Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-03-2009, 11:49   #101
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Przywołanie Pluszaka było posunięciem czysto strategicznym. A strategia była taka, żeby przeżyć. Perspektywa ukąszenia przez pająka nie dawała raczej takiej możliwości, jak mu się zdawało. Jakby Kall'eh był jasnowidzem, czarnoksiężnikiem z czarodziejską kulą, magiem z wierzy może przewidział by, że dalsza walka nie ma sensu. A tak gdy Pluszak ewidentnie dał ciała (leżał na wpół martwy między odnóżami) karzeł spanikowany (nikt w końcu nie chce umierać) strzelił ponownie w pająka, po tam jeszcze raz. Oba strzały były marne. Nie trafiły nawet celu, nie mówiąc już o trafieniu żywotnych części ciała bestii. Wcześniej lepiej sobie radził z kuszą. Widać to było po sterczącym kikucie urwanej nogi pająka. Za którą w przyszłości będzie się musiał słono tłumaczyć. Ale kto mógł to wiedzieć...
Pająk był błyskawiczny. Dwa strzały. Bełty chybiły. Nic dziwnego, to nie był najlepszy dzień dwarfa. Zanim sięgnął po kolejnego bestia była już przy niem. Potem ukucie i ...
... i nic. Następne co Kall'eh pamięta był zamglony widok świata do góry drzewami. Strasznie dziwnie to wszystko wyglądało. Niczego nie mógł rozpoznać. Jakieś sieci, jakieś postacie...

- A to co...? Łah!!! - usłyszał niewyraźnie.

Krasnolud starał się poruszyć głową i na staraniach poprzestał. Nie dało się ruszyć sprawnie nawet powieką. Ciało było puki co poza jego kontrolą. To co stało na ziemi, zdawało się być kimś, a nie czymś. Jednak dalej wszędobylska mgłą uniemożliwiała identyfikację.

- Chciałeś... czegoś... od tego elfa, krasnoludzie...? - Zdaje się, że ten ktoś chciał zawrzeć bliską znajomość z Dwarfem. Tylko Kall'eh, ni w ząb, nie wiedział jak odpowiedzieć. Przecież po prostu szukał kompana wyprawy. Ale telepatycznie tego gospodarzowi nie przekaże. A żuchwa nadal odmawia posłuszeństwa. Po paru próbach udało mu się otworzyć szerzej oczy. Ze zdumienia, rzecz jasna. Ten...ten... ten solony (sic!) pająkowaty tu jest. I wydawało się, że chce pożreć tego pana u dołu. Cóż za zaskoczeniem był fakt, że to jego pupil. I wtedy jak błyskawica olśniło krasnoluda. Ten gość to musi być elf. Tylko elf może mieć takiego pupila. W między czasie Kall'eh zauważył, że już może mrugać okiem kiedy chce. Spróbował to z oboma oczami naraz. Sukces.


- Zraniłeś... mojego... pajączka... KNYPKU!!! – wrzasnęła wściekle elfka, aż drzewa wokół zadygotały i uciekły. A tak przynajmniej się wydawało krasnoludowi. Ale dzięki temu mógł już z całą pewnością powiedzieć, że ma doczynienie z elfem. Elfem płci żeńskiej. I to w furii. Oj czy nie mógł wpaść w ręce jakiejś pięknej dwarfki? Nie, bo tutaj, żądzą złe boginie.

- Wiesz... co teraz... się stanie... knypku...?!
– elfka stanęła nad karłem i złapała się za piersi. – Będziesz jeszcze niższy!!! – dziwne, czyż nie? Po co, w takiej sytuacji, elfka łapie się za swoje piersi? Kall'eh mimo, że zwiedził wiele krain, wielu ludzi spotkał, nie widział nigdy rozzłoszczonej elfiej kobiety łapiącej się za biust. Postanowił, że przy najbliższej okazji się zapyta co to za rytuał. Może sam kiedyś spróbuje....

