Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-10-2012, 03:32   #111
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
- Cholera! Cholera! Cholera! - powtarzał sobie, jakby dodawało mu to otuchy.

Trzymał się za bok, potykając o głazy na kamienistej ścieżce. Spomiędzy palców skapywała krew.

- Cholera! Zajebię ich! A mogłem być ostrożniejszy! Kto by się spodziewał, cholera, że wymyślą coś takiego?

Pamiętał tę noc. Kazał umieścić ich w klatkach, potem przybył jeszcze jeden mężczyzna, który szybko się do nich przyłączył. Rozmawiał właśnie w namiocie z szamanem goblinów uzgadniając ostatnie szczegóły paktu, żeby te małe śmierdzące małpy wreszcie się im podporządkowały.

Wtedy rozpętał się chaos. W jakiś sposób w obozie pojawiły się fororaki. To na pewno była ich sprawka!

Próbował jakoś zapanować nad goblinami, zorganizować obronę, gdy z ciemności wypadła nań jedna z bestii. Później wspomnienia się urywały.

Obudził się następnego ranka na pobojowisku i nie był w stanie wstać. Niejasno zorientował się, że jego brzuch prezentuje się nie do końca tak, jak powinien. Upakował co był w stanie do środka, lecz wiedział, że jeśli nie da rady dotrzeć do Highmarket, zginie. Gobliny nie były w stanie leczyć takich ran, a szamani gdzieś zniknęli, tak samo jak fororaki i ich więżniowie. Jeszcze raz przeklął się za to, że tak łagodnie ich potraktował.

Na początku myślał, że nie da rady dotrzeć na miejsce. Lecz nim wyruszył, poczuł na swojej szyi pająka. Nie był nawet w stanie go strzepnąć. Zabolało, gdy pająk go ukąsił. Z pewnością był jadowity. Mężczyzna po chwili poczuł się dziwnie, tak jakby był pijany, ale nieco inaczej... Natomiast szło mu się lepiej i przestał czuć ból w boku. A teraz widział przed sobą Highmarket. Zmierzchało.

Będzie musiał zaczekać do zmierzchu, by niepostrzerzenie dostać się do tuneli. Potem sobie poradzi.

W noc po tym, gdy podróżnicy dotarli do Highmarket, Ambasador zrobił to samo.
 
Issander jest offline  
Stary 25-10-2012, 03:48   #112
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Tunele biegły blisko powierzchni, były proste i nie rozgałęziały się szczególnie. Łatwo było zachować poczucie kierunku. Gdzieniegdzie ściana była naruszona, a na podłodze leżało niewielkie zawalisko ziemii i skał, lecz poza tym w tunelach łatwo było się poruszać - w przód i w tył. Szerokość była niewielka, maksymalnie metr.

W jednej z ich części przemieszczali Vernon i Gelid. Ten drugi wyraźnie odczuwał panujący chłód. W podziemiach temperatura utrzymywała się na równym poziomie.

Wreszcie dotarli drabiny. Tunel tu rozszerzał się trochę. Zachowując ostrożność i świecąc sobie pochodnią, wspięli się na górę.

Znaleźli się w małym pomieszczeniu wyglądającym na schowek. Wyszli na korytarz. Dom wyglądał na opuszczony, ale w środku widać było ślady użytkowania, na przykład świecznik z paroma ogarkami. Cicho zbadali sypialnie, by zauważyć, że jedna z nich jest zajęta.

Ambasador leżał na łożu. Wyglądał na bardziej nieprzytomnego niż śpiącego. Dostrzegli teraz ślady krwi, lecz najwięcej jej było na samym łóżku - pościel była nią wręcz przesiąknięta. Wyglądało na to, że ktoś zajął się jego raną, lecz z tego co byli w stanie powiedzieć po krótkim spojrzeniu, szanse na przeżycie i tak miał niewielkie. Oprócz tego w pomieszczeniu znajdowało się wyraźnie używane biórko. Leżało na nim sporo rzeczy, najwyraźniej należących do Ambasadora.
 
Issander jest offline  
Stary 25-10-2012, 04:13   #113
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
W innej ich części gęsiego szli Ankarian, Alnin oraz Gregorius. Nim weszli do środka przez chwilę kłócili się o to, w jakiej kolejności powinni tam pójść. Ankarian, jako najbardziej zdeterminowany, wygrał tą małą walkę, choć pozostałych mogło rozbawić to, jak wielką przykładał do tego wagę...

