|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-10-2022, 22:57 | #91 |
Reputacja: 1 |
|
05-10-2022, 20:34 | #92 |
Reputacja: 1 |
|
05-10-2022, 21:07 | #93 |
Reputacja: 1 | Jeden z głowy, ufff. Co za ulga. Teraz ubić resztem, tak dla bezpieczeństwa by wypadało. Myślomc to Epigobleusz zaczomł stopniowo przemieszczać siem do przodu, krok za krokiem, nie za szybko, bo nadal wrogu dużo. Iść za ciosem - jak my ich nie dojedziemy, to oni nas dojadom. Póki siem nie ruszajom, teraz albo nigdy. - Hej, kołpaaaakiiii, tego z prawej teraz otoczmy. - Bez nich nie pójdem. Szybko to zrobim i pozbieram wszyściutko. Te szkieleciory to niezłe som, tyle tego żelastwa majom, im już siem nie przyda. Za to mi nigdy sprzemtów za wiele. Dawno, już żem niczego nie stworzył. |
06-10-2022, 12:58 | #94 |
Administrator Reputacja: 1 | Kamulec przez kilka chwil stać i paczać na to, co zostało ze szkieleta. Kupa gnatów nie zdała się Kamulcowi niczem strasznem i żal go wzion, że nie on to szkieleta w stos gnatów zamienił. Żal go za gardło wzion i dusił, i dusił... Na szczęście nim Kamulec dech do cna stracił, głos snota, co długaśne i nie do zapamiętania imię nosił, wyzwolił go z tego stanu. Kamulec mocniej ścisnął korbacz i ruszył tam, gdzie stał Epi...coś...tam. |
06-10-2022, 20:02 | #95 |
Reputacja: 1 | Gobelinowi trochę odpierdoliło od sukcesu woda sodowa uderzyła mu do głowy zaczął recytować: I wtedy to Czmych wespół z jego wierną żabą obezwładnili wroga A Gobelin dzielnie i bohatersko uniósł młot zwany Szkieletołamaczem I ciosem potężnym rozbił wroga, aby potem żłopać jego szpik I mąkę kostną zażyć! Gobelin spróbował rozbić kość, aby wyssać szpik, a potem spróbował rozetrzeć młotkiem kawałek kości, bo kiedyś widział jak Orgliny zasuwały biały proszek nosem a potem dostawały kopa siłu coby napierdalać wroga a on potrzebował tego kopa aby zabić kolejnych szkiletttówek! |
06-10-2022, 20:51 | #96 |
Reputacja: 1 | Szmælc mamroczonc pod nosem na bezmyślne snoty, minoł Wszobuja, który tylko stał i siem gapił, dotarł do jaszczurki. Zawionzał linem a potem wrócił do jaskini. Po drodze znowu minoł Wszobuja, który teraz jedno ćmił fajkem i dalej nic nie robił. Kiedyś mu siem to zielsko skończy i przyjdzie do Szmælca po towar, oj przyjdzie. Bo na zielsku to siem nikt nie znał tak dobrze, jak kupiec. Tymczasem głupie snoty zagarniały co lepszejsze fanty dla siebie. Bendzie musiał je jakoś potem od nich wycyganić. Ale lepiej odpuścić parem fantów, a sprowadzić wiencej miensa armatniego, niż zebrać szmelc i dać siem zabić. Oj tak! Czmych opaczył kowadło. Kowadło wyglondało na duże, cienżkie i solidne. Kawał żelastwa, ho, ho. I miecz taki jak dla goblina, a może nawet orka. Snotling to by musiał w dwie łapy go chycić, coby dobrze było. Kamulec to tym by potrafił wywijać. Za to młot, który miał szkielet, wyglondał na taki, co by go Czmych mógł w jednej rence mieć. Wyglondał fajnie. Przykurcz opaczył stół. Nie było tam zbytnio nic ciekawego. Znalazł kawałki metaluf, każdy w innym kolorze. Jeden były prawie biały, drugi bardziej srebrny, trzeci złoty, czwarty zielonkawy, pionty prawie czarny. Na stole stał też jakiś zamknienty słój z