Sprawa przybrała zły obrót gdy elfka wyciągnęła jakąś broń. Ciężko było dojrzeć co to było (ta cholerna mgła). Krasnoludowi pozostało tylko wszystko wyjaśnić. Zatem...

- Pfffocholiiiiii pffrrrosssssie ffppamni. - Wydobyło się z ust dwarfa, a razem ze "słowami ugodowymi" całe morze śliny. Obrazek ten był po prostu cudowny. Brakowało tylko artysty, który by go uwiecznił.

- Postawię sprawę jasno, dwarfie – odezwała się poważnie, wciąż trzymając ostrza opuszczone. Jak piękna mowa może zmiękczyć kobiety.
Nie jestem istotą z natury agresywną i nie chcę wypruć ci flaków, owinąć cię twoim własnym jelitkiem, odrąbać głowy i wetknąć połamanych nóg w dziurę w szyi, ale poważnie zastanowię się nad wykonaniem powyższych czynności jeśli twoim zamiarem było i pozostanie wyrządzenie krzywdy temu elfowi – wskazała Ray`giego. – Mam zasady, rozumiesz. Bronić Takich Jak On. Jeśli okaże się, że jest moim wrogiem, trudno, póki co jednak mam obowiązek go chronić. Przekonaj mnie, że powinnam postąpić inaczej.

Mało zrozumiał z tego i jeszcze mniej przetworzył .Ten paraliż trwał w nieskończoność. Miał już tego dość. Stracone zmysły powracały ale w zastraszającym tempie ślimaka wyścigowego. Do tego miał jakieś zwidy i omamy. Elfka gadała z jakąś niewidzialną osobą. Ale sytuacja robiła się coraz mniej napięta. Po chwili matrona skakała z radości i przytulała się z pająkiem. Kobieta zmienną jest, tak ktoś powiedział i chyba miał racja.

- Wciąż jednak interesuje mnie wasza historia. Czego tu szukałeś, krasnoludzie i co... łączy cię z tym mrocznym elfem? – zachichotała kobieta. Nie no tego było za wiele! Insynuacje jakich się dopuściła były karygodne.

- Kompan... - dało się tylko usłyszeć słowa Dwarfa. Szepnięcie wręcz. I po chwili Krasnolud leżał już na ziemi. Jak to jedno wypowiedziane słowo może wiele zmienić. Wolny.

Jeszcze leżąc powiedział po co i skąd przybył w te rejony. Kaszląc i nie mogąc dokończyć swobodnie zdania wyjaśnił wszystko co co prosiła elfka. Usiadł jeszcze kaszląc co jakiś czas. Dochodząc do siebie i rozglądając się w poszukiwaniu Pluszaka, który to spał jeszcze smacznie. Ale wolny. Co było wielkim plusem. Będzie musiał na spokojnie wyjaśnić mu, że ten pająk to jednak (być może) przyjaciel. Ze nie jest "be". A do tego będzie potrzebował zdrowych rąk, które będą musiały go przytrzymać.
Siedział spokojnie i przyglądał się co robi elfka. Postanowił jeszcze przed pobudką Pluszaka odnaleźć swój rynsztunek i rozejrzeć się po okolicy w orientacji.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
Stary 15-03-2009, 16:30   #102
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Jeszcze u Charona...
Jędrzej Półgarniec;