Pochodnie dawały niewiele światła, a idąc na tyłach Ankarian nie mógł wykorzystać swojego wzmocnionego czarem wzroku, gdyż cały widok zasłaniały mu plecy Alnina.

Nos Alnina alarmował niską ilością bodźców. W podziemiach zapachów było bardzo niewiele. Alnin wyczuwał człowieka, lecz zapach był stary. Oprócz tego było tu coś jeszcze. Przypominało zwykły zapach wilgotnych tuneli, lecz w inny sposób... Pachniało tak, jak pachniałby człowiek pachnący wilgotnymi tunelami. Alnin nie był jednak w stanie powiedzieć, co dokładnie to znaczy. Jego zapach w tej formie był zbyt słaby.

Po pewnym czasie tunel się rozszerzył, a w ciemnościach zamigotały drzwi. Ostrożnie otworzyli je, i weszli do środka.

Znajdowali się w piwnicy jakiegoś budynku. Znajdowało tu się sporo przedmiotów typowych dla takich miejsc, lecz spiżarnia, półki, słoje, beczki - wszystko było puste.

Jednak zauważyli to tylko mimochodem, gdyż ich uwaga skupiała się na postaci stojącej pod drugą ścianą. Wchodząc do środka nie widzieli jej - była poza zasięgiem światła pochodni. Gdy już się w nim znalazła, widać było, że jest niskim, szczupłym człowiekiem, który stał z pochyloną głową tak, że nie można było dostrzec oblicza. Gdyby Ankarian szedł na przedzie, mógłby dostrzec pewne interesujące szczegóły, lecz wszystko co działo się w piwnicy, wydarzyło się w zbyt krótkim czasie, by zdążył wyminąć pozostałą dwójkę i przyjrzeć się nieznajomemu.

Tym czasem Alnin zauważał mimochodem, że dziwny zapach wzmacnia się wraz z czasem. Gdy weszli do piwnicy uderzył z dużo większą siłą, niż do tej pory, lecz nadal nie dało się powiedzieć, co dokładnie oznacza. Być może demon Alnina zareagował, a być może jego intuicja powiedziała mu, że są dwa źródła zapachu. Jednym jest mężczyzna stojący przed nimi, zaś drugie... znajduje się bezpośrednio nad nim.

W moment po wejściu do piwnicy, gdy nie zdążyliście jeszcze zareagować w jakikolwiek sposób na obecność nieznajomego, wydarzyły się jednocześnie dwie rzeczy.

Stojący przed wami mężczyzna rzucił się do przodu z przeraźliwym wizgiem.. Podniósł głowę, która w świetle ukazała wypełnioną setką igłowatych zębów.



W tym samym momencie z sufitu drugi potwór opadł na Alnina. Zadział instynkt, a może uratował go fakt, że był już zaalarmowany dziwnym zapachem? W każdym bądź razie Alnin zdołał odskoczyć, zostając przy tym jedynie lekko draśnięty pazurami. Nie tylko paszcze tych istot były przerażające. Wpadł przy tym na jakieś sprzęty, zagracające piwnicę.

Opis waszego położenia -> komentarze.
Walka -> na docu.
 
Issander jest offline  
Stary 29-10-2012, 21:18   #114
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Gdy tylko Gelid wszedł do pomieszczenia w oczy rzuciły mu się dwie rzeczy. Ambasador leżał na łóżku, a na biurku leżało mnóstwo rozrzuconych rzeczy, najpewniej właśnie niego.

Białowłosy podszedł do leżącego mężczyzny, rzucił do Vernona kilka słów:

-Przeszukaj to biurko, ja się nim zajmę.

To powiedziawszy Gelid podszedł do ambasadora i zaczął odwijać jego bandaż, postanowił zrobić wszystko co było w jego mocy by uratować tego człowieka, osobiste przekonania Gelida nie miały tutaj najmniejszego znaczenia, białowłosy nie zamierzał pozwolić mężczyźnie umrzeć, nie dając mu przynajmniej okazji do tego by się bronić.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 30-10-2012, 16:14   #115
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Gregorius zrobił spokojnie parę kroków w bok, by nikt nie mógł zaatakować go od tyłu. Jednocześnie odpęddzał potworki pchnięciami półtoraręcznego miecza, którego miał w ręku i pogotowiu od początku, trzymające je na dystans. Jeśli któryś będzie chciał na niego zaszarżować, powinien zginąć na miejscu nabijając się na ostrze.

