Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-07-2019, 14:28   #151
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Nie pamiętam kiedy ostatnio tak oberwałem - odparł Charles. - I czy w ogóle tak oberwałem - sięgnął odruchowo od swojej szyi i bezskutecznie próbował znaleźć ślad po ranie.
Blondynka zmarszczyła brwi, gdy w jej myślach mimowolnie pojawił się przebłysk sceny, w której Billy nożem przejechał prawnikowi po szyi. Energicznie pokręciła głową.
- To wszystko co się dziś wydarzyło jest... - szukała przez chwilę odpowiednich słów. - ... Tak bardzo mnie przerasta, że jestem skora uwierzyć, że się nie wydarzyło - westchnęła.

- Ale przynajmniej jest ciekawiej niż gdybym cię posłuchał i został korporacyjnym prokuratorem - uśmiechnął się blado, ale szczerze. - Co teraz proponujesz?
- To że byłbyś prokuratorem nie oznacza, że przestałbyś robić takie głupoty co dziś, wystarczy spojrzeć na mnie - mrugnęła do niego co było jasnym przekazem, że nadal mu będzie o tym wspominać. O dziwo kiedy Charles sobie słodko spał, a ona w końcu zapanowała nad nerwami... - Robiłam głupie rzeczy w swoim życiu, jednak to bije je wszystkie na głowę - ... choć wiedziała jak bardzo igrali z życiem, to wciąż czuła podekscytowanie po tym ożywczym zastrzyku adrenaliny jaki wtedy ją zalał. - A proponuję, żebyś porządnie wypoczął, bo może jestem zielona jeśli chodzi o te twoje sztuczki, ale po tym co powiedziała Pandorina wnioskuję, że nie był to dla ciebie spacerek.
- Po prostu trochę przeholowałem próbując nas stamtąd wyciągnąć. - Morgan starał się to zbagatelizować, ale widać było, że silił się na żartobliwy ton.
- "Prawie poświęciłeś swoją duszę" nie brzmi jak trochę - zwróciła uwagę na to, że nie była głucha wtedy w gabinecie jego szefowej. - Co by było gdybyś jednak ją poświęcił? - zapytała z powagą w głosie.
- Przestałbym istnieć - wzruszył ramionami. - Każdy ma swoje naturalne zasoby z jakich może korzystać i które regenerują się w czasie odpoczynku lub medytacji. Jeśli jednak naturalne zasoby się skończą, to mimo wszystko można zaczerpnąć moc głębiej. Albo ci się uda albo nie - heretyk w bardzo nieskomplikowany sposób przedstawił ten proces.
- Ok, czyli więcej szczęścia niż rozumu... - mruknęła Irya trawiąc tą nową wiedzę. - Bo wyobrażałam sobie, że obudzisz się jako bezmózgi pomiot Ciemności - zażartowała sobie, ale cień ulgi przeszedł przez jej twarz.
- Jakoś nie było wyboru. Jakbym nie podjął ryzyka to oboje skończylibyśmy martwi.

- Tak... Raczej tak... - pokiwała głową, ale sama nie wiedziała czy to do niej dociera. - Najbardziej mnie teraz wścieka fakt, że ten cały Billy wymiga się pewnie z ran tak samo jak ty. Mam nadzieję, że skurwysyna przynajmniej porządnie zabolało. I co tam się właściwie wydarzyło? Jak on mógł tak nas podejść?
- Nie mam pojęcia - przyznał Charles. - Przekażę o nim Pandorinie co tylko pamiętam, a ona na tej podstawie dowie się coś więcej. Ciekawi mnie bardziej co zrobi w związku z tobą.
Irya zmrużyła gniewnie oczy.
- Lepiej dla niej, żeby po prostu ignorowała moją egzystencję, a w zamian mogę zaoferować to samo względem jej osoby - odparła.
- Twoja osoba jest dla niej potencjalnym zagrożeniem. Najprościej byłoby dla niej się ciebie pozbyć. Jeśli tego nie robi to znaczy, że może mieć w stosunku do ciebie jakieś plany - myślał głośno Morgan.
Irya prychnęła.
- Jak mnie zabije to dopiero zaczną się dla niej problemy - stwierdziła z zaciętą miną. - I jeśli jest bystra to powinna sama na to wpaść, bo gdy byłeś nieprzytomny to dość jasno dałam jej do zrozumienia co o niej myślę.

Morgan otworzył usta jakby chciał podjąć dyskusję, ale jedynie wypuścił powietrze.
- Przekonywanie cię do czegokolwiek jest bezcelowe. Jedyne co mogę zrobić to być w okolicy jak narozrabiasz i wpakujesz się w kłopoty - powiedział z uśmiechem, a następnie podniósł się i podszedł chwiejnym krokiem w kierunku łazienki.
- A ty niby dokąd się wybierasz? - zapytała odkładając pusty kieliszek na półkę przy łóżku.
- Śmierdzę - odpowiedział jednym słowem nie zatrzymując się.
- Mam ci przypomnieć, że choć nie masz po tym śladu, to wylało się z ciebie całe mnóstwo krwi? - powiedziała wstając.
- Jestem twardszy niż ci się wydaje - machnął ręką bagatalizująco. - Nie używam odporności na ból za każdym razem gdy przetnę sobie palec.
Blondynka westchnęła przeciągle i poszła za nim. W korytarzu czuć było wybielacz, a na podłodze nie było już śladów po brunatnych pozostałościach krwi.
- Polecam użyć innej łazienki - ostrzegła patrząc na zamknięte drzwi naprzeciw wejścia do gościnnej sypialni.

Morgan uchylił drzwi łazienki. W środku unosił się zmieszany zapach chloru, krwi i tego brudu z podziemi. Pomieszczenie wyglądało na posprzątane i tylko w wannie wrzucone były zakrwawione ubrania i ręczniki. Prawnik spojrzał pytająco na blondynkę.
- Ja bym się tu nie myła - wzruszyła ramionami Irya i skrzyżowała ręce przed sobą. - Z resztą ta na górze jest ładniejsza. Bo dasz radę wejść po schodach na piętro? - uśmiechnęła się uroczo.
Mężczyzna rzucił okiem na kabinę prysznica i już miał zaoponować, ale z jakiegoś powodu się rozmyślił.
- Dam radę - zapewnił z kpiącym uśmieszkiem i ruszył w kierunku schodów, a Irya podążyła za nim.
- Więc potrafisz się teleportować... - wspinając się za nim po schodach zaczęła w końcu temat, który nurtował ją odkąd z żył wywietrzała jej adrenalina. - Czyli wcale nie potrzebujesz przepustki, żeby dostać się do mojego mieszkania? - zapytała.
- Potrafię otworzyć portal do miejsca w jakim już byłem - poprawił Iryę. - Jednak duże odległości bywają zabójcze. Dosłownie - dodał mocno akcentując ostatnie słowo. - Zabranie ze sobą dodatkowej osoby jeszcze to pogarsza. Jest to mało użyteczna zdolność, bo lądujesz w miejscu docelowym bez mocy, a jak jesteś już w dupie to przeważnie jej już nie masz. Jest lepszy dar do szybkiej ewakuacji, ale wymaga wcześniejszego rytuału w miejscu docelowym.

- Ok - policjantka odetchnęła z ulgą, ucieszona z odpowiedzi. W międzyczasie dotarli na piętro i skierowali się do sypialni Charlesa. - Więc mogę liczyć, że twoja szefowa nie wparuje mi znikąd, wprost do mojego salonu? - zapytała dla upewnienia się.
- Jeśli w nim jeszcze nie była, to nie - potwierdził Charles stając przed drzwiami łazienki.
- To myj się, pakuj i jedziemy do mnie - stwierdziła. Morgan patrzył za nią przez kilka sekund po czym zniknął we wnętrzu łazienki. Chwilę potem słychać było tylko odgłos strumienia prysznica.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 29-07-2019, 15:49   #152
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Blondynka oparła się plecami o ścianę i rozejrzała po pokoju. Zrobiła krok w kierunku łóżka, żeby tam usiąść, ale cofnęła się i weszła do łazienki.
- Jak leżałeś nieprzytomny to było cię łatwiej upilnować, żebyś sobie krzywdy nie zrobił - stwierdziła, siadając na brzegu wanny. Z uśmiechem przyglądała się jego sylwetce znajdującej się za szybą.
- Teraz chyba nadal łatwo za mną nadążyć - odpowiedział głośno z wnętrza kabiny.
Morgan przez chwilę stał pod strumieniem wody, po czym wolnymi ruchami zaczął namydlać swoje ciało. Gdy skończył, oparł dłonie o szybę i stał z pochyloną głową. Woda spadała na jego potylicę i kark. Po kilkudziesięciu sekundach poruszył się i zakręcił wodę, a następnie otworzył kabinę i sięgnął po ręcznik wiszący na haczyku.

