Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - DnD Wybierz się w podróż poprzez Multiwersum, gdzie krzyżują się różne światy i plany istnienia. Stań się jednym z podróżników przemierzającym ścieżki magii, lochów i smoków. Wejdź w bogaty świat D&D i zapomnij o rzeczywistości...


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-04-2023, 13:05   #111
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Zamaskowany gigant wiedział, że teraz nie znajdzie nikogo ze swoich. Późniejszym popołudniem mieli się spotkać i choćby był zdeterminowany to i tak może do połowy by dotarł przed tym momentem. Więc szlajał się po mieście przez jakiś czas. Zostawił topór w karczmie na rzecz prostego, choć ciężkiego buzdyganu… na wszelki wypadek.

Ludzie byli zajęci naprawami po sztormie. Wyrwane zawiasy, połamane deski, zdruzgotane okiennice, czy zerwane skoble… to te drobniejsze naprawy, gdzie nie trzeba było ćwierci dachu ściągać aby konstrukcję zreperować.

W końcu przystanął i westchnął jakby zmęczony.
- Jak to Vran mówiłeś? Nie co świat dla ciebie, ale co ty dla świata? Niech ci będzie.

Kwadrans później ciągnął za sobą dwukółkę z kowadełkiem, obcęgami, trzema młotkami różnych rozmiarów i jednym z twardego, mahoniowego drewna. Do tego miał deski, kilka metalowych listew z wybitymi otworami na gwoździe, dwa kubły gwoździ, w jednym długie na palec wskazujący, w drugim króciutkie na jeden kłykieć oraz kilka arkuszy natłuszczonych tkanin… zabrał się do pracy.

Początkowe problemy szybko się rozwiały. O Zodzie można wiele powiedzieć, ale by budził zaufanie nie było jedną z tych rzeczy, ale nie można było mu zarzucić zdolności krycia się w tłumie przy jego rozmiarze i plotki o nim szybko się rozchodziły… A gdy zobaczono o ile szybciej idzie praca z jego umiejętnościami i siłą fizyczną zaraz zebrała się wokół niego kilku mężczyzn i kobiet chcących mu jeszcze ułatwić naprawianie domów ich oraz ich sąsiadów.

To nie były solidne, docelowe naprawy. Natłuszczona tkanina kryjąca dziurę w dachu miała powstrzymać strumienie deszczu wlewające się do środka, ale nie powstrzyma powolnego sączenia się. Wymagało to solidniejszej naprawy w neidalekiej przyszłości.

Połamane deski tworzące ściany nie zawsze mogły być łatwo zastąpione nowymi, więc zbijano nowe zasłaniając otwarcie tworząc brzydką narośl na domostwie. Technicznie można było to tak zostawić nawet na kilka lat, ale jak sytuacja pozwoli trzeba by to naprawić.

W jednym z domów musiał unieruchomić frontowe drzwi na sztywno, bo nie dało się szybko wstawić nowych zawiasów. Tymczasowo domownicy będą musieli korzystać z tylnych, póki kowal i cieśla (wspólnie!) nie znajdą czasu na gruntowny ich remont, a przy ilości poważniejszych zniszczeń, z których wiele miało potencjał być nie tylko niewygodne… nie wyglądało to jakby miało to nastąpić w ciągu najbliższych kilku dni.

Pracy było dużo. Nie tylko on należał tu do kompetentnych i prawdę mówiąc wcale nie był cieślą, ale potrafił dość, a z okuciami, zawiasami, ryglami i wszystkim co metalowe radził sobie jak z plasteliną wyrywając, wystukując, zbijając, modelując i wymieniając wszystko co było trzeba. W tym był niedościgniony, radząc sobie nawet ze swoim małym, mobilnym kowadełkiem zamiast siedząc w kuźni.


- Mamy propozycję zlecenia… - odezwał się do drużyny gdy w końcu wszystkich udało się zebrać.
 