Ank nie czekał. Widział przed sobą przeciwnika, który próbował zranić Alnina. Wiedział, że takie sytuacje trzeba było wykorzystać. Istota ledwie wylądowała, a Ankarian wyprowadził uderzenie pięścią w gardło. Początkowo wyglądało to jak zwyczajne uderzenie. Jednak w ostatniej fazie z rękawa miało “wyskoczyć” ostrze, które przy trafieniu powinno przebić gardło stwora.

Wpadając na graciarnie przeklął tak, iż nawet krasnoludowi nie wypadało by tak się wyrażać. Najrozsądniej, z powodu braku miejsca, było dobycie miecza i tak też zrobił. Na tyle na ile pozwalał mu czas przed kolejną reakcją nieznanego przeciwnika i na ile pozwalała swoboda poruszania się w stercie sprzętów, przebrnął nieco do tyłu w celu wycofania się w bardziej bezpieczne miejsce. Był gotów zaszarżować sztychem gdyby zauważył kolejny atak bestii na własną osobę. Chciał jednak wierzyć, iż nie będzie musiał tego wykonywać by spokojnie przyglądać się jak z potworami zmagają się dwaj kompani.


Stwór, który spadł z sufitu pomidęzy Waszą trójkę zaryczał ze wściekłości gdy okazało się, że Alninowi udało się odskoczyć. Rozejrzał się szybko w sytuacji. Wyglądało na to, że zaatakuje plecy Gregoriusa, lecz ten zrobił krok do tyłu.

Ankarian zaatakował w tym samym momencie, w którym istota odwróciła głowę w jego stronę. Sztylet wbił się aż po rękojeść, lecz nie w gardło, a w rozczapierzoną paszczę potwora. Krew zalała rękaw zabójcy. Przez ułamek sekundy wydawało się, że już po jego przeciwniku. Jednak nim Ankarian zdążył zorientować się, że jego pięść znalazła się w bardzo nieprzyjemnym położeniu pomiędzy bardzo dużą ilością wyjątkowo ostrych zębów, szczęki istoty zatrzasnęły się. Spływająca strumieniem już krew obydwojga zmieszała się.

Istota wcale nie wydawała się zrezygnować z walki, lecz wtedy nadszedł cios z boku, który niemal ją przepołowił. To Alnin wykorzystał swoją szansę. Co prawda wilkołak wolał, by to reszta załatwiła tych dziwaków, ale Ankarian prawdopodobnie nie był w stanie na razie walczyć, a ten drugi, nowy zajmował się kolejną z istot. No a poza tym przecież widział, co właśnie spotkało zabójcę i z pewnością nie chciał, żeby to samo zagroziło jemu.

Istota zachwiała się, lecz nie upadła. W świetle rzuconych na podłogę pochodni widać było, że z brzucha wypłynęło jej całkiem sporo wnętrzności. Jeszcze raz wyszczerzyła z sykiem zęby, tym razem całe pokryte krwią, która wylewała się z gardzieli stwora.

Ankarianowi zaczynała drętwieć dłoń. Z pewnością nie z powodu obrażeń - nie były aż tak duże. Potwory mogły być jadowite. Ankarian mógł dziękować losowi, że w paszczy znalazła się pięść, a nie otwarta dłoń - inaczej już by jej nie miał. Jednak dzięki temu (i zadanej mu ranie) potwór nie był w stanie ugryźć z pełną siłą. Chociaż zęby paskudnie rozorały mu skórę i mięśnie, to zatrzymały się na kościach, nie naruszając ścięgien.

W tym czasie Gregorius powstrzymywał drugą istotę przed atakiem. Kilka razy próbowała zaatakować, ale na swojej drodze znajdowała skierowaną w swoim kierunku broń. Przez jakiś czas próbowała się z Gregoriusem, lecz ten nie odpuszczał. Wreszcie rozwścieczona rzuciła się z sykiem do przodu, nadziewając się prosto na jego miecz.

To jej jednak nie powstrzymało. Była co prawda zbyt daleko, żeby próbować gryźć, lecz machnięcie ostrymi pazurami rozerwało ubrania na klatce piersiowej Gregoriusa, zostawiając mu trzy płytkie, lecz długie szramy.