- Co jest? - zapytał wycierając się.
- Jesteś zbyt wykończony, żebym cię jakkolwiek mogła wykorzystać, więc przynajmniej sobie popatrzę - stwierdziła nie odrywając od niego wzroku. - Jak się czujesz? Spałeś zaledwie cztery godziny.
- Nadal słaby jak gówno - skrzywił się. - Ale jest dużo lepiej. Organizm szybko uzupełnia straty. Po co mam jechać do ciebie? - zmienił temat.
- Bo jesteś w opłakanym stanie i chce mieć na ciebie oko, żebyś nie zrobił sobie krzywdy - odpowiedziała szczerze. - Twój dom odpada, bo w nim nie zasnę mając świadomość, że w każdej chwili ktoś może wparować przez salon - uprzedziła jego ewentualne dopytywanie się.
- I tak będziesz w pracy, a tutaj czuję się bardzo bezpiecznie - odpowiedział. - Możesz mnie zostawić samego. Nic mi nie będzie.
- Mam wolne, zapomniałeś? - odparła na to. - Które chyba i tak muszę przedłużyć.
- Raczej straciłem rachubę czasu - wyjaśnił. - Więc na co masz dzisiaj ochotę? - zapytał zawijając ręcznik wokół bioder i kierując się do drzwi.
- Pozostaje nam zestaw wino, żarcie i wygodna kanapa - wzruszyła ramionami. - I szczerze, już nie mogę się tego doczekać - dodała i westchnęła ze zmęczenia.
- Dzisiaj nawet nie będziesz się musiała starać żeby mnie upić - odparł Charles wyraźnie zgadzając się na tak przedstawiony plan.
- To świetnie - przyklasnęła, zadowolona z jego braku oporu. - Pomogę ci się pakować.
Morgan nic na to nie odpowiedział tylko przewrócił oczami.

Szybko doszła do wniosku, że tylko bardziej mu w tym przeszkadzała, więc zostawiła go samego w sypialni i zeszła na dół, dokończyć sprzątanie. Z łazienki wzięła brudne ubrania, ręczniki i szlafrok. Zaniosła je poziom niżej, na parter, gdzie znajdował się przestronny garaż i pomieszczenia gospodarcze. W jednym z nich stał piec do utylizacji śmieci. Tam też wylądowały rzeczy, które niosła. Polanie wszystkiego wysokoprocentowym alkoholem znacznie zwiększyło żarłoczność języków ognia, które prędko pochłaniały swoją pożywkę.

***

3 dzień piątego miesiąca roku

Wyjechali grubo po północy. Na drodze nie było ruchu, co było typowe dla tej pory doby. Charles zasnął zaraz po tym jak usiadł na fotelu pasażera swojego auta. Zgrywał twardziela jak to każdy facet, ale było i tak widać jaki jest jeszcze wykończony i ledwo żywy. Znów została sama na posterunku i towarzyszyły jej wyłącznie własne myśli. Wciąż była nakręcona wydarzeniami, ale cieszyła się, że zaraz będą u niej w Southside. Zaśmiała się pod nosem wspominając minę jaką zrobił prawnik, gdy otworzyli bagażnik samochodu by włożyć jego bagaż i zobaczył jej torbę. Gdyby był w formie to na pewno sam by doszedł do wniosków mówiących, że przez ten czas gdy spał to Inspektor nie będzie siedzieć w miejscu i sączyć wino w oczekiwaniu aż się łaskawie ocknie. Był zaskoczony, ale zapewne zbyt zmęczony, żeby pytać jak to się tam znalazło.

A w tym czasie Irya miała co robić. Po tym jak umyła się i ubrała w szlafrok zabrała się za sprzątanie. Mogłaby to co prawda zostawić, ale samo patrzenie na rozmazaną wszędzie krew irytowało ją. Szybkie przetrząśnięcie kątów i miała potrzebne rzeczy. Później pożyczyła sobie nieco garderoby prawnika i jego klucze. Iryę szczerze ciekawiło czy Morgan był świadom, że posiada mieszkanie w Gothland, które jak się okazało, było zaledwie kwadrans drogi od jego domu. Przebrała się tam i zabrała kilka rzeczy.
Wróciła nim zdążył się przebudzić. Nawet zdążyła sobie nalać lampkę wina.

***

Niecałe półtorej godziny zajęło dojechanie na parking przed kamienicę Cybertroniku. Corday zaparkowała obok swojego auta i już miała szturchnąć Charlesa, ale ten obudził się sam. Wysiedli i blondynka wzięła ich torby z bagażnika. Wyciągnęła z kieszeni spodni karty i ruszyli do wejścia, po drodze okazując Stevowi przepustki.
- Za każdym razem jak mijam tego androida wydaje mi się, że to moje ostatnie chwile - stwierdził gdy byli już za drzwiami.
Corday uśmiechnęła się na jego słowa.
- U mnie wręcz przeciwnie. Bardziej niż zwykle ucieszył mnie jego widok - wyznała z lekkim rozbawieniem. - Po dziś to nawet chętnie bym takiego wstawiła sobie do salonu.
- Byle nie do sypialni. Wtedy miałabyś ze mnie użytek tylko w formie poduszki - ostrzegł ją.
- Martwi cię w nich to, że robią tylko to co im zaprogramowano i nie da się ich przegadać tak jak ludzi? - spojrzała na niego kątem oka.
- To też. Martwi mnie również, że należą do Cybertroniku. Nikt jeszcze nie rozgryzł o co im tak naprawdę chodzi. Poza tym ich maszyny mają rzadką choć uroczą tendencję do wpadania w Amok.
- Cóż, nikt nie jest idealny i każdemu mogą pójść nerwy - zażartowała sobie. - Za dużo pokrytych rzeczy widziałam, żeby się jeszcze martwić, że Steve może dostać PMSu - westchnęła kręcąc głową. Na tą chwilę po prostu cieszył ją fakt, że heretyk bał się ich
- Masz na myśli, że każdy w otoczeniu jest potencjalnym psycholem? W sumie masz rację, ale z puszek Cybertroniku nie da się wcześniej nic wyczytać. Zazdroszczę ci twojego podejścia - uśmiechnął się ciepło.

Odetchnęła z ulgą, gdy jechali windą. Oddała Morganowi klucze do jego auta i poczuła wielką potrzebę by go objąć. Nie powstrzymywała się i po prostu to zrobiła. Charles, w typowy dla siebie sposób, odwzajemnił uścisk i przycisnął ją do siebie. Najwidoczniej bardzo podobał mu się ich pełny kontakt fizyczny. Dopiero teraz zauważyła jak bardzo była spięta przez cały ten czas. Gdy ustąpiły emocje, które kazały jej pozostawać czujną, nawet poczuła głód.

W mieszkaniu nic nie zmieniło się. Wszystko było tak jakie było gdy z niego wyszli kilka godzin temu.

Wcześniej uznała za niepotrzebną rozrzutność, że kupił jedzenia dużo za dużo dla nich dwojga, ale teraz przynajmniej mieli co przegryźć. Podczas tej bardzo późnej kolacji Irya sprawdziła swój telefon.
Żadnych wiadomości od Sinclaira lub Lewis mówiło, nie było żadnych pożarów do ugaszenia z jakimi nie dawaliby sobie rady.
Syta mogła już tylko myśleć o śnie. Ostatkiem sił doszli do sypialni.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 13-08-2019, 11:45   #153
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
***

Obudzili się około południa. Przez jakiś czas wylegiwali się na łóżku, w milczeniu przytuleni do siebie, wymieniając drobne pieszczoty i delektując się tym spokojem. Trudno było stwierdzić, które z nich zdecydowało się zburzyć tą harmonię i sięgnąć po więcej. Kochali się długo i bez pośpiechu. Charles, choć wciąż daleki był od odzyskania pełni sił, to nie pozostawiał inicjatywy wyłącznie po stronie Iryi.
Skończyli gdy oboje byli zaspokojeni i zapewne pozwoliliby sobie na drzemkę, gdyby nie fakt, że zgłodnieli.

Wstali, wzięli szybki prysznic i zeszli na dół. Corday zwykle nie trzymała za wiele jedzenia u siebie. Miała głównie alkohol. Jednak po śniadaniu u Charlesa i zdecydowaniu się, że da mu kartę wstępu wraz z kluczem do swojego mieszkania, uznała że zleci lepsze zaopatrzenie lodówki i kuchennych szafek. Dlatego teraz mieli co zjeść.
Po wystawieniu pieczywa i dodatków na kuchennej wyspie, usiedli przy niej.

- Czym jest odwrócona fortuna Ilian? - zapytała robiąc dla nich obojga kawę.
- To dar, którego mnie jeszcze nie udało się nauczyć i podejrzewam, że wielu nigdy nie będzie to dane. W skrócie można nim nieco cofnąć czas odwracając wszystkie dobre i złe skutki wydarzeń, a pamięć o nich będzie miała tylko soba go używająca. Mówimy tutaj o sekundach - dodał widząc rozszerzające się z oczy Iryi i wyczuwając kolejne pytanie.
- Ja pierdolę... - tylko tak potrafiła to skomentować. Musiała usiąść. Przez chwilę wyklinała pod nosem.
- Więc jeśli nie zabije się takiego od razu to jest przejebane... - mruknęła na koniec.
- No i właśnie tak to musiało wyglądać. Billy wiedział co zrobisz, bo mu to zrobiłaś, więc wiedział czego się spodziewać.
- Teraz ma sens to co powiedział, gdy zaszedł mnie od tyłu - pokiwała głową w zamyśleniu. Dokończyła kawę i podała jedną Charlesowi. - Wydaje się, że Bill jest apostatą, ale twierdzi, że nie był w Bractwie. Z tego co mi wiadomo to taki ktoś nie powinien mieć prawa istnieć - skomentowała i napiła się z kubka.

