Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-07-2016, 22:03   #41
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Jack podszedł do Reetera i szepnął mu na ucho - Może i my się założymy? Ja stawiam na Kilgora.
Jack mial ochotę odzyskać te parę sztuk złota, które był mu winien.

Podczas marszu przez dżunglę, Jack miał zamiar zachować czujność i postanowił w miarę nie rzucać się w oczy. Niech zwierzaki lepiej skupią się na bardziej mięsnych kolegach niż na nim samym.
 
Komtur jest offline  
Stary 19-07-2016, 20:02   #42
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
9


Poczyniliście niezbędne przygotowania i ruszyliście ku bramie. Kilkunastu wojowników z klanu niedźwiedzia łypało na minotaura, lecz tylko jeden czy dwóch mogłoby mu dorównać posturą. Na blankach wysokiego na pięćdziesiąt stóp muru i na platformach dobudowanych drewnianych wież, stali strażnicy. Wyglądali na znudzonych. Pod nimi, na rusztowaniach wzniesionych z bambusu, wili się członkowie klanu małpy. Zdawali się wciąż remontować resztki fortyfikacji, której kamienie obsuwały się, ponieważ wiążąca je zaprawa kruszała.

Przez wiele wieków, kiedy mur otaczał całą wyspę, wielu chciało wiedzieć, co jest po jego drugiej stronie. Zachcianka ta była na przekór izolującym się od wielkiego świata Tlanitlanczykom. Obecnie, dzięki tytanicznym wysiłkom tubylców, kamienna bariera spełniała odwrotną funkcję. Chroniła ostatnich spadkobierców królestwa przed ich własnym domem. Co budziło niegdyś dumę, dzisiaj napawało grozą.

Ostatnim ostrzeżeniem dla badaczy gotowych ruszyć w niebezpieczną dzicz była wykuta w kamieniu płaskorzeźba. Rogata czaszka. Otchłań porośniętych mchem oczodołów spoglądała na przechodzących przez wrota. Spojrzenie te było jakby pierwszym testem odwagi śmiałków. Pierwszym z wielu, jakie miały nastąpić.


Zanim przekroczyliście wierzeje, ktoś was zawołał młodym głosem. Był to Ah-Inti. Czyżby przyszedł się pożegnać? Podbiegł do Awe. Wręczył mu wiązkę dziesięciu strzał. Ostry koniec każdej z nich był usmarowany zabójczą kurarą. I choć młodzieniec przekazał strzały diabelstwu, jego wzrok ani na bicie serca nie oderwał się od Ereszkigal. Uśmiechnął się i powiedział do niej coś, co mogła uznać za życzenie wielkiej zdobyczy w polowaniu. Śledził was wzrokiem dopóki, dopóty nie zamknięto za wami bramy.

Maszerowaliście dobre cztery mile leśnym tunelem – starożytną, popękaną drogą, która niegdyś musiała prowadzić od bramy ku sercu królestwa – zanim Anlaf wymówił sylaby zaklęcia, które uwieńczył słowem “kamatlan”. Musieliście zejść z traktu. Druid, z wielką ostrożnością, poprowadził was kolejne cztery mile na północ, prosto w nietknięte sploty zbitej dżungli, które mogły odstraszyć nawet dzikich przedstawicieli rodu ludzkiego od osiedlania się.

Powietrze było chłodniejsze niż zwykle, orzeźwiające, a pogoda bezwietrzna. Jednak wkrótce niebo pociemniało, zapowiadając deszcz. Cały świat wypełnił się monotonnym szumem wody. Ciężkie krople raz po raz spadały na twarz i oczy. Omywały kończyny, nasycając całkowicie ubrania polujących wodą. Falująca zasłona wody tam, gdzie tylko mogła, uzupełniała hebanowy mur ciemnej dżungli tak, że trudno byłoby dojrzeć drugiego człowieka, gdyby oddalił się na więcej niż trzydzieści stóp.


Reeter kroczył na zwiadach przez głębokie zarośla. Twoje stopy były ciche, niczym łapy pantery. Tylko najwprawniejsze spośród dzikich uszu byłyby w stanie wychwycić w siąpiącym deszczu słabe ocieranie się o krzaki zwinnej sylwetki zabójcy. Spięty bardziej, niż tropiący tygrys, poprzez szparę w liściach obserwowałeś waszą pierwszą ofiarę.


