Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-02-2010, 23:40   #1
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
[Storytelling] Geronimo +18 - SESJA PRZERWANA

W ostatnim rzędzie było dość ciasno, jeśli nie ZA ciasno. Cztery osoby ramie w ramię ściśnięte do środka, zmuszone do spędzania czasu w tych okropnych warunkach. Dwaj faceci w środku i dwie kobiety po bokach, przy oknach, które i tak się nie otwierały. W busie robiło się gorąco, upał doskwierał dziewczynom niemiłosiernie, chociaż było coś gorszego. Sherry dałaby Bonnie wszystko za tą parę podniszczonych słuchawek, bowiem dwaj palanci - Gorzała i Rozwała opowiadali swoje idiotyczne historyjki. Blondynka kwitowała je tylko spojrzeniem z ukosa mówiącym, „ale wieśniaki”. W końcu wiedziała swoje, mieszkała w Alice Springs i takie cioty jej chłopacy zjadali na śniadanie, co do śniadanie to dzisiejszym daniem była guma do żucia, w końcu dbała o talie. Mieląc ją w ustach, wciąż rozmyślała o swojej decyzji, sam piasek za oknem sucho gasił jej gorejące pragnienia i marzenia. Panowie, Gorzała i Rozwała opracowywali jakieś wątpliwej jakości winko, gadając przy tym co raz głośniej, wspominając swoje wypady, gdzie to ostatnio który zarzygał parkiet, gdzie ostatnio zabawił się z jakąś panienką czy kiedy to Gorzała obsikał jakąś kobietę będąc nieźle wstawionym. Tutaj, na pustkowiach moralność zanikała, można to nazwać wolnością albo nawet anarchią, ale niektórym udało się zachować krzty godności. Jakiś nieogolony, duży facet obracał się, co pewien czas by obdarować wkurzonym spojrzeniem wyczyn jednego z nich, na co Gorzała bezpardonowo odpowiadał ułożeniem palców ze środkowym ku górze znaczącym „fuck U”. Bonnie słuchała jednej ze swoich kaset na starym magnetofonie, w swych żelaznych słuchawkach. Ciekawiło ją, co to za paczka, czy to też jacyś objazdowi grajkowie, jak i ona kiedyś? W końcu widziała futerał od gitary i zdobione Didgeridoo. Drażniły wspomnienia własnej bandy, ciężko jej było zignorować fakt, że jej brat zostawił ją na pastwę losu, była to jedyna osoba, na która kiedykolwiek mogła liczyć. Jej tęsknotę przerwał głos kierowcy

- Uwaga! Nieuprzejmie każemy zamknąć okna, kurwesko wielka burza piaskowa przed nami!

Warknął do odbiornika, po czym otworzył z klasycznym sss kolejne piwko. Przekręcił przy tym kierownice i popijając złocisty napój wcisnął gazu. Lada chwila chmura przed siedzącymi w busie zaczęła robić się coraz większa, aż w końcu cały bus zniknął w otaczającej go ciemności. Kierowca przeklinał jedynie, że przednie światła nie działają. W Avelabout zapanowała ciemność i cisza. Jedynie Bonnie z wciąż zamkniętymi oczyma podśpiewywała po nosem to, co usłyszała w swoich głośnikach. W tym momencie nawet gadka dwóch braci urwała się i została zastąpiona została słowami

-Ej Ty widzisz to, co ja?- rozpoczął pierwszy przełykając ślinę

-Yyy, noo- odparł drugi oglądając się do tyłu i widząc ostatnie strugi światła. W głośnikach Bonnie powtórzył się ulubiony kawałek z tej kasety, w otaczającej ciszy słyszeli go wszyscy.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=qKayq9rgazQ[/MEDIA]