- Charonie, przepraszam. Masz chwilkę czasu.
- Wszystko co mam to czas, odkąd wiosło mi zabrali... – uśmiechnął się smętnie.
- W sumie to pewnie nie często widujesz tu podróżnych.
- Dość często – odparł. – Tylko moją łodzią można dostać się na drugą stronę. No, chyba ze umiesz latać, hehe. Przybywają tu różni Twórcy. Od Kruka. Tacy Jak Wy. Żaden jednak nie wrócił z tamtego brzegu.
- Gdzie tu można dostać jakąś gorzałkę.
- Oj, na tych bagnach? Raczej nigdzie. To chyba lepiej, błędne ogniki same w sobie i bez pomocy alkoholu są utrapieniem.
- Może karczma gdzieś stoi w pobliżu?
- Niestety – rozłożył bezradnie ręce.
- A co to jest drzewo północne?
- Drewno tego drzewa należy do najtwardszych i najwytrzymalszych! – zachwalił. – To bardzo powoli rosnąca i rzadka roślina, bardzo cenna dlatego też. Nie widziałem nigdy żadnego w okolicy, choć przyznam szczerze, nie szukałem. Może wam uda się je odnaleźć...? Jest z wami leśny elf, więc macie szansę! Oto opis drzewa! – spojrzał na Isendira. – Kora jest lekko bruzdowana i wyraźnie ciemnobrązowa lub czarna. Pędy za młodu owłosione mięciutko, a gdy spada śnieg są oliwkowozielone. Liście składają się z listków, od 15 do 20. Listki są drobno piłkowane, podłużnie jajowate i nieco zaokrąglone u nasady, wierzchołek zaś mają ostry. Młode, są owłosione z obu stron, a stare tylko od spodu! Owoce są okrągłe, niewielkie, z zewnątrz zielone, i są jadalne. Całe drzewo bardzo silnie, pięknie pachnie, a zwłaszcza owoce i liście!

Isendir; Hm, gdybyś wiedział co to za drzewo, mógłbyś je odnaleźć!

Jędrzej;
- Czy ono ma jakieś inne atrybuty prócz tego że jest odporne na wodę i kwasy.
- Jest bardzo wytrzymałe! Tego wiosła praktycznie nie da się złamać!
- Znaczy się czy można je normalnie obrabiać.
- Oczywiście!
- Myślę sobie że nie trzeba w końcu Józia wkurzać i sami zrobimy co tam trzeba...
- Gdybyście tylko znaleźli to drzewo! – ucieszył się.
* * *
U Józia na imieninach...
Isendir;

- Ej, ty!
- Huuum?! – ogr zrobił komiczną, zdziwioną minę i drapiąc się jednym paluszkiem po głowie rozejrzał się głupkowato, aż spojrzał pod nogi.
Z widoku ogra, zza jego wielkiej oponki-brzuszyska, wystawały tylko twoje elfickie uszy.
- Elf? – zdziwił się, oglądając cię parodyjnie z każdej strony. – Nie mieć czasu dla elfa, elf iść teraz, nie przeszkadzać w zabawie!
- Słuchaj, no. Nie mam zamiaru owijać wszystkiego w bawełnę, więc powiem wprost.
- Huuum?! – dłubał w uchu.
- [...powstrzymujesz mdłości] Potrzebujemy "twojego" wiosła. I to w trybie natychmiastowym...
- Y-UM! – niezadowolony ogr pokręcił głową, obronnie przyciskając do siebie wiosło. – Wiosło moje! Elf iść i dać spokój, elf nie zabawny! – obrażony, odwrócił się zadem [z wielkim trudem, ale nadal udaje ci się powstrzymać mdłości]
- Wokół siebie masz pełno innych drzew więc możesz wyrwać sobie jakiś inny "patyczek" do trzaskania tych muszek
- Elf głupi! – zły już teraz Józio podszedł do mniejszego drzewa i z wściekłym sapnięciem wyrwał je z korzeniami.
Z zimną krwią patrzyłeś jak ogr uniósł z łatwością drzewo. Józio tymczasem nadął policzki jak obrażone dziecko i z całych sił trzepnął koroną drzewa o ziemię. Z dala od ciebie i reszty drużyny, na szczęście. Uniósł kikut z połamanymi gałęziami.
- Elf widzi?! – bąknął Józio. – Drzewo złe, drzewo się łamać, bah i zepsute! Wiosło się nie łamać! Elf nic nie wie, elf już sobie iść!
Kurcze. Pomysł z zastępczym patykiem był genialny, niestety przy gabarytach i sile ogra drzewa, owszem, łamią się! Aczkolwiek, może dałoby się zainteresować ogra inną zabawką...?
- UHU ChŁE Chłe! – ork odzyskał nagle humor.
Rozległy się głośne huki uderzenia, obejrzałeś się na Barbaka.
- Ork zabawny, ork kumpel to tłuczenia komarów! – pochwalił ogr. – Elf iść, elf nie umie się bawić!