Niedoszłą, należy dodać. Wspaniałe cielsko jaguara, któremu wydawałoby się jakiś obłąkany czarnoksiężnik doszył pół tuzina węży do korpusu, leżało pośród resztek z resztek tlanitlańskich ruin – cichej fontanny, zniszczonego chodnika, przewróconej kolumny. Kilku znajomo wyglądających, rannych tubylców, uzbrojonych w tarcze i obsydianową broń kucało przy zwierzęciu, wyrywając potężnymi, zakrzywionymi jak jatagany kłami kawały mięsa z jego boku. Jeśli Anlaf się nie mylił, że kamatlany polują na wzór jaguarów, mógł być to samotny nieszczęśnik, a może jeden z pary myśliwych – drugi mógł uciec lub wciąż czaić się gdzieś nieopodal.

Wydawało się, że uczta powoli dobiegała końca. Kilku innych wojowników niezgrabnie pałętało się, w kółko i bez wyraźnego celu, wcale nie przejmując się deszczem. Czternastu łącznie, zauważyłeś, jednak bardziej niż liczba zastanawiały cię porastające ich niezdrowo żółte kwiaty, których grube pnącza – niczym ogony – ciągnęły się za każdym z nich i ginęły w niezbadanym zakamarku dżungli. Dostałeś gęsiej skórki, przypominając sobie jedno z trzech ostrzeżeń Rapisa.

Cytat:
2. Uważaj na żółtą śmierć.
Odświeżając sobie wszystko, co wiedziałeś o sztuce nekromancji – a trzeba było nadmienić, że byłeś biegły w arkanach magii – doszedłeś do wniosku, że czarna, trupia magia nie mogła stać za potworną przemianą dzikich, a być może była nawet nadzieja na ich ratunek. Odwzajemnilibyście w ten sposób łaskę okazaną wam przez Tanaroańczyków. A nawet jeśli ratunek okaże się niemożliwy, współplemieńcy woleliby pewnie wysłać swych straconych braci na wieczny odpoczynek.


Obecnie Wasz szyk jest taki, jak zaznaczono tutaj, więc dobrze byłoby, gdyby najpierw Reeter podjął decyzję - tylko on jest świadom zaistniałej sytuacji, a reszta z was siedzi cicho w zaroślach. Jeśli dojdzie do walki, przedstawię też rozmieszczenie potworów, ale na obecną chwilę powinien wam wystarczyć fakt, że znajdują się zaledwie "kilka kratek" od ukrytego zabójcy.

W związku z zacinającym deszczem obowiązuje was zasada heavy precipitation. Łatwo się samemu skryć, ale trudno wykryć wrogów. Istotę średniego rozmiaru możecie dopiero zauważyć z odległości trzydziestu stóp, więc walka na dalekie dystanse jest niemożliwa.

Czas w świecie gry - około 14.53.

Co jeszcze... Warto rozważyć kilka scenariuszy. Uważni awanturnicy pewnie zauważą, że jest kilka zmiennych do wzięcia pod uwagę. Pytania mile widziane.

Co robicie? A raczej - co robi Reeter?
 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor, Pliman

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 22-10-2016 o 17:10.
Lord Cluttermonkey jest teraz online  
Stary 19-07-2016, 20:23   #43
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Reeter ostrożnym ruchem palca usunął z pola widzenia duży, ciemnozielony liść. Przygryzł machinalnie wargę, uważnie starając się zorientować w zaistniałej sytuacji. Powłóczący nogami tubylcy na pierwszy rzut oka wydawali się być ożywionymi zwłokami, z drugiej strony uważna obserwacja sugerowała coś innego. Zabójca odniósł wrażenie, że myśliwi są w pewien sposób kontrolowani przez owinięte wokół ich ciał pnącza.

Być może istniała szansa na rozwiązanie problemu bez walki, starając się ominąć miejsce uczty - ryzykowne, biorąc pod uwagę, że większa część załogi poruszała się przez dżunglę niczym ork przez ładownię wypełnioną porcelanowymi dzbanuszkami. Mogli też oswobodzić tubylców spod tajemniczych, kwiecistych okowów, o ile spostrzeżenia Alryańczyka były trafne i byli władni to zrobić. Tutaj musiałby się wypowiedzieć Katon.