Najgorsze w jego pozycji było to, że nie do końca miał się gdzie wycofać - zrobił już dwa kroki do tyłu. Z każdym kolejnym ryzykował, że nadepnie lub potknie się o jeden z ledwo co widocznych przedmiotów na podłodze i upadnie.


Ank wyszarpnął pięść w paszczy potwora, gdy tylko ten ją otworzył. Wykorzystując to, że Alnin wkroczył do walki, cofnął się, aby znaleźć się w bezpiecznej odległości od bestii. Ostrze wsunęło się na miejsce, ale z ranami dłoni nie było już tak łatwo. Szczególnie, że wszystko wskazywało na to, że w jego organiźmie znalazł się jad tego czegoś. Oby jego działanie było krótkotrwałe i działały tylko w okolicach ran.

W całej tej sytuacji znalazł się jeden plus. Jeśli jeszcze będzie musiał walczyć z tymi istotami, będzie wiedział, aby się do nich nie zbliżać i atakować na odległość. A teraz sięgnął po nóż do rzucania. Wprawdzie bestia wyglądała na ledwo żywą, ale nie chciał ryzykować. Użył sprawnej dłoni i cisnął nożem w głowę przeciwnika. Jeśli trafi, a to coś nadal będzie walczyło, to chyba mają do czynienia z czymś nieśmiertelnym.

Zaskoczył sam siebie, lecz najwidoczniej ciężko było powstrzymać wyuczone odruchy. Choć tego nie chciał znalazł się w epicentrum walki. To, że potwór był wpół sprawny wcale nie ułatwiało sytuacji. Podobnie jak każdy w takiej sytuacji mógł zostać wspomagany adrenaliną, dzięki czemu był zdolny do jeszcze gorszych ataków. To, że wcale nie był odwrócony w jego stronę w każdej chwili mogło ulec zmianie.

Wypłynąwszy szybko z fali rupieci spróbował zajść potwora od tyłu, po czym spiąć się do silnego kopnięcia. Miał na celu oddalić od siebie bestie, kompletnie ignorując fakt, iż tym samym zbliży ją do zabójcy.

Nie mając gdzie się wycofać, i decydując się nie stąpać po nie zbadanym terenie, Gregorius postanowił zaatakować. Płytkie rany klatki piersiowej nie przeszkadzały mu w skutecznym kontrataku. Kopnął potworka potężnie, planując wytrącić go na moment z równowagi, jednocześnie wyszarpując z niego miecz. Następnie chwycił ostrze oburącz, zrobił krok do przodu i wykonał potężne, szerokie cięcie w kierunku szyi przeciwnika. Planował pozbawić kreaturę głowy jednym potężnym ciosem. Nawet jeśli jej to nie zabije, to przynajmniej nie będzie mieć jak gryźć.


Nim Ankarian zdążył przezwyciężyć ból, sięgnąć po broń i przyszykować się do rzutu lewą dłonią istota zdążyła ruszyć się do przodu. Jednak chyba nie do końca zdawała sobie sprawę, że na wysokości pasa jest niemal przepołowiona. Nogi, nad którymi najwyraźniej utraciła większość kontroli zostały nieco z tyłu. Potwór pochylił się i wreszcie poleciał na podłogę. Z rozszerzonej rany popłynęły wnętrzności.

We dwójkę ukrócili szamotaninę bezbronnej teraz istoty, choć musieli zachować ostrożność. Mimo ran, jakie otrzymała, istota nadal machała na oślep łapami próbując dosięgnąć celu. Podczas jednego z tych ataków natrafiła palcami na jedną z leżących na ziemii pochodni - z jej gardzieli wydobył się wrzask. Był on jednak o tyle różny od poprzednich, że tamte wyrażały wściekłość - nawet po tym, jak otrzymała najpoważniejsze obrażenia. Ogień nie wyrządził istocie większych szkód, ale z jakiegoś powodu najwyraźniej zadał jej ogromny ból.

Gregorius tymczasem błyskawicznie po otrzymaniu ciosu zaparł się nogą o potwora i wyszarpnął miecz, odpychając bestię. Czyniąc to jednak zarobił kolejną szramę, tym razem nieco mniejszą, na prawym przedramieniu.