Ogr zerka na was wrogo, nadęty i obrażony, czekając tylko aż sobie pójdziecie. Jedynie na Barbaka spogląda przyjaźnie i z zainteresowaniem, próbując chyba podejrzeć coś z orkowej techniki rozplaskiwania komarów.
Cały czas zastanawiacie się też nad opisem drzewa podanym przez Charona. Może jest szansa, aby je odnaleźć, Jędrzej wygląda na kogoś, kto zna się na rzeźbiarstwie [czyżby miał wśród przodków zdolnego kowala run?]
E...?!
Ciszę nocną przerwał głuchy huk, a ciemne niebo, gdzieś daleko, ponad lasem, po drugiej stronie rzeki, zostało rozświetlone przez blask eksplozji.


* * *
Tam gdzie drowy mówią dobranoc...
Nizzre, Kall`eh, Ray`gi, Rodriges, Pluszak oraz Fufi
doszli jakoś do porozumienia i chwilowego zawieszenia broni za sprawą pchły the dyplomaty. Stoją sobie w deszczu, w nocy, gadając i poznając siebie nawzajem. Elfka próbuje obudzić drowa, ale Ray`gi najwyraźniej potrzebuje jeszcze trochę ‘beauty sleep’. Kall`eh wyleczył się już z paraliżu i ma sie dużo lepiej, zatem rozgląda się po okolicy.



Nic ciekawego. Las jak las.
* * *

Gdzieś tam...
Szamil;

- Odrzucam wszelkie zasady...
- Huh?!
- Powstrzymaj go!!! – wrzasnął mag, zajęty trzymaniem bariery.
Łowca w lisiej czapie wahał się dłuższa chwilę, nie spiesząc się szczególnie do konfrontacji z ‘demonem’. Ostatecznie jednak z kozikiem z ręku i skrzekliwym wrzaskiem na ustach rzucił się ku tobie.
- ...magna blast!
Kula ognia zahuczała, mężczyzna w czapie odskoczył z nieludzkim wręcz jazgotem. Wściekły mag obrócił się ku ognistemu pociskowi, próbując powstrzymać go swym kosturem, jarzącym się zielonym światłem. Ogień rozbił się o jego laskę, mag warknął wściekle, opuszczając ramę i palącym się rękawem, w panice próbując strzepnąć płomienie drugą ręką. Na odsłoniętym przez wypalony materiał ramieniu ujrzałeś dziwny tatuaż.
http://images29.fotosik.pl/256/ad5bd18263f1ec56med.jpg

Klosz zasłony padł i Chmurek zaatakował z furią. Mężczyzna w czapie zaciekle wymachiwał kozikiem, próbując go zranić.
- Tendril!!! – wrzasnął mag, rozpaczliwie szykując osłonę prze kolejnym atakiem rozwścieczonego elfa.
- Sprzeciwiliście się mi! Temu, który jest manifestacją woli Zniszczenia!
- Tego nie idzie trafić!!! – zasapany łowca w czapie siekał kozikiem, Chmurek odlatywał w unikach to na lewo to na prawo, w gorę, w dół... Thingy!!! Bierz go!!!
Rozległo się wściekłe ujadanie, niby ogromnego psa, a z gąszczu wyskoczyła wielka bestia!
Helldog by ~nachtwulf on deviantART
- Zabij to, raz a porządnie!!! – rozkazał zdyszany łowca.
Chmurek i Thingy kłębili się w mroku nocy i deszczu, w skomplikowanej kombinacji ataków, skoków i uników. Mag, rozpaczliwie wystawiając na chłodzący deszcz swe przypalone ramię, skupiał się z trudem na inkantacji. Wypaliłeś kolejny pocisk w jego piękną facjatę! W ciemnościach, tuż przed magiem, błysnęły nagle złote ślepia! Kula ognia rozbiła się o mglista postać zasłaniająca swego pana!
Tendril: Shadowform by ~nachtwulf on deviantART
- ...i wchłoń wrogów moich!!! Earth blast!!! – mag dokończył inkantację, wskazując końcem lagi ziemię pod twoimi stopami.
Oślepiająca eksplozja i krzyk mężczyzny w lisiej czapie zakończyły to miłe spotkanie.


