Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-01-2021, 12:09   #241
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
24 Maius 816.M41, przestrzeń systemowa Grace

Kiedy grupa najwyższych rangą zauszników rodu Coraxów obradowała w bezpiecznej sali konferencyjnej, będący dziedzictwem Kruków okręt przemierzał pustkę przestrzeni systemowej Grace badając czerń kosmosu sensorami pokładowych instrumentów. Tkwiący nieprzerwanie na stanowiskach załoganci monitorowali wszystkie odczyty szukając śladu zagrożenia. Odlegli o dwa dni lotu od wysokiej orbity Grace, wciąż nie natrafili na najmniejszy ślad istnienia innych statków kosmicznych ani instalacji orbitalnych. W eterze rozbrzmiewało wiele powtarzalnych transmisji radiowych stanowiących znane już błagania o pomoc, ewidentnie sklasyfikowanych jako komunikaty nadawane przez automatyczne urządzenia radiowe. Skany dalekiego zasięgu poszerzały w tym samym czasie bazę danych o samej planecie, analizując skład jej atmosfery, szacowaną grawitację, potencjalny klimat i biosferę.

Wstępne odczyty dawały powody do optymizmu sugerując, że warunki na Grace umożliwiały normalne funkcjonowanie na jej powierzchni przy zachowaniu odpowiedniej dbałości o bezpieczeństwo osobiste, dostępie do aparatów tlenowych i ochronnych strojów oraz unikaniu coraz wyraźniejszych na skanerach anomalii pogodowych. Jednoczesny brak silnych sygnatur energetycznych pozwalał domniemywać, że planetarna infrastruktura Grace uległa ogromnej zapaści, a wraz z nią degradacji technologicznej uległa również zamieszkująca planetę populacja - co pod wieloma względami mogło być na rękę Coraxom.

Zgromadzeni w Chórze astropaci tkwili w głębokiej medytacji łącząc swe wysiłki w próbie przejrzenia mentalnego kodu ukrywającego sporadyczne astropatyczne sygnały wysyłane z powierzchni planety. Posłuszni rozkazom Mistrzyni, astropaci nie próbowali nawiązać bezpośredniego kontaktu z Grace, monitorując Aether w gwarantujący pewną dyskrecję pasywny sposób. Przewodzący im Malechiel wciąż nie zamierzał formułować daleko idących wniosków, ale czuł coraz głębsze zaniepokojenie niezrozumiałą strukturą planetarnego kodu.

Nieświadomi poczynań coraz bardziej niespokojnego Chóru podwładni porucznika Kovacsa trzymali straż wokół apartamentów lady Winter Corax, wpuszczając do ich środka jedynie dysponujących odpowiednimi kartami serwitorów medycznych i zadając sobie po tysiąckroć dręczące wszystkich pytanie o zdumiewającą nieobecność dziedziczki Glejtu. Lecz żołnierze gwardii przybocznej nie byli załogantami pośledniego sortu, słynęli ze swej dyscypliny oraz lojalności wobec Amelii de Vries, jeszcze niedawno ich dowódcy. Wierni jej rozkazom, trwali na warcie gotowi bronić intruzom przystępu do komnat lady Winter choćby po kres swego życia.

Podczas gdy oni zadawali sobie pytania o powody nieobecności lady kapitan na mostku, celebrujący kolejne publiczne nabożeństwo w świątyni arcykapłani rozdarci byli innymi jeszcze wątpliwościami. Ich myśli biegły w stronę najwyższego kapłana Błysku, świątobliwego Ahalliona, przebywającego od tak dawna u boku czcigodnej lady Winter i konsekwentnie ignorującego wysyłane mu przez duchowieństwo pokorne prośby o widzenie. Błogosławiący wiernych z wysokości ołtarza arcydiakon Nestor Cadavius z trudem dusił w sobie złe przeczucia, których źródła nie potrafił jednoznacznie określić, podzielane zresztą przez arcydiakonów Absolvusa Hirosiusa i Solara Icarusa. Wszyscy trzej podejrzewali, że coś naprawdę poważnego musiało stać za niedawno otrzymaną prośbą o spotkanie wystosowaną przez seneszala Barcę, chociaż we wzajemnych rozmowach starannie wystrzegali się wymiany spostrzeżeń. Walka o władzę i wpływy na szczytach kościelnej hierarchii w niczym nie ustępowała brutalności pola bitwy, toteż żaden z arcykapłanów nie zamierzał wykonać przedwcześnie błędnego ruchu mogącego osłabić jego pozycję w oczach świątobliwego Ahalliona po powrocie Cane do świątyni.

Wszędzie w obrębie metalowego kolosa tysiące mężczyzn i kobiet wykonywało swe codzienne obowiązki wyczekując kolejnych wieści z trzewi wieży dowodzenia Tempesta. Przeważająca większość tych ludzi urodziła się na pokładzie okrętu, na nim dorastała nie opuszczając częstokroć obrębu kilku sąsiadujących ze sobą podpokładów. Zamknięci na całe życie w pancernej skorupie Błysku, byli całkowicie zdani na łaskę i niełaskę lepiej od siebie urodzonych, stoicko znosząc trudy codziennego życia i wyczekując kolejnych rozkazów wysyłanych albo przez radiowęzły Błysku albo przez modułowane szczeknięcia alarmowych klaksonów.

Dostojnicy decydujący o ich życiu konferowali w tym samym czasie w zabezpieczonej przed podsłuchem sali konferencyjnej na mostku fregaty, zdecydowani podjąć decyzje mające zaważyć na losie dziesiątków tysięcy wasali rodu Coraxów.
 
Ketharian jest offline  
Stary 17-01-2021, 22:57   #242
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Post wspólny

24 Maius 816.M41, sala konferencyjna Błysku

Wywołany do odpowiedzi seneszal odłożył na blat stołu modlitewny sznur, wyciągnął z ceramitowej kasetki niewielką kartę i wcisnął ją w szczelinę czytnika na boku blatu. Nad usytuowanym pośrodku stołu holoprojektorem pojawiły się natychmiast trzy ludzkie oblicza, doskonale znane wszystkim członkom przybocznej świty lady Winter.

