29-10-2020, 13:04 | #71 |
Reputacja: 1 | Dziecię Hakima pozostawiło pierwszego policjanta w ramionach Spoona. Nie miał wątpliwości że ten poradzi sobie z jednym nieprzytomnym mężczyzną, a sam skupił się na drugim. Zrezygnował z kolejnego ataku belką, zamiast tego skupiając się na krwi, głęboko w jego ciele. Słodka Vitae przepłynęła ku górze, ku jamie ustnej i rozerwała jego martwe żyły, wydostając się do ust. Wraz z tym jej smak zmienił się, nabierając najpierw neutralnego, potem cierpkiego smaku. Uśmiechnął się z zaciśniętymi wargami. Jedna kropla toksyny w jego ustach mogła powalić słonia. Otworzył usta by splunąć na policjanta, a ten uniósł swój pistolet do strzału. Martwe ciało Yusufa zatoczyło się, rozerwane ogniem półautomatycznym Glocka. Pocisk za pociskiem wbijały się w jego martwe ciało, mimo nadludzkiej gibkości i szybkości z którą Yusuf starał się unikać strzałów. Kolejny pocisk wbił mu się centralnie w żuchwę, rozbijając ją w mak, sam pocisk utknął natomiast gdzieś dalej, przy podstawie czaszki. Cała misternie przygotowana trucizna wypłynęła przez powstały otwór, a wampir ciężko osunął się na ziemię. Machnął dłonią w kierunku policjanta, jakby mówił "atakujcie nie ma już pocisków". Przynajmniej taką miał nadzieję, gdy zaczął zmuszać swoje martwe ciało do zasklepienia ran i sklejenia jego żuchwy. |
30-10-2020, 04:13 | #72 |
Reputacja: 1 |
__________________ The cycle of life and death continues. We will live, they will die. |
30-10-2020, 06:03 | #73 |
Reputacja: 1 | Spoon był zaskoczony jeśli nie przerażony rozwojem całej sytuacji. Miał chwilę by zobaczyć w jakim stanie sa jego towarzysze. I na dodatek przed sekunda na jego oczach ten ludzki gnojek prawie doszczętnue rozwalił sędziemu łep! Jeszcze pod czaszka kołatało mu się słowa Malkaviana że tu umrze. A kurwa nie mógł dać się zabić! Zobaczył jak indianin celuje w policjanta ale nie strzela. Na co on kurwa czekał? Na jebane oklaski! No nie ważne! On dzisiaj nie zginie. Musi znaleźć Brusille. Przerzucił nieprzytomnego policjanta kładac go sobie na szyję jak upolowanego barana. Jego wzrok powędrował od Yusufa do Tonego. Spiał się w sobie by nadludzko zagęścić kroki postanawiajac że jednego chwyci za jedna rękę drugiego za druga i zabierze ich stad za najblizsze drzwi. Cath mòwiła coś o szatni. To powinno być bezpieczne miejsce. Ostatnio edytowane przez Rot : 30-10-2020 o 08:02. |
30-10-2020, 22:58 | #74 |
Reputacja: 1 | To nie wyglądało dobrze. |
05-11-2020, 15:13 | #75 |
Reputacja: 1 | Sytuacja nie przedstawiała się dobrze. Czwórka wampirów – bez żadnego problemu – powinna dać rade dwójce napastników. Nawet uzbrojonych napastników. Tymczasem za jej plecami działo się coś niedobrego. Słyszała dźwięki rozdzieranych i dziurawionych ciał, musiały to być ciała jej towarzyszy, wampiry nie robiły tyle hałasu. Poczuła strach. Dawno nie czuła strachu, niewiele pamiętała z wcześniej, ale strachu , czy obawy nie było w jej wspomnieniach. Był luksus, wygada, najlepsze tkaniny i jedzenie, jeszcze jakoś rodzaj… ograniczenia, jakby nie miała tyle swobody, ile chciała. Ktoś się nią opiekował, a może raczej pilnował? Na pewno jednak w jej wspomnieniach nie było strachu. A teraz się pojawił, ściskając