Niezależnie od decyzji, musiał wycofać się i zatrzymać kompanów. Zawahał się tutaj. Mógł rzucić iluzję, gdzieś po drugiej strony polany, tak by upewnić się, że uwaga myśliwych skupi się gdzie indziej. Z drugiej strony, to mogłoby sprawić, że zaczęli by buszować po okolicy, tego zaś Reeter chciał uniknął. Zabójca postanowił, że skoro dotarł tutaj niezauważony, to tak samo da radę wrócić. Najciszej jak umiał, ruszył z powrotem w kierunku reszty rozbitków, chcąc przedstawić im zaistniałą sytuację.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 19-07-2016, 22:10   #44
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Gurthak stawiał kroki ostrożnie, odzwyczaił się już od długiego pobytu na lądzie, a otoczenie było zdradliwe, choć jednocześnie fascynujące. Ożywił się, kiedy spadł gęsty deszcz, ulewy, a jeszcze bardziej burze, napełniały go wewnętrzną siłą, niosąc ze sobą pierwotną energię chaosu i oczyszczającego zniszczenia.
Wysłuchał słów Reetera - wysłanie go przodem jako zwiadowcy było dobrym pomysłem.
- Jeżeli ci tubylcy stali się potworami, możemy się nimi zająć... - mam tylko nadzieję, że te plugawe kwiaty nie spróbują i nami zawładnąć.Rzekł śmiało kiedy Reeter skończył swoją relację
- .
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 22-07-2016, 00:56   #45
Hungmung
 
Dust Mephit's Avatar
 
Reputacja: 1 Dust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputację
Na moje usta cisnął się uśmiech. Tak wielki obszar, a my trafiamy akurat na przemienionych w "zombie" Tanaroańczyków. "Genialne" pomyślałem. Jeżeli nasza wędrówka w to miejsce była choć trochę zamierzona przez bokora to możliwe, że uwolnienie jego pobratymców byłą prawdziwą próbą. Jeżeli tak, to kapłan kierował się czystym pragmatyzmem. W końcu na co tubylcom ratować kogoś, kto nie byłby gotów zrobić dla nich tego samego. Tak czy inaczej pokonanie kamatlana byłoby jedynie pokazem siły, zaś uratowanie współplemieńców pokazaniem, że piraci potrafią okazać wdzięczność- że nie jest im obojętny los tych, którzy ich ocalili. Rozejrzałem się po towarzyszach. Wszyscy byliśmy pełni wątpliwości, każdy ważył ewentualne zyski i straty. Czas grał jednak na naszą niekorzyść. Podzieliliśmy się przemyśleniami i szybko zaczęliśmy układać plan działania.

Priorytetem było uzyskanie kolejnych informacji. Sekundy jednak mijały i wyglądało na to, że "posiłek" tubylców dobiega końca. Katon zasugerował więc, że wyśle swojego chowańca na kolejny zwiad. Latający wąż mógł pod osłoną niewidzialności wybadać teren znacznie szybciej niż najlepszy tropiciel. "Hmm, jak ten elf to robi... czyżby intuicja podpowiedziała mu już w Tanaroa by przyzwać latającego węża?"

Za radą czarodzieja zdecydowaliśmy, że ogień będzie najlepszym rozwiązaniem by unieszkodliwić pnącza, lub nawet ich źródło jeżeli będzie to możliwe. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Kilgore i Reeter mieli przy sobie zapas oleju, a Awe i Katon zgodzili się na rolę piromanów, czyli głównej siły uderzeniowej. "Ha! To będzie dopiero ognisko!"

Pozostała jeszcze kwestia odciągnięcia tubylców i utrzymania ich z dala od grupy ofensywnej. Kilgore, Gurthak, Oscar i Reeter byli do tego idealnymi kandydatami.
 
Dust Mephit jest offline  
Stary 22-07-2016, 08:14   #46
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Wyglądają jak zombi. Nie ma pewności, że będą żywi jeśli odepniemy ich jakoś od tych pnącz, ale warto chyba spróbować. Przynajmniej zobaczmy, co ich porwało -

Czarodziej wybrał w miarę osłonięte miejsce na kolejny z rytuałów przywołania którym dysponował. Po kilku minutach wyczuł telepatycznie obecność swojego nowego sługi.
Pozostawało znaleźć źródło owych tajemniczych pnączy.
-Jeden musi mnie pilnować przez chwilę. W czasie, kiedy będę patrzył oczyma pierzastego węża, będę głuchy i ślepy - Katon poczekał chwilę, aż jeden z jego towarzyszy wyrazi chęć pomocy po czym zamknął oczy, sięgając mentalnie chowańca. Ostry szum w uszach i po chwili perspektywa widzenia znacznie się zmieniła. Widział świat od góry, a swoich towarzyszy skupionych wokół Reetera. Kończyli właśnie opracowywanie planu.
Przez strugi zacinającego deszczu dostrzegł sylwetki nieszczęśników porwanych przez potworną roślinę i ruszył w ich stronę, przelatując nad nimi, kierując się wzdłuż wychodzących z dżungli pnączy.
przyzwanie niewidzialnego sługi - rytuał
skierowanie chowańca w stronę domniemanego źródła pnączy - użycie zmysłów chowańca