- Co do kwestii kapitana Rochy, przedstawię swoje stanowisko pod koniec tego spotkania - oświadczył Barca - W międzyczasie chciałbym poddać pod państwa uwagę szczegóły sukcesji w hierarchii świątyni. W grę wchodzi tylko trzech kandydatów. Pominięcie najwyższych rangą duchownych w zamiarze promocji kogoś niższego od nich rangą doprowadziłaby do niepotrzebnego zatargu z klerem, chociaż rozważałem wcześniej również taką opcję. Wszyscy znacie naszych arcydiakonów. Nestor Cadavius, główny kantor i interpretator Credo Imperialis. Absolvus Hirosius, diakon militant. Oraz Solar Icarius, rektor administracyjny. Każdy z nich posiada swoje zalety i wady, wszystkie skrupulatnie przeze mnie rozważone. Szczegółowe wnioski i uzasadnienie znajdziecie w dokumentach, które prześlę wam elektronicznie, teraz zaś skupię się na osobie kandydata, który wydaje mi się najbardziej odpowiedni.

Dwie z trzech holograficznych podobizn zniknęły, trzecia zaś uległa powiększeniu domentrując w całej okazji swe oblicze.

- Diakon militant Absolvus Hirosius - seneszal przedstawił formalnie tożsamość duchownego, chociaż zgromadzeni wokół stołu ludzie znali Hirosiusa co najmniej z widzenia - Człowiek podobny swoim usposobieniem i ideałami do świętej pamięci arcykapłana Ahalliona. Jak Cane, Hirosius kładzie wielki nacisk na wizję kościoła wojującego, ma nadto doświadczenie wojskowe. Wszyscy wiemy jak bardzo Ahallion zjednał sobie szacunek pokładowych żołnierzy. Uważam, że w obecnej sytuacji, w obliczu zagrożenia stabilności dynastii oraz jeszcze niesprecyzowanego zagrożenia esencją… Chaosu, powinniśmy postawić na czole kleru twardego i zdecydowanego militarystę. W przeciwieństwie do dwóch pozostałych kandydatów, teologów i kantorów wyspecjalizowanych w zawiłościach kościelnego prawa, Absolvus Hirosius sprawia wrażenie człowieka, który jako arcykapłan znajdzie wspólny język z obsadą mostka i lady de Vries. I który będzie otwarty na kooperację w sytuacji zagrożenia. I który nie przejawiał nigdy otwarcie niechęci wobec kultu Mechanicus.

Znaczące spojrzenie Barcy pobiegło na chwilę ku nieruchomej postaci prezbitera Ramireza, po czym powróciło ku migoczącej nieregularnie holograficznej podobiźnie diakona militanta.

- Jeśli ta rada podzieli moje stanowisko, będę chciał spotkać się z wszystkimi trzema arcykapłanami w towarzystwie lady de Vries i jego techminencji, aby przedstawić im faktyczny stan rzeczy i zasugerować nasz wybór. I tutaj pojawia się jedyny szkopuł: duchowieństwo Błysku jest nominalnie strukturą niezależną od dynastii. Podkreślam, nominalnie. Zawsze istnieje ryzyko, że pozostali arcydiakoni nie przyjmą z aprobatą promocji Hirosiusa. To dlatego byłbym spokojniejszy, gdyby w spotkaniu wzięli udział również jego techminencja oraz lady de Vries. W troje łatwiej będzie spacyfikować opór pozostałych duchownych, jeśli prezbiter potwierdzi gotowość bezkonfliktowej współpracy z diakonem militantem, a pierwsza oficer podkreśli, że leży to w interesie rodu.

Barca urwał na chwilę, zapatrzył się na podobiznę arcydiakona rozważając coś w myślach.

- Nie zamierzam zatajać przed arcydiakonami stanu zdrowia lady Winter - podjął po kilku sekundach milczenia - Otwarte okłamywanie przedstawicieli kleru może nieść za sobą ogromne reperkusje, zwłaszcza że Hirosius i tak musi poznać prawdę, by móc w pełni z nami współpracować. Nie mam pojęcia jak wszyscy trzej zareagują na wieść o śmierci czcigodnego Ahalliona ani fizyczną zapaść dziedziczki. Musimy być przygotowani na różne warianty rozwoju sytuacji, dlatego tym bardziej nie wolno nam tracić czasu. Panna Amosis kończy przygotowania do spotkania z diakonami, dlatego chciałbym ich wezwać tak szybko jak tylko pani de Vries oraz czcigodny prezbiter będą na to gotowi.

Bel spojrzała po tych słowach niepewnie na Amelię. Wiedziała, że teraz Pierwszą czeka wiele wyzwań, w których ona jako astropatka nie będzie mogła pomóc. Teraz jednak skinęła głową, na znak że ona zgadza się z tą decyzją.

Pierwsza odwzajemniła spojrzenie astropatki, dając jej do zrozumienia, by się o nią nie martwiła. Następnie zwróciła się do seneszala.

- Zgadzam się, że wybór Absolvusa Hirosiusa, to najlepszy wybór w naszej obecnej sytuacji jak również wyjawienie hierarchom prawdy o śmierci wielebnego Ahaliona i Lady Winter. Choć podzielam obawy, pana Barcy, co do reakcji pozostałych na nasz wybór i wyjawienie trudności naszego położenia. Oczywiście może pan liczyć na moją obecność na tym spotkaniu i pełne poparcie, panie Barca.

Visscher nie mógł za bardzo wyrazić swojej opinii. Był na statku zbyt krótko, aby już zoorientować w złożoności miejscowych wpływów i intryg. A sugestia seneszala zdawała się być rzeczowa i trafna. Kiwnął tylko głową twierdząco.

Wyraźnie uspokojony brakiem sprzeciwów wobec swojego kandydata, Barca wygasił projekcję oblicza Hirosiusa i wyświetlił w zamian ciąg praktycznie niezrozumiałych danych medycznych.