Poprawił potężnym atakiem celując w gardło istoty, ta jednak cały czas poruszała się wściekła, co utrudniło celowanie. Swoim atakiem przeciął jej gardło, może nie do końca tak jak planował, bo trochę wyżej, przy okazji pozbawiając ją żuchwy. Potwór wyglądał teraz jeszcze szkaradniej niż do tej pory.

Mimo, że takie obrażenia powstrzymałyby każdego człowieka, bestia szykowała się do kolejnego ataku.

Ank wolał się zbytnio nie zbliżać. Jedna rana mu wystarczyła. Dlatego obserwował bestię z bezpiecznej odległości. Nie umknęło mu, jak zareagowała, gdy zetknęła się z pochodnią. Wyglądało na to, że ogień był czymś, czego naprawdę się obawiała. Mężczyzna ostrożnie zbliżył się, aby sięgnąć po pochodnie. Gdy mu się to udało, chciał użyć ognia, aby sprawić istocie taki ból, by już przestała rzucać się na wszystkie strony, próbując dosięgnąć kogokolwiek swoimi pazurami.

- Co to do cholery jest? - Czymkolwiek było nie zamierzał się do tego zbliżać. Co prawda potwór przy zetknięciu z łuczywem zareagował dosyć gwałtowniej niż powinien, lecz najemnik wiedział jak zareaguje sterta rupieci po zetknięciu z pochodnią. Spróbował oddalić się na tyle by ani bestia ani ewentualne inne zagrożenie nie mogło go sięgnąć. Tym samym zważał na to by nie wpaść wprost na kolejną walkę, którą inicjował nieznajomy z kolejną szkaradą.

Gregorius w tym samym czasie widział że ogień najwyraźniej sprawił olbrzymi ból istocie. Postanowił więc chwycić najbliższą pochodnię, jednocześnie trzymając istotkę na długość ostrza. Gdy będzie miał w dłoniach jakieś źródło płomieni, postanowił zaatakować istotę, rozpraszając ją z pomocą ognia, a jednocześnie próbując uzyskać śmiertelne trafienie ostrzem.

Ankarian chwycił pochodnię, ale istota była już martwa i nie reagowała na próby podpalenia. Gdyby była człowiekiem, padłaby martwa już po pierwszym ciosie, jaki jej zadał, lecz w swojej obecnej formie najwyraźniej potrzebowała trochę czasu, by zaakceptować fakt własnej śmierci.


Mimo, że atakowanie półtoraręcznym mieczem z pomocą jednej ręki było utrudnione, jego plan okazał się być skuteczny. Istota, która do tej pory atakowała zaciekle zdawała się unikać trzymanej przez niego w drugiej ręce pochodni - z pewnością bardziej, niż ostrza. Gregorius wykorzystał to, by zmusić ją do wystawienia się na atak, który następnie przeprowadził. Atakiem z wymachu odrąbał potworowi górną połowę głowy.

Kiedy zmęczeni walką bohaterowie szli na górę, Alnin poczuł jeszcze, że coś złapało go za kostkę. Najwyraźniej mimo tych obrażeń jakieś impulsy z pozostałej części mózgu nadal docierały do mięśni istoty, jednak były one zbyt słabe i nieskoordynowane, by stanowiły zagrożenie. Najemnik z obrzydzeniem strącił kończynę poległej bestii.
 
Issander jest offline  
Stary 30-10-2012, 16:28   #116
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Wszyscy poza Arabellą.

Spotkaliście się na parterze domu. Z początku o mało co siebie nie zaatakowaliście, biorąc się nawzajem za kolejnych przeciwników - sprzyjał temu półmrok. Lecz wkrótce zaczęliście współpracować.

Kiedy Gelid odsunął opatrunek, uderzył go zgniły odór. Rana była już wcześniej opatrzona - zapewne przez wampiry z piwnicy, jednak nie uchroniło to jej przed zakażeniem. Prawdopodobnie przewód pokarmowy w swoim końcowym odcinku został w kilku miejscach porwany, gdyż rana pachniała też treścią żołądka oraz kałem. Ambasador leżał w malignie, co chwila pojękując. Gelid zdał sobie sprawę, że może zmienić opatrunki i spróbować odkazić ranę, ale i tak nic nie wskóra. Nawet najwspanialsi medycy południa mieliby niewielkie szanse na uratowanie tego człowieka.

Gelid przypomniał sobie sytuację na Przełęczy i zorientował się, że lepiej będzie nie zbliżać się niepotrzebnie do fororaków, jeżeli jakieś jeszcze spotkają.