- Właśnie dlatego ciekawi mnie efekt czekającej mnie rozmowy z Pandoriną. Nie znam nikogo kto mógłby rzucić na to więcej światła.
Irya odstawiła kawę i wzięła do ręki kanapkę.
- A ja nie wiem czy bardziej mnie ciekawi co ma do powiedzenia ta kobieta, czy bardziej martwi, że cię udusi jak się u niej pojawisz - powiedziała i wbiła spojrzenie w widok za oknem.
- A co możesz zrobić, żeby mnie nie udusiła? - zapytał Morgan z powagą.
Uśmiechnęła się i popatrzyła na niego.
- Masz rację. Co mogłam to już zrobiłam i chyba nie ma powodów do zmartwień - stwierdziła.
- Powody zawsze są, ale nie ma sensu tego robić - odparł przyjmując żartobliwy ton.

***

Po śniadaniu wcielili w życie plan jaki mieli na poprzedni wieczór, a na które zabrakło im sił. Irya wyciągnęła wino, a Charles znalazł w kuchni przekąski. Wygodnie rozsiedli się na kanapie w salonie, przy rozpalonym kominku i zaciągniętych do końca roletach zewnętrznych przez co było przytulnie ciemno w mieszkaniu. Dzień więc spędzili robiąc sobie maraton filmowy, wybierając głównie mocno kiczowate produkcje. Filmy wybierali na zmianę. Nie zabrakło oczywiście przy tym wycieczek osobistych jak produkcja, w której główny bohater był Cleanerem, który ratował Mars przed spiskiem Heretyków, albo tytuł gdzie wojskowy skazany za to, że sprzeciwił się dowódcy i postąpił według swoich przekonań, trafia na front linii McCraiga i walczy z tworami Mrocznej Harmonii. Znalazł się też nielegalny horror w tematyce heretyckich kręgów, który musiał umknąć Bractwu. Nie spełniał on jednak swojego zadania, bo nawet gdy Morgana zerwało w czasie jakiejś sceny-straszaka to zaraz potem wybuchał śmiechem.

Przytuleni do siebie pod kocem, jedząc i pijąc, dobrze bawili się komentując nieścisłości fabuły i braki w znajomości poruszanych tematów. Gdzieś w międzyczasie Irya wysłała wiadomość do przełożonego, że potrzebuje dwóch dni urlopu wypoczynkowego, na co oczywiście dostała przyzwolenie.

4 dzień piątego miesiąca roku

Dzwonek telefonu obudził Corday. Odruchowo sięgnęła ręką do stolika nocnego. Próbując wymacać go na oślep zorientowała się, że nie był to jednak dzwonek jej telefonu. Gdy otworzyła oczy, a sygnał ucichł, usłyszała głos Morgana. Z jednostronnej rozmowy nie mogła wiele wywnioskować.
- Ludzie Andersona dorwali naszych na terenie Collinsa. Otoczyli ich wewnątrz budynku. Wezwali też policję korporacyjną. Muszę tam jechać - Charles wyjaśnił najkrócej jak się da treść rozmowy.
To było bardzo miłe z jego strony, że streścił wszystko bez konieczności ciągnięcia go za język. Irya uśmiechnęła się, bo ta informacja ucieszyła ją tak bardzo, że już nie miała za złe tej pobudce.
- I co niby zrobisz jak tam pojedziesz? - zapytała zaspanym głosem i usiadła przeciągając się, przez co zsunęła się z niej kołdra, odsłaniając jej nagie ciało aż do pasa. - Będą cię potrzebowali dopiero na posterunku. A ty lepiej, żebyś się nie pokazywał na oczy Andersonowi. Przynajmniej dopóki nie ustalę z nim, że ma cię nie zabijać - powiedziała i przytuliła się do niego.

- Będę ratował im dupę zanim trafią w wasze ręce, bo jeśli już ich dorwiecie to będzie za późno - odparł Morgan jednocześnie dociskając nagie ciało Iryi do swojego. - Poza tym to Anderson musi uważać na was, a nie ja na niego. Mogę zakładać, że nie zaryzykuje aresztowania.
- Anderson to temat wewnętrznych, a my nie zamierzamy odwalać ich roboty. Więc jeśli tylko będzie stał z boku i nie rzucał się w oczy to nikt nie będzie się nim interesował. Za to ten cały konflikt Collins vs Crimeshield jest u nas ulubioną rozrywką tygodnia - powiedziała wtulając się w niego bardziej. - Skoro twoi wiedzą, że wezwano policję, to znaczy, że cała radosna ekipa lada chwila się tam zwali. Nie ma szans, że dojedziesz na miejsce przed Sinclairem i małpami.
- Crimeshield dołoży wszelkich starań aby nie zostali złapani, a policja też ma ograniczone kompetencje jeśli nie było ewidentnego przestępstwa. Mają impas, a ja wystąpię w roli negocjatora.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 13-08-2019, 20:54   #154
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Blondynka jęknęła przeciągle. Chwilę milczała.
- Skoro tak to ma wyglądać to i Collins się zjawi a wtedy to już na pewno mnie ściągną z urlopu - westchnęła. - Sinclair za bardzo brzydzi się bogaczy, żeby mi odpuścić - zaśmiała się pod nosem. - Czujesz się na siłach? - zapytała. - I pamiętasz, że nadal jesteś łatwy do wykrycia?
- Jak nie będę biegał w maratonie to nie stracę przytomności, a jak nikt z Bractwa nie będzie kręcił się w okolicy to będzie dobrze - stwierdził dodając otuchy Iryi, a może i sobie. - Ryzyko jest zawsze. Jeśli nie nauczysz się o nim nie myśleć to oszalejesz - dodał wpatrując się blondynce prosto w oczy.
- Cóż... - uśmiechnęła się do niego ciepło. Sama, gdy dorosła uznała, że wcześniej była zbyt młoda i głupia, żeby bać się o swoje życie, a później uodporniła się na ten strach. Albo zwyczajnie nigdy nie zależało jej na własnym życiu i dlatego tak łatwo przychodziło jej stawiać je na szali. - Chyba muszę uwierzyć ci na słowo, w końcu nie tylko na samym farcie przeżyłeś tyle lat na Lunie - podniosła się nieco na rękach i złożyła na jego ustach długi i czuły pocałunek, który został szczerze odwzajemniony.
Gdy ich usta się rozłączyły, Morgan wstał i zaczął się ubierać. Irya pozostała w łóżku i kładąc się z powrotem na poduszkach okryła się kołdrą. Wbiła spojrzenie w sufit zastanawiając się czy uda jej się jeszcze zasnąć.
- Baw się dobrze i wracaj jak tylko się z nimi ogarniesz - rzuciła do Charlesa, gdy ten skierował się do drzwi. - I nie zapomnij karty.
- Wiem - powiedział bardziej z rezygnacją niż na odczepne i poklepał się po kieszeni marynarki jakby sprawdzał czy stamtąd nie znikła.

Pozostawiona sama w mieszkaniu uznała, że o ile spać jej się jednak nie chce, to mogła się chwilę polenić w łóżku. Sięgnęła po telefon. Patrząc na wygaszony ekran zastanawiała się czy może jednak powinna pójść do pracy. Ale przecież nie tylko Charles był powodem, dla którego wzięła dodatkowe wolne. Podróże heretyckimi portalami na pewno zostawiły na niej ślady mrocznej harmonii, jak pranie mózgu jakie zrobił prawnik Hillowi.

Zrezygnowała z kontaktowania się z pracą. Jak będą jej chcieli to się upomną.
W zamian napisała też wiadomość do znajomego.
Cytat:
Napisał Irya
Niedawno potwierdziło mi się. Widziałam jak Crimeshild przekazywali paczkę Czarnym Makom
Dopisała adres i wysłała do Nakano. Wstała z łóżka i z telefonem w ręku poszła do łazienki. Położyła aparat na umywalce i weszła pod prysznic.

Wychodząc z kabiny zobaczyła, że ekran telefonu jest rozświetlony. Nieodczytana wiadomość, którą od razu się zainteresowała.
Cytat:
Napisał Nakano
Dziękuję za informację Corday-san, ale przez nasz konflikt z Czarnymi Smokami nie możemy sobie pozwolić w tym momencie na działania przeciwko Makom.
Cytat:
Napisał Irya
Rozumiem
Odpowiedziała i już zaczęła odkładać telefon, ale przyszło jej coś do głowy.