Arvelus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-04-2023, 10:06   #112
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Załatwiwszy swoje sprawunki, bohaterowie spotkali się wieczorem w tawernie, by podzielić się odkryciami i przedyskutować dalsze plany. Lokal był cichy i niemal opustoszały, jeśli nie liczyć kilku kolonistów pochylonych smętnie nad kuflami. Cała kolonia sprawiała podobne wrażenie, mimo przetrwania burzy mieszkańcy byli zbyt zmęczeni naprawianiem wyrządzonych przez nią szkód, by myśleć o świętowaniu. Dlatego też nawet z wnętrza tawerny dało się dosłyszeć szum fal rozbijających się o brzeg – może wciąż pozostawało wzburzone, a widoczne na horyzoncie ciemne chmury nie ustępowały nawet na moment.
Drużyna szybko dogadała następne działania, i ku wielkiej uciesze Muhduziego, awanturnicy zdecydowali się w pierwszej kolejności odprowadzić go do jego wioski, by następnie zbadać doniesienia o Smołowych Polach. Uradowany niziołek kilkukrotnie zapewnił Edwarda, że czeka ich nagroda za ratunek i pomoc.

***

Poranek przyniósł kolejne opady deszczu, tym razem jednak zaledwie przelotne. Kolonia dopiero budziła się do życia, gdy prowadzeni przez Muhduziego bohaterowie opuścili jej bezpieczne (a przynajmniej tak się póki co wydawało) mury i zagłębili się w dżunglę.
Początkowo droga prowadziła ich przez jej wykarczowaną część, mającą zapewne zmienić się kiedyś w zabudowane przedmieścia powiększającej się kolonii. Teraz zalegała na niej warstwa zerwanych przez burzę gałęzi, konarów i ogromnych liści. Sztorm ogołocił zewnętrzną część lasu, powalając co słabsze drzewa, jednak większość roślinności wydawała się przystosowana do takich naturalnych katastrof – wystarczyło kilka minut marszu, by drużynę ponownie otoczyła gęsta ściana zieleni podobna do tej, którą mogli obserwować zaraz po przybyciu do Pridon’s Hearth i wyruszeniu do fortu Przełomu. Trakt, którym maszerowali, był z trudem wyrwaną dżungli ścieżką, szeroką akurat na tyle, by zmieściła się na niej dwukółka, ale nic ponadto. Rozwidlał się kilkukrotnie – na każdym z takich skrzyżowań znajdował się znak, lub jego resztki, informujący, że zmierza się do kolonii lub którejś z okolicznych farm. Muhduzi zawsze wybierał drogę idącą na wschód, a w pewnym momencie, gdy byli na tyle blisko jednego z gospodarstw, że dobrze widzieli cienką smużkę ciemnego dymu unoszącą się nad drzewami, odbił prosto w zarośla, które na pierwszy rzut oka nie wyróżniały się absolutnie niczym szczególnym.
Bohaterom nie pozostało nic innego, niż podążyć jego śladem i w końcu zrozumieć, na czym polega przedzieranie się przez prawdziwie dzikie ostępy dżungli. Powietrze było nagrzane i wilgotne, a brak ciągłej bryzy znad morza tylko potęgował tą duchotę, przez co czoła szybko pokryły się potem, a zakuty w ciężką zbroję Zod czuł się niczym w łaźni parowej. Gęsta roślinność zdawała się być bardziej gościnna dla niewielkiego Muhduziego niż „dużych ludzi” – tam, gdzie niziołek bez trudu przemykał między krzakami, konarami i nisko zwisającymi liśćmi czy pnączami, pozostali musieli wręcz wycinać sobie drogę, odnosząc jednocześnie wrażenie, że puszcza niemal natychmiast zamyka się za nimi. Eksploracja tych terenów miała też jaśniejszą stronę – dżungla była po prostu piękna. Nie przypominała żadnego lasu, jaki mieli okazję widzieć w innych częściach Golarionu: wręcz tętniła życiem, oszałamiając jednocześnie różnorodnością kolorów i kształtów. Kwiaty, który Jin i Edward nie widzieli nigdy w żadnej z ksiąg, smakowicie wyglądające owoce na wyciągnięcie ręki, latające tuż nad głowami ptaki, których kolorowe upierzenie wydawało się wręcz nieprawdopodobne. Muhduzi twierdził, że im głębiej, tym las jest tym pełniejszy życia, ale trzeba być cicho, żeby to zobaczyć, a jego zdaniem cała drużyna potwornie hałasowała. Dziki Song’O okazał się być bardzo dobrym przewodnikiem – prowadząc, ostrzegał bohaterów przed potencjalnymi niebezpieczeństwami w rodzaju grząskich bagien, gniazd jadowitych węży lub terenów żerowych drapieżników, a także wskazywał punkty orientacyjne, by drużyna mogła łatwiej wrócić do kolonii na własną rękę.

