Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-08-2012, 01:57   #1
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
[Autorskie/Anime Storyteling] Gdy umysł spowija mrok. [+18]

Gdy umysł spowija mrok.


Prolog

Słońce leniwie wynurzało się zza horyzontu, rzucając pierwsze promienie, na drzewa z których powoli opadały wczesno jesienne liście. Blask światła powoli zalewał Manze – stolicę Larazu, która budziła się ze swego nie tak spokojnego snu. Koszmary w postaci i złodziei i rabusiów powoli znikały z ulic, a setki oczu miasta, w postaci kramików i sklepów wszelakich miarowo i bez pośpiechu otwierały się by przywitać kolejny dzień.
Jednak to nie miał być zwykły dzień, najlepiej wiedział o tym Sai-Than, główny doradca króla, który stał przy dużym oknie, wpatrując się na budzące się miasto i popalając papierosa. Tak, dziś był dzień, w którym wszystko miało się zacząć, nie mógł powiedzieć czy będzie to dzień legend, czy utraty ostatniej nadziei. Wiedział jedynie, że zapisze się on jakoś w historii, czy to na dobre czy na złe – czas miał pokazać.
Sai-Than wypuścił dym papierosowy z ust i uśmiechnął się słysząc skrzypienie drzwi za sobą. Nie odwrócił się nawet, wystarczyło wsłuchać się w nerwowe przestępowanie z jednego okutego buta, na drugi, by wiedzieć, że to jakiś młody strażnik wkroczył do sali.
- Szanowny Sai-Thanie… przed wejściem do zamku stoi jakiś dziwny mężczyzna, prosząc o wpuszczenie. Mówi że został tu wezwany, ale nam nic o tym nie wiadomo…- wyjąkał w końcu gwardzista, który w duchu przeklinał, że dał się kumplom wkopać w przekazanie tej wiadomości.
- Tak wiem, wpuście go i pokierujcie do sali narad. –odparł krotko doradca króla, a nikotynowa chmurka otoczyła jego twarz.
- Ale… to jeszcze nie wszystko sir. –dodał strażnik, powoli cofając się by jak najszybciej móc wrócić na posterunek. – Patrole z całego miasta donoszą o dziwnych przybyszach, którzy zmierzają w stronę zamku.
- To dobrze, wpuszczać wszystkich. –odparł San-Than z uśmiechem po czym w myślach dodał do siebie. „- Widzę, że zbiera się nam mały tłumek, dobrze… dobrze.”, po czym już na głos wypowiedział rozkaz. – Odmaszerować żołnierzu i zadbać by nasi gości nie musie długo czekać pod bramą!
- Tak jest! –odparł chłopak wyprężając pierś i pędem ruszył do głównej bramy. San-Than zaś powoli dopalając papierosa, zaczął szykować się do spotkania.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=nX2anEXG0eE&feature=related[/MEDIA]

Bramy w końcu się otworzyły, a czekający osobnik, wkroczył powoli w objęcia zamkowych komnat. Jego biały postrzępione włosy falowały lekko, a oczy różnych kolorach rozglądały się bystro, po domu królów.
- San-Than zaprasza Panicza do Sali obrad… i prosi by tam Panicz poczekał na przybycie innych. –powiedział zestresowany młody gwardzista prowadząc mężczyznę korytarzami. Ten tylko się uśmiechnął – mógł poczekać, czasu akurat nigdy mu nie brakowało.

Karoca pędziła przez miasto, wzbudzając podziw dzieci jak i komentarze osób pamiętających jeszcze, czasy w których były one głównym środkiem transportu. Stary powóz, zmierzał w stronę zamku, a woźnica- stary o hardej twarzy, zmierzał tam nie zwracając uwagi na nic innego. W środku karocy zaś siedziała młoda białowłosa dziewczyna, o ubiorze równie śnieżnej barwy. Widziała już zamek, górujący nad miastem… zamek który mógł w końcu przynieść ukojenie.