Katon oczami chowańca dostrzegł kłącza niknące w niewielkiej jaskini. Uwięzieni przez roślinę wciąż kręcili się dokoła wejścia, najwyraźniej wciąż nie dostrzegając ich w gęstym poszyciu dżungli. Czarodziej wypiął się z mentalnej więzi z chowańcem, nakazując mu krążyć nad jaskinią i obserwować kłącza z wysokości.
-Dobra, mam pewne informacje. Te dziwne kłącza wystają z jaskini. A przynajmniej tam się zbiegają. Przywołałem niewidzialnego sługę, który może polać owe kłącza oliwą. Wtedy wystarczy je podpalić i przy odrobinie szczęścia, może uda się odciąć tych nieszczęśników od stwora w jaskini za pomocą jednego ataku - Katon spojrzał na diabelstwo
- Jeśli czarnoksiężnik zna jakieś użyteczne zaklęcie z domeny ognia, proponuję go przygotować i uderzyć jak tylko będzie okazja. Jeśli musisz podejść bliżej, musisz zgrać swój atak wraz z wojownikami. Jeśli to coś w jaskini jest inteligentne, może po polaniu oliwą zrobić się ostrożne - Katon zrobił chwilę przerwy słuchając sugestii wojowników o podziale grupy i oskrzydleniu zombich.
-Cóż, mam nadzieję, że nasi wojownicy są na tyle potężni, by utrzymać nasze skóry w całości.... starajcie się nie kaleczyć mocno tych nieszczęśników, ale jeśli będziecie mieli do wyboru, ich albo nas, mam nadzieję, że nie będziecie się wahać
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 22-07-2016 o 13:34.
Asmodian jest offline  
Stary 22-07-2016, 14:22   #47
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Plan Katona wyglądał dość prosto, więc Jack go poparł. Nie miał jednak zamiaru pakować się w środek jatki, za to przygotował łuk i był gotów wspierać grupę uderzeniową atakami z dystansu. Wsparcie nie oznaczało braku czujności, którą łotrzyk miał cały czas napiętą. Wszak głupio by było gdyby po rozprawieniu się z zombi drzewem, coś innego dopadło ich znienacka.
 
Komtur jest offline  
Stary 22-07-2016, 21:16   #48
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
10

Katon i Awe przeszli niespostrzeżenie niczym duchy wzdłuż gęstych zarośli otaczających niewielką polanę. Kiedy niewidzialny służący czarodzieja wylał oliwę na drapieżne pnącza, wyjęta z ponurego koszmaru roślina wzdrygnęła się tak, jak mógłby zareagować idący uliczką miasta-państwa szlachcic, na którego wylano wiadro pomyj i... Nic ponadto się nie stało. Prosty organizm pasożytnika nie był w stanie przewidzieć okrutnego losu, jaki zamierzali zgotować dla niego awanturnicy. Szacunek załogantów dla dalekiego zasięgu i wrednej inteligencji Katona wzrósł ponownie wobec tego dowodu jego zmysłu przewidywania i umiejętności planowania.

Przyszła kolej na Awe. Jego oczy zwęziły się w szparki, zza których buchał ogień. Wykrzyczałeś zaklęcie, a z twojej ręki wystrzeliły, szukające swego łupu, trzy ogniste języki. Czerwonawe wstęgi przecięły i spopieliły trzy pnącza i rozpaliły do czerwoności oliwę, w której tliły się pozostałe odnogi przerażającego stworzenia.

Nagle w szklistych i pozbawionych inteligencji oczach zniewolonych tubylców pojawił się strach, ale - poza trzema widocznie zdezorientowanymi potworami - szybko przybrały z powrotem wyraz nieustępliwości. Rozległy się rozbestwione, bezrozumne okrzyki. Trupy były gotowe rzucić się w stronę "serca" potwornej rośliny, usilnie starać się stłumić zarodki ognia i nie szczędzić życia w celu całkowitego zniszczenia istot, które odważyły się zaatakować ich "matkę". Zniszczenia albo... Złamania ich oporu i uczynienia z nich kolejnych bezmózgich niewolników. Wiele, bardzo wiele, bo mówimy przecież o życiu Katona i Awe, zależało teraz od tych kilku wolnych dusz, które czaiły się w gąszczach z naszykowaną bronią.