Cytat:
Napisał Irya
Wiem że jesteś na emeryturze, ale może znalazłbyś czas, żeby wziąć mało rozgarniętego ucznia na trening sztuk walki?
Odpowiedź przyszła szybko.
Cytat:
Napisał Nakano
Myślę, że Kotoko mogłaby Cię nauczyć podstaw
Irya uśmiechnęła się czytając to. Wizja dostawania w kość od nastolatki była zabawna.

Cytat:
Napisał Irya
Będę zaszczycona
Odesłała i odłożył urządzenie.

Odświeżona i ubrana w wygodne dresy, wróciła do sypialni. Otworzyła niewielki sejf, gdzie trzymała swoje notatki i zaczęła je uzupełniać o nową wiedzę. Zatraciła się w tym tak bardzo, że nie zauważyła upływu czasu. Dopiero ból głowy przypomniał jej, że nie piła jeszcze kawy. Schowała wszystko na powrót do sejfu i wyszła z sypialni.

Skierowała się na dół. Schodząc po schodach od razu zwróciła uwagę na czarną torbę leżąca na kanapie. Mogłaby przysiąc, że nie powinno jej tam być, szczególnie że leżała na kocu pod którym spędzili z Charlesem większość dnia. Lista osób, które mogły ją tam zostawić, była mocno ograniczona. Podeszła do niej i otworzyła, żeby sprawdzić zawartość.

Torba cała była wypełniona woreczkami z białym proszkiem. Zawartość ważyła dobrych kilka kilogramów.
- Charles, teraz to ja cię zatłukę - westchnęła i odeszła od kanapy. Poszła do kuchni i wzięła z niej chusteczki dezynfekujące i rękawiczki jednorazowe. Wróciła do torby. Zdjęła ją z kanapy i przeniosła na pusty kawałek podłogi. wyczyściła torbę w miejscach gdzie sama jej dotykała i po tym zajrzała do wnętrza by sprawdzić czy jest tam coś jeszcze.
Nic więcej nie znalazła. Był to typowy towar do dostarczenia.
Inspektor sięgnęła po telefon i wybrała numer prawnika. Czekając aż ten odbierze, zamknęła torbę, podniosła i skierowała się do gabinetu, gdzie miała chyba odpowiednio duży sejf.

Morgan odrzucił jej połączenie, więc blondynka nie podejmowała kolejnej próby. W gabinecie rozsunęła dwie półki z książkami za którymi skryty był potężnie wyglądający sejf. Otworzyła go i wrzuciła niecodzienny bagaż.
Charles w końcu oddzwonił. Irya zamknęła sejf i chwilę zastanawiała się jak powinna go potraktować. Dlatego odebrała dopiero, po którymś sygnale z kolei.
- Chyba wiem w jakiej sprawie dzwonisz - zaczął rozmowę bez owijania w bawełnę.
- Kiedy wrócisz? - zapytała tonem jakby wcale nie znalazła paru kilo narkotyków w salonie.
- Jesteśmy po fazie wyjaśnień. Jeśli nikogo nie aresztują to zaraz się zbieram - odparł zmęczonym głosem.
- To zgarnij po drodze coś do jedzenia - powiedziała i się rozłączyła. Usiadła na biurku i roześmiała się.

***
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 04-09-2019, 20:32   #155
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Morgan wrócił po trzech godzinach. Poinformował o tym dopiero odgłos otwierających się drzwi, które zostały zamknięte z ociąganiem. Charles, jakby pozbawiony energii, skierował się do kuchni i położył na blacie reklamówkę z dwoma opakowaniami termicznymi.
Corday w milczeniu powiodła za nim spojrzeniem. Minę miała znudzoną, ale nic więcej z jej twarzy nie dało się wyczytać.
- Co masz? - zapytała i odłożyła książkę która czytała.
- Drobiowa tikka masala - poinformował wpatrującą się w niego Iryę. - Nawet nie próbuj narzekać - ostrzegł dając do zrozumienia, że mimo widocznego zmęczenia ma dobry humor.
- Czemu miałabym? Pachnie smacznie - stwierdziła wstając z kanapy i ruszyła w jego kierunku. - Co pijesz? Piwo? Wino? - zapytała podchodząc do lodówki na alkohol.
- Obojętne - odparł sugerując, że może to być cokolwiek co ma procenty.

Wyciągnęła, więc dwie butelki piwa i otworzyła je.
- Wyglądasz na wykończonego - powiedziała idąc do stołu.
- I tak już jest o wiele lepiej - odparł z zadowoleniem. - Pewnie dzisiaj wybiorę się do Pandoriny. Nie powinienem kazać jej zbyt długo czekać.

Irya usiadła i postawiła butelki na blacie. Sięgnęła po pudełko z jedzeniem.
- To ona może się bardziej wkurzyć? - zaśmiała się i napiła piwa. - Tylko wróć na noc, żebym w falstarcie nie wcieliła obiecanych jej gróźb w życie. No ale opowiadaj jak poszło ci dzisiaj? - popatrzyła na niego szczerze zainteresowana.

- Anderson na pewno tam był, ale nie trzymał się na widoku - zaczął nie po kolei. - Ludzie Collinsa namierzyli naszego człowieka i przygotowali obławę. Na szczęście Crimeshield zabunkrowali się w budynku - opowiadał rozpakowując jedzenie.- Była wymiana ognia, byli ranni, ale nikt poważnie. Prawo do obrony było po naszej stronie. Wezwana wasza policja miała prawo do rewizji, ale nie do wtargnięcia - pobieżnie wyjaśnił sytuację. - Zaoferowałem pomoc w formie mediatora. Załatwiłem sprawę narkotyków. Nadzorowałem całą rewizję, którą zresztą wynegocjowałem. Wszystko skończyło się tym, że ludzie Collinsa oberwali za napaść i marnowanie czasu policji - wyliczył. - Swoją drogą co zrobiłaś z torbą? - zainteresował się rozglądając.
Corday zaczęła jeść, gdy z rozbawieniem na twarzy słuchała go.
- Ktoś widział jak załatwiłeś sprawę narkotyków? - zapytała ignorując jego pytanie.
- A jak myślisz? - zapytał tendencyjnie.

- Pozwolili tobie pójść gdzieś samemu na zaplecze i bez świadków naocznych otworzyć portal, w który wrzuciłeś torbę? - ciągnęła dalej.
- Kto pozwolił? - zapytał jakby nie rozumiał pytania. - Ze strony Crimeshield nie musiałem pytać nikogo o pozwolenie, a reszta weszła do budynku dopiero kiedy ja im na to zezwoliłem.

Przełknęła kęs.
- No tak, zapominam, że dryblasy z Crimeshield ci się kłaniają - zaśmiała się pod nosem. - Czyli teraz jedyne logiczne wyjaśnienie gdzie są prochy to takie, w którym spuszczasz je w toalecie - wzruszyła ramionami i popiła jedzenie.
- No właśnie. Gdzie są? - powtórzył poprzednio zadane pytanie.
Korciło ją, żeby powiedzieć, że nie ma pojęcia o jaką torbę mu chodzi, ale miała jeszcze inny sposób by się z nim droczyć.
- Może w rurach, może w piecu - odparła i włożyła sobie kęs do ust.
- W porządku - stwierdził Charles jakby nie wzruszyła go taka opcja. - Ciekawe jaka będzie reakcja Parkera.
- A jaką jego reakcję chcesz osiągnąć? - zapytała.

- Nie planuję żadnej. Każda będzie na swój sposób ciekawa - powiedział beztrosko, jakby po prostu coś kusiło go aby zasiać zamęt.
Irya roześmiała się. Takie zamieszanie jej również pasowało, bo zwiększało szanse, że Crimeshield się potknie i da się ujawnić jego syndykackie oblicze.
- Więc to Parker posłał tym razem ludzi z dostawą? - zdecydowała się dociekać. - Bo chyba zwykle to White rękami Andersona robił.
- Nigdy nie miało znaczenia kto wydaje polecenia - Morgan najwidoczniej nie miał problemu z udzieleniem odpowiedzi. - Parker jest teraz największym udziałowcem. On ma jednocześnie największy wkład i najwięcej traci w takim przypadku. Teraz będzie pretekst, żeby się nieźle wkurzył - Charles zapatrzył się w punkt na ścianie i uśmiechnął się mimowolnie.
- Cieszę się, że mogłam ci w tym trochę pomóc i polecam się na przyszłość - powiedziała z rozbawieniem.
Morgan oderwał wzrok od ściany i skierował go na Iryę, złapał ją za dekolt bluzy i zacisnął dłoń na materiale. Przyciągnął ją do siebie jednocześnie samemu się pochylając i złożył na jej ustach mokrego całusa.