wnętrze jej ciała żelazną obręczą. Postarała się opanować emocje i skupić się na znalezieniu wyjścia z sytuacji. Na tyle magazynu, gdzie się kierowała, zobaczyła dwie pary drzwi. N ścianie na wprost niej – solidne i zamknięte – prowadziła najpewniej na zewnątrz, czuła dochodzący spod nich świeży powiew. Te na prawo były zdecydowanie wewnętrze, przeszklone czymś na kształt mlecznej szyby. Catherine dotknęła jej czubkami palców i szybko cofnęła dłoń, zdziwiona – szyba był ciepła i sztuczna, tak sztuczna jak kolczyki w uszach martwej dziewczyny. Drzwi były lekko uchylone, za nimi ciągnęła się klatka schodowa – schody prowadziły w dół . Tam musiały być te szatnie, o których mówił Darius! I wyjście. Obok drzwi były piktogramy z symbolami toalety i prysznica, ale na nie Catherine już nie zwróciła uwagi. - Tutaj! – zawołała. Zaczęłam schodzić. Było ciemno, wzrok powoli przyzwyczajał się do mroku. Wyostrzyła inne zmysły.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
06-11-2020, 13:57 | #76 |
Reputacja: 1 | Dziura na klatce piersowiej Brujaha zaczęła się zasklepiać siłą krwi, ale tego samego nie dało powiedzieć się o koszuli i marynarce, wyglądającej teraz jakby ktoś ściągnał ją z ofiary brutalnej ulicznej strzelaniny. De facto cała pokrwawiona garderoba leżała na trupie, bo Tony był w sensie biologicznym martwym i tylko klątwa Kaina trzymała trupie ciało w makabrycznej parodii życia. Ale gdyby ktoś naprawdę żywy dostał taki postrzał, to już byłoby po nim. Castelli nie musiał być lekarzem, żeby się domyśleć, że paradoksalnie tylko fakt, że był martwy, wciąz trzymał go przy życiu. Dotknął na chwilę mokrej od krwi koszuli, która zapełniała się śrutem wydalanym z rany wampira. Porca vacca! That was such a lovely outfit for fuck sake... - pomyślał i odczołgał się dalej nawet nie interesując się sytuacją na wojnie jaką niechcący wywołał... Jaką wywołała jego bestia... Aż w momencie zagotował się na bestię, co było dla niej jak woda na młyn i po chwili złapał się na tym, że niemal ruszył z powrotem ku policjantom i najchętniej urwał by im łby przy samych dupach i wyssał całą vitae, jaka w nich została. Calm you tits down! - uspokoił się, choć teraz już z ukłuciem współczucia uważał, że dla ich dobra, trzeba by tych dwóch policjantów odstrzelić. Nie byli im potrzebni świadkowie, nie teraz, kiedy oficjalnie ich nawet jeszcze nie było w Londynie. Dwóch typów z policji metropolitalnej, którzy najwyraźniej domyślali się z czym mają do czynienia. Czy byli to słudzy na usługach kogoś wrogiego Mitrze? Bo trudno było mu uwierzyć, że psy nie chodziły na smyczy na któregoś ze Starszych. To przecież nie mogli być przeklęci łowcy czarownic. No chyba, że świat tak bardzo zmienił się. Nie było ich ledwie kilka dekad, a tu telefony bez kabli i inne cuda techniki, a na świecie burdel, w którym kainici nieczego nie kontrolują... - Tutaj! - głos Katarzyny był drogowskaz. Tony ruszył za jej głosem, z postanowieniem zmiany ciuchów i uczuciem, że wpadli w niezły bajzel. |
06-11-2020, 20:36 | #77 |
Reputacja: 1 | Spoon reagował błyskawicznie. Z wprawą wojskowego zarzucił na siebie ciało policjanta a potem ze swoją nadludzką szybkością złapał dwóch rannych odciągając ich.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