Po niecałej godzinie marszu, niziołek nagle zatrzymał się i podniósł ostrzegawczo dłoń.
- Ślady - powiedział niepewnie we wspólnym - Tam - dodał, wskazując przed siebie, po czym przeszedł na poliglot - Tropy kilku dwunogów, z pazurami. Bardzo świeże -
Kilka metrów przed nimi, w wilgotnej ziemi widać było odciśnięty ślad łapy (a może stopy?), zakończonej pazurami. Parę podobnych znajdowało się niedaleko, prowadząc w stronę morza i przecinając ścieżkę, którą dotąd zmierzali.
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-04-2023, 16:19   #113
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Podróż przez dżunglę była ekstremalnie mecząca. Nie tylko z powodu gorąca, ale też dlatego że jako fan słowa pisanego Jin nie spędzał dużo czasu ćwicząc fizycznie. Szczęśliwie dla niego, oraz dla towarzyszy którzy chcieli przebywać blisko niego, medyk miał rozwiązanie i na wszechobecną duchotę. Z bandoliera wyciągnął przygotowaną wcześniej miedzianą osłonkę na granat i zawiesił ją na szczycie podróżnego kostura. Naskrobał na drewnie kilka run i potrząsnął całością, rozsyłając dookoła aurę chłodnego, przyjemnego powietrza.

Zadowolony kontynuował podróż w temperaturze nie przekraczającej tej która towarzyszyła mu w rodzinnych stronach.

***

Odkrycie śladów wzbudziło zainteresowanie Jina.

- Myślę że wiemy do kogo należą. Skorzystajmy z okazji i zasadźmy się na nich. - zaproponował towarzyszom, bo czym wbił wzrok w Amosa.

- Panie Amos. Czy w wypadku odniesienia przez pana ran zagrażających pańskiemu życiu, w sytuacji gdy będzie pan nieprzytomny, bądź w inny sposób niezdolny do udzielenia świadomej zgody, mam pana ratować? Nie jestem pewien czy wspomniane przez pana wcześniej "trzymanie się z daleka" obejmuje wszystkie sytuacje, czy dla tej jednej godzi się pan na wyjątek?
 
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-04-2023, 10:39   #114
 
EdwardDragon's Avatar
 
Reputacja: 1 EdwardDragon nie jest za bardzo znany
Edward mimo trudów podróży był zadowolony. Tyle wspaniałych widoków których nie uświadczyłby nigdzie indziej. Dżungla była niezwykle piękna jak i zapewne równie groźna.. brakowało tam tylko smoków.. Szczęśliwie Muhduzi potrafił nas bezpiecznie przeprowadzić przez wszelkie niebezpieczeństwa które czekały na nas po drodze, choć zapewne droga powrotna już bez niego będzie znacznie trudniejsza.

Gdy Muhduzi zatrzymał się wskazując znalezione ślady mag starał się na bieżąco tłumaczyć rozmowę z nim i drużyną mając parę pytań też dla niego.
-Myślisz że to to dinozaury czy jaszczuro ludzie? Czy to normalne że są tak blisko twojej wioski?
Niziołek uśmiechnął się.
- Do wioski jeszcze długa droga, noc albo i dwie. A te ślady to raczej dinozaury, albo jaszczuroludzie którzy maskują swoje tropy. Mają podobne pazury.
Edward podrapał się po brodzie porządkując myśli i zastanawiając się czemu jeszcze tak daleko?
-Jeśli to tylko dzikie dinozaury czy jakiś zwiad jaszczuroludzi to nie wiem czy jest sens za nimi podążać i opóźniać nasze zadanie.
Powiedział po czym rozejrzał się po reszcie drużyny.
 