***

- Obiad nam wystygł - skomentowała Irya z rozleniwieniem w głosie. Bez słów, ale przy sporym udziale perswazji w jej wykonaniu, doszli do porozumienia, że Charles odpuści sobie już na ten dzień wychodzenie gdziekolwiek i teraz siedzieli w salonie na miękkim dywanie, oparci plecami o kanapę. Mieli na sobie tylko koc, a ich ubrania leżały nieopodal w nieładzie. Blonydnka sięgnęła dłonią do szyi, żeby się podrapać, ale natrafiając na opatrunek cofnęła rękę. - Będę musiała jutro założyć golf... - mruknęła, bo nie miała ochoty tłumaczyć się w pracy ze skaleczenia na szyi. - A na koniec tygodnia wybiorę się do kliniki, żeby usunąć bliznę. Tobie to się zawsze upiecze, co? - spojrzała na prawnika z uśmiechem i przejechała mu palcem po skórze na szyi.
- Mnie to już większej różnicy nie robi, ale dla ciebie lepsza byłaby blizna niż uleczenie przez Pandorinę - odpowiedział z powagą i dotknął opuszkami swoich palców po opatrunku blondynki.
- Miałem dzisiaj spotkać się z Pandoriną i zdać jej relację z naszego spotkania z Billym. Będę miał przez ciebie problemy - dodał pochylając się i wodząc wargami po skórze na jej szyi.

Irya odchyliła głowę i przymknęła oczy
- Jak ma cię zabić to zawsze lepiej to przesunąć o jeden dzień... - mruknęła z zadowoleniem.
- I nie będziesz za mną tęsknić? - zapytał.
- Wręcz przeciwnie - odparła. - Jutro znowu coś wymyślę, żebyś tam nie szedł... Kolejnego dnia też i tak codziennie to się będzie przesuwać o jeden dzień... - powiedziała z rozbawieniem.
- Gdyby to było takie proste - mruknął z rozmarzeniem. - Nie sądzę żeby ona była aż tak cierpliwa.
- Spróbować zawsze można - zażartowała sobie. - Z resztą już przed jedną heretyczką się wymigałeś to masz przynajmniej doświadczenie.
- To nie jest dobre porównanie - Morgan parsknął śmiechem łaskocząc Iryę w szyję wydychanym powietrzem. - Bardzo niedobre. - dodał nie przerywając tego co robił.
- W takim razie wyjaśnij mi różnice - szepnęła przeciągając się leniwie.
- Dla twojego dobra, im później poznasz różnicę tym lepiej - odpowiedział podnosząc głowę. Popatrzył jej z powagą prosto w oczy, ale zaraz potem delikatnie się uśmiechnął i pochylił żeby ją pocałować.
- Jestem przekonana, że w mojej sytuacji to bardziej się już nie da pogrążyć - stwierdziła w odpowiedzi, dając do zrozumienia, że nie zniechęcił jej ciekawości.
- Owszem. Da - nie zgodził się zaniechując pocałunku w ostatniej chwili. - Ale bezpieczniej dla nas, żebyś nie wchodziła na kolejny etap wtajemniczenia. Im dłużej unikasz mrocznej wiedzy i spaczenia tym mniejsza szansa, że Bractwo cię dopadnie.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 05-09-2019 o 10:37.
Raga jest offline  
Stary 10-09-2019, 04:09   #156
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Za każdym razem gdy Charles okazywał troskę o nią, było to dla Iryi nawet rozczulające, szczególnie że przychodziło mu to naturalnie.
- Możesz być spokojny, że spaczenia będę unikać jak ognia, a z szemranym towarzystwem to ograniczam się wyłącznie do takiego jednego podrzędnego heretyka - zaśmiała się. - Dla mnie poszerzanie wiedzy o mrocznej harmonii to po prostu poznawaniem zagrożenia - wzruszyła ramionami. - Wolę wiedzieć co za czary-mary potrafi taka Pandorina, żeby spróbować znaleźć skuteczniejsze rozwiązanie na obronę przed tym, czy poznać jej sługusów, żeby wiedzieć z kim nie zostawać w jednym pokoju.
- To i tak według Bractwa zakazana wiedza. Wyciągną od ciebie wszystko co wiesz, a potem nie będziesz im do niczego potrzebna. Jako kupka prochu do niczego mi się nie przydasz - powiedział z teatralnie przerysowaną żałością. - A jedyną obroną przed jej czary-mary jest nie prowokowanie jej do jego użycia - poradził przybierając znowu poważny ton.
- Z tym to już za późno - odparła na to Irya z szerokim uśmiechem i miną mówiącą, że wymienione zagrożenia jej nie odstręczają.
- Pewnie tak - przytaknął bezradnie. - Nie zmienia to faktu, że poza unikaniem takich sytuacji raczej nic nie mogę ci poradzić.
- Możesz za to mi powiedzieć jakie mroczne dary ma do dyspozycji, bo jak będę wiedzieć co potrafi to przynajmniej można unikać okoliczności w jakich może je wykorzystać - zasugerowała.
Morgan przez chwilę wpatrywał się w Corday, a po chwili na jego twarzy pojawił się pobłażliwy uśmiech.
- Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami. - Pandorina nie jest i nigdy nie była moim mentorem. Jestem pewny, że jest potężniejsza ode mnie i potrafi dużo więcej niż ja. Nie chwali się swoimi mocami, a jej ostatni pokaz, jakiego byłaś zresztą świadkiem, nie miałby miejsca gdyby nie był wymuszony niecodzienną sytuacją. Widziałaś pewnie więcej niż dziewczyny z jej otoczenia. - Przerwał na chwilę upewniając się czy zrozumiała. - Czy ty przypadkiem mnie nie przeceniasz? Nie oceniaj mojego poziomu wtajemniczenia przez pryzmat mojej osoby. W końcu jestem tylko podrzędnym heretykiem - parsknął śmiechem, a Irya nie wyczuła żadnej urazy z jego strony.

- Nie - pokręciła głową. - Po prostu założyłam, że skoro poszedłeś do niej po niekonwencjonalny sposób zabicia mnie to wiesz o niej dość - wyjaśniła po czym wstała i naga podeszła do swoich spodni leżących nieopodal na podłodze. Wyciągnęła z tylnej kieszeni telefon i wróciła do Charlesa. Położyła się wygodnie na kanapie za nim i trzymając urządzenie w dłoni, przesunęła rękę tak, żeby Morgan mógł zobaczyć co się wyświetla na ekranie. - Widziałeś kiedyś tego typa? - zapytała, pokazująć mu zdjęcie heretyka który podszywał się pod agenta wewnętrznych.

- Wygląda znajomo. Kto to? - zapytał z zaciekawieniem, ale nie sprawiał wrażenia, że zna mężczyznę.
- To ktoś związany z kimś kto zrobił tobie niedźwiedzią przysługę w temacie Andersona - wyjaśniła. - Dobrze żebyś skojarzył skąd go znasz i wymyślił jak wykręcić się z tej znajomości kiedy ten typek wpadnie.
- Spokojnie. Nie wygląda na mojego klienta. Jeśli jest powiązany z którymś z nich to ich problem, a nie mój.
- I to właśnie chciałam usłyszeć - powiedziała z zadowoleniem w głosie i odłożyła telefon. - Idę wziąć prysznic - dodała i wstała z kanapy. Kątem oka wyłapała, że Morgan nie odrywa wzroku od jej nóg i pośladków.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=zpJyjAKDMW4[/media]

***

- Mimo twoich starań załatwię to jednak dzisiaj - powiedział Morgan, wycierając włosy ręcznikiem, po wyjściu spod prysznica jaki wziął zaraz po Corday. - Spotkanie z Pandoriną nie należy do najprzyjemniejszych, a nie lubię odwlekać takich rzeczy.
- Jeśli czujesz się na siłach to jedź - usłyszał w odpowiedzi od Iryi, która owinięta ręcznikiem wycierała jakiś specyfik w mokre włosy.
Morgan skinął głową i poszedł po swoją torbę z rzeczami. Chwilę później wyłonił się w pełnym rynsztunku i torbą na ramieniu. Stał chwilę wpatrując się w swoją kochankę jakby nie wiedział do końca jak się zachować, ale po chwili ruszył w jej kierunku aby się pożegnać.
- Ale ty chyba zamierzasz wrócić na noc? - zapytała wymownie patrząc na to co trzymał w ręku i dopiero po tych słowach objęła go i pocałowała.
- To zależy ile mi to zajmie. Poza tym potrzebuję nowych ubrań. No i sprawdzić czy mój dom nadal stoi - powiedział dopiero gdy Irya pozwoliła mu złapać oddech. Mówił bez większego przekonania. Widać było wyraźnie, że targają nim sprzeczne uczucia. Cokolwiek Corday z nim robiła, bardzo niekorzystnie wpływało na jego dotychczasowe poukładane życie i priorytety.
- Klucze masz, więc po prostu obudź mnie gdy wrócisz w środku nocy - mrugnęła do niego i go puściła.
Stał jeszcze przez moment odciągając nieuniknione, po czym w końcu odwrócił się w kierunku drzwi by chwilę potem za nimi zniknąć.

Nie mogła się nie uśmiechać widząc go takiego wewnętrznie rozdartego. Nagle żachnęła się, że lepiej upewnić się, że niczego nie zapomniał.
- Pamiętaj o przepustce! - rzuciła za nim.