Ocknąłeś się leżąc w niewielkiej grocie, czy raczej dole. Sufit zawalił się po tym jak tu wpadłeś, do tego pięknego dołu, o ścianach ze skał, kamieni, i błotka. Wraz z tobą wpadło tu też sporo ziemi i leśnej ściółki. Utknąłeś więc w dziurze, głębokiej na jakieś 20 metrów, szerokiej na 3 metry.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 15-03-2009 o 22:09.
Almena jest offline  
Stary 15-03-2009, 18:22   #103
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
„Biedny drow... Mam nadzieję, że w końcu się ocknie i nic mu nie będzie”.
Nienawidziła tego. Takich sytuacji, gdzie najlepsze umiejętności władania bronią czy magią były na nic. Po raz kolejny miała przed sobą istotę, która prawdopodobnie umierała, po raz kolejny nie mogła oprzeć się wrażeniu własnej klęski i potęgi śmierci. Nie miała dzieciństwa, młodość minęła nie wiadomo kiedy, a teraz wszystko przemijało tak szybko, nieodwracalnie. Jej nadzieja przygasała w takich chwilach. Ale nie na długo.
- On jeszcze oddycha – szepnęła twardo do siebie. – Obudź się, mroczny elfie, proszę, obudź się... Wróć do nas!
Zwiększyła nieco nacisk dłoni na jego plecy, zataczając wciąż kółka. Nic. Ostrożnie pogłaskała go po głowie – jeśli ma stracić kończynę od jego ostrza to zapewne właśnie teraz do tego dojdzie, bo drowy ponoć bardzo nie lubią kiedy dotyka się ich głowy. Podobno lubią z kolei skubanie po uszach, ale i to nie pomogło. Mroczny elf spał. Przycisnęła dłoń do jego czoła, nie miał gorączki. Oddychał cały czas spokojnie i głęboko, jakby po prostu drzemał. Obróciła go ostrożnie na plecy, odchylając jego głowę do tyłu, bowiem u nieprzytomnego zanikają odruchy kaszlu i połykania, nieprzytomny nie stara się przezwyciężyć trudności w oddychaniu i bała się, że i drowa może to w końcu dopaść. Pokropiła mu twarz deszczową wodą, ale i to go nie ocuciło.
- Cholera, Fufi, mamy tu ciężko śpiącego mrocznego elfa! – westchnęła. – Wygląda dobrze, wręcz bardzo dobrze, poza tym, że śpi.
- Skreeept...?
- Chodź no tu.
Fufi przydreptał i przysiadł, składając swe włochate nóżki. Wraz z elfką, wielkimi głaszczkami dźwignął drowa tak, że Nizzre mogła ułożyć elfa na pajęczym grzbiecie, układając go na miękkim dywaniku włosów Fufiego.
- Zabieramy pana pięknego ze sobą – oznajmiła, nie znosząc sprzeciwu.
Okryła mrocznego elfa jego płaszczem i swoim własnym.
- Cholerny deszcz – fuknęła. – No trudno.
Pająki mają to do siebie, że są nieziemsko cieplutkie. Ich chciała wydzielają ogromne ilości ciepła, można to poczuć nawet trzymając na dłoni małą tarantulę. Fufi był jak wielki włochaty piec. Nizzre ułożywszy na nim elfa, sama usadowiła się bardziej na przedzie pająka. Fufi był przyzwyczajony, że jeździła na jego grzbiecie i wstał bez trudu. Elfka zapięła mu różową smycz i używała jej jak lejców.
„ON tu gdzieś jest. Lepiej żeby natrafił na mnie, jego, trzech wojowników, elfa i dwarfa, aniżeli tylko na mnie i jego, lub tylko nich. Nie ma rady. Muszę zabrać tego mrocznego elfa gdzieś gdzie jest bardziej tłoczno, tak będzie dla niego najbezpieczniej. Oni go znają więc warto zaryzykować”.
- Powinniśmy wracać do waszych towarzyszy! – odezwała się do Rodrigesa i Kall`eha. – Nie powinniśmy się oddalać. Ten mroczny elf potrzebuje pomocy, a ja sama nie zdołam zbyt długo skutecznie go bronić. Pewnie będą się martwić twoim zniknięciem, Kall`ehu. Ruszajmy. Kall`ehu, jedziesz na swoim wierzchowcu? Tu jest jeszcze trochę miejsca jakby co – dodała. – Trzymaj się, Rodriges, ruszamy! Wio, Fufi! Wio, maleńki!
Pająk zgrabnie przebierając długimi odnóżami ruszył na przód, wioząc drowa, elfkę i pchłę.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 16-03-2009, 14:01   #104
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Po raz kolejny okazało się że na wsi kultywowane są najlepsze pomysły na przeżycie gdy wokół nie było ku temu warunków. Tradycja, umiłowanie gorzałki i odpowiednio dawkowanej pracy wyrabiała najlepsze odruchy w jej wybitnych synach. Każdy chłop wie że wracając w sobotę w nocy z pobliskiej karczmy lepiej zapukać do drzwi niż je wyważać. W końcu żona mogła się zabarykadować....

