17-10-2006, 00:38 | #51 |
Reputacja: 1 | Anzelm Otworzyłem oczy, lecz nadal nic nie widziałem. Odzyskałem świadomość,ale nadal nic nie słyszałem... tylko ten, tak dobrze znany mi głos i szyderczy śmiech. Kolejny koszmar nawiedził moje sny. I tym razem nie doczekałem spokojnego świtu. Ciemności rozwiały się powoli, niczym stado kruków, pozostawiając jedynie mrok głębokiej nocy. Dwa niewyraźne cienie majaczyły gdzieś na granicy percepcji, ale nie byłem pewien czy są to towarzysze pełniący obecnie swą wartę czy to nadal sen. Poruszyłem się lekko, a moją twarz przeszył grymas bólu. Cała ręka pulsowała nim, a z rany znów sączyła się krew. Nie wiedziałem co robić. Lekkie objawy paniki zaćmiły cały otaczający mnie świat. Dawno nie czułem się tak zagubiony... -"Maureen obudź się, proszę.." - szepnąłem, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Podciągnąłem się bliżej drzewa i oparłem o nie plecami. Trzymając lewą rękę na kolanach, wpatrywałem się w nią nieprzytomnie -"Coś jest nie tak.." - powiedziałem do siebie i do nikogo zarazem...
__________________ "Nadchodzi zima"- Eddar Stark "Czarne skrzydła, mroczne wieści"-... |
18-10-2006, 11:09 | #52 |
Reputacja: 1 | Fosht'ka W oczach znalazło się jej trochę przerażenia, gdy dłoń Nathiela zbliżyła się do niej, powstrzymała się jednak i nie cofnęła się; ciekawość zwyciężyła. Co prawda ostatnio mocno sklęła i pogoniła kijem mężczyznę, który ją objął; wydawało mu się chyba, że jest łatwa. Nie był to jednak dotyk tego rodzaju. Dłoń okazała się chłodna, ale tylko na tyle, na ile podziałały na nią wiatr i zimno nocy. Nie zrobiła wrażenia na dość zmarzniętym policzku, a Fosht'ka przekonała się na własnej skórze, że.. - Faktycznie, nie zabierasz ciepła. - Sama dotknęła dłoni i uśmiechnęła się lekko, krótko, bo silniejszy podmuch wiatru wywołał drgnięcie całej dziewczyny. Zmarszczyła brwi, podciągnęła kolana pod podbródek i tak siedząc wpatrywała się w Drowa, starając się dostrzec, gdzie ma nos i w którą stronę patrzy. Wiedziała, że on widzi ją doskonale, choć inaczej niż za dnia. O ile.. - Hmm.. Nie widzisz barw po zmroku, prawda? Czytałam pracę istoty, która widziała po ciemku, i opisuwała świat po zmroku jako wyraźną i zharmonizowaną plątaninę konturów i cieni. Jak to właściwie jest z Tobą?.. Przepraszam za moją ciekawość - dodała szybko.