Lepiej byłoby nie musieć płacić za sprzątanie tego co z niego zostanie, gdy Steve go dorwie bez karty wstępu. Zwyczajnie tęskniłaby za tym heretykiem. Ubrała się w wygodny dres i resztę dnia spędziła na wylegiwaniu się na kanapie przed telewizorem.
Nie czekając na powrót Charlesa poszła do łóżka wcześnie, żeby wyspać się i być w stanie wstać na poranną zmianę.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 11-09-2019, 15:14   #157
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
5 dzień piątego miesiąca roku

Do biura Inspektor dotarła punktualnie i to pomimo tego, że poranne zmiany były zawsze problematyczne. Kiedy obudził ją alarm okazało się, że jest sama w mieszkaniu, a na telefonie nie ma żadnych wiadomości, choćby krótkiego wytłumaczenia się. Irya pomyślała sobie wtedy, że jak nic Pandorina zatłukła Charlesa i teraz tylko czeka, aż jego kochanka wyjdzie ze swojego strzeżonego mieszkania, żeby i ją dopaść. Corday ten poranek załatwiła tak jak każdy, czyli szybko wyszykowała się i wyjechałą bez śniadania.

Na miejscu powitała ją Amy, która w ten swój specyficzny skryty sposób okazała, że tęskniła za przełożoną, a nawet zmartwiła się, gdy Irya zapytana czemu nosi golf odparła, że się przeziębiła. Pozostała część podwładnych Inspektor zaakceptowała jej powrót z i już po pierwszej kawie przypomnieli sobie, że wolą jej unikać. Natomiast Sinclair, gdy zobaczył ją wychodząc ze swojego biura, zatrzymał się jakby szukał w pamięci czy może coś od niej chcieć, ale jednak na powrót zniknął w jego czeluściach, przyjmując po prostu do wiadomości, że jego pracownik od zadań specjalnych znów jest dostępny.

Kwiatki na biurku trzymały się świetnie i wciąż wyglądały pięknie. Za to sterta akt znacząco urosła. Irya po wypiciu pierwszej kawy nabrała rozpędu i na poważnie zabrała się za przeglądanie teczek spraw, które tak ochoczo lubiła kreślić i odsyłać do poprawienia.
W tej monotonnej pracy blondynka łapała się na tym, że jej wzrok często ucieka na bukiet i coraz jej myśli zbaczały na rozważania czy powinna zadzwonić lub chociaż napisać. Z jednej strony chciała założyć, że Charles za dużo przeżył lat na Lunie, żeby teraz miało mu się coś stać... Ale z drugiej strony to martwy raczej do niej nie zadzwoni. Pocieszała się, że zapewne odezwie się po kilku dniach, może nawet znów z przeprosinowym bukietem, bo tak wsiąknie w pracę jaką ma do nadrobienia po wagarach, na które Corday go wyciągnęła.

Zaśmiała się pod nosem na te myśli i wtedy odezwał się jej telefon. Na wyświetlaczu niestety nie pokazało się wyczekiwane przez Iryę nazwisko. Zamiast niego był David Collins, który znajdował się na drugim końcu jej listy osób z którymi chciała rozmawiać. Odebrała mimo to, bo jak z pobraniem krwi, lepiej było to mieć jak najszybciej za sobą.
- Panno Corday - zaczął mężczyzna fałszywie uprzejmym głosem przedstawiciela handlowego. - Czy zna pani przybytek o nazwie Magdalenes?
- Tak, to ekskluzywny burdel - odpowiedziała nie wiedząc o co może mu chodzić.
- Wie pani, że niejaki Morgan był tam wczoraj z wizytą w późnych godzinach? - Informacja była przekazana w bardzo tendencyjny sposób.

Corday w ostatniej chwili stłumiła parsknięcie, jednocześnie zakrywając mikrofon telefonu, żeby rozmówca tego nie usłyszał. Szybko zapanowała nad sobą, ale cisza po jej stronie mogła zostać mylnie zrozumiana.
- A informuje mnie pan o tym bo? - zapytała i nawet nie musiała się silić na zainteresowany ton głosu.
- To przyjacielska informacja, ze względu na wasze pozasłużbowe relacje - odpowiedział prosto z mostu.
Irya zaśmiała się tym razem nie powstrzymując się, że najwidoczniej już pół Luny wiedziało o jej romansie z Morganem. Strach było też zajrzeć w plotkarskie magazyny dla kobiet żyjących życiem celebrytów.
- Dziękuję za informację - odparła tłumiąc rozbawienie. Miała go już zbyć, ale wpadła na pomysł, że podpyta go bardziej. - A wie może pan po jakim czasie stamtąd wyjechał?
- Wiem - odparł krótko. - Spodziewałem się trochę innej reakcji - dodał zmieniając ton pełen satysfakcji w zawiedziony.
- Cóż, nie dziwię się pana rozczarowaniu, bo kobiety zazwyczaj bardzo pochopnie wyciągają wnioski - odparła bez pretensji. - Więc proszę mi powiedzieć jak długo tam był ? - dodała w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Rozumiem - według Corday komentarz Collinsa był zbyt krótki. - Nieco ponad godzinę i wizyta raczej pozytywnie na niego wpłynęła.

"Czyli wyszło jak chciał" zamyśliła się Inspektor. "Albo Pandorina zrobiła mu pranie mózgu..." zmarszczyła brwi. " Nie... wtedy przyszedł by od razu do mnie, żeby zadusić we śnie" westchnęła. Już na język cisnęło jej się pytanie co za okazja sprawiła, że ktoś przyglądał się Morganowi, ale mało prawdopodobne było, że Collins powie wprost jak do tego doszło. Mogła więc zakładać, że Anderson z nudów śledzi Morgana albo jakiś nic nieznaczący pracownik w burdelu sprzedał prawnika.
Zdała sobie sprawę, że cisza z jej strony się znacznie przedłużyła.

- Ok... - mruknęła. - Coś jeszcze ciekawego ma mi pan do powiedzenia? - zapytała.
- Na razie tylko tyle - odpowiedział Collins, mocno akcentując przedostatnie słowo. - Żegnam - Rzucił na koniec zostawiając, jakby specjalnie, jeszcze chwilę ciszy.
- A, jedna sprawa - odezwała się Irya zatrzymując go przed rozłączeniem się. - Może pan pochwalić swoich chłopaków za wczoraj. Cokolwiek Crimeshield tam miało to musieli się tego pozbyć i na pewno ich to zaboli.
- Mam nawet informacje z pierwszej ręki kto im w tym pomógł. Pani bliski znajomy. Dla dobra pani reputacji, żeby nie miała pani z tym nic wspólnego - Irya szukała w jego głosie groźby, ale brzmiało to tylko jak porada.
- Ja miałabym mieć coś z tym wspólnego? No wie pan co - rozbawiła ją ta porada i zarazem przybrała ton wyraźnie udawanego obrażenia. - Mój blaszany ochroniarz może poświadczyć, że tego dnia nie opuszczałam swojego mieszkania. W każdym razie dziękuję za rozmowę. Do widzenia.
- Nie twierdzę, że jest pani w to osobiście zamieszana - usłyszała jeszcze w słuchawce. - Jednak szemrane znajomości potrafią każdemu popsuć opinię. Szczególnie na pani stanowisku. Do widzenia panno Corday - odpowiedział na pożegnanie i rozłączył się.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 13-09-2019, 13:02   #158
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Corday popatrzyła na telefon i zaśmiała się z tego pouczenia jakie dostała od Collinsa. Miał rację, gdyby chciała kiedyś kandydować na Dyrektora jakiegoś departamentu Capitolu to musiałaby się przejmować takimi niuansami. Ale jej nawet na awansie nie zależało, bo było jej wygodnie na stanowisku Inspektora. A ten dreszczyk emocji jaki zapewniała jej znajomość z Morganem była w jej opinii warta ryzyka jakie ze sobą niosła.
Irya miała już odłożyć urządzenie, ale zdecydowała się wpierw coś do kogoś napisać.

Cytat:
Napisał Irya
Moja Szemrana Znajomościo, doszły mnie słuchy, że szlajasz się nocami po burdelach
Wysłała do prawnika i położyła telefon na biurku, wracając do swoich papierów.
Na odpowiedź jednak nie musiała długo czekać. Od razu przeczytała.

Cytat:
Napisał Charles
Ale o co Ci chodzi? Przecież dobrze wiesz, że byłem u Pandoriny.
Jeśli Morgan odczytał drugie dno wiadomości, a w opinii Iryi na pewno był to w stanie zrobić, to jego odpowiedź tego nie zdradzała. Uznała, że się z nią droczy. Ale miała pewność, że żyje.