- Stan dziedziczki nie uległ żadnym zauważalnym zmianom - oznajmił seneszal - W opinii medyceuszy znajduje się ona w głębokiej komie wywołanej obrażeniami mózgu, których na tę chwilę nie potrafią zdiagnozować. To potencjalnie dobre wieści, ale przypominam, że zgon czcigodnego Ahalliona był dla medyceuszy zaskakujący i nic wcześniej nie wskazywało na to, aby miał w ogóle nastąpić. Jeśli w stanie Winter pojawią się jakiekolwiek zmiany, natychmiast wszystkich was o tym poinformuję. Codziennie zanoszę modły do Imperatora o to, by przywrócił lady Corax zdrowie, a nam głowę rodu. Imperator strzeże.

Ktoś siedzący w głębi stołu powtórzył mantrę seneszala, ktoś inny złożył dłonie w znak Orła. Hologram zgasł sekundę później, a wyłączone na czas emisji projekcji normalne oświetlenie sali odzyskało swoją intensywność.

- Skoro omówiliśmy już pozostałe kwestie, chciałbym powrócić do pytania zadanego wcześniej przez Mistrzynię Chóru - spojrzenie Barcy pobiegło na chwilę w kierunku Bellity - Nie wiemy praktycznie niczego na temat kapitana Rochy. Jego intencje pozostają całkowitą zagadką, podobnie jak ambicje i lojalność wobec Terry. Wojskowa przeszłość może sugerować, że to oddany sprawie Imperium człowiek, ale nic tego nie zagwarantuje, historia zna wszak wielu bohaterów, którzy w chwili słabości zaprzepaścili dorobek swego całego życia przechodząc na stronę nieprzyjaciela. Valrus z Calliope, admirał Thrax, kardynał Siglio Czwarty w finale Karmazynowej Ofensywy. Jeśli przyjdzie nam stawić odpór Chaosowi, niechaj mi Imperator wybaczy to, że wymawiam tę plugawą nazwę… jeśli kapitan Rocha uległ jego korupcji, zniszczenie jego oraz Dumy Sameteru będzie naszym świętym obowiązkiem, bez względu na główne zadanie postawione przez lady Chordę. Jeśli okaże się bogobojnym imperialistą, winniśmy dołożyć wszelkich starań, aby pozyskać jego go jako sojusznika w walce z Wielkim Nieprzyjacielem. Kiedy to zagrożenie zostanie wyeliminowane, będziemy mogli zdecydować jaki kurs relacji wobec Rochy obierzemy w przyszłości.

Christo powiódł wzrokiem po obliczach biorących udział w konferencji notabli, skłonił się każdemu z nich z osobna.

- Z mojej strony to wszystko w obecnej chwili - powiedział sięgając bezwiednie po odłożony wcześniej na blat stołu modlitewny sznur - Czy ktoś chciałby coś jeszcze dodać do protokołu?

- Proszę byście poczekali z obwieszczeniem stanu Lady, na czas po mojej próbie połączenia się z jej umysłem. Jeśli techeminencja zechce mi towarzyszyć… mogę się tego podjąć dziś. - Astropatka odezwała się cicho.

Kiedy Ramirez potwierdził swoją obecność przy badaniu umysłu Lady Winter, Amelia zwróciła się do obojga.
- Proszę powiadomcie mnie o rezultacie połączenia, jak skończycie. Myślę, że temat jest póki co zamknięty, a każde z nas ma swoje obowiązki. Możemy zamknąć spotkanie. - Kiedy koteria zaczęła się rozchodzić do swoich obowiązków, zatrzymała jeszcze na chwilę Bel. - Uważaj na siebie proszę i niech Imperator czuwa nad tobą.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Lua Nova jest offline  
Stary 21-01-2021, 08:38   #243
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Post tworzony z MG

24 Maius 816.M41, kwatery Winter Corax

Bel poczuła ulgę opuszczając sale narad. Czuła, że już niebawem na pokładzie Błysku Cieni zapanować może chaos, który miała nadzieję niewiele będzie miał wspólnego ze spaczeniem, z którym może przyjść się im zmierzyć. Chciała porozmawiać z Ramirezem uspokoić swe myśli nim dotrą do kwater Lady, czuła jednak że może mieć to działanie odwrotne. Zbyt wiele w jej życiu było ostatnio rozproszeń i sytuacji, które sprawiały że ponownie zaczęła przewartościowywać ustalony niegdyś porządek. Pomodliła się wiec w myślach starając się naprowadzić swe rozmyślania na właściwy tor, oddalając je od spraw doczesnych.

Dwaj czuwający nad dziedziczką medyceusze opuścili wypełnione skomplikowaną aparaturą pomieszczenie bez słowa protestu, bez choćby niemego gestu sprzeciwu. Odprowadzająca ich pustymi oczodołami astropatka zadała sobie w duchu pytanie, czy odziani na biało mężczyźni bardziej lękali się Mistrzyni Chóru czy też towarzyszącego jej prezbitera Ramireza. Posykujący siłownikami pancerza wspomaganego Ramirez roztaczał wokół siebie oczywistą aurę groźby, ale Bellita nie wątpiła, że i ona samą swą obecnością potrafiła budzić zgrozę w ignorantach nieświadomych pochodzenia i charakteru jej mocy.

Zaczekała, aż obaj medyceusze wyjdą, po czym podeszła do zaparowanej pokrywy medycznego sarkofagu, w którym spoczywała nieruchoma postać Winter Corax. Bladoskóra dziedziczka sprawiała wrażenie pogrążonej w głębokim spokojnym śnie, ale chwilami - bardzo rzadko - wrażenie idealnego bezruchu psuły ruchy ocznych gałek dostrzegalne pod cienką skórą zaciśniętych powiek.

Dziwnie było patrzeć na Winter tak spokojną i cichą... niemal martwą. Pamiętała ją zasiadającą na tronie. Dostojną, także nieruchomą, ale promieniującą niespotykaną wręcz siłą. Bezwzględną dla takich jak ona i stanowczą. Tak bardzo brakowało niektórych z tych cech Amelii i obawiała się czy siostra Winter podoła powierzonym jej obowiązkom.