Na szczęście Charon okazał się całkiem rozmownym jegomościem. Cecha to dość popularna wśród członków szeroko rozumianego ministerstwa transportu. Inna ich cechą było zawyżanie cen. Jędrzej aż się wzdrygnął na myśl jak niektórzy wykorzystują innych tylko by realizować swoje cele. Na szczęście on taki nie był...

-Czyli mówisz że z gorzały nici. Hmm bałem się że to powiesz ale pozwól jeszcze chwilkę.
-Mówisz że przybywają tu różni od Kruka. Czyli mam rozumieć że nie jesteśmy tu jedyni? W ciągu ubiegłych dni przerzucałeś kogoś? O ile to nie będzie nie dyskrecja ale wolałbym wiedzieć kto może mi wbić sztylet w plecy...
Pomimo że starał się wypytywać Charona o wszystko Jędrzej nadal był miły i się uśmiechał. Wyrażał się może i śmiesznie czasami ale na pewno nie robił z tego tabu.
Teraz natomiast mógł się popisać w końcu czymś co powinno być jego domeną. No choć trochę bo nie miał zamiaru głośno mówić że zna się na drzewkach, ptaszkach czy też innych żyjątkach bardziej niż elfy. A co do tych ostatnich to nie był do końca przekonany. Jakoś za dużo ich tu było. A jeszcze bardziej że zachowują się dość dziwnie.

-Mówisz że owoce są jadalne, kora popękana a liście takie nietypowe. Najpierw stawiałem na orzech może leszczynę ale prawidłową odpowiedzią będzie Kasztan jadalny według niektórych nazywany również i Castanea sativa
-Chyba że się mylę?
 
Vireless jest offline  
Stary 16-03-2009, 15:39   #105
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
****
Wet Fingers - Nu limit - Onet.pl Teledyski