Cytat:
Napisał Irya
Pozwolę Ci samemu wyciągnąć z tego wnioski. Oczywiście możesz liczyć na podpowiedzi.
Cytat:
Napisał Irya
Ale te nie będą za darmo
Odesłała mu na szybko dwie odpowiedzi, jedna po drugiej.
Cytat:
Napisał Charles
No dobra. Zagram w twoją grę. Co chcesz za informację o twoim tajemniczym przyjacielu?
Cytat:
Napisał Irya
Kurcze... Mam wszystko czego mogłabym chcieć
Cytat:
Napisał Charles
Czyli tylko się chcesz podroczyć?
Cytat:
Napisał Irya
Tak troszkę to zawsze chętnie
Cytat:
Napisał Charles
Koledzy z twojej pracy zaczęli się mną interesować?
Cytat:
Napisał Irya
Pudło. Moi nie mają podstaw, żeby Ciebie stalkować
Cytat:
Napisał Charles
No to zostaje Collins. Skąd o tym wiesz?
Pomiędzy tymi krótkimi wiadomościami tekstowymi Irya skończyła czytać trzymaną teczkę, podpisała zatwierdzenie akt i odłożyła na stos skończonych, po czym wzięła kolejną.
Cytat:
Napisał Irya
Osobiście do mnie zadzwonił. Czyżby Anderson się nudził tak bardzo, że poświęca na Ciebie swoje wolne wieczory?
Cytat:
Napisał Charles
Teraz najwidoczniej zainteresował się sam Collins. Ciekawi mnie jednak po co pofatygował się, żeby ci o tym powiedzieć.
Cytat:
Napisał Irya
Cholera go wie. Był wyraźnie zawiedziony, że z jego perspektywy, przyjęłam bez emocji wieść, że mój facet chodzi na prostytutki
Cytat:
Napisał Charles
Oby tak było. Nic dobrego z tego nie wyjdzie jeśli zacznie nam się dokładnie przyglądać.
Cytat:
Napisał Irya
"Szemrana znajomość" to jego określenie. Myślę, że Anderson pomógł mu wyrobić sobie opinię o Tobie. Mogę spróbować porozmawiać z Andersonem, żeby załagodzić Wasz konflikt
Cytat:
Napisał Charles
Bardzo ciekawe. Możesz spróbować zanim ja podejmę jakieś kroki.
Cytat:
Napisał Irya
Nie chcesz iść z nim na wojnę. Pogadamy o tym dziś przy jakimś obiedzie lub kolacji
Cytat:
Napisał Charles
Nie chodzi o wojnę. Wiesz, że mam swoje sposoby. Masz czas do tego obiadu.
Inspektor westchnęła z politowaniem. Jeszcze tego brakowało, żeby “swoje sposoby” stosował kiedy cholera wie ile osób patrzy mu na ręce.
Cytat:
Napisał Irya
Nie, najpierw porozmawiamy
Cytat:
Napisał Charles
Dzisiaj nie mogę. Spotkajmy się jutro.
Zdziwiła się trochę, że tak nagle ten obiad wypadł z grafiku, ale nie potrzebowała jego tłumaczenia się, żeby wiedzieć, że przez wagary na które go wyciągnęła, miał teraz dużo do nadrobienia nawet w tej legalnej części jego pracy.
Cytat:
Napisał Irya
Ok, a do tego czasu nic nie rób i zachowuj się jak nudziarz, bo na pewno ktoś na Ciebie patrzy
Cytat:
Napisał Charles
OK
Tak oto Corday plany miała tylko na wieczór. W takim razie pozostawało jej zamówić żarcie z dostawą do biura i posiedzieć w robocie dłużej, nadrabiając zaległości w papierologii. Kiedy tak na spokojnie myślała o całej tej akcji z Collinsem to zastanawiała się czemu ten zdecydował się winę za niepowodzenia skierować bezpośrednio w prawnika Crimeshield. Ewidentnie Anderson zaraził go swoim światopoglądem, bo w przeciwieństwie do swojego nowego pracodawcy, miał styczność z Morganem na tyle dużą, żeby zdążyli się z wzajemnością nie polubić. I to Anderson przestrzegał ją przed Charlesem, w taki sam sposób jaki teraz zrobił to Freelancer. No cóż, miał rację, ale cała zabawa polegała na tym, żeby o tym się nie dowiedział.

Zdecydowanie trzeba było znaleźć Andersonowi jakieś hobby.

***

Wyjechała z terenu posterunku policji późnym popołudniem. Po drodze kupiła prezent dla Nakano oraz zapas alkoholu dla siebie i zajechała do swojego mieszkania. Wysiadając z auta na parkingu przed kamienicą Cybertroniku, Irya rozejrzała się zerkając na samochody stojące po drugiej stronie ulicy, poza strefą wydzieloną jako teren chroniony przez androida. Miała wrażenie, że jeden z samochodów był pod jej robotą kiedy wyjeżdżała.
“Wewnętrzni znowu za mną się snują?” przeszło jej przez myśl, gdy szła do budynku.

Po wejściu do mieszkania zastała idealny porządek. To było zawsze przyjemne, gdy sprzątanie robiło się samo i gdyby kiedyś straciła cały majątek, to właśnie tego najbardziej by jej brakowało. Z sypialni wzięła torbę sportową i po przebraniu się w dresy zeszła na dół. Tuż przed wyjściem z mieszkania wyjrzała przez okno z którego był widok na front budynku. Auto nadal tam było, ale stało dalej. A może tylko jej się wydawało i to wyłącznie była kwestia jej paranoi…
Wróciła do swojego samochodu i wyciągnęła notes, kładąc go na siedzeniu pasażera. Tak na wszelki wypadek.

Będąc już w drodze spisała numery auta, które jej zdaniem śledziło ją.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 18-09-2019, 11:20   #159
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
***


Stojąc na wypastowanej podłodze sali domu Nakano, naprzeciwko młodej Kotoko, Irya spodziewała się mistycznej aury i tajemnic krążących wokół mocy KI Mishimy. Niestety musiała się rozczarować. Kotoko demonstrowała postawy jakie należy przyjmować podczas uderzeń i jak wykonywać kopnięcia w różne partie ciała. Technika różniła się od tej jaką Corday obserwowała na Capitolskiej siłowni. Zamiast używać czystej siły do uderzeń łokciami oraz kolanami, ta bazowała na koordynacji i precyzji. Nie sprawiała wrażenia takiej samej skuteczności, ale na pewno była bardziej dopasowana do predyspozycji fizycznych dziewczyny. Kotoko pozytywnie oceniła podstawy z Capitolskiego treningu, ale kategorycznie nakazała oduczenia się pewnych nawyków i wprowadzenia zmian.

Po treningu podstawowym Kotoko ubrała ochraniacze na dłonie i poleciła Iryi, aby ta spróbowała swoich sił w praktyce. Pierwsze ataki były mało precyzyjne i traciła przy nich równowagę. Podopieczna Nakano tylko pobłażliwie się uśmiechała i cierpliwie tłumaczyła co należy poprawić. Po wielu kolejnych próbach Irya z zaskoczeniem i satysfakcją stwierdziła jaką siłę skrywały jej kończyny.

Kotoko jeszcze raz zademonstrowała układy jakie Irya miała trenować samodzielnie, upewniła się, że dziewczyna dobrze je zapamiętała i umówiły się na kolejny trening.
Corday była bardzo zadowolona z treningu i świetnie bawiła się w jego trakcie. Była też satysfakcjonująco zmęczona. Pożegnała się z Kotoko, prosząc ją by ta pomyślała co chciałaby od niej wzamian za poświęcony czas.

Wrzuciła sportową torbę do bagażnika i wsiadła do samochodu. Przejechała przez podjazd obok wypielęgnowanego ogrodu i wyjechała kierując się do domu, odpuszczając sobie już na ten dzień wizytę w klinice chirurgii plastycznej.

***

Wanna z hydromasażem była naprawdę najbardziej ulubionym meblem Iryi. Po treningu z przyjemnością zanurzyła się w gorącej wodzie z bąbelkami. Kieliszek z winem stał na brzegu wanny, a opróżniona do połowy butelka była na podłodze, ale wciąż w zasięgu ręki.
- Gdybym tak namówiła Charlesa, żeby swoim czary-mary podrzucił torbę z prochami Whiteowi, tak żeby przy przeszukaniu można go było aresztować na gorącym uczynku... - rozmarzyła się.

***

6 dzień piątego miesiąca roku

Nowy dzień pracy Inspektor zaczęła od podania Amy spisanych przez siebie numerów. Podwładna ochoczo zabrała się do przeszukiwania bazy danych. W tym czasie Irya zrobiła sobie kawę i wróciła do biurka.
- Collins? - zdziwiła się widząc efekt pracy Lewis, bo była pewna, że potwierdzi się jej założenie. - Po chuj ten obleśny człowieczek wysyła za mną swoich ludzi… - pokręciła głową. Złożyła papier i włożyła go do kieszeni płaszcza. Jej chęć by odwodzić Charlesa od załatwienia sprawy według jego pomysłu właśnie mocno stopniała.
Zanim jednak Corday na dobre mogą rozkręcić złość na Collinsa, to odezwał się jej telefon. Patolog wzywał do siebie obiecując, że ma coś nowego w sprawie trupa ich VIPa.

