Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-03-2021, 15:34   #431
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Angeline Lea Sanguine poczuła jak jej serce bije w szaleńczej ekscytacji. Wykształcona równie wszechstronnie jak jej przyrodni brat lub kuzyn, wiedziała doskonale, czym były kapsuły noszone przez Szpitalników i co oznaczało poruszenie pozornie martwego kawałka mięsa zatopionego w cieczy przypominającej swymi właściwościami wody płodowe. Tkanka ta zakażona była cząsteczkami Primera, wirusa wydzielanego przez Wynaturzonych. Przez większość czasu nieruchomy, kawałek mięsa zaczynał się spazmatycznie poruszać, kiedy uśpiony w nim wirus w jakiś niezrozumiały dla Franków sposób wyczuwał w swoim bezpośrednim pobliżu obecność innych zakażonych komórek.

Angeline Lea miała sposobność widzieć pobudzone moluski w Montpellier, podczas przeprowadzanych przez Szpitalników rutynowych kontroli przy bramach miasta. Regularnie zdarzało się, by do Rubinu próbowali wejść ludzie, którzy mieli zgubny kontakt z wirusem, czy to wskutek wystawienia na oddziaływanie grzybni w górnym biegu Rhone czy też z powodu zażywania wyrabianych na bazie Płonu narkotyków. Wszyscy trafiali w ręce noszących hermetyczne kombinezony Higienistów, których zadania również były całkiem dobrze Angeline znane – więźniowie mający perspektywy na odratowanie faszerowani byli w Bastionie potężnymi dawkami preparatów grzybobójczych, ci natomiast zbyt mocno zatruci trafiali na zamknięty oddział montpellierskiego hospicjum. Z tego właśnie powodu czerwonokrzyżowcy cieszyli się w Montpellier złą sławą pospólstwa, ale zarazem szacunkiem błękitnokrwistych elit. Dbałość o czystość krwi wymagała najwyższych poświęceń.

Biegnąc co sił w ślad za Alpejczykiem i jego żołnierzami, dziedziczka wyminęła ostatnich coających się pośpiesznie gapiów i zahamowała raptownie szukając dłonią wyimaginowanej kabury na swym biodrze. Jej szeroko otwartym oczom ukazał się widok krzyczącej przeraźliwie rudowłosej dziewczynki, leżącej na kamiennym bruku i machającej poszarpaną do kości chudziutką rączką, z której tryskała obficie krew. Postawny mężczyzna o aparycji farmera dzielił swą zdesperowaną uwagę pomiędzy nieszczęsne dziecko i wielkiego czarnego psa o krótkiej sierści, wściekle próbującego dokończyć swego morderczego dzieła.

- Zabierz go, Fernex! – do uszu Angeline dobiegł wibrujący niedowierzaniem i wściekłością krzyk mężczyzny, który był najpewniej ojcem rudowłosej dziewczynki – Zabierz tego skurwiałego wszarza albo skręcę mu kark!

Inny mężczyzna, jeszcze szerszy w barach od obrońcy dziecka i noszący narzucony na skórznię burozielony wełniany płaszcz myśliwego, pochwycił rozjuszonego psa za metalową obrożę próbując odciągnąć go od ofiary.

Molusk w kapsule Carmino Ferro wpadł w szaleńcze pląsy tłukąc z całej siły w grube szkło zasobnika.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-03-2021, 22:17   #432
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595


Spodziewał się Leon sielankowej rozróby, wiejskiego wesela w pigułce, czegoś głupiego i brutalnego co na chwilę odciągnęłoby jego uwagę od patowej sytuacji na krańcu cywilizowanego świata. Nieco odwlec niewygodną rozmowę z kuzynem zagrawszy mu wcześniej choć trochę na ego, uznając ludwo-kultystyczne zgromadzenie za ciekawe. Każąc oglądać przedstawienie.

Srodze się zawiódł wynalazca na swej intuicji, ale radośnie zaskoczył obrotem sprawy. Nieoczekiwanie ludzka tragedia ożywiła w nim ducha, jakaś zboczona cząstka krwi Sanguine wypełniła żyły ogniem, a umysł podnieceniem.