Gdy wykonał swą pracę, gdy zgłodniał, gdy już powiedział jakiej zapłaty oczekiwał zaczął delikatnie brzdękać na ukulele wystukując przy okazji dwoma ze swych czterech pięt dość skoczny rytm. Tak to podobało mu się najbardziej.
Jego rozmówczyni na początku zdawała się jakby zmieniać kolor.
- A, pocałuj mnie w... – Na chwilę na pyszczek pchły wykwitł uwodzicielski uśmiech...- W rękę...!- Który szybko przerodził się w głośnie chlipnięcie.
Elfka została oczarowana smutkiem, jaki zagościł na facjacie Emanuela, bowiem szybko otwarła poły swej koszuli ukazując tym samym co bardziej soczyste kąski dla artysty. Rodriges uwielbiał myśleć o sobie jako o artyście. Tak w sztuce leczenia, gryzienia jak i gry na instrumentach, wszelakich instrumentach.
- U La La La... I Love You Baby! - Zakrzyknął znikając pod koszulą. Przez kolejnych chwil dało się słyszeć przełykanie, rozkoszne pomrukiwanie i tylko od czasu do czasu nieśmiałe siorbnięcie... wszak posilał się teraz Damą! Nie wypadało przy takiej siorbać... co z tego, że gryzło się ją akuratnie... była to przeca dama!

Gdy skończył wyszedł na poły jej odzienia. Zadowolony z siebie.
- Słodziutka jesteś! Stwierdził, po czym przeskoczył na wskazany transport zastępczy. A tu kolejna radosna niespodzianka. Na leczony niedawno pajączku swój żywot wiodły całe zastępy dalekiej jego rodziny.. Część z nich jak się szybko okazało była nieokrzesana, a i owszem... ale po tylu latach z Barbakiem mało co było w stanie zadziwić Emanuela. Tak czy inaczej Emanuel odnalazł swych kumotrów i swoje kumy. I impreza mogła na nowo się zacząć.
Pchła posiliwszy się czymś, co na standardy ludzkie mogło uchodzić za pomieszanie ambrozji z Red-Bull'em, ruszyła w tany:
Junior Jack - Stupid Disco - Onet.pl Teledyski

Krew, kobiety, zapasy w kisielu... to był żywioł Emanuela... Tu czuł się naprawdę jak w niebie.

****
Coś delikatnie trąciło go w jego chitynowy pancerzyk.
- Myf? Ale ta krew była mocna!
- Nie zapominasz się?
- Pala...
- Ciiii!!!!!

Pchła skłoniła głowę
- Nie miałeś czegoś zrobić?
- Przeca robię!
- Komuś pomóc?
- Pomagam!
- Tak, tylko On w tej chwili ugania się z jakimś Ogrem i zabija komary... wiosłem!
- PO-RKE? Los orkos kretynos!!! Zajmę się tym!
- Dziekuję.
Siwiuteńki starzec, w jasnej szacie, z zabawnie przyklapniętym szpiczastym (kiedyś) kapeluszem, zrobił zwrot na pięcie i znikł... a o jego obecności wiedział tylko Emanuel.
- Więcej z niej nie piję! Za mocna jest! Aż w gardle pali! I oczach!
****

- Powinniśmy wracać do waszych towarzyszy! Elfka trzeźwo oceniła sytuacje. Jak ktoś może myśleć trzeźwo mając tyle promili? I to na stałe?
- Trzymaj się, Rodriges, ruszamy! Dodała.
Dla Emanuela nie trzeba było większej zachęty. Szybko przeskoczył w kierunku głowy pajączka. Na jego pyszczku, jakby za dotknięciem magicznej różdżki pojawiły się barwy wojenne (dwie poziome, czarne linie pod każdym okiem).
- ARIBA, ARIBA, ANDALE, ANDALE... IHAAAAAAAAAAAAAAAA... Ruszyli. To był jeden z tych przypadków gdy owłosienie było po prostu błogosławieństwem. Nie było przyjemniejszego uczucia, niż czuć wiatr we włosach (a muchy w zębach!).... i co ta biedna elfka mogła o tym wiedzieć?