Vernon przeszukał biórko i gdy reszta dotarła na górę. Przygotował znalezione tam rzeczy tak, by łatwo można było je obejrzeć. Najbardziej interesujące były dwie z nich.



Pierwszą był worek, wypełniony kośćmi. Po dokładnym ułożeniu ich na podłodze można było je policzyć - było ich dwadzieścia sześć. Znajdowały się wśród nich także duże, jak choćby jedna kość udowa, ale większość była niewielka. Wszystkie kości były różnego rodzaju, poza dwoma, które się powtarzały. Te dwie najprawdopodobniej należały do różnych ludzi. Oprócz tego możecie zauważyć, że większość kości należy do ludzi bądź ras podobnej wielkości, ale cztery pochodzą od krasnoludów lub niziołków.

Drugą był pamietnik należący do Ambasadora.
 
Issander jest offline  
Stary 30-10-2012, 16:30   #117
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Ogólne.
Właściciel dziennika przybył do Highmarket kilka miesięcy temu. Najwyraźniej otrzymał misję przejęcia miasta dobrowolnie lub za pomocą przewrotu, jednak wydaje się, że uważa on to za niemożliwe, tak samo jak i „król”, który mu tą misję powierzył. Ambasador wierzy, że „król” tak naprawdę chciał, żeby Ambasador zmiękczył miasto i uniemożliwił mu obronę, działając od wewnątrz. Oprócz tego wysłannik miał przekonać gobliny do zablokowania przełęczy, aby Ostatni Bastion nie dowiedział się o nadchodzącej inwazji. Jego misje najwyraźniej powoli stawały się sukcesem. W dzienniku opisany jest postęp prac oraz opis ludności Highmarket wraz z ich lojalnością względem Legionu.
Autor niejasno wspomina o innych grupach działających we „wspólnym celu”. Gdzieniegdzie pojawia się miejsce na imię, zawsze wypalone w papierze. O ile jesteście w stanie się zorientować, „król” i tajemnicza postać są różnymi osobami.

Na temat istot z piwnicy.
Do miasta przybyły dwa wampiry. Wiele już widziałem istot, a mimo to przebywanie w ich towarzystwie jest co najmniej... niepokojące. Ciężko powiedzieć, komu służą. Na pewno nie Legionowi, ale dostałem rozkaz by współpracować z innymi grupami służącymi (wygląda, jakby znajdowało się tu imię, lecz papier jest punktowo nadpalony, czyniąc je nieczytelnym). Chyba dobrze będzie, jeżeli spróbuję zorientować się, na przyszłość, w jaki sposób można je unieszkodliwić. Wydają się unikać ognia, choć w ciemnościach widzą jak diabli.
Na razie umieściłem je w piwnicy. Korzystają z tuneli, by atakować mieszkańców. Są dość brutalne, ale pamiętają o naszym wspólnym zadaniu. Jak dla mnie mogą sobie zarzynać mieszkańców do woli, lecz może to zaszkodzić mojej misji. Będę musiał z nimi porozmawiać na ten temat jak tylko wrócę z Przełęczy.


Na temat worka kości.
Jak na razie nasze wspólne zadanie dla (papier znów jest nadpalony) idzie bardzo dobrze. Surowiec zbieram od wampirów i ludzi złapanych przez gobliny. Haha! Gdyby wiedziały, że za ich pracę to ja dostanę nagrodę! Pewnie i tak są zbyt głupie, by cokolwiek z tym zrobić.
Kiedy już uda się nam skończyć dzieło, efekt z pewnością będzie zatrważający. Mimo to, jego skala wydaje się być przesadna. Tylko jedna od każdej osoby, nie więcej. Ponoć potrafią to wyczuć. Ponoć robią to już od wieków. Tak dużo „ponoć”... Jedyne, co z pewnością można o nich powiedzieć to to, że są grupą wyjątkowo dziwacznych ludzi.


Na temat jego misji w mieście i na przełęczy.
Wszystko idzie zgodnie z planem. Gobliny przyłączyły się do Legionu. Co prawda jestem niemal pewien, że nie uda mi się przejąć władzy w Highmarket, ale mam wystarczająco duże poparcie, by wywołać zamieszki i zabić burmistrza, gdy armia Legionu będzie u bram, co uniemożliwi jakąkolwiek obronę przełęczy.
A kiedy już całe to zamieszanie się skończy, dostanę moją nagrodę – Highmarket. Jednak nie będzie to zwykły, bezwartościowy urząd burmistrza. Zostanę jego najprawdziwszym władcą, mającym władzę by nakładać podatki i cła. Może i Highmarket jest nic nie wartym zadupiem, ale przynajmniej takim, z którego można wyciągnąć sporo kasy.