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
18-10-2006, 13:01 | #53 |
Reputacja: 1 | Nathiel Cofnąłem powoli rękę i powiedziałem do Fosht'ki: -Widzisz? Krzywdy Ci nie zrobiłem. We mnie też płynie krew. Dostrzegając reakcję rozmówczyni na zimny wiatr, przekręciłem się tak aby osłonić ją od zimnych powiewów. Słysząc zapytanie o widzenie w ciemności uśmiechnąłem się lekko, choć wiedziałem, że i tak nikt nie może tego zauważyć. -Cóż my drowy jak i inne stworzenia Podmroku posiadamy infrawizję, czyli widzimy w spektrum podczerwieni. Każdą nawet najmniejszą rzecz wydzielającą ciepło jestem wstanie rozróżnić. Doskonale rozróżniam żywą istotę od reszty, każdy jej kontur, ruch, nawet niewielki gest. A w szczególności bicie serca, które jest najwyraźniejsze. I powiem Ci, że Twoja przecudowna blizna jest w ciemności jak jasna gwiazda. Momentami gdy przyśpiesza bicie Twojego serce to i ona się rozjaśnia nawet kilkakrotnie. Nie przepraszaj za swoją ciekawość. Podobno to rzecz ludzka. Poza tym pierwszy raz mogę poopowiadać osobie takiej jak Ty, która nie chce mi krzywdy zrobić. Roześmiałem się cicho. Lecz śmiech urwałem, ponieważ najwidoczniej Anzelm się poruszył. Usiadł pod drzewem, pewnie zasnąć nie może... |
18-10-2006, 15:33 | #54 |
Reputacja: 1 | Maureen Dziewczyna po raz kolejny została wybudzona ze snu. Tym razem nie sprawiły tego odgłosy nocy czy rozmowa wartujących towarzyszy, lecz przejmujące uczucie zimna. Zaspana otworzyła oczy. Powieki szczypały jakby pod nimi znajdowały się ziarenka piasku. Przyłożyła do twarzy chłodne dłonie, by choć odrobinę złagodzić ból spowodowany niewyspaniem. Po chwili rozejrzała się dookoła i odkryła przyczynę chłodu. Anzelm siedział oparty o pień drzewa, co spowodowało zsunięcie się koca z jednej strony. Twarz mnicha wyrażała połączenie bólu, wściekłości, smutku i strachu. Kojarząc (dość niemrawo ze względu na wczesną godzinę) te fakty, Maureen podniosła się również i dotknęła ramienia Anzelma. -Co się dzieje? - spytała z troską. Jej wzrok powędrował w stronę przesiąkniętego krwią opatrunku na ręce mnicha. [user=345,1078,1264] -Znowu - nie było to pytanie a jedynie stwierdzenie. - Czemu nie wzięłam amuletu Zivilyn... W całym tym zamieszaniu zapomniałam w końcu o tym. Nie wiem czy pomogłoby Ci to w obecnej sytuacji, ale może mielibyśmy lepszą ochronę. Myślisz, że jest jakis sposób by ON wreszcie przestał Cię nękać? - patrzyła ze współczuciem i smutkiem w oczy Anzelma bojąc się odpowiedzi, jaką może usłyszeć.[/user] -Poczekaj, zaraz zmienię Ci bandaż - zaczęła grzebać w plecaku próbując wśród ciemności wymacać zwój białego materiału. |
18-10-2006, 23:03 | #55 |
Reputacja: 1 | Fosht'ka Skuliła się tak, aby jak najskuteczniej schować się "za" Nathielem. Przysłuchiwała się jego słowom, starając się wszystko zrozumieć i zapamiętać; najchętniej zapisywałaby wszystko. Do pewnego momentu. "Przecudowna blizna?" - myślała. - "Albo to podrywacz, albo Drowy tak mają, albo coś z nim nie halo. A może w ciemności to faktycznie wygląda lepiej?.." - T-to może być przydatne, jak spotkamy jakiegoś demona z infrawizją.. Ja się nie schowam - wymamrotała speszona. W ogóle warta jak dla niej zrobiła się bardzo nieszablonowa i poczuła śmierdzącą, cholerną, a w dodatku ohydnie zimną niepewność. Znowu zadrżała i schowała twarz w kolana. Nie widziała za wiele, ale usłyszała szepty Anzelma i Maureen. - Czy to już koniec naszej zmany? - zapytała cicho nie wiadomo kogo. - Mam nadzieję - zachrapał znudzony kruk.