07-11-2020, 07:58 | #78 |
Reputacja: 1 | Spoon chwycił leżącego sędziego i wlekącego się Tonego i zabrał ich za sobą. W końcu kiedy uznał że są bezpieczni od ostrzału położył dwa wampiry na podłodze. Po czym bezceremonialnie zrzucił z siebie policjanta, żeby go dobić. Chwycił go pewnie za łeb, jeden szybki ruch i będzie już po sprawie. Ale… nie było. Gliniarz jakimś nadludzkim wysiłkiem zdołał się obrócić i wbił mu strzykawkę z jakimś płynem prosto w jego pierś. Spoon zasyczał wściekle i zrzucił z siebie człowieka obnażając kły. Strzykawkę bezceremonialnie wyszarpnął z ciała i cisną na ziemię. Rozwścieczony nie na żarty rzucił się na mężczyznę. Szybkim pewnym ruchem zerwał mu hełm z głowy. Pobieżnie spojrzał na jakiś dziwny wzmacniany kołnierz dookoła jego szyi. Ale… Chuj mu to teraz pomoże. Twarz Spoona przeciął zły uśmiech, chwycił człowieka brutalnie za głowę i obrócił aż usłyszał wymowny trzask. Ostatnio edytowane przez Rot : 08-11-2020 o 07:58. |
08-11-2020, 14:28 | #79 |
Reputacja: 1 |
|
08-11-2020, 19:04 | #80 |
Reputacja: 1 | Dziecię Hakima było wdzięczne Spoonowi za to że ten o nim pomyślał, choć tak naprawdę nie potrzebował pomocy. Zdążył się załatać i był gotów do dalszego biegu już po paru sekundach od osunięcia się na ziemię. Z niemal niewidocznym grymasem zadowolenia obserwował śmierć policjanta którego zgarnął ze sobą nadpobudliwy wampir. - I w ten sposób można zaspokajać głód. - zwrócił się do blondyna - Na tych którzy zgrzeszyli. Dziękuję. - dodał wgryzając się w nadgarstek świeżego denata. Jego serce jeszcze biło, nie zdając sobie sprawy z tego że mózg nie wysyłał już żadnych impulsów. Pozwolił by słodka, słodka Vitae wypełniła jego ciało, przetaczając się przez nie jak fala tajfunu, zbierająca ze sobą cały śmieć który walał się w morzu. Oczyszczając. Dziury w ciele wampira zaczęły się zasklepiać jedna po drugiej. Wydał z siebie harkot zadowolenia odrywając się w końcu od człowieka. Wciąż nie był nasycony. Ludzka krew była tak... wodnista. Szybko przetrząsnął wyposażenie człowieka. Pistolet pozostawił w spokoju, ale przywłaszczył sobie bagnet wraz z pochwą. W spokoju zostawił też tajemnicze owale z zawleczką w środku. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego że policjant miał też ze sobą porządnie wystrugany kołek. Przez chwilę patrzył na przedmiot z totalnym zaskoczeniem w oczach, by dopiero po partu sekundach zdać sobię sprawę z tego że był to sprzęt dostosowany specjalnie do walki z wampirami. Zrzucił wszystkie zdobycze na małą kupkę, w której znalazły się granaty, wspomniany wcześniej kołek, Glock z magazynkiem, latarka, radio, strzykawki z tajemniczym płynem, apteczka noktowizor i maska przeciwgazowa. Wszystko przyozdobił karabinem z tajemniczym symbolem HK przy przyrządach celowniczych. - Czymkolwiek stali się śmiertelnicy w nowych nocach... Przerośli moje najbardziej wyuzdane wyobrażenia. Są potężni. - stwierdził krótko - Bierzcie co chcecie i uciekajmy. - dodał, dobrał sobie strzykawkę z tajemniczym płynem i wbił się ponownie w żyły policjanta. Później sprawdzi co w niej było, teraz musiał się pożywić. Ostatnio edytowane przez Zaalaos : 08-11-2020 o 20:24. |