O wojnie.
Podobno na Południu szykuje się jakaś zawierucha. Tym lepiej dla naszych planów. Widać, że miałem nosa, kiedy postanowiłem się w to zaangażować. Koniec końców będę miał własne miasto, z dala od wojny.

O burmistrzu.
Ten idiota myśli, że może mnie powstrzymać. Od początku wiedziałem, że nie będzie w stanie. On nie lubi wykorzystywać władzy, którą posiada. Ha, doprawdy! Mógłby tyle zyskać, gdyby przyłączył miasto do Legionu... Prawdopodobnie pozwoliłbym mu przeżyć.

O planach Legionu.
[i]Armia ma niedługo wyruszyć na południe. To dobrze. Być może już jest w drodze? Nie, wątpliwe. Gromadzenie zapasów trwa dłużej. Poza tym raczej nie zrobią ruchu nim nie otrzymają odpowiedzi od neandertali ze wschodu. Ci z zachodu już zdążyli opowiedzieć się po naszej stronie. Legion ma jeszcze jakieś dwa miesiące, później zima rozszaleje się na dobre, uniemożliwiając armii przemarsz.
 
Issander jest offline  
Stary 30-10-2012, 16:56   #118
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Po zaprezentowaniu wiadomości oraz dowodów burmistrzowi, rzeczony mężczyzna zrobił zatroskaną minę. Jednak przeistoczała się ona w coraz bardziej gniewny wyraz wraz z każdą kolejną przewróconą stronicą.

- Rozumiem wszystko. - Podsumował. - A raczej tą część, która dotyczyła Legionu i samego Ambasadora. Co do reszty... Wydaje mi się, że jesteśmy w kropce. Potrzebujemy, by ktoś dowiedział się, o co w tym wszystkim chodzi, inaczej nie możemy podjąć żadnych kroków, by temu zapobiec. Oprócz tego, ktoś musi przekonać neandertalczyków, by nie dołączali do wojny, a może nawet, żeby nam pomogli. Do tego właśnie was potrzebuję. Wyruszcie na wiec neandertalczyków, przekonajcie ich do pomocy, a przy okazji dowiedzcie się, o co w tym wszystkim chodzi. Wyruszcie jak najprędzej, najlepiej jutro z rana. Musicie powrócić, nim Legion zaatakuje. Od tego zależy życie tysięcy ludzi.

Ja zaopiekuję się sytuacją na miejscu. Razem z magiem, który przybył razem z wami spróbujemy przygotować miasto na atak. Teraz, gdy ambasador nie będzie już nam przeszkadzał, wszystko powinno pójść gładko.

Niepokoją mnie te wampiry. Czyżby nasi przeciwnicy korzystali z pomocy nieczystych sił? Jeżeli to one nas zaatakują w większej ilości, to nie mamy szans. Nawet was - doświadczonych wojowników - zdołały poważnie zranić. Jeżeli spotkacie gdzieś po drodze jakieś ich siedziby, zniszczcie je.


Po tym wszystkim burmistrz wrócił do swojej pracy. Zaglądając ukradkiem dostrzegliście na jego biurku plany fortyfikacji i wyliczenia dotyczące zapasów.

Poprosił też swoją żonę, by zajęła się waszymi ranami. Te zadane pazurami nie wymagały zbyt dużej uwagi, choć były dość długie, więc istniała spora szansa, że na nowo się otworzą przy gwałtownych ruchach. Natomiast dłoń Ankariana nawet teraz, po paru godzinach, mimo odkażenia, wykazywała osłabioną kontrolę. Jednak jad potworów zdawał się nie mieć żadnych poważniejszych konsekwencji, a odrętwienie zmniejszało ból, który podczas odkażania był straszny.
 
Issander jest offline  
Stary 30-10-2012, 18:58   #119
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Arabella z rozbawieniem obserwowała, to jak szybko ogrodnik uwolnił się od jej towarzystwa wymawiając pracą, zwłaszcza że liści było naprawdę niewiele. Była pewna, że gdyby się nie pojawiła Lu-Tze spędziłby jeszcze długie chwile na rozmowie z Yerbanem, a za liście zabrałby się później, kto wie czy nie jutro.