Bellita odmówiła w duchu kilka mantr, bardziej z przyzwyczajenia niż potrzeby. Miała zamiar połączyć się jaźnią z umysłem, który był jej znany, który znajdował się relatywnie blisko i który nie miał racjonalnych powodów ku temu, aby się przed takim połączeniem bronić. Astropatka nie mogła rzecz jasna wykluczyć ryzyka, że stan zdrowia psychicznego Winter będzie przeszkodą w mentalnej komunikacji, ale możliwość spotkania z dziedziczką w taki sposób była zbyt kusząca, aby z niej nie skorzystać. Tym bardziej, ze wiele to mogło wyjaśnić jej towarzyszom. Barce... Amelii... czuła też ze nawet Ramirezowi Lady była w pewien sposób bliska, na tyle na ile ktokolwiek mógłby być bliski techkapłanowi. Dłuższą chwilę wpatrywała się w nieruchome oblicze, starając się wypychać z głowy te niepotrzebne myśli. Jej umysł musiał być czysty, gotów na obronę.

Obserwowana przez niemego techkapłana, Bellita przyłożyła obie dłonie do lodowatej szyby kapsuły, umieściła je na wysokości oblicza Winter. Urządzenie popiskiwało rytmicznie, jakieś pompy i tłoki posykiwały wykonując skomplikowane zabiegi, których sensu astropatka nie pojmowała. Wszystkie te dźwięki zniknęły w chwili, kiedy kobieta znieruchomiała wstrzymując swój oddech i otwierając jednocześnie swój hermetycznie dotąd zamknięty nadludzki zmysł na ukrytą za Zasłoną esencji Osnowy.

Jej umysł wniknął w pierwotną kipiel Chaosu ukryty za skomplikowanymi formułami ochronnych inkantacji, szukający najkrótszej drogi do pożądanego celu.
 
Aiko jest offline  
Stary 21-01-2021, 15:54   #244
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
24 Maius 816.M41, Osnowa

Rzeczywisty wymiar rozmył się w percepcji astropatki, stracił w jednej sekundzie na swej ostrości stając się zniekształconą projekcją odciśniętą na umyśle znajdującym się po drugiej stronie Zasłony. Unosząca się w bezkresnej przestrzeni Belitta ujrzała wokół siebie bezlik miniaturowych płomyków, żarzących się blaskiem o różnej intensywności, ale wszystkich z wyjątkiem siedmiu przygaszonych. Umysły trzydziestu tysięcy załogantów Błysku wedle nauk Astra Telepathica, ich dusze podług nauk Kościoła. Te najjaśniejsze należały do garstki wybrańców obdarzonych mentalnych darem: astropatów oraz Bartholema Visschera. Mistrzyni Chóru odnotowała ich obecność błyskawicznie i bezwiednie, podobnie jak wyczuwalną obecność ruchliwych cieni w swym pobliżu: drapieżnych ciemnych kształtów przecinających kipiel Osnowy w poszukiwaniu żeru, który mogłyby pochłonąć. Chronieni bańką Pola Gellara, wszyscy pozostali poddani Coraxów pozostawali względnie bezpieczni przed zakusami demonów, ale astropatka musiała się mieć na baczności, kiedy otwierała swój umysł na moc Osnowy

Nie zdołała się powstrzymać przed wrażeniem przemożnej ulgi, kiedy jej szósty zmysł odnalazł w przeciągu kilku uderzeń eterycznego serca rozumną iskrę tlącą się we wnętrzu sarkofagu kriokomory. Nie mając przed sobą żadnych fizycznych przeszkód, Bel sięgnęła w stronę umysłu Winter widmową macką ostrożnych myśli, a nie napotkawszy żadnego oporu, otworzyła swoją jaźń na psioniczny kontakt.

Monitorujący ją za pomocą organicznych i mechanicznych receptorów Ramirez wyczuł bezbłędnie moment, w którym ciało astropatki poddane zostało nienaturalnemu oddziaływaniu mocy. Wielkie krople lodowatego potu zrosiły czoło Mistrzyni, palce jej obu dłoni wygięły się wbrew prawom fizyki w przeciwną stronę ignorując ograniczenia stawów, a z gardła popłynął zduszony pomruk. Wszystko to zarejestrowały sensory prezbitera, ale też tylko to: ograniczony wąskimi ramami umysłu „ślepaka”, techminencja nie mógł współdzielić z astropatką wizji, której ta właśnie doświadczyła.

Gigantyczny ruchomy labirynt rozciągał się w pięciu wymiarach, tworzących układankę całkowicie niezrozumiałą dla zwyczajnego ludzkiego rozumu; układankę gotową wpędzić w otchłań szaleństwa każdego doświadczonego jej manifestacją człowieka, który nie przeszedł morderczego reżimu przygotowawczego Astra Telepathica. Zawieszona w pustce przed jego niematerialnym frontonem, Bellita słyszała w swym umyśle upiorne dźwięki towarzyszące przesuwaniu się poszczególnych elementów labiryntu w czasie i przestrzeni, ustawicznie zmieniających układ całości wedle algorytmu nie mającego nic wspólnego z regułami matematycznymi. Jeśli do jego wnętrza wiodła jakaś droga, pozostawała ona zupełnie nieznana próbującej przejrzeć to szaleństwo mentatce, ale jej wyczulony na niewyobrażalną wręcz skalę dar pozwalał dostrzec jedno.

Ukrytą gdzieś w otchłani labiryntu Winter Corax, uwięzioną w pułapce, który przygotował zawczasu prawdziwie diaboliczny geniusz, utkaną w nie-materii Osnowy w sercu układanki, do której otwarcia brakowało Mistrzyni Chóru co najmniej tuzina psionicznych kluczy. Odcięta od zewnętrza i kompresowana na coraz mniejszej przestrzeni ścianami zaciskającego się labiryntu, dziedziczka rodu nie mogła usłyszeć zaśpiewu astropatki, nie mogła nawiązać z nią kontaktu.

