi zostanie spłacony. Ten ostatni martwił go trochę, bo zapadł się jakby pod ziemię, a przecież takiej okazji do łupienia by nie przepuścił. |
03-03-2019, 19:36 | #419 |
Reputacja: 1 | - Bert w tym co mówisz jest tylko jedne problem. -Mag chętnie zgodziłby się z niziołkiem gdyby mieli nieograniczany czas, ale nie mieli tego luksusu. - Brak mi wiedzy i wojennego doświadczenia, ale na ich miejscu wysłał bym jednego po posiłki i zaalarmował najbliższe siły w pobliżu, a resztą nie pozwoliłbym nam choćby spać. Graniczni to nie idioci, raz dali się zaskoczyć teraz to prędzej oni zastawią na nas pułapkę. - Ritter zaswędział kark, trzasnął się tam ręką i zadowoleniem spostrzegł, że zabił komara. W między czasie wpadła mu do głowy inna propozycja, normalnie byłby przeciwny rozdzielenie się, ale to może mogłoby się udać.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
04-03-2019, 10:30 | #420 |
Reputacja: 1 | Dojrzawszy pistolety wśród zdobycznego ekwipunku oczy krasnoluda zaświeciły się z radości. Garłacz posiadał wiele zalet, jednak przy strzelaniu w pojedynczy cel zużywał mnóstwo amunicji, a przy tym zwiększał ryzyko trafienia postronnych osób. Pistolet nie oferował dużego zasięgu, jednak dwa takie pozwalały szybko wpakować dwie kule w nieszczęśnika po drugiej stronie luf. Osprzęt dodatkowy, czyli kule i ładunki prochowe w ładownicach pozwalał odbudować skromne zapasy brodacza. Wtedy pojawił się szeregowy Frietz i zaczął rozdawać fanty znalezione przy jednym z Granicznych, którego porwał nurt rzeki. Kolejny pistolet w rękach krasnoluda sprawił, że ten najpierw podejrzliwie łypnął okiem na darczyńcę, by dojrzawszy wyraźnie krasnoludzką robotę w postaci charakterystycznych ornamentów na lufie i wyłożonej rogiem muflona rękojeści złagodzić wyraz twarzy i podsumować podarek pełnym zainteresowania mruknięciem. Nieskrywanej radości nie zepsuł nawet fakt, że broń zdawała się być uszkodzona - zbliżająca się wizyta w karaku z pewnością będzie doskonałą okazją do naprawy. - To może się udać. - Powiedział włączając się do rozmowy co do dalszej drogi i problemu, jakim mogli stać się depczący im po piętach Graniczni. - Żeby nie spowalniać marszu ze dwie osoby mogą pójść dalej z kucami, a reszta przyczai się tutaj. Po walce możemy dołączyć do taboru podróżując konno... - wzdrygnął się na myśl o czekającej go morderczej próbie. - Powinniśmy też upewnić się, że Graniczni nie spróbują nas obejść, przeprawić się w innym miejscu i zaatakować z flanki. - Dodał.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |