Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-09-2021, 22:02   #231
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Tupik
- A bodajby cię diabli, chłopcze, trzymasz się ode mnie z dala, iście jakbyś dumał, że mam zamiar zzuć z ciebie skórę! - stary chłop zamarudził, ale po minie widać było, że się nie gniewał. - A niechże i będzie, jako chcesz. - machnął ręką, dając za wygraną. - Może to i lepiej, żeś ostrożny, bogi jedne wiedzą co nieostrożną dzieciarnię w obcym obejściu spotkać może.

Przez moment milczał z pochmurną miną, po czym zerknął na niego zamglonym wzrokiem.
- I nie dumaj sobie, żem kiep i nie widzę coś ty za jeden! - zerknął na niego srogo, wskazując zaostrzonym kijem. - Toż od razu widać, żeś umorusany czernią, iście jak pogorzelec, a do tego głos przestawiasz, cobym nie wychwycił, żeś jednym z NICH! - srogo uniósł głos. - Ale lękać się nie musisz, nie twa wina, żeś kislevskim pomiotem i zmykać z tej waszej przeklętej ziemi zachciałeś do bezpiecznego Imperyjum!... - zmełl pod nosem jakieś niewyraźne marudzenie.

Tupik przekonywanie d20(-10 nie może używać normalnej mowy)= 1 krytyczny sukces


- A co do babuszki, nie sprawa to dla gówniarzerni... - zerknął na niego z ukosa. - Ale i tak ci rzeknę, bo i komu masz wygadać, skoroś nietutejszy...
Zerknął na twarz staruchny i na rzucające się od razu w oczy makabrycznie zaszyte sine usta.
- Szeptucha mi nasza nowa rzekła, że tak ducha babinki w żywocie zachować mogę, coby mi szczęścił i nad domostwem czuwał. No, przynajmniej jak długo mrozy na zewnątrz trwają i ją nocami na tyłach obejścia wystawiać mogę.
 
Tadeus jest offline  
Stary 06-09-2021, 23:11   #232
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik zbaraniał… Pokiwał głową staruszkowi na znak że zgadza się z jego obserwacją, zrobił skruszoną minę, pochylił głowe jakby w przepraszającym geście za to że pochodzi z Kislevu… Pasowała mu ta narracja, grunt że nie wywoływała otwartej wrogości gospodarza.

Musiał jednak przyznać, że jeszcze nikt go do tej pory za kislevickiego pomiota nie brał, choć faktem było że w tych stronach nie bywał, niemniej fortel z udawaniem dzieciaka się udał – tak czy siak i tego zamierzał się trzymać.

Słowa staruszka uspokoiły już mocno nadszarpane nerwy niziołka, zamierzał jednak możliwie szybko ogrzać się i pójść spać, choć mówiąc szczerze , teraz po tych wyjaśnieniach nawet i na porcje jedzenia gotów był się skusić – o ile nie ryzykował by przy tym zbytnim zbliżeniem do ognia. Niemniej na tą noc dość miał przygód , czuł ze zebrana adrenalina z niego spływa a wraz z nią dochodzi do niego zmęczenie. To był naprawdę długi dzień… Zamierzał się jeszcze trochę ogrzać przy kominku, być może coś zjeść i położyć się w końcu spać.

Stopień zmęczenia zaczynał już mu doskwierać na tyle że stawało się niemal obojętne czy staruszek postanowi go zamordować w trakcie snu – choć raczej na to się nie zanosiło. Przynajmniej dopóki będzie go brał za dziecko. Kwestie szeptuchy zamierzał pozostawić do ranka, wątpił by znała się na krasnoludzkich runach, lecz kto wie , może była w stanie w jakiś sposób obejść magiczną przeszkodę? Niemniej pozostawił to już na ranek – w tej chwili interesowało go głównie to gdzie może położyć się spać choć w zasadzie nawet i to nie było tak ważne bo gotów był się położyć byle gdzie.

Starał się tez już nic więcej nie mówić – lub odzywać się tylko tyle co potrzeba - żeby przypadkiem staruszkowi nie odwidziała się dotychczasowa ocena malca. Ciążące powieki coraz bardziej domagały się snu i wypoczynku, nie co dzień był rzucany na ścianę przez wybuch czy ścigany bełtem. Wszystko ogarnie sobie rankiem…
 
Eliasz jest offline  
Stary 08-09-2021, 20:00   #233
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Karl
Wóz ruszył, skręcając po kilku chwilach na ukrytą w zaroślach nierówną leśną drogę prowadzącą do Stumpfwald. Światło księżyca przesączało się przez szpary między mknącymi po niebie chmurami, dając towarzyszącym mu ludziom namiastkę widoczności. Udo i Rudiger siedzący na koźle uważnie przeczesywali otoczenie, wypatrując nie tylko potwora, ale i ewentualnych dziur w drodze, które mogłyby skutecznie przerwać ich podróż, łamiąc oś, bądź jedno z kół. Trzęsło niemożebnie i to mimo że jechali w miarę wolno, bo wszak żadne z tej dwójki nie widziało w nocy tak dobrze jak wampir.

Ten jednak zajęty był konwersacją z przywódczynią Jastrzębi.
- Stumpfwald? - Laura wyglądała na zaskoczoną. - Dziwne, wypytywaliśmy w innych wioskach o okolicę, ale nikt o tej jednej osadzie nie wspomniał, wcześniej nie zauważyliśmy też tej leśnej drog... - syknęła boleśnie, gdy wozem zatrzęsło i odezwała się jej rana. -... już, już lepiej, wybaczcie... W każdym razie nikt o niej nie opowiadał. Oby nie wydarzyło się tam nic złego...

Spojrzała w zamyśleniu w kierunku ich podróży, w stronę okrytej mrokiem starej puszczy, w którą zagłębiali się coraz bardziej.
- Jeśli zaś chodzi o waszą ofertę... - zerknęła po swoich towarzyszach, jakby zastanawiając się, czy i oni podzielaliby jej zdanie. W końcu podjęła jednak najwyraźniej decyzję, że tak by właśnie było.
- Przychylność pana tych krain na pewno pomogłaby nam w naszych poszukiwaniach i za tą bylibyśmy bardzo wdzięczni, jednak praca dla kogokolwiek nie jest naszym celem, poza tym... - zmierzyła go uważnie wzrokiem. - W piwnicach jasno powiedzieliście nam, że chcecie szczerości i otwartości, więc wiedzcie, że póki co wygląda na to, że jeszcze dużo czasu minie nim będziecie lordem nie tylko z miana, ale i jeśli chodzi o władzę i możliwości. Wszak niewiele z waszej ojcowizny zostało. - widać było, że zastanawiała się, czy nie przesadziła z tą szczerością, ale nie miała też zamiaru się cofać. - Póki co pozostańmy sojusznikami, aż nie dowiemy się, jak to wszystko się ułoży...

Rudiger percepcja d20(+2 łatwy)= 8 sukces
Udo percepcja d20(+2 łatwy)= 20 krytyczna porażka


Wyglądało na to, że gdy oni rozmawiali, reszta spisywała się całkiem nieźle, wspólnymi siłami udało im się nie wjechać w żadną dziurę. I dobrze, bo długie nocne marsze w ciężkiej zbroi i z rannymi raczej nie byłyby w tych okolicznościach ani przyjemne, ani specjalnie bezpieczne.

W końcu dojechali do wioski. A przynajmniej tego, co z niej zostało. Towarzyszący mu ludzie widzieli pewnie zaledwie trzy-cztery domy stojące najbliżej ich, wampir sięgał jednak wzrokiem dalej, dostrzegając też następne i wiedząc, że jeszcze głębiej w lesie miano zamiar postawić ich jeszcze więcej. Nieważne jednak ile z nich widzieli, ważne, że wszystkie wydawały się opuszczone. Uchylone drzwi skrzypiały na wietrze, z jednego z obejść wyłonił się widoczny tylko jemu lis, który nastroszył uszy, dostrzegając dziwnych gości. Nie widać było ewidentnych śladów przemocy, choć niektóre domostwa wydawały się uszkodzone.
- Coś mi się widzi, że tu pomocy nie znajdziemy... - mruknął Rudiger, choć niezbyt głośno, jakby nadal brał pod uwagę, że gdzieś ktoś może się kryć i lepiej by nie zdradzali się ze swoją obecnością.


Pogoda 1-40 wypogodzenie 41-89 pada 90-100 ulewa = 66


Pierwsze krople nocnego deszczu uderzyły w korony drzew nad nimi.


Tupik
Ostatecznie wszystko ułożyło się po jego myśli. Nie dość, że przed snem załapał się jeszcze na miskę kaszy, to stary chłop pomny jego obaw, dał mu nawet na noc własną izbę, by ten zasypiając, czuł się w miarę bezpiecznie. Ruszył o rześkim świcie, nim jeszcze zmęczony nocnymi wydarzeniami gospodarz zdołał się wybudzić. Zostawił mu też co nieco za fatygę.

Przez moment jego myśli krążyły wokół wspomnianej szeptuchy. Jeśli myślał, że posiadała jakąś moc, lub tajemną wiedzę, która mogłaby mu w przyszłości pomóc, to czy oznaczało to też, że duch babinki, tak jak powiedziała, faktycznie tkwił zaklęty w jej martwym ciele, skazany na los strażnika chałupy? Uwagę od tych przemyśleń odwrócił mijający go chłopski wóz. O poranku na wiejskiej drodze sporo się działo, więc bez problemu za następne 2 srebrniki wytargował podwózkę pod same bramy Bechafen. Wszystko układało się po jego myśli, choć nadal czuł skutki eksplozji.

-2 do testów wysiłkowych.
-3 srebrnik


Kłębiący się smrodliwy tłum przed bramami, a potem w wąskich alejkach i na zatłoczonych placach miasta działał otrzeźwiająco i po wiejskich przygodach w sennym sielskim krajobrazie niziołek miał uczucie, jakby wrócił nagle do zupełnie innego świata.

Szybko dotarł do starej kupieckiej kamienicy, kupionej niedawno przez Krasnikova na licytacji komorniczej. Poprzedni właściciel ponoć powiesi się w jej piwnicy. Mówiono, że z powodów miłosnych, choć innych teorii też nie brakowało. Ale nie była to jedyna ciekawa historia związana z piwnicą, jej dodatkową cechą było to, że łączyła się kanałami idącymi pod miastem. Ciężko było powiedzieć jak rozległa była to sieć, bo wiele przejść było zasypanych, ale na pewno dało się tamtędy dojść przynajmniej do potężnego portu Bechafen. A to już miało wymierną korzyść dla fachu nowego właściciela domu.

Obecnie trwał remont i wszędzie wokół przybytku stały rusztowania. Wyglądało na to, że Krasnikov jednak nie zrezygnował ze swojego pomysłu i obecnie widać było jak rzemieślnicy rzeźbili wielkie arcy-patriotyczne godło Ostermarku na jednej z frontowych ścian. Cóż, bandzie się ostatnio powodziło, więc przywódca mógł pozwolić sobie na swoje dziwactwa.

Tupik przezornie wybrał tylne wejście przez stary zarośnięty ogród, z dala od wścibskich spojrzeń robotników. Wszak nie musieli oni koniecznie wiedzieć kto i jak często tam gości. Krasnikova znalazł na górnym piętrze, gdzie staruch mocował własnoręcznie wielki bitewny gobelin przedstawiający szarżujący oddział kawalerii.

Przywódca szajki prezentował się ciekawie. Swoje ewidentnie kislevsko-kozackie rysy przykrywał obfitymi siwymi bokobrodami noszonymi na modłę imperialnych pikinierów.
- A, to ty... - rzucił z ukosa, mocując się z batalistycznym dziełem. Najwyraźniej chwilę mu zajęło, nim pojął, że niziołek wygląda tak jakby trochę dziwnie. - Na Sigmara! Coś ty ze sobą zrobił?
 
Tadeus jest offline  
Stary 08-09-2021, 21:40   #234
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Niewiele prawda - odpowiedział kobiecie. - Przyjdzie mi tu wyszarpać sobie miejsce niczym wilkowi. Kłami i pazurami - albo niczym wampirowi pomyślał. Starał się panować nad swoją naturą podążać ścieżką światła. Czy jednak jego twórca nie wspominał mu, że to tylko kwestia czasu aż wyzbędzie się fałszywej moralności? Czasu, upadku i odrodzenia. Tak powiedział dokładnie. - Dziękuję zatem za szczerość. Dojdziecie do siebie spróbujemy się z bestią ponownie. Może uda się jeszcze kogoś zwerbować. - Von Mutig spodziewał się, że bez dodatkowego wsparcia wszyscy nie dożyją końca tej próby.

Gdy dojechali do pustej wioski Karl w pierwszym odruchu tylko przewrócił oczami. No tak jakżeby inaczej. Bez ochrony z zamkowych murów a wręcz przeciwnie z bestią pod nosem nie mieli szans żyć tu dłużej.

- Nikogo ani nic tu pewnie nie zastaniemy ale poświęćmy chwilę na zajrzenie do domostw. - nie chciał marnować tu więcej czasu niż pół godziny. Potem będą jechali do większej wioski. Tam zapewne czeka go kolejna niemiła niespodzianka. Ziemia bez gospodarza szybko popada w ruinę.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 08-09-2021 o 21:43.
Icarius jest offline  
Stary 08-09-2021, 22:43   #235
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej… Tupik nie miał co prawda „domu” , dla niego cały świat zdawał się być domem, ale były miejsca w których rzeczywiście mógł się poczuć lepiej i takie do których wolał nie wracać. Baza Krasnikova nie należała w zasadzie ani do jednych ani do drugich miejsc. Niemniej tym razem cieszył się że dotarł bez dalszych problemów – wszak miał garść ciekawych wieści wartych jak miał nadzieje co nieco.

Ostatni kawałek drogi biegł nawet specjalnie, aby się zasapać i aby wyglądało na to że spieszył się do szefa. Przypomniał mu się nawet kawał o pokojówce pewnego szlachcica. Gdy odwiedził go inny szlachcic pochwalił go

- Twoja pokojówka sprawia wrażenie niezwykle pracowitej
Tak to jej specjalność – odrzekł mu szlachcic.
Pracowitość ? Zagadnął przybyły
Nie , sprawianie wrażenia…

Tupik potrafił wyciągnąć mądrość z tego żartu i jak mało kto specjalizował się właśnie w robieniu wrażenia. Czasem lepszego czasem gorszego – cóż ćwiczenie czyni mistrza.

Echh… Ufff… ech.. – wciągał ciężko powietrze zasapany biegiem, otarł pot z czoła lekkim skłonem przywitał szefa po czym rzekł wciąż co chwila przerywając by złapać oddech.

- Biegłem do szefa co sił … ufff… ważna sprawa wyszła z tym całym Czarnym Rolfem… - rozejrzał się za jakimś krzesłem i po chwili wgramolił się na nie by dalej móc w miare spokojnie streścić opowieść. – Nie będzie to krótka historia ale postaram się ją opowiedzieć najkrócej jak się da, jak szef będzie miał jakieś pytania to odpowiem.

Oddech niziołka wrócił do normy wyjął nawet fajkę by móc zapalić – jak przy dobrej opowieści i skinął także szefowi proponując mu poczęstowanie się dobrym ziołem. Fajek akurat mu nie brakowało – zwłaszcza po grabieży trupów…

- Tak więc po kolei. Czarny Rolf nie stawił się na spotkanie. Czekałem klepsydrę, dwie, aż w końcu skumałem że albo coś się stało albo szubrawiec wystawia Ciebie szefie pod wiatr, a tego zdzierżyć nie mogłem… - Tupik zrobił szczera minę obruszonego faktem że ktoś mógł wystawić kislevickiego szefa. - Co to to nie. – Grymas twarzy był nawet autentyczny bo choć o ile tak naprawdę gdzieś miał Krasnikova o tyle skoro należał do jego bandy to wystawianie jego szefa czy szajki jako takiej potrafił odczuć jako policzek wymierzony halflingowi. A na to pozwalać nie zamierzał…

- Tak więc zwiedziałem się skąd ten Czarny Rolf pochodzi, no gdzie mieszka, gdzie pracuje i udałem się tam niezwłocznie. Zapyziała wieś na zachód stąd za Schwarzeichem gline kopią i tam właśnie ów Rolf pracuje. Udałem się tam niezwłocznie , ponosząc pewne koszta , ale nic to – tym razem słowo nic to nie było już tak autentyczne. Tupik nie bez powodu wspomniał o rachunkach – gdyż co prawda szajka pomogła mu na starcie i miał im co odpracować, ale chyba nikt z nich nie liczył że będzie ganiał do końca życia za darmo? A że tak naprawdę wciąż daleko mu było do wymarzonego bogactwa to korzystał z każdej nadarzającej się okazji by ten stan zmienić

- Na miejscu , wyobrazi sobie szef , no wokół tej kopalni gliny, ani żywego ducha , a jak żem tą kopalnie sprawdził to tam stos trupów , powyrzynali się nawzajem , to znaczy kopacze gliny i jacyś obcy, miastowi. Na moje oko mogli wyglądać na ludzi Krzywonosa.


Tupik w mig wychwycił zdziwioną minę kozaka. Nie oczekiwał zresztą niczego innego, wszak kislevita wiedziałby dobrze gdyby mu pod nosem krążyła jakaś nowa szajka, a Tupik wolał uprzedzić fakty i mierzyć się z nimi na własnych warunkach.

- Noż byłbym zapomniał widziałem w mieście Arnolda „Krzywonosego” , uprzedzam , śliski gość , ładnych parę lat temu przewodził szajce w innym mieście , serio nie zdziwiłbym się gdyby to on najął tych ludzi , zawsze lubił maczać palce w każdym możliwym interesie nie bacząc na układy. – Tupik z zadowoleniem przyjął fakt, iż mógł upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Asekuracyjne zrypanie reputacji Krzywonosemu a może nastawienie Kislevity przeciwko niemu było mu zwyczajnie na rękę, a czy to on faktycznie wysłał tych ludzi do kopalni gliny? Przecież nie mógł tego wykluczyć…

- Tak czy inaczej poszedłem sprawdzić o co się tak pozabijali i wychodzi na to szefie że trafiliśmy na żyłę złota ! – Tupik aż zeskoczył podekscytowany z krzesła po to by chwile później znów się nań wgramolić

No nie dosłownie, ale żyle niewiele ustępuje. Tam w wąskim przejściu gdzie ja przecisnę się bez problemu ale rosły człowiek to już nie, tam dokopali się do krasnoludzkiej strażnicy, coś co wygląda na większy kompleks , o proszę to dla szefa przyniosłem, na pamiątkę – Halfling raz jeszcze zeskoczył z krzesła by podarować szefowi krasnoludzki sztylet , oczywiście trzymając go za ostrze.

Może to niewiele , ale tyle zdołałem wynieść, jest tam sporo kolczug, zbroi, broni, na moje oko z kilkaset sztuk złota w orężu, jak nie więcej a i to wygląda mi jedynie na przedsionek do lepszych skarbów. – Być może gra świateł ale miał wrażenie że kislevicie dosłownie zabłysły oczy…

- Jest tam dalej przejście, drzwi bez klamki, zabezpieczone krasnoludzkimi runami – o takimi przerysowałem
– hallfing pokazał swój rysunek nie zmniejszając własnej ekscytacji całym znaleziskiem.

Magiczne na pewno bo same się świeciły i tak po prawdzie to dalej nie byłem w stanie przejść… aaa byłbym zapomniał , pytał szef o mój wygląd. Pułapki. Krasnoludzkie psia jego mać wybuchowe pułapki , pierwsza klasa nawet ja nie dałem im rady a przecież w fachu jestem nie od dziś – powiedział wypinając dumnie pierś .

Takie pułapki to nie byle co i nie stawia się ich do zabezpieczenia byle czego więc mówię szefowi. Żyła złota. No ale pojawiła się jeszcze jedna trudność inaczej z pewnością przytargałbym jakąś kolczugę czy dwie … Najemnicy od Krzywonosego … chmmm to znaczy nie mam pewności czy to od niego , ale to jedyna osoba która mogę w tej chwili podejrzewać zjawili się w tej kopalni i ją obstawili , na moje oko z czterech albo pięciu ludzi, choć znając Arnolda pewnie jeszcze dośle kilku chłopa. I wie szef , wymknąłem się im by wszystko opowiedzieć.

Tupik odsapnął w końcu po długiej opowieści – Potrzebował bym medyka, krótkiego wypoczynku, z pół tuzina wsparcia , jakichś chłopaków co lubią i umieją się bić, choć kilku więcej tez nie zaszkodzi, z przewagą liczebną szybciej nam pójdzie , mniejsze straty będą a i szansa że któryś umknie i doniesie Krzywonosowi znacząco się ograniczy. No i wóz jakiś, worki na łupy , skrzynie może… Oczywiście jak szef sam chce przewodzić całej wyprawie to jasna sprawa – halflimgowi naprawdę było obojętne i choć wątpił by sam Krasnikov chciał się fatygować do kopalni gliny by odwalać brudną robotę – to jednak nie mógł tego wykluczyć, a już na pewno nie chciał by wyglądało to tak jakby sam zamierzał się szarogęsić. Cała decyzja należała do szefa, on tylko uszykował grunt.

– A no i jakiś kontakt z magiem, uczonym by się przydał bo bez rozszyfrowania tych run , bez jakiegoś ich odbezpieczenia to po prawdziwe skarby się zwyczajnie nie da. – zakończył mając nadzieje że szef był w tym momencie tak samo zadowolony z halflinga jak on sam z siebie… I że oczywiście poprze to zadowolenie konkretami, najlepiej żółtymi...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 08-09-2021 o 22:48.
Eliasz jest offline  
Stary 12-09-2021, 17:38   #236
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Karl
Rzęsiste krople deszczu padały już wszędzie wokół, gdy oni przeglądali wnętrza opuszczonych domów. Faktycznie, wyglądało na to, że wioska była opuszczona. Ubytki, które na początku wzięli za uszkodzenia, w rzeczywistości były miejscami, gdzie te budynki zaczęto częściowo rozbierać. Stało się to jednak tylko w kilku przypadkach, co mogło oznaczać, że ten plan dość szybko porzucono.
- Może nie zdążyli, bo coś ich porwało... Jednego po drugim? - rzucił Rudiger, upewniając się, że usłyszy to tylko wampir. Najwyraźniej nie chciał, by jego podejrzenia niepokoiły innych. - Bo dlaczego inaczej nikt by o tym miejscu nie wspominał? Uciekinierzy by pewnikiem coś powiedzieli.

I faktycznie w niektórych domostwach znaleźli przygotowany do transportu, zapakowany w wory dobytek. W tym sporo narzędzi do gospodarki leśnej. Najwyraźniej nikt ich nigdy nie odebrał.

Tymczasem widać było, że ranni Laura i Kurt po zajrzeniu do pierwszych kilku domów wyraźnie opadli z sił. Kobieta podeszła do niego.
- Do Ellerwaldu trzeba nam będzie teraz nadłożyć drogi, a przez ten deszcz leśne trakty będą niebawem jeszcze bardziej zwodnicze, a widoczność gorsza. Może powinniśmy tu przenocować? Ostało się wystarczająco domów ze szczelnym dachem, a i łatwiej będzie się w takim obronić.
Jasnym stało się, że brała pod uwagę, iż to bestia mogła teraz na nich polować.

Nie zdążyli też jeszcze zbadać domów znajdujących się głębiej w lesie, w znacznym oddaleniu od głównego placu osady. Najwyraźniej jednak jakieś w końcu zbudowano, bo wampir chyba dostrzegał ich niewyraźne kształty daleko za drzewami.

Udo ziewnął przeciągle i bez skrępowania.
 
Tadeus jest offline  
Stary 12-09-2021, 20:16   #237
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Broń została złożona na bok, a strażnicy kroczyli wśród pojmanych kiedy kupiec udał się na bok by przepytać Leśnego Dziada… uprzednio odbierając swoją sakiewkę od samozwańczego herszta.

- Jakiemu bogu, bogini oddałeś duszę i serce?


Widać było, że mężczyzna chciał odburknąć coś niegrzecznego, ale w końcu tylko westchnął i rzekł.

- Służę tej sile, którą oblekliście w męskie i żeńskie miano...

- Rozumiem… zdaj się proszę na mnie i nie wspominaj o tym nikomu. Znasz może modlitwy leczące, zdolne wspomóc człowieka w walce o życie?

Pokiwał przecząco głową.

- Zioła? Sztukę medyczną?

Pokiwał głową, choć bez większego przekonania.

- Znasz się choć na piśmie i prawie?

- Runy znam, a prawo dla mnie ino pierwotne istnieje.

- Ciężko… cóż. Idziesz ze mną.
- powiedział ciszej by Straż go nie usłyszała, choć pewnie nie słyszała, ale chciał być pewnym - Jest u nas kleryk co potrzebuje pomocy, bo inaczej wszyscy jesteśmy w dupie. Wszyscy zasługujemy na życie, bez względu w co wierzymy. Chcę dla was dobrze, więc słuchaj mnie uważnie i rób co mówię, a może uda mi się uratować wasze tyłki. Za tego tu waszego herszta nie ręczę i nie chcę. To kozioł ofiarny. Jak coś jesteś znachor i nie znasz się na niczym oprócz leczenia ziołami. Rozumiesz? - po czym dodał o wiele głośniej - Ade! Ze mną!

Gestem ręki zachęcił go za sobą, a przy łodzi zakrzyknął do marynarza. Jego łodzi niosącej na niedawno cerowanych żaglach znak Wschodniej Kompanii Handlowej, oraz flagę rodu von Thohrnl..

- Rozpalić latarnie i nadać sygnał kapitanowi by przybijał!

Po drodze dał rozkaz żakom martwego już magistra rozkaz bezwzględny składowania przyrządów ich mentora w skrzynie… a w koi z rannym klerykiem….

- Oto on. Wasza karta na wolność. Ratuj, jeśli umiesz i mów czego trzeba. Adelbert pomoże, on zielarz. Możecie iść szukać ziół, ale dostaniecie wtedy jeszcze jednego mojego człowieka do pomocy. Mów też kto u was kto i czym się zajmował. Staram się was uratować przed stryczkiem, a potrzebuję w miarę obeznanego człowieka z 'cywilizacją'.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 12-09-2021 o 22:59.
Dhratlach jest offline  
Stary 13-09-2021, 23:20   #238
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Tupik przekonywanie d20(+3 za wyczerpującą ekspozycję, prezent i ślady wybuchu)=9 sukes


Tupik
Mina Krasnikova zmieniała się iście jak w kalejdoskopie, gdy opowieść coraz to docierała do następnych zwrotów akcji i zaczęło się w niej roić od zaskakujących i trudnych do pojęcia wydarzeń. Gdy ta się wreszcie się skończyła, szef szajki ino skinął głową wielkopańskim gestem, choć uważny obserwator zauważyłby zapewne też, że drgała mu lekko powieka.
- No, herr Tupik - zaczął iście uroczyście. - ...żeś się spisał na medal, z tego co słyszę.
No, no, chyba niziołek naprawdę zrobił wrażenie, wszak stary Kislevczyk rzadko zwracał się w ten sposób do kogokolwiek poza swoimi partnerami w interesach. Pytanie tylko ile ten szacunek miał się utrzymać. Wszak wiadomo było, że w tej branży łaska aż za często jeździła na pstrym koniu.

Krasnikov chrząknął, wyraźnie by zyskać na czasie i wszystko jeszcze raz przetrawić w swoim umyśle. Obrócił parę razy krasnoludzki sztylet w dłoniach.
- Zrobimy tak... - stwierdził w końcu. - Z opowieści jasno wynika, żeś już zaangażowany w sprawę, tedy pewnie jak najszybciej chcesz tam wrócić. I będzie do tego szansa! - orzekł, najwyraźniej zupełnie ignorując tragiczny stan w jakim, przynajmniej wizualnie znajdował się Tupik.
- Ale nie ma sensu atakować teraz, dopóki nie będziemy w stanie zgarnąć wszystkiego, co tam pochowano. Tylko ich uprzedzimy, a nie wiemy wszak, ilu ludzi mogą tam jeszcze sprowadzić w odwecie. - wyłożył mu, dając nadzieję, iż sprawa jeszcze trochę potrwa i niziołek będzie w stanie przynajmniej jeszcze trochę odsapnąć.

- Jednak... - nadzieja zaczęła się znowu ulatniać. - Znalezienie jakiegokolwiek specjalisty od krasnoludzkich run w Ostermarku nie będzie proste, brodaci sojusznicy Sigmara wyjątkowo zazdrośnie strzegą tego typu wiedzy. Jednak... - Kislevczyk spojrzał przebiegle na Tupika, a w jego starych, lekko skośnych oczach już czaiła się groźba następnego niewdzięcznego zadania.
- W mieście akurat gości delegacja króla Karak Kadrin. Brodacze łażą od karczmy do karczmy, chlejąc i wszczynając burdy, do tego to khazadzi z twierdzy, a nie imperialni, więc mogą znać sekrety swojej rasy... Jednak...
Tupik wyczuwał to już w głosie szefa...
- Jeśli zwęszą, czemu ktoś mógłby chcieć wiedzieć takie rzeczy... - Krasnikov zawiesił głos, bo w sumie sprawa była jasna. Na pewno żaden z nich nie byłby zachwycony gdyby dowiedział się, że pomaga człeczynom w ograbianiu składów swoich przodków. Do tego krasnoludy z twierdzy najczęściej miały jeszcze większego fioła na punkcie dziedzictwa swojej rasy więc mogłoby to się skończyć rozlewem krwi.

W tym samym momencie, dwóch szajkowych zbirów, Czyżyk i Rychajło wyłoniło się z pobliskiej klatki schodowej, sapiąc i bluzgając na czym świat stoi. Targali sporych rozmiarów posąg przedstawiający Karla Franza na gryfie. Wyjątkowo patriotyczny.

- Idź więc. - rzucił Krasnikov do niziołka. - Zobacz, ile ci się uda dowiedzieć, ja przez ten czas przygotuje chłopaków i popytam o inne rzeczy, o których wspomniałeś.

Widać było, że szef niespecjalnie chciał dalej drążyć temat przy przybyłej dwójce, ale szkoda mu ich było wyprosić, bo pojawienie się rzeźby wyraźnie pobudzało jego dążenia dekoratorskie.
- Bardziej na lewo! - wrzasnął do obu osiłków.
Cóż, niziołkowi oczywiście nie umknęło, że rozmowa nie skończyła się żadną wypłatą, jednak wrażenie na pewno zrobił, a to ponoć Krasnikov zwykł sowicie wynagradzać, wcześniej, czy później...
 
Tadeus jest offline  
Stary 14-09-2021, 00:37   #239
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Bestia za dnia schowa się gdzieś, może w kopalniach może gdzieś indziej raczej nie wróci do leża. Trzeba nam się zasadzić na nią nocą gdy jest aktywna. Wam natomiast trzeba kilku dni odpoczynku. Będę trzymał wartę w nocy, przyzwyczajony jestem. Wy odpocznijcie Rudiger i Udo na zmianę przy was niech czuwają drugi niech śpi. Ja odeśpię za dnia, rozejrzę się po okolicy może lepiej zrozumiem co zaszło w tej wiosce. - wampir zwrócił się do kobiety.

- Tam dalej jeszcze są chaty jak dobrze pamiętam - wskazał palcem kierunek w którym on ledwo dostrzegał budynki ale teoretycznie mógł wiedzieć, że tam stały z wcześniejszych wizyt. Upił łyk wody z manierki dla zasady dbając o okazywanie ludzkich odruchów i zaproponował wodę również kobiecie.

- Ta zbroja to moja druga skóra ale przebywanie w niej bywa męczące. - lekko ponarzekał Karl po czym kontynuował.
- Sprawdzę chaty, przenocujemy a potem poszukamy wsparcia w Ellerwaldzie. Byłbym też wdzięczny za dyskrecję grupy w sprawie obrazów, leża no wiecie pochodzenia besti. Nic nie jest przesądzone ale wiem jak to wygląda. Nie chce zrażać ludzi z okolicy do siebie już na pierwszym spotkaniu. - zasugerował Laurze. Chciał obejrzeć budynki następnie zejść z oczu grupie i ruszyć na zwiad pod postacią sowy. Kto wie może również na polowanie na jakieś drobne zwierzę...
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 14-09-2021 o 00:57.
Icarius jest offline  
Stary 14-09-2021, 12:35   #240
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Wychodząc Tupik westchnął – choć dopiero za drzwiami i po ich zamknięciu. Nie lubił okazywać słabości – a ta dopadła go podwójnie, wciąż odczuwał skutki wybuchu, nocnej podróży w niepogodzie a nawet niedawnego biegu do rezydencji. Jednak chyba najbardziej z powodu braku wynagradzającej mu wszystkie trudy pękatej sakiewki złota…albo i dwóch sakiewek…albo i trzech…

W drodze do karczmy zastanawiał się jak rozegrać sprawę z krasnoludami – wszak mógł próbować zagrać na dwa fronty lub zwyczajnie zmienić konia w czasie wyścigu – bo ten na którym chwilowo jeździł nie dość że był pstry to jeszcze skąpy… No może nie zawsze , ale chwilowo dało się to odczuć. Krasnoludy hojniejsze na pewno nie były ale z drugiej strony człowiek, czy też niziołek, przynajmniej na ogół wiedział na czym z nimi stoi w przypadku szefa bandy rzezimieszków – to nigdy nie było do końca wiadome.

Nie chciał oszukiwać krasnoludów, była to bodaj jedyna rasa która jego samego nigdy nie oszukała a z drugiej strony nie bardzo wiedział jak ma połączyć próbę wykradzenia kodu do skarbca z nieujawnianiem przyczyn dla których chce go zdobyć. Na ta chwilę uznał, że pozostaje mu jedynie zagrać va bank. Kto wie, może wciągniecie krasnoludów do starej twierdzy będzie lepszym rozwiązaniem niż pałętanie się po niej samemu? Jakoś nie widział za bardzo jak ludzie mieliby go tam wspomóc , zapewne wszystko zostanie i tak na jego barkach.

Tymczasem dotarł w końcu do karczmy i oczywiście zamówił ciepłą strawę i zimne piwo. Miał jeszcze spory kawałek dnia do wykorzystania i zamierzał go dobrze wykorzystać – na odpoczynek, doprowadzenie swojego wyglądu do porządku, leczenie się, oraz samodzielne szukanie informacji. Nie zapominał przy tym o Krzywonosie – nawet zanim wszedł do karczmy rozejrzał się przez okno czy czasem tam nie siedzi a i później, jak zwykle znalazł taki kont żeby dobrze obserwować wejście i w razie czego dać dyla nim ktokolwiek wchodzący zdoła go wypatrzeć. Także idąc po mieście miał oczy dookoła głowy. No nie dosłownie bo by mu gałki oczne wypadły, ale jednak starał się być czujny. Lekkie burczenie w brzuchu jednoznacznie jednak pokazywało mu priorytety.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 14-09-2021 o 12:38.
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172