kawałkami czegoś w środku. Oglondał siem przy tym, czy szkielety siem nie zasadzajom na nich. Kamulec zachencon przez Epigobleusza ruszył zmierzyć siem z kolejnym szkieletem. Inżynier zachencał go gorliwie, samemu pilnujonc mu pleców, coby jakiś zdradziecki kościec go nie napadł. Kamulec z odwagom natarł i zaczoł okładać kościeja swym korbaczem. Kawałki kości latały wkoło i wkrótce po szkielecie zostało ledwie wspomnienie, czarne lakierki, co jeszcze... Znalezisko to dla Epigobleusza wielce przydatnym siem nie wydało, ale Kamulcowi wydało siem bardzo fajne. Topór był duży taki, co go w dwie rence snot wzionć musiał. Ale on siem znał na takiej broni. Trochem wolniej siem niom machało i tarczy używać nie można było, ale jak takom siem przyłoży, to ho ho... Inżyniera dużo bardziej zaciekawiła urzondzenie stojonce bliżej ściany, wielkie koło na nogach. Ciekawe, do czego służyło? Szmælc zdonżył akurat zejść na dół, by być świadkiem pogruchotania wszystkich kości kolejnemu szkieletowi. Chwilem za nim pojawił siem Wszobuj. Gobelin upojon zwycienstwem postanowił je swientować. A gdybym był młotkowym, w jaskini z młotkiem szalał... - nucił sobie pod nosem, rozbijajonc kości na coraz mniejsze kawałki. Jak już zrobił z tego całkiem małe kawałeczki, to przyłożył nos do ziemi i zaczoł wciongać to, co stworzył. 1-10:+1S, 11-79: nic, 80-98:-1 Żyw, 99-00 śmierć. Rzut=79 Niestety, jeno siem zakrztusił aż mu ślozy z oczu pociekły. Widać, coś źle zrobił. Wydłubał sobie z nosa chrzonszcza, którym siem tam znalazł. Wyglondał smakowicie. Gobelin rozejrzał siem i dostrzegł Wszobuja. No ten chyba bendzie wiedział, jak zrobić takie coś do niuchania. W końcu znał siem na robieniu różnych specyfików, nie? Niech siem weźmie do roboty w końcu. Przyszedł na gotowe, gdy Zabójca Szkieletuf Gobelin narażał życie. ________ Trartex joł brać noże do wora, ale tych noży było wiencej, niż mógł policzyć. Wór stawał siem cienżki i cienżki. Oj bardzo cienżki, aż cienżko było go podnieść. A i worek wyglondał, jakby siem miał zaraz rozpaść od tych skarbów. No i maczugem do renki mógł wzionć, ale już i tak było mu cienżko... to siem zawahał... Obejrzał kulki. Ale jak długo by ich nie oglondał, to nadal mu wyglondały na jagody. Z każdej strony. Trochem starawe i pomarszczone, ale jagody. Jak jagody, to można je zjeść. Chyba, że trujonce... wtedy nie jeść. Jakby kto siem na tym znał, to by wiedział, a tak to znowu, jak z grzybami... Po długim namyśle chwycił za dzban i korek, który gom zatykał, wyciongnoł. Jakaś para czy mgła buchnenła z niego, w oczy zaszczypała, w nosie zakrenciło... łoooo!!!! gorzało!!! Na dnie dzbana gorzało była! Od razu przypomniała mu siem jego babcia, sendziwa matrona rodu (1). Była najstarszym snotlingiem, jakiego w życiu widział. Ona potrafiła gorzałem zrobić, że pchła nie siada! Co prawda na stare lata staruszce umysł nieco szwankował, bo co to ta nie-dziela, o której snotling myślał, to nikt nie wiedział. No to i wszyscy myśleli o tej nie-dzieli co to ona je, ale potem ich ogr zjadał. Jak takiego snota, co myślał o nie-dzieli zjadał ogr, to znaczy siem była sobota (2). ________ Przypisy: (1) babcia dożyła sendziwego