EdwardDragon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-04-2023, 21:58   #115
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Wyglądało na to, że koloniści byli zbyt zajęci naprawianiem zniszczeń, by przesiadywać w karczmie. Amos to rozumiał, każdy coś stracił, część dach nad głową, inni pracę, a jeszcze inni dorobek życia. Nie była to dobra atmosfera dla lokalsów. Przy okazji okazało się, że każdy został zagadnięty o zlecenie na boku. Ciekawa sprawa. Półrok nie wierzył w przypadki. Nie wierzył też w zrządzenia losu, interwencje boskie i wiele innych zjawisk. Po prostu w mało co wierzył. Czuł natomiast powracającą nostalgię za morzem. Zawsze dobrze jest wrócić na stały ląd, ale nie czuć drgania pokładu gdy gafle grają... to już co innego. Na szczęście alkohol był dobry i nie go nie brakowało, toteż po jakimś czasie poczuł znajome szumienie i lekkie kołysanie. Nie pamiętał jak trafił do pokoju.

* * *

Przedzieranie się przez dżunglę przypominało mu dlaczego wolał morze i statek. Gęsta i duszna, przypominała przedzieranie się przez olinowanie na smukłym szkunerze, z tym że tu nie pachniało potem i trawionym alkoholem. Mógł jednak przyjrzeć się pracy niziołczego tropiciela. Sam potrafił przeżyć w różnych warunkach. Kilka razy zdarzało mu się trafić na bezludną wyspę, gdzie musiał znaleźć wodę, pożywienie i schronienie, ale to było co innego. Sam uważał siebie za zdolnego amatora, jednak niziołek był profesjonalistą. Robił to w końcu całe życie, toteż Amos starał się podpatrzeć to i owo.

- Kilku dwunogów? - zdziwił się. Kucnął przyglądając się śladom, ich ustawieniu i wielkości i głębokości. - Jeśli kierują się w stronę wioski, to raczej nie są to zwykłe dinozaury. Te, jak każde zwierzęta raczej unikają cywilizacji, na pewno w biały dzień. Jestem za zbadaniem śladów. -
Słysząc pytanie Jina podniósł się powoli zwracając w kierunku naukowca.
- Jeśli dotknie mnie w jakikolwiek sposób twoja podła magia nekromanto, rozłupię ci czaszkę. Niezależnie czy będą to ja, czy moje ożywione ciało. - odpowiedział oznajmiającym tonem, jakby mówił "niziołek właśnie powiedział, że znalazł ślady". Dysonans pomiędzy słowami, a tonem był jak niespodziewana fałszywa nuta w pięknej melodii, pozostawiająca słuchaczy zbitych z pantałyku. Amos położył dłoń na ramieniu nekromanty.
- Mów mi Amos. - poklepał go po ramieniu i odszedł sprawdzić w którą stronę biegną ślady. - Ślady są głębsze na pięcie niż palcach, co sugeruje że ciężar ciała spoczywał na piętach tak jak chodzą humanoidy. Dodatkowo jeden ślad jest głębszy, czyli osobnik był cięższy. Ślady nie są większe, więc może coś niósł? -


 

Ostatnio edytowane przez psionik : 18-04-2023 o 18:58.
psionik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-04-2023, 15:06   #116
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Mieniąca się intensywnie kłującą w oczy zielenią i przeplatana kalejdoskopową tęczowością dżungla mile łechtała poczucie estetyki elfa, niemalże dorównując swym egzotycznym pięknem rodzimym puszczom Kyoninu, spowitym ciężkimi mgłami i obleczonym ochronnymi zaklęciami. Na tym jednak kończyły się zalety wędrówki w głąb parnego garundzkiego lasu. Nawet Finnseach, którego lekka zwinność nie była obciążona nadmiarem ekwipunku, miał problemy z przedzieraniem się przez wszechobecną i natrętną roślinność, która zdawała się rosnąć równie szybko, jak była przycinana przez ich ostrza, mimo porad i dyrektyw niziołczego przewodnika. Krótki postój przy odnalezionych śladach wykorzystał na zaspokojenie pragnienia i otarcie twarzy z lśniących kropel potu, przyglądając się interakcji pół-ork z Jinem z brwią uniesioną ku górze. Chwiejne zachowanie Amosa potwierdzało powszechne w Kyoninie przekonania, iż mieszanie orczej i ludzkiej krwi owocowało tylko i wyłącznie kombinacją najgorszych cech obu gatunków.