Po zdarzeniu w Tulonie doskonale pamiętał co oznacza poruszenie w artefakcie szpitalnika. W wietrznej krainie wschodu, miejscu niedawnej śmierci mędrca i wojownika zległy się spory. Wyobraźnia Leona Thibauta rozgorzała od nowych teorii na temat zależności politycznych w rejonie. Zmącony chorobliwą ciekawością zajścia pierwszy rzucił się w tłum przekór ludzkiej tłuszczy bezlitośnie torując sobie drogę. Uzbroił się w złamaną sztachetę z płotu, kiedy przypadł do niego Sang.
- Panie, wracajcie z Dziedzicem, panienka z Barthezem uszła i najemnikami.

Szlachcic oderwany od pasji obejrzał się niechętnie na kuzyna w towarzystwie Sangów. Przygryzł wargę, myśląc o najbliższej rozmowie z szefem ochrony. Pisk, który na raz się rozległ przybrał barwę skrzypiec Loretty, pomny kochanej pragmatycznej i jędrnej żony, zawrócił do grupy skupionej przy dziedzicu. Wciąż ściskając sztachetę w prawicy przepchnął się w okrąg gwardzistów ku Abdelowi.

- Zostaje przy tobie, gotów na szaleństwa i nie myślałem o szybkiej wycieczce do Libi na czarnoskóre piękności. I mamy do pogadania kuzynie.
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 23-03-2021 o 22:22.
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-03-2021, 11:33   #433
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Otoczony przez eskortę i popędzany przez bojaźliwego kuzyna, Abdel Sanguine wbrew sobie samemu przyśpieszył kroku do uwłaszczającego jego godności truchtu, nie protestował jednak zbyt teatralnie wiedząc, że Barthez zna się na swoim fachu. A raczej myślał tak do momentu, w którym omijając rozpraszające się trwożnie zbiegowisko miejscowych prostaków dostrzegł, co było źródłem całego tego poruszenia.

Dziedzic Sanguine nie bez powodu poczuł się rozczarowany. Oczywiście winien był wystrzegać się niebezpieczeństw mogących zagrozić jego przyszłej sukcesji, ale bezlik groźnych przygód towarzyszących tej wyprawie wydatnie podbudował ego młodego Adbela i natchnął go przeświadczeniem o swej rosnącej w zawrotnym tempie pozycji. Kiedy zatem Alpejczyk nakazał mu czym prędzej opuścić plac, dziedzic pewien był, że oto właśnie ktoś znowu usiłuje targnąć się na jego życie! Bezlitosny asasyn prześladujący potomka jednego z najznamienitszych rodów Montpellier, dybiący nań na zlecenie jednego z licznych wrogów rozwścieczonych postępem negocjacji w Bergamo albo żwawo postępującym śledztwem w Lucatore!

- Na krew, stójcie! – wrzasnął młodzieniec zatrzymując się raptownie w miejscu i wygładzając palcami swe zmięte po plebejsku odzienie – To przecież tylko pies! Durny zawszony kundel! Pierworodny rodu Sanguine nie będzie uciekał przed jakimś parchatym burkiem! Zastrzelcie go, do diaska! Niepotrzebnie się przez was spociłem!
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31-03-2021, 16:00   #434
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Barthez nie był jeszcze do końca pewien, kto był skażony primerem. Równie dobrze jak zawszony kundel, ale mogła to być dziewczynka. Nie zmaierzał jednak samemu decydować w takiej niepewnej sytuacji, zostawiając to doświadczeniu i ekspertyzie Szpitalnika. Nie schował jednak na wszelki wypadek broni, gotów jej użyć jesli zajdzie taka potrzeba.

Był też trochę wściekły, że ten drobny incydent, choć sam sobie dość znaczący w wymowie, ale błahy w formie, spowodował chaos. Zrobił z siebie trochę przewrażliwionego wariata, ale w sumie lepiej było dmuchać na zimne, niż potem mieć świadomośc popełnienia znacznie gorszego w skutkach błędu. Wyglądało, że sytuacja była opanowana, albo mogła zostać opanowana przez miejscowych i nie było potrzeby interweniowania.
Jeśli sytuacja jest opanowana, to Barthez odwoła ludzi z powrotem do dziedzica.

 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31-03-2021, 17:40   #435
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Barczysty mężczyzna w stroju myśliwego złapał rozwścieczonego psa za kark nie bacząc na furię toczącego pianę zwierzęcia, zaczął go odciągać od dziewczynki i broniącego jej ojca. Czworonóg miotał się coraz silniej, odwracając łeb w bezrozumnej furii w stronę swego właściciela.

