|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-12-2017, 13:37 | #681 |
Administrator Reputacja: 1 | Gdy Axel przestał wreszcie przecierać oczy, mógł się spokojnie rozejrzeć po pomieszczeniu. - Na stosy złota to nie wygląda - powiedział. Odwrócił wzrok od kupki popiołów, na której spoczywał cylinderek-klucz, po czym spojrzał na portrety. - Z twarzy widać, że nie należeli do sympatycznych osobników - stwierdził. - To, że parali się czarną magią potwierdza tę opinię. - A tak swoją drogą to ciekawe - spytał po chwili potrzebnej na sprawdzenie, co ciekawego znajduje się w gabinecie - czy w kolejnych pomieszczeniach będą inne, równie interesujące potwory. I czy ten klucz pozwoli nam otworzyć jakieś drzwi, czy też otwiera tylko te, które zniszczyliśmy. |
21-12-2017, 14:33 | #682 |
Reputacja: 1 | Zingger uśmiechnął się do Axela i odparł. - Z ust mi to wyciągnąłeś, Panie Mayer. Szwarccharaktery ani chybi. Rodzina czarnoksiężników lub innych dewiantów. Eee... zwiedzajmy dalej, dobrze? - zerknął pospiesznie na Wolfganga, ale ten był zajęty badaniem gabinetu. |
21-12-2017, 16:29 | #683 |
Reputacja: 1 |
|
21-12-2017, 20:58 | #684 |
Reputacja: 1 | Laska stojąca w rogu pomieszczenia była magiczna, podobnie jak klucz, który pozostał po spopielonym ożywieńcu. Oba te przedmioty emanowały słabą, prostą magią, której Wolfgang nie mógł przypisać do żadnego konkretnego koloru. Szuflady w biurku zamknięto dawno temu, ale od czego były pożyczone od krasnoludów narzędzia. Łom raz dwa uporał się z zamkami, dzięki czemu można było przeszukać wnętrze mebla. W szufladach leżały pliki rozpadających się papierów, zasuszone pęczki gęsich piór, wyschnięte pojemniki z inkaustem oraz gruba warstwa kurzu, przemieszanego z zasuszonymi pająkami i muchami. Jedynym ciekawym znaleziskiem był oprawiony w popękaną ze starości skórę skoroszyt, w którym ktoś o bardzo wysublimowanym charakterze pisma, takim samym jakie widniało na tablicy, prowadził skomplikowane obliczenia i obserwacje. Wolfgang tylko zerknął na zapiski i po chwili wiedział czego dotyczyły - właściciel gabinetu prowadził skrupulatne badania nad przebiegiem orbity Morrslieba. Mapy na stojaku były w opłakanym stanie. Papier niemal kruszył się w rękach, ale te wykonane na cielęcej skórze były w nieco lepszej formie, chociaż i na nich niewiele było widać, bo barwniki zdążyły mocno wyblaknąć. Większość map skupiała się na południowej i centralnej części Imperium, a na Reiklandzie i zachodnich marchiach Talabeclandu w szczególności. Na wszystkich arkuszach ktoś wyrysował pajęczynę przecinających się linii, opisanych zagadkowymi numerami i symbolami. Na jednej z map, na szczęście tej wykonanej z cielęcej skóry miejsce przecięcia zakreślono. Na żadnym z portretów nie było podpisu ani dat określających ramy życia sportretowanych osób. Część z podobizn wykonano we wnętrzu jakiegoś zamku, inne na tle ponurej, wznoszącej się nad brzegiem rzeki fortecy. Oko Lothara zdołało na jednym z obrazów odnaleźć herb, którego jednak nie zdołał zidentyfikować. [MEDIA]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d5/Sayn_Wittgenstein_Wappen_WWB_261.jpg[/MEDIA] Obrazy oczywiście można było zdjąć ze ścian. Jeśli zrobiłoby się to delikatnie i zachowało je w ramach, w których były powieszone, to wówczas bez problemu można by je zabrać z pomieszczenia. Klucz zombiego działał tak samo jak ten, który miał ghul. Gdy Wolfgang, zaopatrzony w cylinder zbliżył się do drzwi, zapadka lekko stuknęła, a same drzwi wolno się otwarły. Dalej było ciemne pomieszczenie, a w świetle jakim dysponowali widać było tylko to co najbliżej otwartego przejścia. Regał z książkami i jakieś wolno zbliżające się, ciemne postaci. |
21-12-2017, 21:19 | #685 |