Krętymi uliczkami kroczył młody blondyn, którego uśmiechał się lekko oglądając miasto. Czytał kiedyś o tej powoli wymierającej już architekturze, miło było zobaczyć ją na własne oczy. Chociaż we wnętrzu zamku na pewno też natknie się na jakieś ciekawe antyki. Skręcił w kolejną uliczkę, powoli zbliżając się do twierdzy, a czarny krzyż w jego uchu zadygotał lekko.

Od północy nadchodził zaś rycerz. Cichy i ponury, ciągnący za sobą ogromny miecz. Ludzie zerkali tylko na jego pokraczna sylwetkę, po czym kryli się w swych domostwach, by dziwoląg przypadkiem na nich nie napadł. A on kroczył dalej. W milczeniu.

Przy bramie w tym czasie strażnicy wzdychali błogo, wzrokiem pożerając istotkę, która zgrabnie sfrunęła z nieba. Szczupła niewiasta, w ogóle jednak nie zwróciła uwagi na pożądliwe spojrzenia gwardzistów i prowadzona przez jednego ze strażników, ruszyła w głąb zamku, zostawiając za sobą jedynie kilka płatków kwiatów.

Jako kolejna pojawiła się czarnowłosa młoda dziewczyna, dosiadająca silnego wierzchowca. Została przywitana równie entuzjastycznie co szczuplutka kwiecista dziewczyna. No i okazała większy entuzjazm, uśmiechając się zalotnie i puszczając oko kilku z prężących się teraz dumnie strażników. Jedynym co odbierało jej uroku, był ten metalowy pręt przewieszony przez plecy. Po co bowiem tak pięknej kobiecie, taki śmieć?

Pod bramą pojawił się również, ciężki metalowy powóz więzienny, z którego sześciu mężczyzn wyprowadziło zakutego, czarnoskórego mięśniaka. Rozkuli go z potężnych kajdan po czym pośpiesznie odjechali, zostawiając go przed bramą i pod opieka trzęsących się jak osika gwardzistów.

Zamieszanie jak i podziw w stolicy wzbudził też kroczący dumnie przybysz, z którego płaszcza jeszcze spadał piasek. Kroczył z duma i wyższością, zaś jego metalowa ręka, była łapczywie oglądana przez najmłodszych. Niemal pod sam zamek towarzyszył mu wężyk dzieciaków.

W zupełnej ciszy przybyła natomiast zakapturzona postać o dziwnym odcieniu skóry. Kuśtykała lekko, jak gdyby doskwierały jej jaszcze rany. Pusty rękaw szeleścił zaś smutno, pokazując światu jak wielką stratę w swym życiu poniósł już podróżnik.

~*~
Gdy ostatni z dziewięciu przybyszów zajął miejsce przy długim dębowym stole, na którym zawczasu ustawiono sporą ilość jadła jak i przedniego wina, do komnaty wkroczył San-Than z nieodłączonym papierosem w ustach jak i kilkoma papierami w dłoni.



