|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-05-2007, 11:46 | #151 |
Reputacja: 1 | Wpadłem do szałasu z nowym mieczykiem - Ładny, prawda? - rzekłem wpatrzony w broń jak w piękną kobietę. Po chwili dopiero zdałem sobie sprawę, że ta nowa się obudziła. Śliczna, pomyślałem, ale co ja sobie będę nadzieję robił. Po tej chwili wpatrywania się w dziewczynę, jakby nigdy nic podszedłem i rzekłem - Witaj, nazywam się Andrew, jestem koszykarzem z Miami - uśmiechnąłem się do niej serdecznie i uścisnąłem dłoń. Miała bardzo zgrabne palce, ogólnie cała była idealna. Rozproszony, po chwili, pożegnawszy się, wyszedłem z namiotu, zobaczyłem Terrego idącego w głąb buszu. Domyśliłem się iż idzie na plantację. - Terry! - krzyknąłem - Terry! Czekaj! Idę z tobą! - po tych słowach schowałem miecz za pasek i podbiegłem do Terrego.
__________________ Hrabia Andre - Andrew/Graffek |
02-05-2007, 12:47 | #152 |
Reputacja: 1 | Véronique W końcu, kiedy blondyn... a właściwie Terry, wyszedł, udało mi się skupić nad treścią książki, która zapowiadała się dosyć ciekawie. No, oczywiście ciekawie dla tego, kto ubóstwia czytać przeróżne romansidła, które ciągną się bez końca. Niestety, moje skupienie nad lekturą szybko minęło, gdy do szałasu wszedł kolejny mężczyzna. Spojrzałam na niego znad książki. Czarnoskóry, umięśniony, a do tego te oczy... - Véronique – odpowiedziałam jakby zahipnotyzowana. Kiedy oznajmił, iż jest koszykarzem z Miami, ocknęłam się i wtedy dotarł do mnie sens wypowiadanych przez niego słów. – Hej, ja cię znam! – krzyknęłam za nim, odkładając książkę na bok i wybiegając za Andrew. To już drugi przystojniak na tej wyspie... Ech, na co ja liczę? – przemknęło mi przez myśl, kiedy doganiałam dwóch nowych znajomych. - Zaczekajcie!
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska? Niepisana, wędrowna, wróżebna. Naszeptała ją babom noc srebrna, Naświetliła luna świętojańska. Ostatnio edytowane przez Cold : 02-05-2007 o 12:51. |
02-05-2007, 13:05 | #153 |
Reputacja: 1 | Terry Bogard Słysze głos Andrew który mnie wołał żebym zaczekał. Zatrzymałem się na wejściu do buszu i obejrzałem się za siebie. Widziałem jak biegnie w moja stronę po czym zapytałem: - Umiesz posługiwać się jakąś bronią ? - w między czasie odwróciliśmy się i skierowaliśmy sie w busz. Nagle ponownie ktoś nas zawołał. Ponownie się zatrzymałem się, obróciłem by zobaczyć Véronique, biegnącą w naszą stronę. Serce zaczęło mi szybciej bić, zastanawiam się co ona może do nas chcieć, czy wybiegła ona za Andrew, czy za mną. Pewnie za nim skoro ledwo co wyszedł z szałasu. Nawet gdyby ona do mnie biegła co mam jej powiedzieć, nigdy nie czułem się tak jak teraz. Zawsze rozmawiałem z dziewczynami na luzie ale teraz nie wiem co powiedzieć żeby jej do siebie nie zrazić. Gdy do nas podbiegłą, moje serce waliło jak szalone, wziąłem głęboki wdech po czym zapytałem: - Co się stało ?!? - patrzałem na nią jak małe dziecko na gigantyczny prezent na gwiazdkę
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
02-05-2007, 18:57 | #154 |
Reputacja: 1 | Véronique Na szczęście udało mi się dogonić dwóch przyst... nowych znajomych, chociaż gdybym nie krzyknęła za nimi, to z pewnością bym ich nie dogoniła. - Co? A nie, nic się nie stało – powiedziałam, uśmiechając się do Terry’ego. – Wybiegłam tylko... – Tutaj się zatrzymałam na chwilkę, ponieważ zdałam sobie sprawę z tego, iż gdybym powiedziała, że goniłam ich tylko po to, aby powiedzieć Andrew, że go znam, to zabrzmiałoby to trochę głupio. - ...bo chciałam z wami pójść, gdziekolwiek idziecie – dokończyłam, spoglądając to na sławnego koszykarza, to na blondyna. Oboje byli przystojni i niejedną dziewczynę pewnie wprawili w zachwyt. Co ja w ogóle robię w takim towarzystwie? – pomyślałam. - Czy Bóg chce, abym zwariowała? A może w końcu podsuwa mi kogoś... Taa, jasne. Nie bądź głupia, Véronique, nawet gdybyś bardzo tego pragnęła, to żaden z tych dwóch nie zwróci na ciebie takiej uwagi, o której marzysz. - Znów ta pesymistyczna strona mojego jestestwa się odezwała... bezczelna.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska? Niepisana, wędrowna, wróżebna. Naszeptała ją babom noc srebrna, Naświetliła luna świętojańska. |