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
19-10-2006, 20:50 | #56 |
Reputacja: 1 | Nathiel -Masz rację, nie schowasz się. Ale nie martw się, trudno jest przyzwać demona. A tym bardziej trudniej jest go opanować i podporządkować własnej woli. Spojrzałem na Anzelma. Krzątała się koło niego Maureen. Coś jest nie tak... Przyjrzałem się dokładniej... No tak... Jeszcze tego tu brakowało. Wstałem pośpiesznie. -Fosht'ko dzisiaj nie zaśniemy. Anzelm krwawi i to na dodatek nie wiem czemu. To nie wróży nam nic dobrego. Zaraz się mogą tu zlecieć wszystkie drapieżniki i inni niechciani goście. Trzeba wszystkich obudzić. Obudź Phaere, proszę... Podszedłem do Maureen i Anzelma -Możecie powiedzieć co się stało? Czemu on krwawi? Zaraz może się tu zbiec zgraja wilków, psów, bądź innych "gości". A nie chcemy ich, uwierzcie. Ale jak do tego doszło?!? |
20-10-2006, 01:32 | #57 |
Reputacja: 1 | Anzelm Patrzyłem na wpół przytomnie jak Łowczyni zaczyna zmieniać mi opatrunek. Kolejna nie przespana noc. Jeszcze kilka a nie będzie ze mnie żadnego pożytku i jeszcze do tego ta ran. Jaki ja byłem głupi! Jakiś cień poruszył się w naszą stronę, zatrzymał i odezwał. -"To... nic wielkiego; taka mała pamiątka z miasta."- odpowiedziałem Nathielowi- "Nie ma powodów do niepokoju. Jeśli chcecie możemy was wkrótce zmienić na warcie. Nie ma sensu żebyśmy się kładli na taką chwile. Nim zaśniemy będzie trzeba wstawać." [user=345,1078,1264] -"Na wszystko jest sposób, pytaniem pozostaje, jaki to sposób i czy jest w naszym zasięgu.. Modliłbym się by tak było, ale w tych okolicznościach modlitwa nie jest raczej wskazana. Hyba że..."- wpadła mi pewna myśl, ale czy to ma sens, czy to nie jest szalone, bądź daremne? -"...hyba że by spróbować u innego bóstwa..." Starałem się jak mogłem zachować pozory spokoju, szczególnie, kiedy podszedł drow. Rozwijanie bandaża bolało jak siedem piekieł, mimo że Maureen starała się robić to jak najdelikatniej. Powiał wiatr. Dreszcz wstrząsnął mną i zrobiło się bardzo zimno. Nie wiem czy to z powodu utraty krwi, czy noc przyniosła z sobą chłód niewyczuwalny za dnia. Choć ciężko było to ocenić w panujących ciemnościach, czułem na sobie spojrzenie Maureen, lecz nie wiedziałem, co jeszcze mógłbym powiedzieć by Ją uspokoić. [/user]
__________________ "Nadchodzi zima"- Eddar Stark "Czarne skrzydła, mroczne wieści"-... |
20-10-2006, 20:50 | #58 |
Reputacja: 1 | Trakt Pokoju - nocleg pierwszy Nathiel pochylił się nad krwawiącym Anzelmem, któremu Maureen zaczęła zmieniać opatrunek (choć rezultatów nie widać, rana krwawi dalej), Fosht'ka natomiast odwróciła się, by zbudzić drowkę. Jednak zanim zdąrzyła się odezwać widzicie, jak Tiloup, dotychczas śpiący na posłaniu elfki zrywa się, odskakując na pare metrów od swej pani. Patrząc na nią jeży się i prycha - w mroku błyszczą mu szeroko rozwarte oczy. Po kilku sekundach Phaere podrywa się do pozycji siedzącej, szarpiąc sobie koszulę na piersiach tak silnie, że porozrywała przy niej troczki. W mroku błysnął jakiś metal. |
20-10-2006, 23:41 | #59 |
Reputacja: 1 | Fosht'ka Zdziwiła się na to, co zrobił kot. Zwierzę uciekające od swego pana nigdy nie wróży nic dobrego. Krzyknęła, wstając i chcąc się cofnąć: Nathiel, mamy kłopoty! Dlaczego nagle pomyślała o swoim kiju?
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
21-10-2006, 17:08 | #60 |
Reputacja: 1 | Bast Wyrwany brutalnie ze snu przez krzyk Fosht'ki, przykucnął i nie wydając starając się nie narobić hałasu, wyciągnął z pochwy swój krótki miecz. Spojrzał w dół i dostrzegł całą drużynę, skupioną wokół Anzelma który najwidoczniej jest ranny. Pięknie pomyślał, po czym sięgnął po nóż ukryty w cholewie buta. Amatorszczyzna... Warty wystawione a ktoś atakuje jednego z nas... W dodatku robią tyle hałasu że można by było nas zaatakować z zamkniętymi oczami... Po tych krótkich rozmyślaniach pół-elf zaczął lustrować okolice w poszukiwaniu przeciwnika... |