- Witam wszystkich zebranych, mam nadzieje, że podróż nie była kłopotliwa. –powiedział siadając u szczytu stołu i od razu strzepując popiół do stojącej tam popielniczki. – Oczywiście mógłbym teraz wygłosić przemowę, owinięta w piękne słowa jak i trzymać was tutaj do wieczora, byście pili i jedli… ale nie ma na to czasu. –odparł sucho mężczyzna i poprawił okulary.
- Sytuacja powoli wymyka się spod kontroli, szaleństwo rozprzestrzenia się coraz szybciej, a nikt nie wie co jest jego przyczyną, a co gorsza jak mu zapobiegać.- przypomniał dobrze znany wszystkim problem, po czym położył na stole mapę.
- Nasz plan zakłada, że ruszycie tędy. –mówiąc to przesunął palcem od zaznaczonej stolicy na wschód. – Aż dotrzecie do Witlover. –stwierdził pukając w spory punkcik na mapie, oznaczający spore miasto przemysłowe wbudowane w zbocze Góry Silverhorns.- Następnie tunelami, przejdziecie pod górą i wyjdziecie tutaj. –wskazał kolejny punkt na mapie. – Potem trasa jest już do ustalenia przez was byle by jak najszybciej dotrzeć do góry Tysiąca pytań. –stwierdził zwijając mapę i rzucając ją w stronę najbliższego z najemników, którym okazał się chłopak o dwukolorowych oczach. – Gdy już tam dotrzecie, zapytacie wyrocznią, skąd bierze się szaleństwo i jak mu przeciwdziałać, po czym zależnie os słów wyroczni, albo ruszycie zniszczyć główny ośrodek tej zarazy, albo wrócicie tutaj z recepturą jak z nim walczyć.- stwierdził San-Than wstając i przechadzając się po komnacie uważnie obserwując każdego członka grupy.
- Misja jest priorytetowa, ale jest też tajna. Nikt nie ma prawa wiedzieć, że idziecie do góry, nie wiadomo kto by chciał was powstrzymać. –dodał i pogrzebał w szafeczce by po chwili rzucić na stół osiem ciężkich mieszków złota.
- Dwa tysiące dla każdego jako zaliczka. Jeżeli wam się uda… dostaniecie nie tylko złoto, ale sławę, zaszczyty oraz pomożemy wam zdobyć to na czym zależy wam najbardziej. –to mówiąc zawiesił wzrok po kolei na każdym z członków nowo sformowanej grupy.
- Pamiętajcie, że od kiedy opuścicie te salę, stanowicie drużynę. Nie obchodzi mnie czy się lubicie czy nie, ale na razie musicie współpracować by jak najszybciej dotrzeć do góry. Gdy to wszystko się skończy róbcie co chcecie. –stwierdził odpalając kolejnego papierosa i chwytając za papiery ze stołu.
- Czy o czymś zapomniałem… –zamyślił się, wypuszczając nosem dym. – A właśnie! Jeżeli kogoś z was dopadnie szaleństwo, reszta ma prawo… a nawet obowiązek zabić go bez wahania. Wpiszcie sobie to w ryzyko zawodowe. –stwierdził odwracając się plecami i powoli ruszając ku wyjściu z komnaty.
- Niby powinienem wam dać czas na zadanie mi pytań… ale nie sądzę by ktokolwiek z was wymyślił coś czego tutaj nie powiedziałem. A nie mam czasu na pogaduchy. –dodał i trzasnął za sobą drzwiami pozostawiając lekko osłupiałą nowo sformowana drużynę w Sali obrad, do której szybko wkroczyła straż, by wyprowadzić bohaterów z zamku.

~*~

Nowo sformowany oddział do walki z szaleństwem stanął przed bramami zamku, zaś krótka przemowa królewskiego doradcy jeszcze brzęczała większości w uszach. Przed nimi roztaczała się zaś siec ulic coraz gęściej zapełniających się przez mieszkańców.


Stragany otwarły się na klientów oferując jadło, napitki jak i inne niezbędne do życia produkty. Oczywiście pojawili się też i szarlatani, którzy starali się sprzedawać amulety chroniące przed szaleństwem. Zapewnie skuteczne w takim stopniu jak zakładanie bielizny na lewą stronę.

Może jednak warto było zaopatrzyć się w coś przed wyruszeniem w drogę? Kupić konie, czy lepiej ruszać pieszo. A może eliksiry i inne magiczne wspomagacze, król wszak sypnął sporą ilością złota, nie było trzeba póki co oszczędzać.
Bowiem gdy w końcu drużyna opuści bezpieczne mury stolicy, te zakupione drobiazgi mogą zaważyć na powodzeniu misji… ale przede wszystkim na życiu.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172