Do próbującej się wbić w więzienie swej pani Bellicie docierał jedynie nieprzerwany niemy krzyk udręczonego, balansującego na krawędzi czystego szaleństwa umysłu, z całych sił przeciwstawiającego się miażdżącemu naporowi diabolicznej esencji wtłoczonej w konstrukt mentalnego labiryntu.

Kolory pustki! Ostry cierń powstaje! Zahariel! Zahariel! Pięciokrotność nieskończoności! Zahariel!

Nie mogąc już dłużej wytrzymać obciążenia wywieranego bliską obecnością labiryntu, Mistrzyni Chóru zerwała połączenie i opadła z jękiem boleści na pokrywę komory kriogenicznej.

- Status? – wokoder Ramireza zatrzeszczał metalicznie przywracając astropatce trzeźwość myśli.

- Winter żyje mentalnie – wykrztusiła Bel ignorując nitkę śliny ściekającą jej po podbródku – Jest w pułapce, wyrafinowanej pułapce, przez którą nie potrafię się przebić! Wiem tylko, że coś próbuje nam przekazać, ale nie rozumiem jej komunikatu.
 
Ketharian jest offline  
Stary 24-01-2021, 17:18   #245
Jan
 
Jan's Avatar
 
Reputacja: 1 Jan ma wspaniałą reputacjęJan ma wspaniałą reputacjęJan ma wspaniałą reputacjęJan ma wspaniałą reputacjęJan ma wspaniałą reputacjęJan ma wspaniałą reputacjęJan ma wspaniałą reputacjęJan ma wspaniałą reputacjęJan ma wspaniałą reputacjęJan ma wspaniałą reputacjęJan ma wspaniałą reputację
9.393.816.M41, kwatera Absolvusa

Obudził się, jak zwykle z resztą, o szóstej. Zawsze ta sama godzina. Od dnia, którego nie miał przecież prawa pamiętać. Dzień, jak zawsze, rozpoczął modlitwą.
- Imperatorze, Ty który pozwoliłeś ujrzeć mi przebłysk swojej chwały, daj twemu słudze siłę, aby mógł dalej wypełniać Twoją wolę.
Później nastąpiła seria zwyczajnych, przewidzianych przez Kredo rytuałów i modlitw.

Kiedy skończył, rozejrzał się po swojej, spartańsko urządzonej kajucie. Wszystko na swoim miejscu. Przywdział szaty, zabrał broń i z czcią założył na szyję Rosarius ukształtowany w znak Imperialnej Aquili. Nieco rozbawił go fakt noszenia broni na przyjaznym przecież pokładzie Błysku, ale tego wymagał od niego wizerunek Diakona Militanta. Zawsze gotowy by walczyć z wrogami ludzkości.

Po wyjściu z kajuty skierował się do znajdującego się nieopodal kaplicy refektarza. Zjadł pierwszy tego dnia posiłek z innymi kapłanami po czym rozpoczął pełnienie swoich codziennych obowiązków.

Najpierw trening z byłymi pielgrzymami. Ten, stosunkowo nowy na pokładzie Błysku, obowiązek był przyjemną odmianą od standardowych, kapłańskich zajęć. Patrząc na ćwiczących ludzi z rozbawieniem myślał o swojej, spędzonej w Gwardii Imperialnej, młodości.
- Gdyby nie wspomnienia i ta przerwa w podróży do Segmentum Obscurus by pomóc w stłumieniu rebelii wyznawców Pradawnego Anihilatora pewnie nadal byłbym Gwardzistą… - pomyślał.

Następnie, wraz z ludźmi, których trenował, udał się do kaplicy. Poprowadził dla nich modlitwę. Nic specjalnego, ale też nic czego mógłby się powstydzić.

9.394.816.M41, Błysk Cieni, okolice kaplicy

Właśnie skończył obiad i zamyślony kierował się do niewielkiej biblioteczki by studiować wersety Kredo, gdy z owego zamyślenia wyrwał go głos jednego z akolitów.
- Diakonie, seneszal Barca Cię wzywa. – powiedział młodszy kleryk.
- Wzywa? Mnie? Seneszal? – odpowiedział.
- Tak diakonie, po prawdzie zostali wezwani wszyscy trzej diakoni służący pod arcykapłanem.
- To ciekawe. Możesz odejść, na spotkanie udam się niezwłocznie.

Kiedy ruszał do sali konferencyjnej Błysku nie mógł przestać zastanawiać się dlaczego ktoś z wyższej kadry oficerskiej wezwał jego i pozostałych diakonów. Co takiego mogło się stać czego nie można było załatwić z Ahalionem albo, z którymś z pozostałych kapłanów?
 
Jan jest offline  
Stary 28-01-2021, 15:28   #246
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
24 Maius 816.M41, Chór Błysku

Troje darzonych największym zaufaniem astropatów Chóru siedziało na plecionych matach pośrodku wypełnionej wonią kadzideł komnaty, słuchając w skupieniu snutej półgłosem opowieści Mistrzyni. Bellita wiedziała, że nie istniało praktycznie żadne ryzyko tego, aby ktokolwiek podsłuchał jej słowa w ścianach tego pomieszczenia, ale nie potrafiła się wyzbyć wrażenia, że należało przedsięwziąć wszelkie możliwe środki, aby jej opowieść pozostała wyłącznie dla wiadomości Malchediela, Samiela i Brenien.

- Mentalna pułapka o tak zaawansowanym konstrukcie wymagała włożenia ogromnego wysiłku w jej stworzenie – zauważył Samiel, kiedy Bellita skończyła opowiadać – To może oznaczać, że ktoś nie był zainteresowany zwyczajnym zabiciem lady Winter. Uśmiercenie jej impulsem mocy kosztowałoby znacznie mniej wysiłku.

- Zakładasz, że to dzieło człowieka, choćby i szaleńca – skwitowała jego słowa Brenien – Ale to zbyt wąski punkt widzenia. Co jest ogromnym wysiłkiem dla człowieka, może być ledwie iskrą kaprysu dla Nienarodzonego. A biorąc pod uwagę upodobanie demonów do żerowania na negatywnych emocjach śmiertelników, cierpienie dziedziczki byłoby sowitą zapłatą za wykreowanie labiryntu.

- To ogromnie niepokojąca koncepcja – Malchediel bezwiednie ujął w palce noszony na szyi amulet Orła – Sugeruje, że być może autor tego zbrodnicznego ataku miał zupełnie inne intencje niż nam się do tej pory wydawało. Byliśmy pewni, że ktoś zamierzał w Port Wander zabić zarówno Winter jak i Ahalliona. A co, jeśli zgon świątobliwego był jedynie niezamierzonym przypadkiem?

- Nie rozumiem, dokąd zmierzają te dywagacje – prychnęła z zwyczajowym dla siebie brakiem szacunku Brenien – Sugerujesz istnienie drugiego dna w naszych hipotezach?

- Obracamy się tematycznie wokół esencji pierwotnej mocy, ta tematyka ma z natury swej trzecie lub czwarte dno – odparł Malchediel – Czerwony Bóg lubuje się w zadawaniu gwałtownej śmierci, ale nie jest jedyną składową panteonu Arcynieprzyjaciela. Nie każda dominująca jaźń Osnowy musi dążyć do fizycznej eksterminacji śmiertelników. Nie rozważałem wcześniej takiej alternatywy, bo wydawała mi się nieprawdopodobna, dopóki nie odkryliśmy wyczuwalnej tutaj aury manifestacji Chaosu. Wszyscy to przecież poczuliśmy, gdy Bel skanowała lokalny aether . Uznaliśmy zgodnie, że gdzieś w obrębie fizycznych granic Grace trwa proces rozdzierania Zasłony, ale nie braliśmy pod uwagę alternatywy dla założenia, że to lokalny fenomen Osnowy, być może demoniczna inkursja albo spontaniczne emanacje echa burz Immaterium.

Szczupły astropata przemawiał jednostajnym, w gruncie rzeczy wręcz monotonnym tonem, ale jego wywód sprawił, że krew w żyłach pozostałych mentatów gęstniała z każdym kolejnym słowem.

- To, co sugerujesz, niepokojąco ociera się o zdradę stanu – powiedziała w końcu Brenien, tym razem tonem śmiertelnie poważnym – Naprawdę myślisz... że to Winter jest źródłem emanacji?

Malchediel wzruszył w odpowiedzi ramionami.

- To scenariusz nie mniej wiarygodny od wszystkich pozostałych – powiedział z namysłem – Rozważmy go teoretycznie. Winter i Cane padają ofiarami ataku psionicznego w Port Wander. Celem sprawcy, czy to człowieka czy demona, było uwięzienie ich jaźni w skomplikowanym labiryncie utkanym z nie-materii Osnowy. Jeśli Bel poprawnie zidentyfikowała swe wrażenia... wybacz, Bel, nie zamierzałem poddać w wątpliwość twoich kompetencji... więc jeśli poprawnie je zidentyfikowała, Winter została umieszczona w pułapce, która w jakiś sposób oddziaływuje na jej oddzielony od ciała umysł. Co to za oddziaływanie? Chyba każdy z nas potrafi sobie wyobrazić, prawda? A jak długo śmiertelnik potrafi opierać się korozji duszy wystawiony na bezpośrednie działanie Chaosu? Czy taki był cel stworzyciela tej pułapki? Uwięzić w nim jaźń Winter Corax, przeinaczyć ją wedle swego życzenia, a następnie przywrócić do życia w roli pionka Nienarodzonych?

- To straszna hipoteza – powiedziała szeptem Brenien – I niechaj pozostanie znaną tylko nam hipotezą, dopóki Bel nie zdecyduje inaczej. By zyskać całkowitą pewność, że nasze złe przeczucia odnośnie Grace biorą się z bliskiego obcowania z ukrytą w umyśle Winter cząstką Arcynieprzyjaciela, będziemy musieli podjąć dalsze próby nawiązania z nią kontaktu. Sama nie potrafię uwierzyć, że Bel udało się dotrzeć tak szybko do tego labiryntu. To wygląda na konstrukt zbudowany ewientnie z zamiarem ukrycia go poza strukturą czasu i przestrzeni.

- Miejmy nadzieję, że znów wyrzuci niski wynik na stuściennej kości – powiedział Samiel uciekając się do popularnego żartu astropatów – Zgadzam się z Bel, że to straszna hipoteza... i zgadzam się z Malchedielem, że bardzo prawdopodobna. Jeśli ktoś zaplanował całkowitą zagładę rodu Coraxów, czyż nie byłby prawdziwym mistrzostwem plan przeciągnięcia ostatniej dziedziczki na stronę Chaosu?

- Nawet jeśli macie rację, nie został jeszcze zrealizowany – wtrąciła pośpiesznie Brenien – Bel twierdzi, że Winter próbuje wysłać wiadomość poza labirynt. To świadczy o tym, że nie straciła siły woli i że próbuje się przeciwstawiać oddziaływaniu czegokolwiek, co na nią napiera w pułapce. Musimy rozszyfrować ten komunikat, bez względu na to jak enigmatyczny i nieczytelny jest w tej chwili.
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 28-01-2021 o 17:55.
Ketharian jest offline  
Stary 31-01-2021, 18:59   #247
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Post pisany wspólnie z Lua Nova

24 Maius 816.M41, sala konferencyjna Błysku

Trzej arcykapłani przybyli do miejsca spotkania w odstępie kilku minut, otoczeni gromadką akolitów, których gwardziści Amelii de Vries zatrzymali przed progiem pomieszczenia ku ogólnemu poruszeniu odświętnie ubranych duchownych. Jedynie trzej zausznicy Ahalliona zostali wpuszczeni do środka sali, w której oczekiwali ich pierwsza oficer, niezmiennie okryty pancerzem wspomaganym prezbiter oraz ubrany w nieskazitelną czerń seneszal.

- Czcigodni, bądźcie pozdrowieni w imieniu Boga-Imperatora oraz lady Winter Corax - oznajmił z emfazą Barca, wstając zza wielkiego stołu i składając dłonie w znaku Orła - Jesteśmy ogromnie wdzięczni za to, iż zechcieliście łaskawie spojrzeć na nasze zaproszenie.