***

- Mam już pełne wyniki - pochwalił się Patel od progu. - Dyrektor Evans tego wieczoru wziął Thionit i mocno raczył się szampanem. Jednak nie były to dawki śmiertelne. Jedyne wytłumaczenie to, że wszystkie czynniki razem dały ten niefortunny finał. Nie mam żadnego ewidentnego powodu zatrzymania serca.
"Tak, bo bezpośrednio za śmierć odpowiada użycie Mrocznej Harmonii przez Heretyczkę Vanessę" dopowiedziała sobie w myślach Inspektor i skrzywiła się, bo wtedy wszystko to ładnie wpasowywało się również w to co sugerował Cleaner sprawdzający ciało. W tej chwili wraz z patologiem przyjmowała więc, że to nic innego jak przedawkowanie dobroci, czego nie wytrzymało serce.
- To ja to przekażę do centrali i zobaczymy czy będzie z tego jakiś ciąg dalszy - skomentowała, bo zawsze ktoś mógł chcieć wiedzieć skąd Dyrektor wziął piguły przyjemności albo sprawdzić czy to nie żonka upozorowała wszystkiego na nieszczęśliwy wypadek.
- W takim razie ze swojej strony chowam teczkę do szafy - zakomunikował.
Corday pokiwała na to głową i skierowała się do wyjścia.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 02-10-2019, 13:59   #160
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Inspektor swoim zwyczajem zapukała do drzwi gabinetu Komendanta i od razu weszła do środka. Sinclair siedział w swojej ulubionej pozycji z nogami na biurku. Jak zwykle uraczył Corday tylko podniesieniem wzroku znad akt.
- Interesuje pana toksykologia Evansa? - zapytała od progu.
- A wnosi coś do sprawy? - odpowiedział pytaniem ze szczerą ciekawością.
- Trochę - wzruszyła ramionami. - Ćpał i pił przed śmiercią, ale zdrowy człowiek by nie dostał zawału od tego.
- Nie wiadomo czy był zdrowy - odparł komendant. - Był politykiem. Styl życia i stres wystarczy - zawyrokował wyciągając papieros z ust po to aby pociągnąć duży łyk whisky ze szklanki stojącej na biurku. - Skoczyło mu ciśnienie z dziwką i koniec.
- Raczej nie dostaniemy jego prywatnych danych medycznych, więc na to by wyglądało - skinęła głową Inspektor. - Można mu tylko pozazdrościć takiego końca - dodała z rozbawieniem.
- Prześlij to do centrali jak resztę danych i niech robią z tym co chcą - polecił.

- Już się za to biorę, Szefie - odparła. - A jak tam poszła wczorajsza akcja z Crimeshield i Collinsem? - zapytała.
- Wygląda na to, że Collins uwziął się na Crimeshield. Nie lubię tego całego Morgana, ale ładnie udało mu się załagodzić sytuację. Za to tych od Collinsa miałem ochotę odstrzelić. Będzie trzeba im się dokładniej przyglądać.
Corday uśmiechnęła się słysząc pochwałę jaką Komendant uraczył Charlesa. To jej przypomniało, że wciąż nie ma pomysłu co zrobić z narkotykami, które skonfiskowała.
- Na razie to Collins wyraźnie szuka dziury w całym - podjęła temat. - Wczoraj przyuważyłam, że mam ogon. Jakież było moje zdziwienie dziś, że to nie wewnętrzni tylko ludzie Collinsa. Ciekawa jestem na kogo jeszcze na tym posterunku chciałby szukać haka - popatrzyła wymownie na swojego przełożonego, powoli przesuwając wzrok z niego na butelkę whisky.
- Nie ma się czym przejmować, dopóki nie ma na nas żadnego paragrafu - odparł Sinclair kompletnie nie łapiąc aluzji. - Jeśli jednak ludzie Collinsa zrobią się zbyt uciążliwi to pamiętaj, żeby nie przesadzić w przypadku napaści na funkcjonariusza. - Corday miała wrażenie, że kącik ust komendanta lekko uniósł się ku górze.
- Na niego mam bardziej wykwintne sposoby gdy przegnie ze stalkingiem - machnęła ręką. - Na razie jest zabawnie, bo Collins dzwoni do mnie i skarży mi co porabia Morgan.
Sinclair wyczekująco patrzył na Corday czy ta rozwinie swoją myśl.
- No co? Bo przecież to zabawne, że nawet tygodnia nie jestem z tym prawnikiem, a już mi ktoś uprzejmie donosi gdzie się prowadza - odparła Inspektor zakładając, że jej przełożony nie złapał komizmu sytuacji.
- Ale co to kogo… - zaczął Komendant, ale nagle urwał. - Kobiety... - dodał zaraz potem i westchnął bezsilnie potwierdzając, że w tej sytuacji Irya nie ma co szukać u niego zrozumienia. Inspektor podkręciła głową i wyszła z jego gabinetu.

Wracając do biurka Irya zauważyła, że otrzymała wiadomość.
Cytat:
Napisał Charles
Nadal chcesz negocjować brak mojej reakcji względem Collinsa?
Korciło ją żeby odpisać "nie", ale zaczynał jej się układać w głowie ciekawy plan.
Cytat:
Napisał Irya
A co znowu zrobił, że Cię tak świerzbi?
Cytat:
Napisał Charles
Nie musiał robić nic nowego. Prosiłaś żebym poczekał. Kończy Ci się czas. Nie zwykłem zmieniać swoich postanowień.
Cytat:
Napisał Irya
To od Ciebie zależy kiedy znajdziesz dla mnie czas
Cytat:
Napisał Charles
Mam dzisiaj. Wybieraj lokal.
Cytat:
Napisał Irya
U mnie
Cytat:
Napisał Charles
OK. Dzisiaj Ty gotujesz.
Cytat:
Napisał Irya
Oczywiście
Wysłała wiadomość i skoro już miała telefon w ręku to postanowiła zadzwonić do ojca.

- Cześć Irya. Co słychać? - usłyszała w słuchawce głos Davida.
- U mnie dobrze. Niestety dzwonię służbowo - poinformowała na wstępie. - Mamy toksykologię Evansa. Thionit i alkohol.
- Pasuje do sytuacji - skwitował. - To przyczyna śmierci?
- Taa chcielibyśmy, ale nie było stężenia takiego żeby zdrowego człowieka zabić wywołując zawał - westchnęła.
- Czyli mamy tylko to, że dobrze się bawił i z jakiegoś, nieznanego nam, powodu skończyła się ona dla niego źle - podsumował. - Thompson nie będzie zadowolony.
- A jak zareagował na wieść o info od Cleanera? - zapytała.
- Weźmiemy to pod uwagę, ale trzeba będzie utajnić aby nie przeciekło do opinii publicznej. Heretyckie wpływy na poziomie zarządu to nie jest coś czym powinny zajmować się media i wyborca.
- Zdecydowanie - mruknęła. - Chyba trzeba mieć nadzieję, że tylko ktoś użył na nim ciemności a nie że on jej używał… Tak czy inaczej trzeba to sprawdzić.
- To już Thompson zdecyduje jakimi kanałami to puścić.
- Ok - przyjęła do wiadomości, że temat się skończył. - To wysyłam do was papiery.
- Dzięki - powiedział z wdzięcznością.

- To na razie - dodała na koniec, ale nim się rozłączyła wpadła jej do głowy nowa myśl. - A tak poza tym to co u was, w domu? Macie plany na najbliższy tydzień? - zapytała przechodząc na tematy prywatne, co zaraz sprawiło, że zaczęła mieć pogodny głos.
- Masz ochotę odwiedzić swoich staruszków? - David zapytał z rozbawieniem w głosie.
- Cóż... Od czasu mojego awansu i przeniesienia rzadko się widujemy - powiedziała z lekkim ubolewaniem. - Chętnie bym się z wami spotkała na obiad... No i chciałabym wam kogoś przedstawić - wiedziała, że jak sama wyjdzie z tą inicjatywą to zwiększy szanse, że rodzice polubią Charlesa, choćby przez wzgląd, że go przed nimi nie ukrywa.
- Przedstawić? - powtórzył ojczym. - Nooo dobrze - powiedział. Ton głosu sugerował, że do jego dobrego nastroju dołączyło zaciekawienie.
- Świetnie, to jeszcze zdzwonimy się co do dnia i miejsca - ucieszyła się.
- Wystarczy, że nie dasz znać w ostatniej chwili, jak to masz w zwyczaju - zażartował.
- Postaram się - zaśmiała się z przytyku.

***

Wyjeżdżając z policyjnego parkingu miała już podjętą decyzję, że nie będzie fatygować gosposi o przygotowanie obiadu tylko podjedzie do restauracji po jedzenie.
Nie umawiali się z Charlesem na konkretną godzinę ale ten wiedział do której pracuje Irya, więc blondynka założyła, że najwyżej poczeka on lub będzie jadł zimne.

Wybrała się do restauracji, w której już jedli i wzięła na wynos dania z marsjańskiej wołowiny. Miała przy tej okazji możliwość dyskretnego rozejrzenia się jak bardzo jest inwigilowana przez ludzi Collinsa. Wiedząc czego ma szukać, bez trudu wypatrzyła śledzący ją, ten sam, samochód.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172