- Fernex! On postradał rozum! – krzyknął Carmino Ferro kierując swe słowa do myśliwego – On... jest chory!

Kładący dłoń na pistolecie Barthez wychwycił mimo zgiełku przestraszonych ludzkich głosów znamienne wahanie w tonie czerwonokrzyżowca i od razu odgadł jego powód. Ordynator nie chciał publicznie siać paniki, zwłaszcza wśród niewykształconych Purgaryjczyków uprawiających w Lucatore rolę. To dlatego ukrył też pod połą płaszcza kapsułę z moluskiem - aby nie dostrzegli jej ci obyci ze światem żołnierze Krzyża, którzy znali znaczenie poruszeń końskiego mięśnia.

Pies wyszarpnął się z nie dość silnego uścisku swego pana, okręcił się w miejscu szczerząc ociekające śliną zęby. Barthez zrozumiał, że oszalałe zwierzę gotowe jest skoczyć do gardła człowiekowi w myśliwskim stroju.

Ścigany przerażonymi okrzykami gapiów, ogar przysiadł na tylnych łapach, po czym zadygotał spazmatycznie. Potrząsnął dwukrotnie łbem, a potem ku jeszcze większemu przerażeniu wszystkich zwymiotował wprost na bruk. Strumień cuchnącej treści żołądkowej obryzgał plac ruchliwymi drobinami, które nie przestawały się poruszać po kontakcie z podłożem.

Zdjęty lodowatym dreszczem Nathan pojął, że w wymiotach roiło się od bladych larw.

Pies wydał z siebie przeraźliwy skowyt, wciąż trzęsąc się szaleńczo, ale po chwili runął bokiem na płyty dziedzińca i znieruchomiał.

Choć nie do końca... jego klatka piersiowa przestała się poruszać świadcząc o bezdechu, ale dziwnie napięta skóra na podbrzuszu sprawiała wrażenie nieznacznie pulsującej, naciskanej od środka wbrew wszelkim prawidłom natury.


Tak, tak, kto wie, może to cross-over i zaraz zobaczycie Aliena? Jak wrócę do domu, dokleję do tego posta ładny obrazek z podręcznika z grafiką nieszczęsnego Attili.


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-04-2021, 20:03   #436
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Ku zdumieniu Leona Thibauta Abdel nie opuścił z obrzydzeniem miejsca paniki, oddalając się byle dalej od wrzasków plebejuszy, które to mogłyby ranić jego szlachetny słuch, a w obstawie Sangów brnął wśród ciżby za przewodnikiem i siostrą. Czy pchała go zazdrość, czy ciekawość nie mógł kuzyn odgadnąć.

Motywy dziedzica przestały mieć wszakże znaczenie, bo uwagę wynalazcy pochłonęła do reszty odgrywająca się na oczach poselstwa scena. Uważny dostrzegł, że szpitalnik ukrywa swój identyfikujący artefakt i choć Leon nie odgadywał motywów działania czerwonokrzyżowca do końca pojmował, że ludzie zgromadzeni wokół dziecka i psa nie rozumieją zagrożenia.

Pojął również, że na nic w zetknięciu ze sporami byłaby broń palna, choć żałował braku swej strzelby, która dałaby mu uczucie bezpieczeństwa. Zasłonił twarz peleryną płaszcza, co miało uchronić jego szlachetną krew przed zarazą, wypatrując źródła ognia, który mógłby być w owej sytuacji najlepszym środkiem zaradczym. Solennie obiecywał sobie stworzenie zapalających bomb.
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 02-04-2021 o 20:05.
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20-04-2021, 14:42   #437
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Nathan Barthez wyrzucił z siebie kilka szorstko brzmiących rozkazów. Wynajęci w Tulonie najemnicy natychmiast wykonali polecenia Alpejczyka, chociaż ich pobladłe oblicza jawnie zdradzały wstrząs wywołany obrazem potwornej agonii psa. Wymachując rękami mężczyźni odepchnęli przerażoną tłuszczę, utworzyli przy Szpitalniku i noszącym się na myśliwską modłę mężczyźnie pustą przestrzeń.

- Trzeba będzie spalić truchło! – zawołał Barthez – Niech ktoś przyniesie drewno...

