|
Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-04-2018, 17:22 | #131 |
Reputacja: 1 | Bhatra klęła długo i zawzięcie. Oszukał ich. Czego spodziewać się po demonie. - To nasza wina - podziałała ponuro - od nas się dowiedział, że ktoś przybił do brzegu. Gdybym słuchała litery kodeksu, a nie ducha nie doszło by do tego. Jego łeb już by był zatknięty na kiju. Z wrzaskiem wściekłości przecięła drzewko koło ścieżki. - Powinnam podjąć się obrony kobiety, nawet jeśli ta kobieta była sługą naszego wroga i mężczyzną w ukradzionym ciele. Spojrzała na Manu i rzekła: - Ima się go tylko broń z żelaza. Tak przynajmniej mówi pismo czarownika. Jeśli wziąłeś miecz zwykłego gwardzisty nic nie zwojujesz przeciw Garpowi. Może Galeon albo Hetkor mieli żelazną broń. |
18-04-2018, 10:49 | #132 |
Reputacja: 1 | Słońce stało wysoko na niebie, zaczynał się już południowy upał. Manu usiadł w cieniu, na konarze powalonego drzewa. - Statek jest nieuszkodzony. Oni chyba nawet specjalnie starali się zachować go w całości. - odparł Marcusowi. Następnie zwrócił się do Bhatry. - Nie wiem jaką broń miał kapitan statku i dowódca żołnierzy. To był jedyny miecz, który zostawili, częściowo zasypany piachem. Myślałem, że historie o istotach których nie można zranić to tylko legendy, bajki dla dzieci.– skrzywił się. - Macie jakiś pomysł, gdzie mogą teraz być? Jak się tam dostać?
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |
18-04-2018, 13:09 | #133 |
Reputacja: 1 | Skończywszy tępić lokalną florę amazonka uspokoiła się i schowała miecz. - Wiemy, właśnie stamtąd wracamy. Droga tam zejdzie nam do wieczora. Usiadła na konarze obok Manu. - Zostawili jakieś zapasy czy zabrali wszystko? - tak konkretnie pytała o coś mocniejszego, bo musiała uzupełnić zapas. |
18-04-2018, 14:19 | #134 |
Administrator Reputacja: 1 | Marcus miał wściekłą minę, lecz przez dłuższą chwilę nic nie mówił, tylko rysował na ziemi jakieś szlaczki. - Trzeba na wszelki wypadek przygotować parę pochodni - powiedział. - Ogień jest dobry na wszystko. No a jak teraz wyruszymy, to do wieczora załatwimy wszystkie interesy z panem Garpem, bez względu na to, ilu kurdupli wyśle przeciwko nam. - W razie konieczności ty się zajmiesz tymi małymi potworkami - powiedział do Manu - a my rozprawimy się Garpem. Trzeba to zrobić zanim on zrobi krzywdę naszym paniom. |
19-04-2018, 17:32 | #135 |
Reputacja: 1 | Samarytha Wędrowniczka. Samarytha westchnęła - Przegryźmy tylko coś jak znajdziemy. Choć takie Garpy są podłe, bo każą dobrym ludziom chodzić w te i wewte jakby były one tymi mrówkami. Mógłby nas po prostu wtedy zaatakować i byłoby po problemie. Myślicie, że dostaniemy odcisków? Ale ty Bhati się nie martw, on świetnie udawał bardzo sympatycznego, a był taki zakłamy… Może weźmiemy jego głowę i postawimy na dziobie? Byłoby fajnie – rzekła gladiatoryni.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
20-04-2018, 12:33 | #136 |
Reputacja: 1 | - Zostawili tylko jeden bukłak wody i paczkę sucharów. – Manu pokazał Bhatrze zawartość sakwy którą miał przytroczoną do pasa. - Wypili też całą gorzałkę, razem z tym wielkim. Słyszałem jak się kłócili. A jeden z małych parszywców wypił jakiś flakon od twojej kuzynki i zmarł. Po tym jej flaszki zostawili w spokoju. – dodał wytatuowany barbarzyńca. Wykonanie pochodni nie zajęło wiele czasu. Podróż z powrotem w stronę ruin zajęła towarzyszom pozostałą część dnia i po kilku postojach koniecznych la poprawy opatrunków i nabrania sił, drużyna zbliżyła się do ruin i wielkiej rozpadliny. Słońce zaczynało się już chylić ku zachodowi, cienie wydłużały się, w dżungli panował już półmrok, który tylko się pogłębiał. Tym razem każdy mógł zauważyć liczne ślady przemieszczania się wokół rozpadliny. Wejście do jaskini było widoczne, podobnie jak wczoraj, jednak tam drużyna dotarłaby tuż po zmroku. - Co dalej? Do tej jaskini jest jeszcze ponad godzina drogi. Mamy linę a wiążąc liany możemy ją przedłużyć. Czy schodziliście tam już? – Manu zapytał wskazując na rozpadlinę.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |
23-04-2018, 23:06 | #137 |
Reputacja: 1 | - Nie, nie właziliśmy tam - odparła Bhatra. - Pójdźmy do jaskini, znamy jako tako teren. Może Garp znowu tam jest. Tak czy inaczej, będziemy walczyć po ciemku. A podejrzewam, że z jaskini jest jakieś przejście pod ziemią do tej dziury. |
24-04-2018, 08:20 | #138 |