02-05-2007, 21:36 | #155 |
Reputacja: 1 | Terry Bogard Słysząc słowa że chce z nami iść uśmiechnąłem się tylko po czym odparłem: - Bardzo chętnie chcielibyśmy ciebie wziąść lecz tak gdzie idziemy jest bardzo niebezpiecznie. Na razie odpocznij sobie i nie martwi się o nic. Porozmawiamy jak wrócimy. - uśmiechnąłem się do niej. Po czym dodałem: - O ile uda nam się wrócić - zaśmiałem się. Zasalutowałem dwoma palcami co miało oznaczać miłe pożegnanie, następnie puściłem do niej oko i uśmiechnąłem się. Z uśmiechem na twarzy odwróciłem się i powędrowałem dalej. Zatrzymałem się po chwili by jeszcze raz popatrzeć i powiedziałem: - Uważaj na siebie - szczerze uśmiechają się cały czas. Popatrzyłem na Andrew po czym zapytałem: - Idziesz ? Jak chcesz zostań nic się nie stanie poradzę sobie.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
02-05-2007, 22:03 | #156 |
Reputacja: 1 | Véronique Stałam przez chwilę nie wiedząc, co mam odpowiedzieć, ale słowa na szczęście same przyszły. - Niebezpiecznie, co? Tak najłatwiej powiedzieć, żeby się pozbyć zbędnego towarzystwa – powiedziałam, krzyżując ręce na piersiach. – Typowy facet, który sądzi, że kobiety nadają się tylko i wyłącznie do garów i wychowywania dzieci – rzekłam po francusku, próbując zdmuchnąć kosmyk włosów, który opadł mi na twarz. – Idę z wami – stwierdziłam stanowczo, tym razem po angielsku. Hm... tacy już są ci przystojni – pomyślałam, spoglądając na Terry’ego. W głębi duszy miałam nadzieję, że on, jak i Andrew, nie okażą się wstrętnymi szowinistami.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska? Niepisana, wędrowna, wróżebna. Naszeptała ją babom noc srebrna, Naświetliła luna świętojańska. |
02-05-2007, 22:24 | #157 |
Reputacja: 1 | Terry Bogard Spojrzałem na Veronique ze zdumieniem, nie sądziłem że jest ona taka stanowcza. Wolałem ustąpić, chociaż lepiej by było gdyby została, nie darowałby sobie gdyby jej sie coś stało. Jest pierwszą dziewczyną na którą inaczej spoglądam. Być może jestem już na tyle dorosły by myśleć o przyszłości z tą jedyną. Jak dotąd liczyły się dla mnie tylko treningi i walki uliczne z wojownikami z całego świata. Wysłuchałem całą wypowiedź Veronique i żeby wyjaśnić całe zamieszanie powiedziałem: - Nie, nie. Nie to miałem na myśli. Po prostu martwię się o ciebie jak i zresztą o resztę grupy. Jeśli ci handlarze mają broń tak jak przypuszczam możemy nie wyjść z tego cało. - starałem sie ją udobruchać i delikatnie jej to wytłumaczyć żeby jej znowu nie zdenerwować. - Możesz iść pod jednym warunkiem. Jak zacznie się coś niebezpiecznego dziać uciekasz do obozu nie oglądając się za siebie. Dobra ? - to było chyba najlepsze wyjście z całe sytuacji. Stałem i czekałem na jej odpowiedź, chodziarz i tak wiedziałem jak ona będzie. Nie miała wyjścia musiała się zgodzić inaczej nie zabrałbym jej ze sobą. Na koniec przed podróżą dodałem: - Mam nadzieje że nie boisz się ciemności ? - uśmiechnąłem się, spojrzałem na nią, po czym dodałem. - Już nic nie mówię. - powiedziałem zanim coś zdążyła zrobić. - Skoro mamy iść razem to opowiedz nam coś o sobie. - dreptaliśmy w miedzy czasie rozmawiając. Cały czas rozglądałem sie dookoła, by nikt nie mógł nas zaskoczyć. Zastanawiałem sie też czy ci handlarze będą przeszukiwać wyspę. Jeśli tak to nie chce się na nich natknąć wędrując przez las. Chociaż z drugiej strony po ciemku mają marne szanse. Liczę też iż wybadamy lepiej sprawę całej tej plantacji, będąc pod osłoną nocy. Uważałem też co mówi Veronique żeby nie myślała że ją ignoruje.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
02-05-2007, 22:49 | #158 |
Reputacja: 1 | Véronique Kiedy okazało się, że idą na tą całą plantację, czy coś, gdzie podobno znajdowali się ludzie z bronią, odechciało mi się tej całej wycieczki... Cóż, głupio było mi się teraz wycofać, kiedy już zapewne zrobiłam wrażenie osoby wiedzącej, czego chce... Mogłam pójść na studia aktorskie, a nie na głupią kryptologię. Przystojny, trochę szowinistyczny, ale i opiekuńczy... Ach, czułam, jakbym miała się za chwilę rozpłynąć, ale nadal byłam ciekawa, jaki jest Andrew. Zawsze chciałam poznać kogoś sławnego, ale nie wiedziałam, że kiedyś mnie to spotka... - Coś o sobie? Ach, nie ma co tu dużo opowiadać – powiedziałam, uśmiechając się. – Studiuję... a raczej studiowałam kryptologię, dosyć ciekawy kierunek, ale tylko z pozorów. Otóż okazuje się, że jest to strasznie nudny, a na dodatek trudny kierunek, na którym powracają wspomnienia z lekcji matematyki z liceum. – Ponownie się zaśmiałam. Ach, po co mi był ten rejs? Mimowolnie spojrzałam na Andrew, który do tej pory milczał. Chciałam, żeby coś powiedział, żeby spojrzał na mnie tymi swoimi boskimi oczami. Ach, przestań, ty idiotko! – usłyszałam swój własny głos w głowie, po czym ocknęłam się z zamyślenia, w które znów popadłam, gdy spojrzałam na umięśnione ciało blondyna.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska? Niepisana, wędrowna, wróżebna. Naszeptała ją babom noc srebrna, Naświetliła luna świętojańska. |
02-05-2007, 23:38 | #159 |
Reputacja: 1 | Terry Bogard Słuchałem uważnie i rozglądałem się dookoła po czym patrzyłem na Veronique. Chad mi mówił że najważniejszy jest kontakt wzrokowy jak rozmawia się z kobietami. Kurde chciałbym umieć tak rozmawiać z kobietami jak on. Zawsze gdzie byliśmy w jakimś nowym miejscu on musiał podrywać jakąś kobietę. Dobrze że często dawał mi wykłady których nie lubiłem, chociaż coś z nich zapamiętałem. Wspomniała coś o kryptologi, pomyślałem przez chwile po czym stwierdziłem że nie mam pojęcia co to jest, więc zapytałem: - Kryptologie mówisz, a co to takiego właściwie jest ? - zapytałem z zaciekawieniem i spojrzałem na nią. - Jesteś z Francji tak ?!? Byłem tam wraz z moim bratem na turnieju. Piękny kraj, wszędzie ładne widoki, masa życzliwych ludzi i piękne budowle, ale najbardziej podoba mi się wasz język. Zawsze chciałem nauczyć się mówić po francusku. - dodałem uśmiechając się i patrząc jej głęboko w oczy. - A właśnie co cię skusiło na rejs statkiem ? - byłem ciekaw czy był jakiś inny powód na rejs tak młodej kobiety niż tylko wycieczka.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
02-05-2007, 23:54 | #160 |
Reputacja: 1 | Véronique Ucieszyłam się, kiedy Terry zapytał o kryptologię. Przynajmniej potrafił słuchać, nie to co inni... - Ogólnie rzecz biorąc jest to nauka o przekazywaniu zaszyfrowanych informacji tak, aby nikt nie mógł ich odczytać... No, prawie nikt. Kryptologia dzieli się na kryptografię i kryptoanalizę. Ja zajęłam się tym drugim, które polega na łamaniu zaszyfrowanych wiadomości – wyjaśniłam z uśmiechem. Nie wiedziałam, że ktoś może się tym interesować. Cóż, zrobił na mnie wielkie wrażenie. - Jeśli zaś chodzi o Francję – powiedziałam, odrzucając rękoma włosy, które opadły delikatnie na ramiona. – Tak, urodziłam się w Paryżu, ale mieszkałam tam tylko około sześciu lat. Spojrzałam w niebieskie (tak?) oczy Terry’ego, po czym się uśmiechnęłam i odwróciłam szybko wzrok w inną stronę. - Do rejsu, w gruncie rzeczy...namówiła mnie siostra - odpowiedziałam. Przecież nie mogłam powiedzieć, iż miałam nadzieję, że na statku ktoś się we mnie zakocha z wzajemnością...głupio by to zabrzmiało. - Może wy teraz coś powiecie?
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska? Niepisana, wędrowna, wróżebna. Naszeptała ją babom noc srebrna, Naświetliła luna świętojańska. Ostatnio edytowane przez Cold : 02-05-2007 o 23:57. |