wieku 5 lat (3). Niestety snotlingi na ogół do pienciu liczyć nie potrafiom, nie wiedzom co to te lata, no i niezbyt siem orientujom, kiedy kończy siem jeden dzień a zaczyna drugi. Żyjom pod ziemiom i nie som na bieżonco z porami dnia i nocy. (2) sobota w plemieniu Trartexa była codziennie chociaż z powodów opisanych w (1) snoty o tym też nie wiedziały. (3) przedawkowała (4) gorzałem, bo by pożyła dłużej. (4) wlazła do dzbana z gorzałom i nie potrafiła z niego wyjść. Dopiero gdy snoty opróżniły dzban znalazły w niej pokurczone ciało babci, która wyglondała jak robaczek. To znalezisko wyjaśniło oryginalny i wybitny posmak tego dzbana z gorzałom (5). W slangu używano słowa „kill” na zabicie kogoś lub czegoś, wienc gorzałem nazwano te-kill-om. (5) jeszcze tej samej nocy (a może dnia? Patrz (1)) znikneło wiele sendziwych snotów. Jedni obstawiajom, że skończyli w dzbanach. Inni, że dali dyla, żeby w tych dzbanach nie skończyć. |
07-10-2022, 17:16 | #97 |
Reputacja: 1 | "Kawałki metaluf? A na co mię to? Kamykuf szukam" - rozmyślał Przykurcz gdzebionc w tym co znalazł na stole. Słój z czymsić w śrotku wydawał siem być ciekawszy. Snotling wzioł go pod pachiem i ruszył dalej szukać skarbuf. Jego uwagiem przykuł duży stół, co jakiś miecz i jakieś renkawice na nim leżeli. Tyle, że łobok dwaj szkileci stali. To Przykurcz sobie pokombinował, że ich łukiem minie. Doszed wienc do ściany, omijajonc jakiś dziwny wózek i wzdłuż niej poszed za stoła, co by móc go przegrzebać. Cały czas zastanawiał siem tyż co to jest to w słoju. Ale jakoś bał siem otwierać, to tylko siem na to gapił i wytenżał swój snotliński umysł.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
07-10-2022, 21:21 | #98 |
Reputacja: 1 | Gobelin aktorem był znakomitym otarł oczy i powiedział - whooo dobry towar! To co ? Bierzemy się za kolejnego kostka ?- Spytał te snoty i zwierzaki co to były w pobliżu starając się odzyskać nieco panowania nad sobą. Potem zamierzał ruszyć dupę i zaatakować szkieleta przy kowadle na prawo wpierwej jednak upewnić się musiał że inne snoty z nim pójdą a nie wystawią go na uwagi odwrócenie żeby samemu wroga dopaść jak on zajęty ubijaniem Gobelina będzie! |
08-10-2022, 08:33 | #99 |
Reputacja: 1 | Szmaelc paczał i pomyślał, że jak snoty zajmują się kościakami to on zerknie co cennego tu jest prowadząc zwierza ze sobą coby na niego towar wziąć. Dużo ciekawych rzeczy widział, grzyby też były jeśli go nochal nie mylał... grzyb dopra rzecz. Duszo z grzyba zrobić można, a Wszobój był z niemi... Jak pomyślał tak zrobił. Ostrożnie i z bezpiecznej odległości mijając szkieletory.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 09-10-2022 o 06:55. |
08-10-2022, 09:09 | #100 |
Administrator Reputacja: 1 | Lupu-cupu, łupu-cupu... Korbacz przecinać powietrze, kości szkieleta trzeszczeć, kruszyć się... i wreszcie szkielet paść, a wielgachny topór walnąć na ziemia tuż obok Kamulec. Snot machnąć jeszcze dwa razy korbaczem, a potem schować go i chwycić topór. Duuuży topór, co go trzeba było w dwóch łapach trzymać, ale Kamulec wiedzieć, że gdy on walnąć tym toporem, to musieć boleć. Kamulec ruszyć na kolejnego szkieleta. |