Edward mądrze rzecze — zawyrokował w końcu Finnseach. —Naszym celem jest ukrócenie pogodowych anomalii, nie ściganie każdej bandy humanoidów, na których ślady się natkniemy. Nie mitrężmy cennego czasu.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-04-2023, 16:49   #117
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Droga męczyła Zoda. Ciężki pancerz pogarszał tylko gorąco które i tak źle znosił. Do tego jego rozmiar utrudniał marsz gdzie innym było ciut łatwiej a przerośnięty topór podkreślał tę słabość. Miał dość od kilku godzin, ale parł naprzód. Wola ponad ciałem, czy jakoś tak.

Krok, krok, krok za krokiem. Wzrok wbity w ziemię, obnażone sześć rzędów ostrych i cienkich jak igły zębów. Pot spływający z czoła, po nosie, po oczodole. Sięgnął dłonią pod maskę by przetrzeć twarz.
- Cholera… - zaklął pod nosem, ale kontynuował marsz, mimo swędzenia pod pancerzem i nieprzyjemnej wilgoci wszędzie, a szczególnie między pośladkami. Próbował jakieś ćwiczenia mentalne prowadzić… tłumaczyć sobie, że to jest trening woli by to ignorować, ale pomagało to tylko na kilka następnych kroków.

- Ślady są świeże? - zapytał, bo sam się na tym nie znał - jeśli nie stracimy na tym więcej niż trzech godzin to sprawdźmy to - zaproponował.
 
Arvelus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26-04-2023, 11:07   #118
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Na przetłumaczone przez Edwarda pytanie Zoda niziołek jeszcze raz przyjrzał się tropom.
- Świeże. Po burzy - odparł, po czym wskazał kierunek, w którym zmierzały ślady, przechodząc na polyglot - Jeśli nie kluczą, to idą w stronę wybrzeża, blisko miasta -
Po krótkiej dyskusji, której przeważyły chłodne argumenty Jina i nieustępliwa postawa Amosa, drużyna zdecydowała się sprawdzić, gdzie zmierzała banda jaszczuroludzi. Zgodnie ze słowami niziołka, trop prowadził ich na zachód, w międzyczasie skręcając delikatnie w lewo i zbliżając się do Pridon’s Hearth. Dzikusy świadomie trzymały się z dala od ścieżek, ale ich wcześniejszy przemarsz na tyle naruszył gęstwiny, że przedzieranie się nie było aż takim problemem. Po niecałej godzinie forsownego marszu bohaterowie wyszli w końcu na otwarty teren, a ich oczom ukazała się niewielka ostoja cywilizacji w tej dziczy.

Niewielka farma papai zajmowała trochę więcej niż hektar ziemi, z trudem wyrwanej otaczającej ją dżungli. Sięgające ośmiu stóp wysokości drzewka stały w równiutkich rządkach, a pod zdobiącymi je zielonymi koronami sporych liści pyszniły się pomarańczowe owoce wielkości kuli armatniej, zbite w kiście po kilka sztuk. Cieszyły nie tylko oko, ale i nos: egzotyczny, owocowy aromat dominował nad pozostałymi zapachami dżungli, dając nieco ukojenia zmysłom. Lekki wiatr rozwiewał ciężkie, duszne powietrze dżungli, pozwalając na wzięcie głębokiego oddechu.
Na środku plantacji postawiono prostą drewnianą chatę, zbudowaną w stylu cheliaxiańskim – przysadzisty budynek z lekko spiczastym dachem i niewielkimi oknami, przysłoniętymi półprzejrzystą błoną, z niską dobudówką robiącą za składzik na narzędzia. Nie było w niej nic urodziwego, ale i tak wyglądała na znacznie solidniejszą i wytrzymalszą niż budynki w Pridon’s Hearth. Widać było, że jej właściciel zdążył się już zadomowić i związać swoje życie z tym miejscem na dłużej. Nietrudno było się domyśleć, że pozostałe farmy wokół kolonii wyglądały bardzo podobnie do tej.
W tym sielankowym obrazie coś jednak było nie tak. Nie tylko nie było widać tu ani żywej duszy, to ponadto było tu cicho, znacznie ciszej niż powinno. Nawet wszechobecny jazgot dżungli tutaj wydawał się oddalony, przytłumiony, jakby część fauny oddaliła się z tego miejsca przed wznowieniem swoich treli. Drzwi do chaty były lekko uchylone, jakby zapraszająco, lecz w tych okolicznościach raczej sprawiały wrażenie skrywania jakiejś okropnej tajemnicy.