Reputacja: 1 | - Jałowe Wzgórza... - przeczytał Lothar. Zastanawiał się chwilę, czy nazwa ta coś mu mówi. Obrazy z tajemniczymi ludźmi i równie tajemniczym herbem chwilowo pozostawił w spokoju. Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 22-12-2017 o 12:20. |
21-12-2017, 21:27 | #686 |
Administrator Reputacja: 1 | Magiczna laska, magiczne klucze - jakoś nie wydało się Axelowi, by z tego akurat były jakieś pieniądze. A za zdejmowanie obrazów nie zamierzał się zabierać - ani mu się śniło włóczyć po nieznanych podziemiach z rękami zajętymi portretami cudzych przodków. Mapy - to co innego. Łatwo było je zwinąć w rulon. Tylko kto kupi wyblakłą i pomazaną mapę? A nawet jeśli, to za znacznie zaniżoną cenę. - Jeśli ktoś tu coś schował - stuknął palcem w mapę, uważając jednak, by nie zrobić w niej dziury - to niezbyt dokładnie określił miejsce. Kolejny klucz nieco ułatwił życie. Najwyraźniej żywy trup miał prawo opuszczać gabinet. A może był kiedyś jedną z osób z portretu? - Może tak więcej światła? - zaproponował, gdy wewnątrz kolejnego pomieszczenia prócz książek ujrzał jakieś ciemne sylwetki. Na wszelki wypadek sięgnął po garłacz. Doszedł do wniosku, że lepiej być głuchym, niż martwym. |
21-12-2017, 22:47 | #687 |
Reputacja: 1 |
|
22-12-2017, 11:19 | #688 |
Reputacja: 1 | W gabinecie Bernhardt dał się ponieść chwili gorączkowego przeszukiwania. Chodził za kompanami i zza pleców przyglądał się ich znaleziskom. Szczególnie zaintrygowała go stara mapa. Skarbu, jak sądził. - Jeśli ktoś określił miejsce niezbyt precyzyjnie, to albo łatwo to znaleźć, ale nie zdążył tego zlokalizować w Jałowych Wzgórzach. Nazwa brzmi jakoś złowrogo. Tak czy siak można będzie zasięgnąć języka o tych okolicach przy pierwszej okazji w jakimś porcie, nie sądzicie? W kolejnej komnacie spodziewali się zombie, zatem ponownie Zingger przygotował kuszę i wycelował w bliższego nieumarłego. - Czuję się jak pierniczony łowca nieumarłych - mruknął do siebie. Ostatnio edytowane przez kymil : 22-12-2017 o 13:23. |
22-12-2017, 22:04 | #689 |
Reputacja: 1 | Tym razem błyskawica poprzedziła bełt. Wolfgang odczuł nieco więcej trudności przy zbieraniu energii niezbędnej do rzucenia czaru, a to za sprawą powiększającej się odległości od otwartego terenu, gdzie Wiatry przepływały swobodnie. W każdym bądź razie błyskawica przecięła powietrze i ugodziła pierwszego nieumarłego, którego aż odrzuciło na regał, który na skutek uderzenia zachwiał się i wywrócił, wzniecając potężną chmurę pyłu i kurzu. Bełt wpadł w chmurę wbijając się w zasuszone ramię drugiego ożywieńca. Ubytek na ciele jaki spowodował pocisk nie sprawił jednak, że zombie zwolnił. Nadal posuwał się do przodu, kierując się ku stojącemu na przedzie Lotharowi. Nim jednak tam dotarł, do akcji włączył się pasywny dotąd Axel. Stanął obok szlachcica i uniósł broń do strzału. W kierunku ożywieńców mrugnęło płomieniem czarne oko garłacza. Ogłuszający huk wypełnił pomieszczenie, a wkoło rozszedł się gryzący zapach palonego prochu. Kilkadziesiąt książek zamieniło się w papierowe ścinki wirujące po pomieszczeniu. Podobną teksturę przybrała część korpusu jednego z ożywieńców, którego nogi i głowa opadły bez jakichkolwiek pozorów życia na podłogę. Dwa zombie, ten trafiony błyskawicą i drugi, znajdujący się najdalej od drzwi nadal „żyły“, podejmując dalsze próby dotarcia do intruzów i zatrzymania ich. |
22-12-2017, 22:28 | #690 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel potrząsnął głową, usiłując pozbyć się z uszu nieznośnego szumu. Tak jakoś miał wrażenie, że użycie garłacza było błędem. Co prawda z jednego zombie pozostały tylko strzępy, ale kolejne dwa stale parły do przodu. A na dodatek znaczna część księgozbioru zamieniła się w skrawki papieru i strzępy pergaminu... Nigdy więcej, obiecał sobie Axel, po czym zamienił garłacz na znacznie cichszą, acz nie dystansową broń - na miecz, do którego dołączyła tarcza. |