Przechodzimy do walki, więc dobrze byłoby, gdybyście powtórzyli sobie odpowiednie zasady (na przykład tutaj) i pamiętali o stosowanej zasadzie domowej dotyczącej inicjatywy (tutaj). W razie wątpliwości proszę o pytania, bo wszystkie te regułki brzmią pewnie bardziej skomplikowanie, niż się to okazuje w praktyce. Oczywiście jedna kolejka PBF to jedna runda walki, poproszę więc o krótsze i częstsze odpisy.

Mapa spotkania. Katon i Awe są jakieś 50 stóp na północ od mapy, w gęstych zaroślach, które liczą się jako trudny teren. Jak najedziecie na żeton danego tubylca zombie, to pojawi się opis - klan, z którego pochodził, cecha szczególna i uzbrojenie. W prawym dolnym rogu jest przycisk, który umożliwia po wykonaniu ruchu zapisanie tury i skopiowanie zaktualizowanego odnośnika.


Macie rundę zaskoczenia. Pnącza wciąż się palą. Nie wiecie jeszcze, jak zombie zareagują na zniszczenie pnączy, ale powinniście odwrócić ich uwagę. Co robicie?
 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor, Pliman

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 22-10-2016 o 17:10.
Lord Cluttermonkey jest teraz online  
Stary 23-07-2016, 09:44   #49
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Katon był zadowolony. Udało się podpalić niebezpieczne kłącza rośliny, co mogło znacznie skrócić walkę pozostałym, a w konsekwencji ocalić więcej istnień. Nieco rozczarował go fakt, że zaklęcie czarnoksiężnika nie zlikwidowało od razu całej wiązki, ale właśnie dlatego wcześniej kazał swojemu słudze oblać je oliwą.
Czarodziej spojrzał w górę, na krążącego chowańca, każąc mu sfrunąć wprost na kopiec jaskini. Podobną komendę wysłał do niewidzialnego służącego, który podążył w stronę wejścia do jaskini. Katon rozstawiał swoje nieliczne jeszcze pionki niczym gracz na szachownicy. Sam podkradł się nieco bliżej jaskini, po czym rzucił krótkie słowo rozkazu w starym smoczym dialekcie.
Z pod płonącej wiązki kłączy buchnęły kolejne jęzory ognia.
Ruch 15stóp bliżej boku jaskini
niewidzialny służący koło wejścia - lekko z boku, chowaniec na "dach jaskini" blisko wejścia
Create bonfire na wejście do jaskini

 
Asmodian jest offline  
Stary 23-07-2016, 15:50   #50
 
trmv's Avatar
 
Reputacja: 1 trmv jest na bardzo dobrej drodzetrmv jest na bardzo dobrej drodzetrmv jest na bardzo dobrej drodzetrmv jest na bardzo dobrej drodzetrmv jest na bardzo dobrej drodzetrmv jest na bardzo dobrej drodzetrmv jest na bardzo dobrej drodzetrmv jest na bardzo dobrej drodzetrmv jest na bardzo dobrej drodzetrmv jest na bardzo dobrej drodzetrmv jest na bardzo dobrej drodze
Puszcza była niesamowita. Od momentu, kiedy rozbitkowie przekroczyli bramę Wielkiego Muru, Awe nie mógł się jej nadziwić. W samym akcie wyjścia za obręb muru zdawało się być tutaj coś symbolicznego. Ponieważ stanowił on relikt przeszłości i z całym swoim majestatem odcinał się od prymitywnych chałup mieszkańców wyspy niczym błysk diamentu wrzuconego do łajna. Przez to jednak jeszcze wyraźniej zdawał się oddzielać kompletnie nieokiełznaną dzikość puszczy od - prymitywnej, bo prymitywnej - ale jednak cywilizacji. Awe miał nieodparte wrażenie, że przekraczając go wkracza w nowy rozdział swojego życia. Miało to być pierwsze z setek, jak przypuszczał, na które będzie dane im się wybrać. W ten sam sposób najprawdopodobniej wkraczali na nową drogę życia również tutejsi - z chłopców stawali się mężczyznami. Albo trupami...