Idący na przedzie Amos i Zod szybko zauważyli, dlaczego ta cisza i bezruch wydawały się takie podejrzane. Leżące na ziemi, rozgniecione owoce, niewielki krwawy rozbryzg na pniu jednej z papai, obok niechlujnie zamaskowane ślady ciągnięcia – z pewnością stało się tu coś złego, a los plantatorów zapewne nie był godny pozazdroszczenia. Mało tego, sprawcy nie opuścili jeszcze miejsca zbrodni, czujne oko zdołało wyłapać błysk gadziego oka w ciemnościach domu, a także koniuszek łuskowatego ogona wystający poza krawędź dachu.

Wyglądało na to, że jaszczuroludzie usłyszeli zbliżających się bohaterów i postanowili zasadzić się na nich. Nie rzucali się od razu do ataku, najwyraźniej czekając, aż niczego nie spodziewające się ofiary wiedzione ciekawością podejdą bliżej uchylonych drzwi domostwa…
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26-04-2023, 17:27   #119
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Hmpf.

Wypuszczone z nozdrzy powietrze było jedyną reakcją Finnseacha, gdy wbrew rozsądkowi ruszyli ponownie z miejsca w złym kierunku. Trzymający się ariergardy elf był niepocieszony takim obrotem spraw, co potwierdzał głębszy niż zazwyczaj grymas na twarzy, aczkolwiek - do czego zdążył już przyzwyczaić kompanów - nie skomentował decyzji. Parł tylko przed siebie bez słowa. Tyle dobrego, że przejście jaszczurów nieco ułatwiło podążanie za tropem. Dopiero gdy skromna plantacja wyrosła przed oczami, kolejne "hmpf" wydarło się ze strony elfa.

Chwała bogom, zmarnujemy co najmniej dwie godziny światła dziennego, lecz w zamian uratujemy lokalny zasób papai — nuty drwiny wkradły się w zazwyczaj płaski ton.

Finnseach najchętniej obróciłby się na pięcie i pozostawił jaszczury w plantacji, bacząc tylko na tyły przy powrocie do miejsca, w którym znaleźli ślady. Wątpił jednak, by jego krewcy towarzysze mieli podzielić jego zdanie.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-05-2023, 21:12   #120
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Przez kilka dłuższych chwil poszukiwacze przygód analizowali sytuację. Rzucono kilka pomysłów, w tym próbę przekonania jaszczuroludzi że tak naprawdę są sojusznikami, ale niestety, osoby które miały w ich radosnej grupie gadane nie znały smoczego, a osoby posługujące się tym językiem były cóż… Niespecjalnie przekonywujące.

W końcu Jin westchnął, wiedząc że każda sekunda kiedy stoją w oddali tylko zwiększa ryzyko dla ewentualnych mieszkańców tej farmy, zakładając że jeszcze ktoś żył. A jeśli nie…

- Panowie, wybaczcie, ale raczej nie mamy czasu do stracenia. - oznajmił i nagle się wynicował w obrzydliwy sposób na lewą stronę. Z wnętrzności nekrochemisty wypadł masywny szkielet, które sprawne oko zidentyfikowałoby jako należący do niedawno zabitego trolla.

Eksponat anatomiczny pokryty był grubą warstwą skórzni, przybitych na twardo do kości, chroniących wszystko z wyjątkiem czaszki i odsłoniętych dłoni. Gdzieniegdzie między płytami skóry były drobne prześwity przez które było widać jakieś alchemiczne wytwory, wypełniające wolne przestrzenie między kośćmi, przesuwane w ewidentnie zaplanowany sposób przez wypreparowane mięśnie.

- Życie. Śmierć. Odwrócenie. - oznajmił Jin w mieszaninie smoczego i otchłannego, a oczy szkieleta wypełniło chorobliwie wyglądające światło. “Medyk” wskazał jednego z wypatrzonych jaszczuroludzi i powiedział tylko jedno słowo w otchłannym.

- Zabij.
 
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172