Administrator Reputacja: 1 | Garp, zdawać się mogło, nie przepadał za światłem. Niestety, Marcus nie bardzo wiedział, jak w siedzibie 'pana' tej wyspy stworzyć światło. I jak w korzystny dla nich, a niekorzystny dla przeciwników, oświetlić drogę do wspomnianej siedziby. - Pójdziemy drogą, którą już znamy - poparł Bhatrę. - Tylko chyba warto by mieć jakieś pochodnie - dodał. - W całkowitych ciemnościach mogą mieć nad nami przewagę. |
24-04-2018, 11:14 | #139 |
Reputacja: 1 | Samarytha Potworołapka. Była głodna, a Sami głodna to sami zła. Zastanawiała się, czy nie zjeść po wszystkim Garpa. - Dobra, idziemy, nie ma co czekać i burczeć
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
24-04-2018, 22:50 | #140 |
Reputacja: 1 | Jaskinia ponownie powitała wędrowców chłodem, zapachem stęchlizny i ciemnością. Odpaliwszy wykonane przez Marcusa pochodnie, drużyna śmiałków po raz drugi w ciągu dwóch dni rozpoczęła zagłębianie się powierzchnię ziemi. Ominęli popękane skrzynie z wypalonym znakiem jednego z Syrantyjskich domów kupieckich. Wędrując dalej, długim, krętym korytarzem, dotarli do salki z reliefem Xalotuna. Tym razem jednak go nie dostrzegli, bowiem ktoś starannie zakrył cały posążek odchodami. Idąc dalej korytarzem, towarzysze dotarli znów do wielkiej sali. Pradawna świątynia, poświęcona jakiemuś zapomnianemu bóstwu, teraz świeciła pustką. Z jednej strony ołtarza stał wysoki posąg kobiety, zaś po drugiej równie duży posąg węża. Jedna kolumna podtrzymywała strop pomieszczenia. Ktoś musiał wymienić drewno, olej czy węgiel w żarnikach, gdyż nadal ogrzewały one i oświetlały całe pomieszczenie. Było ono jednak puste. Nie było ani Garpa, ani nikogo innego. Pod jednym z żarników, Bhatra znalazła jednak coś innego, obciętą oraz częściowo ogryzioną ludzką rękę, z fragmentem tatuażu. Towarzysze widzieli go u któregoś z marynarzy, ale nie mogli sobie przypomnieć twarzy... Z pomieszczenia prowadziło jedno wyjście, naprzeciw tego którym weszli do środka. Krótki tunel prowadził do wielkiej jaskini, rozdzieljaąc się wysoko, niedaleko stropu. Odnoga korytarza prowadziłą dalej, w dół, skręcając w stronęwiekiego placu. Ze ścian wyzierały fragmenty pradawnych konstrukcji, miasta, które wieki temu zostało zniszczone. Pomiędzy nimi, z drewna wiązanego lianami, zbudowano prymitywne konstrukcje, niczym pokraczne domki pod powierzchnią ziemi. To, co ujrzeli towarzysze, to parodia ludzkiej osady. Małe, pokraczne istoty, których okazało się być kilkadziesiąt, pokrzykując zbierały się w skąpo oświetlonych przejściach i długimi alejkami kierowały w stronę podwyższenia, na którym stały wielkie kadzie. Kilka stworów mieszało coś w nich zawzięcie długimi chochlami. Na samym szczycie znajdował się ozdobny tron wykonany z kości, drewna, złota i różnego rodzaju śmieci. Na tronie siedział nie kto inny, jak Garp. Obok niego, bystre oczy Marcusa wypatrzyły związaną postać Aemelii. Alchemiczka leżała bez ruchu, z twarzą skierowaną do podłogi. Za kadziami, poniżej tronu towarzysze dostrzegli także jeńców. Grupę marynarzy i żołnierzy, jednak mniejszą niż możnaby przypuszczać, a także sporą grupę Wyspiarskich kobiet, zamkniętych razem w bambusowej klatce. W grupie marynarzy widać było wychudzoną postać Diossosa, zaś Malala trafiła do Wyspiarek. W okolicy walało się mnóstwo śmiecia, wyglądało też na to, że wyposażenie zabrane załodze „Jednorożca” leżało niedaleko, porozrzucane na wysokie kupy po całej jaskini wraz ze złotem, fragmentami rzeźb, gruzu i mnóstwem innego śmiecia. Wyglądało na to, że w tej wielkiej sali zgromadzono bogactwa wykopane lub znalezione w ruinach. Daleko, w następnym wielkim pomieszczeniu towarzysze ujrzeli przebłyski roślinności. Tam musiało być wyjście z rozpadliny, którą mijali wcześniej na powierzchni. - Moje dzieci! Głos Garpa poniósł się echem po jaskini. - Mamy powód do świętowania! Dziś zdobyliśmy statek i załogę – tu zaśmiał się rechotem, po którym drużynę przebiegły dreszcze, a śmiech podchwyciły dziesiątki skrzeczących głosów – a w każdym razie jej część. - Możemy wreszcie opuścić to przeklęte miejsce, możemy płynąć gdzie chcemy i brać co chcemy! Z tłumu zgromadzonych istot rozlegały się radosne okrzyki. - Teraz ucztujmy, a potem, wezmę sobie nową żonę i udamy się tam, gdzie będę mógł mieć wiele żon i gdzie starczy miejsca... i jedzenia dla wszystkich moich dzieci! Garp zakończył krótką przemowę po czym klapnął ciężko na tronie. Cztery pokurcze wokół kadzi obróciły je i wylały zawartość do wielkiego koryta. Natychmiast cała zgraja zdeformowanych istot rzuciła się do koryta, niemal tratując się wzajemnie. W przelewającej się zupie wyraźnie dało się dostrzec fragmenty ludzkich ciał...
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 25-04-2018 o 08:10. |