Amelia również wstała od stołu, aby powitać nowo przybyłych uprzejmym skinieniem głowy i znakiem Imperialnej Aquili.

- Nie będę ukrywał, że jestem zaskoczony brakiem tych osób, na których spotkaniu najbardziej mi zależało - oznajmił wyraźnie urażonym tonem Nestor Cadavius, główny kantor i znawca prawa kościelnego Błysku - Czy lady Corax i świątobliwy Ahallion dołączą do nas w trakcie rozmowy?

Christo nie odpowiedział w pierwszej chwili, wskazał w zamian dłonią przygotowane dla gości fotele po przeciwnej stronie blatu. Chociaż jego oblicze sprawiało wrażenie absolutnie beznamiętnego, Amelia wyczuwała w mowie ciała seneszala pewne napięcie. Barca, wytrawny dyplomata w każdych innych okolicznościach, najwyraźniej miewał kłopoty w manipulowaniu przedstawicielami Kościoła. Obserwująca na przemian seneszala oraz trójkę arcykapłanów, de Vries odnotowała tę oczywistą słabość w myślach zastanawiając się jednocześnie, gdzie naprawdę leżało jej źródło.

- Lady Corax do nas nie dołączy, ale jej absencja nie jest powodowana złą wolą - powiedział seneszal, kiedy Cadavius, Icarius i Hirosius zajęli swoje miejsca.

- Zapewniam Wasze Ekscelencje, że Lady Kapitan nie miała na celu okazywać lekceważenia swoją nieobecnością. Stan zdrowia Lady Winter nie pozwala jej jeszcze na opuszczenie jej komnat. Dziś ja będę reprezentować swoją Panią. - Amelia mówiła do duchownych uprzejmie i z należytym szacunkiem. - Zaś co do nieobecności Wielebnego Ahaliona, to usiądźmy i porozmawiajmy spokojnie, zaraz się wszystko wyjaśni. - Ona również usiadła za stołem. Wzrok Pierwszej powędrował ku Christo, dając mu do zrozumienia, że ma jej poparcie i żeby rozpoczął.

Seneszal złożył dłonie palcami i przesunął zasmuconym spojrzeniem po obliczach arcykapłanów.

- Ze względów bezpieczeństwa utajniliśmy przed załogą pewne informacje, które mogłyby zagrozić stabilności dynastii, gdyby ujawniono je w nieprzemyślany sposób - powiedział Barca - Incydent w Port Wander ma znacznie głębsze tło niż publicznie się sądzi. To był zamach wymierzony w Coraxów, w osobę samej Winter.

Cadavius westchnął zszokowany, zacisnął dłonie w pięści pochylając się nad blatem stołu.

- Czy to oznacza… że lady Winter została zamordowana? - wykrztusił siwowłosy dostojnik.

- Nie i dzięki za to Imperatorowi! - zaprzeczył gwałtownie Christo - Ale nie mam dobrych wieści. Jej miłość lady Winter została ciężko ranna. To oczywiście informacja ściśle tajna i przekazujemy ją ojcom w geście absolutnego zaufania. Lady Winter znajduje się w stanie śpiączki farmakologicznej. Żyje i otoczona jest troskliwą opieką medyczną, ale nie ma z nią kontaktu.

- To przerażające! - diakon Icarius podniósł się bezwiednie z krzesła, po czym ponownie na nim usiadł - Dlaczego czcigodny Ahallion nie poinformował nas o tym wcześniej?!

- Obawiam się, że moja odpowiedź będzie bardziej wstrząsająca niż prawda na temat powodu absencji Winter - oznajmił seneszal - Jego świątobliwość Ahallion Iss Cane zmarł w efekcie tego samego zamachu. Pozostawal w stanie podobnej śpiączki, co Winter, ale jego funkcje życiowe ustały kilka dni temu. Proszę przyjąć moje ogromne kondolencje.

- Jak to?! - krzyknął z trudem panujący nad emocjami diakon Cadavius - Dlaczego dowiadujemy się o tym dopiero teraz?!

- Ze względów bezpieczeństwa nie mogliśmy ujawnić tej informacji wcześniej - seneszal rozłożył w przepraszającym geście ramiona - Wciąż pozostaje ściśle tajna. Ujawniliśmy ją ojcom z powodu ważkiej decyzji, którą musimy czym prędzej podjąć.

- Jakiej decyzji? - spytali równocześnie Cadavuis i Icarius.

- Wyboru jego następcy - oznajmił Barca.
 
Ketharian jest offline  
Stary 01-02-2021, 12:53   #248
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację

ROZDZIAŁ III - CZARNA PIEŚŃ


27 Maius 816.M41, wysoka orbita Grace

Tempest wytracił swój pęd wchodząc na orbitę parkingową planety. Wszystkie sekcje na mostku fregaty pracowały bez chwili wytchnienia pobierając z szerokopasmowych sensorów dane o ekosystemie Grace.

Wszystko wskazywało na to, że potencjalne lądowanie nie powinno było przysporzyć większych problemów. Grawitacja Grace sprawiała wrażenie nieco wyższej niż standardowa ziemska, a nadnormatywne stężenie dwutlenku węgla oraz pochodnych azotu mogło powodować jedynie przejściowe dolegliwości niwelowane przez korzystanie z aparatów tlenowych. Korzystanie z masek sugerowali wszyscy odpowiedzialni za zabezpieczenie lądowania techkapłani, za główne źródło swego zaniepokojenia wskazując nie tyle nietypowy skład atmosfery, co potencjalne ryzyko infekcji załogi endemicznymi mikroorganizmami.

Na Grace występowało bowiem życie, w większości na bardzo podstawowym poziomie. Skany wykonane z wysokiej orbity zarejestrowały istnienie wielogatunkowej flory, chociaż pozbawione były szczegółów. Te materiały budziły zrozumiałe zainteresowanie magosów biologów Błysku, ale obsadę mostka okrętu pochłaniało coś innego: emisje energetyczne i radiowe wiadomości generowane w obrębie porzuconego kosmoportu Grace, największego sztucznego kompleksu usytuowanego na hemisferze widocznej dla sensorów fregaty.