Nabrzmiałe cielsko zwierzęcia drgnęło raz jeszcze. Skóra na jego brzuchu pękła i cuchnące wnętrzności rozlały się szeroko po kamiennym placu ukazując oczom ludzi nieprzeliczone białe larwy wypełniające trzewia psa. Widząc to najbliżsi mieszkańcy zawrzasnęli jeszcze głośniej, a jeden z najemników Bartheza zwymiotował bezwiednie wprost pod nogi Abdela.

- Fernex, cofnij się! – rzucił pod adresem myśliwego Carmino Ferro - Muszę pobrać próbki.

Czerwonokrzyżowiec uklęknął ostrożnie obok zwierzęcego truchła, wyciągnął ukrytą w rękawiczce dłoń ku płytom dziedzińca rozcinając czubkiem skalpela jednego z wijących się rozpaczliwie robaków. Patrzący w osłupieniu na poczynania ordynatora myśliwy – solidnie zbudowany brodaty mężczyzna o smagłej skórze rodowitego Purgaryjczyka – przestępował z nogi na nogę nie wiedząc właściwie, co powinien był zrobić. Jego spojrzenie przeskakiwało z truchła psa na odnoszoną na rękach ojca pogryzioną dziewczynkę i z powrotem.

- Oto drugi ze znaków! – kiedy stężałe powietrze na placu przeciął znienacka czyjś podniesiony głos, Barthez uświadomił sobie, że ledwie chwilę wcześniej wokół zapadła nieprzenikniona cisza, chociaż w jego uszach wciąż jeszcze dźwięczały paniczne wrzaski tłumu.

I zanim jeszcze obrócił się w kierunku przemawiającego z posępną emfazą mężczyzny, wiedział już, kogo ujrzy.

Scirocco stał za plecami frankańskiej delegacji w otoczeniu swoich biczowników, pokryty wężykami zakrzepłej krwi i fascynujący oczy motłochu widokiem wciąż otwartych ran. Napinając mięśnie Alpejczyk pochwycił kątem oka równie zafascynowane spojrzenie dziedzica, kontemplującego upiorną postać szaleńca z chorobliwą wręcz ciekawością.

- Oto poczyniony został drugi ze znaków! – okrzyk przywódcy grześcijan zadudnił w każdym zakamarku placu i Nathan nie zdołał powstrzymać lodowatego dreszczu czując narastające złe przeczucie.

Obłąkany, ale i niebywale charyzmatyczny Scirocco potrafił grać na emocjach tłuszczy i każde wypowiedziane przezeń słowo mogło się odcisnąć natychmiastowym piętnem na wrzącym z niepokoju Lucatore.

A zgromadzeni na placu ludzie chłonęli jego przemowę jak zaczarowani.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-04-2021, 08:58   #438
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Alpejczyk stracił zainteresowanie makabrycznym truchłem psa, o tym że chciał je spalić i nawet wydał kilka stosownych poleceń. Wiedział z przekazywanych opowieści jaką zrozumiałą jedynie dla Purgaryjczyków estymą i posłuchem cieszyli się krześcijańscy biczownicy. O tym że potrafili porywać swymi przemowami tłumy nie trzeba było przekonywać nikogo i jakie skutki mogło to przynieść w skapanym w społecznym niepokoju Lucatore, nietrudno było sobie wyobrazić. Barthez w rzyci miał jakie cuda będą udziałem mieszkańców Lucatore, bo bezwględnym priorytetem był zapewnienie dziedzicowi i jego rodzinie bezpieczeństwa. I dlatego błyskawicznie przekalkulował, co może się zaraz stać na placu i jakie może to mieć skutki dla rodziny. Szczęściem całym Scirocco z sobie znanych względów chyba darzył młodego Abdela dziwnym cieniem sympatii, po tym jak napotkali go na trakcie i Barthez może trochę naiwnie zakładał że biczownik raczej nie zmanipuluje tłumu przeciw delegacji. Ale reakcji tłumu nie mógł przewidzieć nikt. Jedno opacznie zrozumiane słowo mogło spowodować, że poniesiony emocjami tłum rozniesie Franków pazurami.