Niestety nadzieja że mag jej pomoże okazała się płonna. Była nieco zawiedziona tym, że starzec nie może nic poradzić na jej ranę. Owszem nie było to nic strasznego, jedynie zraniony palec, ale nawet to było irytujące. Wolałaby nie odczuwać ciągle ćmiącego bólu, nie musieć cały czas uważać by go nie urazić i móc normalnie posługiwać się dłonią. Trudno, jakoś sobie poradzi.

Nie wiedziała co ją podkusiło żeby rzucić tę idiotyczną uwagę jakoby Yerban nie wydawał się szczególnie zajęty, może ciekawość? W każdym bądź razie szybko pożałowała swoich słów… polityka. Skrzywiła się gdy tylko o niej wspomniał, mag albo tego nie zauważył, albo zupełnie go to nie obchodziło i mówił dalej. Sytuacja faktycznie nie wyglądała dobrze, życie mieszkańców Ostatniego Bastionu było w niebezpieczeństwie, ale cóż ona miała z tym wspólnego, co mogła dla nich zrobić? Jakoś nie potrafiła sobie siebie w tym wszystkim wyobrazić.

Jakby tego było mało, usłyszała niewiarygodną historię o zamierzchłych czasach, dziwnej magii i sekcie pragnącej władzy nad światem! I o ile dobrze zrozumiała miała wyruszyć do Springwater śladem jakiegoś maga, który być może i tylko być może, miał coś wspólnego z całą sprawą. Na „pocieszenie” dowiedziała się, że jeśli to wszystko jednak prawda to będzie miała do czynienia z wypaczonymi magią fanatykami groźniejszymi niż wszystkie armie Cesarstwa, zdolnymi zabijać magów zanim ci zdążą w ogóle zareagować. Ale przecież nie miała się czym przejmować, była zaklinaczką!

Pomimo tego była skłonna się zgodzić, ktoś musiał przecież to zrobić, zirytowało ją coś innego.
-Proszę na mnie nie mrugać i nie udawać głupszego niż pan jest, oboje wiemy dlaczego zwrócił się pan z tym do mnie.
- Niech będzie, pojadę do Springwater i zrobię w tej sprawie co tylko będę mogła. Wieczorem przyjdę po maść, będzie mi potrzebna. Tymczasem muszę się przygotować. Do widzenia. - ukłoniła się sztywno i pospiesznie odeszła. Jeśli miała wyruszyć musiała zrobić kilka rzeczy. Najpierw postanowiła odwiedzić burmistrza i poinformować go gdzie się wybiera, chociaż nie w jakim celu oraz spytać kiedy zamierza wysłać tam resztę- chciała czy nie, musi na nich poczekać sama nie da sobie rady-, a także dowiedzieć się co może jej się przydać w drodze i na miejscu. Potem planowała dokupić brakujące rzeczy na targu lub wziąć je z magazynu do którego miała przecież dostęp.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 30-10-2012 o 19:17.
Agape jest offline  
Stary 04-11-2012, 13:01   #120
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość
"Springwater... Springwater... Kolejny punkt na naszej trasie. Dobrze się składa. Czas zająć się pierwotnym celem, po jaki tu przybyliśmy. Ale ułożenie się zmieniło... Teraz jest nas o jednego więcej. I cel z jakim tu przybyliśmy nie jest tu jedynym."
Vernon siedział za swoim futrzanym towarzyszem na skraju miasta, wpatrując się w rozwijające się przed jego oczami przeróżne pejzaże.
Stos skalistych grani zdobił niebo niczym zębiska przewróconego na plecy potwora.
-Idziemy. Czas się trochę pomodlić, przyjacielu...

Vernon wrócił do miasta.
Zatłoczone brudne uliczki kierowały go wprost do jego przystanku.

Świątyni Tysiąca Bóstw.

Usiadłszy ze skrzyżowanymi nogami na podłodze, zdejmując wcześniej całe oporządzenie i kładąc je obok wilka, który leżał niedaleko.

Głeboki oddech.
Wydech.
Zamknął oczy i zaczął koncentrować się na ciszy i zapachu kadzideł, unoszącego się niczym mgła i wijąca się między setkami posążków.

Odpływał.
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."
potacz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172