Nic nie wskazywało na to, aby obecność kosmicznego okrętu została odkryta, skany nie zarejestrowały bowiem sygnatur żadnej specjalistycznej aparatury mogącej monitorować przestrzeń systemową Grace. Pozyskane odczyty wskazywały na obecność funkcjonującej elektrowni geotermicznej oraz kilku innych obiektów przemysłowych, wszystkich usytuowanych w obrębie kosmoportu.

Porzuceni przed dekadą przez swoją panią, koloniści Chordy najwyraźniej wciąż zachowali namiastkę zorganizowanego życia na Grace, mozoląc się na powierzchni planety w całkowitej nieświadomości tego, że z wysokości kilkudziesięciu kilometrów obserwują ich nieme instrumenty niezapowiedzianych intruzów.
 
Ketharian jest offline  
Stary 01-02-2021, 14:51   #249
 
Joer's Avatar
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
27 Maius 816.M41, wysoka orbita Grace, mostek Błysku Cieni

Tytus Garlik, nadsternik Błysku Cieni, powstał ze swojego fotela dając skinieniem znak Corte, by przejęła kontrolę. Sytuacja na planecie oraz w jej w okolicy wyglądała stabilnie i choć było to nadal ryzykowne, jego obowiązki pchały go do stanowiska mistrza eterium.
Niesamowity słuch, jakże pasujący na jego stanowisku, zaalarmował Theodore’a Styrre o nadchodzącym oficerze. Lekko obrócił swój fotel, tak naszpikowany monitorami i złączami, że nawet Tytus czuł się w tej plątaninie zagubiony.

- Przesłałem moje spostrzeżenia do twojej stacji, zrób proszę ponownie bisekcję. - spokojnym tonem zasugerował pilot - Czy korekty od Jego Ekscelencji już spłynęły?

Mistrz Eterium skinął potwierdzająco głową. Garlik uśmiechnął się do siebie rozbawiony ironią, że osoba zawiadująca systemami komunikacyjnymi jest jednocześnie najbardziej lakoniczną. Nie śmiałby jednak nawet przez chwilę narzekać na pracę oficera, nie tylko był przeszkolony w najlepszy sposób, ale też potrafił rozszyfrowywać cyfrowe bazgroły Tytusa, czasami odgadując notatki, których sam pilot nie rozumiał.

Garlik roześmiał się widząc pierwsze znaki jego abstrakcyjnych konstrukcji odplątywanych przez mistrza eterium na hologramie. Jego rozluźnienie na szczęście choć trochę łagodziło nerwy samej załogi, jednak wciąż każdy z nich zerkał zaniepokojony w stronę holograficznej projekcji systemu i naniesionych na niego danych.

Tytus podszedł do hologramu spoglądając na nowo wyświetlające się dane spływające prosto od pracującego w pocie czoła Styrre. To, że Ramirez był w stanie opanować chaos tych danych i korygować ich wyniki było imponujące. Choć wstyd się przyznać, w takich chwilach Tytus polegał na intuicji ponieważ, ilość danych była niewyobrażalna, jednak dla techeminencji sygnał wynikający z zakłóceń ze słońca odbitego od zanieczyszczonej atmosfery był prostą matematyką. Matematyką, która zajęłaby nawet Tytusowi lata, jednak matematyką.

Nachylił się nad projekcją wpatrując się w owoce pracy ostatnich godzin. Nie znaczy jednak, że jego intuicja nie ma zastosowań. Dłonie nadsternika przesunęły się po projekcji jakby czuły dotyk mógł zmusić tajemnice w niej zawarte do ujawnienia się.


rzut 6k100, każdy drugi rzut to ew. przerzut krytycznej porażki. W przypadku zwykłej porażki należy zignorować. Cechy to albo INT49 albo PER43... zweryfikuje się później.


 

Ostatnio edytowane przez Joer : 01-02-2021 o 14:57.
Joer jest offline  
Stary 01-02-2021, 17:03   #250
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
27 Maius 816.M41, wysoka orbita Grace, Machinarium, czwarty węzeł sieci kogitatorów - główny węzeł detekcji okrętu.

Ramirez mógł w tym momencie kojarzyć się z wielkim pająkiem czyhającym w sieci na swoją ofiarę. Uświięcone przewody sieci neuronowej Błysku Cienia rozpinały się na ścianie jednego z pomieszczeń Machinarium. Wokół latąło kilka serwoczaszek, a dwaj adepci, których dłonie zastępwały automatyczne kończyny o zwiększonych zdolnościach manipulacyjnych operowało przy czterech kogitatorach. Serwitor którego głowa sterczałą obok jednego z kogitarorów wyśpiewywał cyfrowy psalm w techlingua z wtronceniami dialektu binarnych eksploratorów.

MIU osiągnęło pełną synchronizację z okrętem. Słyszał Błysk Cienia. Czuł Błysk Cienia. Ramirez mógł swą myślą dotknąć każdego aspektu statku. W pozie człowieka witruwiańskiego wpisanego w kwadrat wyciągał oba mechadendryty daleko nad głowę wyznaczając kolejne geometryczne układy. Czerwona szata kapłana maszyny trzepotała targana wiatrem klimatyzatorów, które pracowały na najwyższych obrotach chłodząc komory danych.

Narzędziowy Mechadendryt splatał się z siecią neuronową. Oczy statku stały się oczami Ramireza. Elektrograf pod skórą wibrował przyjemnym wyładowaniem Świętej Iskry. Rytuał trwał. Dokładność skanerów wyostrzała się.

Aid the Machine Spirit

Mechanika:
Int 69
Bonusy: +10 święte kadzidło w mechadendrycie, +10 połączenie umysłu z duchem maszyny (MIU)
Pierwszy rzut: porażka 92/89
Drugi rzut: 45/89 4 poziomy sukcesu -> +10 detekcji
Trzeci rzut 37/89 5 poziomów sukcesu -> +15 detekcji



 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 04-02-2021 o 10:00.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172