Kiedy rozbitkowie natrafili na pierwszą zwierzynę, okazała się ona dla wszystkich niemałym zaskoczeniem. Pierwszym co zaskoczyło piratów u samego zwierzęcia to fakt, że było już martwe. Jego dziwaczna postać nie zrobiła na czarowniku specjalnego wrażenia - bo choć bez dwóch zdań ciekawa i zasługująca na lepsze zbadanie truchła - to uwagę rozbitków przykuły ludzkie postaci żerujące nad tą karykaturą jaguara. Tak, "żerowały" - to było najodpowiedniejsze słowo. Jedli bowiem, jak wataha wygłodzonych psów, które dorwały się do tej padliny, niż jak ludzie. Domniemaną przyczyną tego stanu rzeczy, były pnącza, które zdawały się oplatać wszystkich tych nieszczęśników. Jak wszystkie śmiertelnie groźne rośliny, tak i ta była na swój sposób piękna - miała piękne jaskrawo żółte kwiaty - żółte niczym śmierć z ostrzeżeń Rapisa.

Cała ta całkowicie niespodziewana sytuacja wywołała w duży zamęt w drużynie. Każdy był pewien wątpliwości, co powinniśmy zrobić z zastanymi w takim stanie ludźmi. Sprawę komplikował fakt, że wśród ludzi, którzy się tam znajdowali byli również współplemieńcy ludzi, którym piraci zawdzięczali życie. W pierwszym odruchu większość piratów była zdecydowanie przeciwna jakiejkolwiek interwencji, jednak szybka burza mózgów pozwoliła ustalić, że oswobodzenie tych ludzi, może być dla rozbitków bardzo korzystne. W ten sposób, nie tylko dawali pokaz temu, że są w stanie przezwyciężyć niebezpieczeństwo, któremu nie dało rady 14 tutejszych, ale też chociaż częściowo spłacali dług, za uratowanie im życia przez dzikusów. W takim razie musieli jednak działać szybko, wykorzystując zaskoczenie - zanim 'zombie' skończą posiłek.

Szybko ustalono plan spalenia rośliny. Katon zaś zaoferował pomoc swojego chowańca jako zwiadowcy. Awe, który miał razem z Katonem pod osłoną magii iść na tyły wroga, zaoferował się, że popilnuje go kiedy ten będzie patrzył oczami chowańca. Plan zakładał, że we dwójkę czarami i olejem wypalą podstępne zielsko do gołej ziemi, kiedy reszta drużyny odciągnie uwagę dzikusów, na których żerowała. Zwiad w wykonaniu pierzastego węża, przyniósł informację, że wszystkie kłącza zbiegają się ku jaskini, leżącej kilkadziesiąt stóp od miejsca 'uczty'.

Obydwu magom udało się przemknąć niepostrzeżenie ku zaroślom, przez które przebiegały pędy. Niewidzialny pomocnik, którego przywołał Katon polał pnącza olejem - niezbędnym aby podtrzymać ogień w ulewie, która panowała od kilku godzin. Teraz wystarczyło zaledwie ją podpalić. Źrenice w oczach Awe momentalnie zwęziły się, podczas gdy jego tęczówki rozpaliły się czerwienią, gdy dotkną wiszącego mu na szyi pięknego fioletowego kryształu. Drugą ręką wskazał zaś na polane olejem pnącza i wypowiedział magiczną formułę. Moc użyczona mu przez demona wezbrała w jego ciele, niczym huragan. Pozwolił jej by wypełniła go całego, po czym dokładnie w momencie, kiedy skończył wypowiadać ostatnie słowo zaklęcia uwolnił ją pod postacią trzech strumieni ognia, które wystrzeliły z jego palców. Buchnął ogień, a pasożyt zaczął wić się rozpaczliwie pod jego wpływem. Nie miał jednak czasu by nasycić oczy tym pięknym widokiem - razem z Katonem odbiegł kawałek ku boku jaskini. Nie tracąc czasu, szybko dotknął dłonią kryształu i zaczął nucić śpiewną formułę kolejnego zaklęcia. Stojący nieopodal Katon robił dokładnie to samo. Po chwili oczy Awe znów rozjarzyły się czerwienią, zaś w jego dłoni wybuchł magiczny ogień, który zaraz miał być skierowany ku ocalałym pędom groźnej rośliny.
Awe Podąża za Katonem, starając się ustawić tak aby obszarem działania zaklęcia Burning Hands [z 2 levelego slotu] (stożek długi i szeroki na 15 stóp.) objąć jak najwięcej pnączy i w miarę możliwości jak najmniej wszystkiego innego co akurat nie musi koniecznie spłonąć.

 

Ostatnio edytowane przez trmv : 23-07-2016 o 16:11.
trmv jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172