Spokojnie, tak aby nie budzić niepotrzebnej paniki wydał cicho kilka rozkazów i kordon ochrony niezauważalnie zacieśnił się wokół dziedzica i jego rodzeństwa. Najemnicy i Sangowie dyskretnie przestawiali się, pozornie niedbałymi ruchami sprawdzając czy będą mogli sięgnąć łatwo po broń. Barthez sądził, że nawet w najgorszym przypadku ujdą z placu żywcem, ale zostawią po sobie masakrę. Broń maszynowa sprowadziła by istne pandemonium ołowiu, krwi i śmierci na tłum. Ale co byłoby dalej? Czy ochroniłby ich immunitet i pierscień Benesato? Barthez wolał się o tym nie przekonywać na własnej skórze i chciał zrobić wszystko aby obyło się bez zgubnej eskalacji przemocy. Powtarzał żołnierzom żeby zachowali absolutny spokój i bez wyraźnego rozkazu nie wykonywali agresywnych kroków wobec miejscowych. Byli świetnie wyszkoleni i wiedział, że nie sami z siebie nie zrobią nic tak głupiego, ale wolał trzymać rękę na pulsie.

W międzyczasie rozglądał się wokół, starając rozeznać w nastrojach lucatorczyków, oraz szukając potencjalnej drogi ekstrakcji, lub raczej najbliższego domu do jakiego delegacja byłaby w stanie dotrzeć w przypadku niespodizewanej eskalacji wydarzeń. Zdobywając umocniony punkt mogliby się bronić się długo...
Barthez monituruje tłum i ustala plan dzialania: albo ekstrakcję z placu, albo mozlwiosc zdobycia budynku, gdzie mogliby sie bronic, jesli sytuacja przynioslaby najgorszy obrot

 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-04-2021, 20:26   #439
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Nieoczekiwanie powściągliwe zainteresowanie, zmieniło się w chorobliwą ciekawość, cóż też czyni nad truchłem psa szpitalnik? Jakie zabiegi, na jakiej wiedzy polega, jak wreszcie ową wiedzę skraść, chłonął Leon zabiegi Carmino, ufając jego wiedzy i ufając przezorności.

Mężczyzna uniósł córkę. Jakie grozi im niebezpieczeństwo? Skąd pies ów zarażony, właśnie w owej chwili?

Mało tego, ze skupienia wyrwały szlachcica słowa natchnione i ku źródłu powędrowały oczy i myśl. Znał człowieka. Nie mogąc się zdecydować nad wagą wydarzeń. Rozdwojony, pół tam, pół tu .Tu wiedza podglądana, tam słowa dziwne wieszcze, dziwnie pachnące wiedzą. Leon Thibaut przekonywał się, że na tym krańcu świata bogowie prawdziwie mówią do szalonych wybrańców, przemycając w owym szaleństwie prawdę o losach. O tym co było i będzie. Nauka splatała się tu z magią.

Upuścił z twarzy szal, by kto nie wymyślił, że się ukrywa, co mogłoby wyjść na słabość, lub nieszczerość. Z zadowoleniem pogładził ogoloną szczękę, przez mgnienie wspomniał Lorettę, kiedy całując na pożegnanie prosiła go, żeby dbał o higienę.

Były jeszcze inne odruchy, które wyrobił, determinowały go na poziomie ID, było to mianowicie wojskowe szkolenie, reakcje na rozkazy i trzymanie szyku. Mimowolnie wypełnił rozkaz Bartheza, równając do Sangów, ale uwagę wciąż dzielił.

Skalpel, robak, ojciec, w końcu Sciraccio. Leon czekał dogodnego momentu, by przystąpić do wieszcza na kilka słów prawdy. Nieco nawet przed innymi Sangami.

Gdzie ten ojciec z pogryzionym dzieckiem poszedł? Tymczasem Leon czeka na rozwój sytuacji z grześcijaninem.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-04-2021, 17:19   #440
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Odpowiednio poinstruowani, ludzie Bartheza profesjonalnie odgrodzili potomków czcigodnego patriarchy Sanguine od purgaryjskiego plebsu. Sam Alpejczyk stał o krok od dziedzica próbując zdefiniować w myślach potencjalne drogi odwrotu z placu oraz przeszkody, które mogłyby poselstwu stanąć na drodze.

- Raz jeszcze rzeknę, oto drugi ze znaków! – oznajmił ochrypłym głosem charyzmatyczny przywódca grześcijan – Baptysta otworzył wrota piekieł i zaprosił pomiot Demiurga do Lucatore! Teraz rozrasta się on w trzewiach bezbożników i pęcznieje, dopóki nie rozerwie skażonych ciał i nie wyleje swego zła po świecie!