***

Niektórzy mówili, że tutaj kończy się świat, a zaczyna się piekło. Otaczająca ciemność przemieniająca się powoli w odcień pomarańcza po części potwierdzała tą teorie. Jednak po kilkudziesięciu minutowej jeździe busowi Avelabout udało się pokonać tą bramę piekieł. Cóż, druga strona inferna nie różniła się zbytnio od poprzedniej, dokoła otaczał Was ten sam piasek. Problem w tym, że zgubiliście gdzieś po drodze Wasz cel. Kierowca wywijał swoim kołem sterowym raz w lewo raz w prawo jakby nie mogąc się zdecydować, którą drogę wybrać. Sytuacja na tyłach nie miała się najlepiej, odór skwaśniałego winka coraz bardziej rozchodził się po okolicy. Aborygen zdecydowanie nie przypadł do gustu Sherry, cóż, swoją bajkową podróż musiała sobie wsadzić w dupę. W końcu życie striptizerki nie było takie straszne... Naglę coś przykuło jej uwagę, a raczej ktoś za oknem.



Jakiś stary, goły facet leżał niedaleko zniszczonego wozu, najwyraźniej blondynka nie była jedyną, która dostrzegła ten szczegół. Owszem, po drodze widzieli już nagie, rozkradnięte trupy, ale nie nagie, RUSZAJĄCE się trupy. Mężczyzna tupał sobie nogą wpatrując się prosto w słońce. Być może był jakimś obłąkańcem, ale najwyraźniej zagubiony w celu kierowca postanowił to sprawdzić. Avelabout zatrzymał się ze zgrzytem hamulców, a drzwi otworzył się skrzypiąc. Pasażerowie zaczęli opuszczać busa zbierając się wokół golasa. Człowiek, jakby potrząsnął nieco głową i nawet nie zasłaniając przyrodzenia obrócił głowę w Waszą stronę robiąc pytający wzrok.
- O co chodzi? - zaczął

- O co chodzi? – odwarknął kierowca spoglądając na piwo, które wciąż dzierżył w dłoni czy przypadkiem nie miało jakiejś wstawki.

- No, opalam się. – mężczyzna odparł jakby zdziwiony, jego oczy nieco błądziły po sklepieniu niebieskim

-Świr jakiś – odrzekł właściciel busa i już miał się obrócić na pięcie, kiedy mężczyzna zaczął unosić się z trudem do góry.

-Wybaczcie, jestem niedzisiejszy. – Odparł wstając, a jego moszna kalibrowała pomiędzy prawą a lewą stroną. Po wspięciu się na dwie nogi machnął ręką przed oczyma, zrobił kilka kroków za pobliskie, jałowe krzaki. Ubrał się i wróciłby stanąć z Wami twarzą w twarz już, a nie moszną w twarz.

-Pozwólcie, że Wam coś pokaże.

Zrobiliście kilka kroków za nim, w stronę jałowych krzaków, a przed Waszymi oczyma znalazła się drabina prowadząca gdzieś pod ziemie.



-Jest to jedno z wejść do Edenu, aa i włóżcie gogle, powietrze na dole nie sprzyja gałką ocznym.

Złapał za drabinę i niepewnie zaczął schodzić w dół. Na pustyni jest tak, że nie ufa się nikomu, szczególnie komuś, kto z jajami na wierzchu chcę Cię zabrać pod ziemie. Kiedy ostrożnie spuściliście jedną osobę potwierdziła ona bezpieczeństwo. W końcu na dół dotarła reszta. Miejsce, w którym wylądowaliście okazało się być prywatną kwaterą, starszy mężczyzna bez chwili wahania wciągnął kreskę białego proszku spoczywającego na blacie. Poprawił kilka razy dociągając nosem i rzekł

-Witajcie w Edenie – a następnie otworzył Wam zamknięte na klucz drzwi od jego pokoju. W korytarzu roiło się od ludzi, jeden wyglądał dziwnej od drugiego, półnadzy, z oczami wpatrzonymi gdzieś w sklepienie tej jaskini.

-Rozgłoście się w raju. – zaśmiał się przez chwilę nasypując sobie kolejną kreskę i oglądając Wasz podziw, co do tej konstrukcji. Ten podziemny zbiór korytarzy był schronieniem dla wielu osób prowadzący tu mniej, bardziej normalny tryb życia. Ludzie chodzili uśmiechnięci, chociaż trochę odizolowani i w pewien sposób dziwni. Przypominali bandę narkomanów w jakiś sposób wiążących koniec z końcem, jednak tym, co dziwiło Was jeszcze bardziej, była zgraja fosforyzujących grzybów oświetlających ścieżki na suficie. Krocząc tymi wąskimi wnękami można było zaobserwować, że większość pomieszczeń to bary i mieszkania. Podróżując po Edenie za kierowcą w końcu dotarliście do dużej hali, w której za ladą serwowali drinki.



Po krótkiej rozmowie kierowcy z barmanem ten pierwszy przemówił do Was.

-W dalszą drogę wyruszamy jutro. Do tego czasu załatwcie sobie nocleg, cokolwiek, dajce dupy albo będziecie spać na zewnątrz. Wasza sprawa. Nogi mnie bolą jak cholera od tej kilkudniowej jazdy, możecie zabrać rzeczy z wozu, ja potrzebuję czegoś na wymianę, żeby się porządnie naćpać.

Bonnie na wstępie zagadała do białasa i aborygena, którzy zabierali swoje instrumenty z bagażnika, czy przypadkiem nie chcą dzisiaj zrobić występu, pewnie przeżyłaby i bez tego przewidując przyszłość, ale dzisiaj miała też zamiar się porządnie naćpać w tym królestwie narkotyków. Sherry nie miała ochoty dawać dupy ani spać na zewnątrz więc szybko dołączyła do pomysłu robiąc taneczne kroki. Chłopacy od razu zaakceptowali jej udział w grupie i ruszyli razem uzgodnić umowę z barmanem. Darmowy wieczór z full barem i noclegiem za występ. Żeby się zwróciło trzeba będzie dużo chlać…

***

/Sherry i Rozwała

Otworzyła oczy. Sufit, miękka pościel, nie jest źle, przeżyła. Chociaż język jeszcze nie doszedł do siebie po koce, a głowie nadal jej szumiało. Odgarnęła swoje blond włosy z twarzy i zanurzyła się w wspomnieniach. Ostatnie, co pamiętała to

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=sPBQzdMPyzw&feature=related[/MEDIA]

gdzieś środek występu, kiedy zgrabnie poruszała się po parkiecie. Oczy mężczyzn wodzących po jej ciele, psychodeliczna muzyka za plecami. Sherry… a miało się coś zmienić … przez chwilę poczuła trochę wyrzutów sumienia, co do aktualnego stanu rzeczy, ale ten stan zamyślenia przerwało jej czyjeś chrapnięcie. Lekko zszokowana przesunęła się na kraniec łóżka i spojrzała na dół. Obok, na podłodze leżał nagi mężczyzna. Po krótkich oględzinach stwierdziła, że to nikt inny jak ten „wieśniak”, Rozwała musiał spaść z łóżka. Nie była pewna czy śmiać się czy płakać, zasłoniła usta… tak mało pamiętała…

***

/Wszyscy

Następnego dnia na umówione spotkanie zjawiła się cała Wasza zgraja. Sherry i Rozwała stali daleko od siebie wymieniając tylko dziwne spojrzenia, z których reszta z łatwością domyśliła się, o co chodzi. Aborygen wyglądał jakby był wzięty do ust, przemielony, wyrzuty i wypluty niczym guma blondynki. Kac najwyraźniej męczył go strasznie, bo nie miał ochoty, co bardzo dziwne nawet się odezwać. Bonnie chyba miała najmniej problemów, otwierała właśnie bagażnik, aby wrzucić swoją torbę. Gdy drzwi uchyliły się na oścież zauważyła Bobbiego, jej brata, spał leżąc w poprzek samochodu. Przez chwilę stała osłupiona czując w nozdrzach odór alkoholowy bijący od śpiącego mężczyzny...

A kierowca się spóźniał…
 

Ostatnio edytowane przez Libertine : 13-02-2010 o 00:02.
Libertine jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172