Na placu panowała nieprzenikniona, wręcz nienaturalna cisza, której nie zakłócał nawet płacz wyniesionej gdzieś pogryzionej dziewczynki. Noszący na głowie cierniową koronę Scirocco uniósł jeszcze wyżej ramiona, nie bacząc wcale na ściekające po jego policzkach strumyczki krwi.

- Ci, którzy upili trucizny z piekielnego kielicha są już zgubieni! Grzeszni głupcy, wasi panowi złożyli wasze życie na ołtarzu fałsywego boga!

- Dość tych bredni! – z przeciwnej krawędzi placu dobiegł ryk rozjuszonego Furora, wjeżdżającego w gęsty tłum gapiów na koniu flankowanych przez noszących się na czarno i uzbrojonych anabaptystów – Odpowiesz za te oskarżenia, szaleńcze!

Bathez dostrzegł w mgnieniu oka jak miejscowi chłopi zwierają swe szeregi, zaciśniają ciżbę tarasując drogę oddziałowi Furora. W myślach Alpejczyka z miejsca pojawiło się wyobrażenie krwawych rozruchów, stanowiących absolutne zagrożenie dla frankańskiego poselstwa.

- Prorok słusznie prawi! – krzyknął ktoś w tłumie – Niechaj przemawia! Jego pytania naszymi!

Na twarzy zakonnego oficera pojawił się doskonale czytelny wyraz niedowierzania zmieszanego z jeszcze silniejszym wzburzeniem.

- Straże! Pojmać tego człowieka! Osadzić go w Domu Olejów! – ryknął wskazując dłonią na obłąkanego grześcijanina.

Tłum zawrzał w odpowiedzi coraz gniewniejszymi nutami. Przyglądający się występom dzieci anabaptyści już zdążyli opuścić ciżbę gromadząc się na obrzeżach placu i pozostawiając na środku gromadę rozgniewanych purgaryjskich rolników. Dowodzeni przez Lucia zbrojni wbili się w ten tłum klinem wymierzając pierwsze ciosy ukrytymi w rękawicach pięściami i pałkami.

- Nie lękajcie się o mnie, albowiem oni nie mogą mi nic uczynić! – ponad zgiełkiem tłuszczy poniósł się głos Scirocca – Oni nie mają nade mną władzy, albowiem żaden ból nie jest w stanie mnie złamać!

Prawa dłoń Bartheza wyciągnęła płynnym gestem z kabury ukryty tam pistolet, kiedy grześcijanin uniósł w górę skryte dotąd we wnętrzu dłoni małe ostrze – lecz Scirocco nie zamierzał uczynić Frankom żadnej krzywdy. Zamiast tego błyskawicznym ruchem odciął sobie połowę małżowiny lewego ucha i wsadził opryskany krwią kawałek tkanki w usta żując go energicznie.

Purgaryjczycy zawyli w ekstazie widząc ów akt męczeństwa i zwarli szeregi wdając się w otwartą walkę z żołnierzami anabaptystów.

- Przyszedł czas na odwrót, panie Barthez! – krzyknęła pozbawionym cienia przestrachu głosem Angeline Lea, chłonąca wydarzenia na placu roziskrzonymi podnieceniem oczami – Tu się zaraz poleje jeszcze więcej krwi!

Lecz nim Alpejczyk zdążył zareagować, ponad zgiełkiem motłochu poniósł się inny głos, jeszcze dźwięczniejszy od zawołań Scirocca i Lucia, doskonale słyszalny w każdym zakamarku placu.

- Z mocy swoich plenipotencji mój krewniak bierze tego człowiek pod swoją ochronę! – huknął niczym dzwon wspinający się na palce Abdel – Zaprzestańcie tych bezcelowych waśni! Wyniesiony na urząd przedstawiciela Domu Benesato, czcigodny Leon Thibaut Sanguine otacza tego pielgrzyma swą ochroną i troską! Kto poważy się na niego zamachnąć, uczyni afront dyplomatycznemu immunitetowi poselstwa! Odstąpcie od niego, a żwawo!

Zwarci z anabaptystami chłopi zatrzymani się porażeni konsternacją, bitewny hałas zelżał natychmiast, a spojrzenia wszystkich pobiegły ku postaci stojącego majestatycznie dziedzica.

- Leon, ty jełopie, pokaż im ten przeklęty pierścień – syknął ledwie słyszalnie pod nosem Abdel – Bierzemy tego człowieka pod swoje skrzydła. Ta suka na zamku zaraz pożałuje, że odważyła się ze mną zadrzeć.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172