****

- Ork zabawny, ork kumpel do tłuczenia komarów! – pochwalił ogr. – Elf iść, elf nie umie się bawić!
- O!!!! Ogr!
Żekł był Barbak, jakby zobaczył Juzia po raz pierwszy. Cze! Też Cię komarzyska irytują? I w rzyć kłują? Te bzyczące są najgorsze! Elfy się na tym nie znajo! Ich chyba te komary nie gryzo! Barbak delikatnym ruchem głowy starał się przekazać swemu długouchemu przyjacielowi, ze postara się zająć brutalem. Jedna z podstawowych zasad rozmów, zasad prowadzenia jakichkolwiek negocjacji, mówiła iż należy dostosować się do poziomu rozmówcy. Tak przynamniej wydawało się zielonemu.
- A próbowałeś tak? Rzekł Barbak po czym zatknął za pasek młot i topór i zaczął polować na komary gołymi dłońmi. Klaszcząc to tu, to tam. Gdy udało mu się upolować jakiegoś, oblizał dłoń ze smakiem.
- Tak są nawet niezłe! I nie trzeba w ten sposób wiosłem ich zabijać. Nie to żebym się nie zgadzał, że wiosło fajne do zabijania komarzysk! Barbak Ci zazdrości takie wiosło! Ale zobacz, tak jest szybciej! [splash] Ostatecznie, jak się jakiegoś złapie, można go też próbować utopić, albo łapiesz takiego chama za łepek i odrywasz mu skrzydełka, a potem nóżki... jak to zrobisz dobrze to pozostałe przestraszysz i nie przyleco! Ale masz fajne wiosło! Widzisz ja nie mam takie wiosło. Nigdy nie maił! Ork zaczął z cicha pochlipywać. Jak był młody prosił wiele razy Tatusia, żeby dał takie wiosło, bo to się kolego podoba i samice nim złapać można. A potem jej [ciach] po nogach i do jaskinia. Ale tatko nigdy takie wiosło nie dał. I TERAZ NIE MA SAMICA, TYLKO Z JAKIMŚ ELFEM TRZEBA SIĘ SZLAJAĆ BUUUUUUUUUUUUUUU.... W miarę jak Barbak rozwijał się w swych wypowiedziach jego łkanie stawało się coraz potężniejsze, tak że gdy już skończył beczał jak niemowlę, zalewając się przy tym morzem łez. Zanim jego towarzysze się zorientowali, siedział już na gołej ziemi i stukał w nią wściekle młotem drąc się w niebogłosy i skarżąc na to jaki ten świat jest niesprawiedliwy, że nie dane mu było znaleźć nigdzie takiego wiosła...

****
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 16-03-2009, 16:31   #106
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X wtrąc
Jędrzej;

- O, przyjacielu! – Charon był pod wrażeniem. – Widzę, że w twoich stronach szanuje się przyrodę! Mile mnie zaskoczyłeś, gratuluję wiedzy! Zawsze powtarzam, że ludzie żyjący na wsi wiedzą o swoim otoczeniu o wiele więcej niż mieszczuchy! Oba drzewa są do siebie bardzo podobne! Oba wpasowują się w opis, ale tylko jedno z nich jest drzewem północnym! Castanea sativa, hmmm, może masz rację, że to jest to drzewo... Ah gdybym tylko miał lepszą pamięć, lepszy wzrok, lepiej obserwował za młodu!... Nie mogę ci pomóc, obawiam się. Czy Castanea sativa to twój ostateczny typ?

Isendir; Castanea sativa? Wiesz jak wygląda to drzewo! Ale czy to jest właśnie drzewo północne?

Wszyscy; Podczas gdy ork próbuje swych zdolności dyplomatycznych, zjawia się niespodziewanie towarzystwo! Gigantyczny, włochaty pająk, wiozący na swym grzbiecie elfkę Nizzre, oraz... wasza zgubę, drowa Ray`giego! Obok człapie wielki włochaty stwór, na grzbiecie którego paraduje Kall`eh!

Ogr nie zareagował na przybyszów w żaden specjalny sposób, zerknął tylko na nich, wydając ciekawskie i głupkowate: „Uuuuu!”
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 16-03-2009, 20:30   #107
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Fufi i Pluszak wywęszyli resztę drużyny i podjęli trop. Nie było to trudne, wojownicy w zbrojach z racji kiepskiego napowietrzenia skóry i marnej cyrkulacji powietrza pod stalowymi płytami dość mocno hm pachną. Nizzre bala się, że deszcz zniszczy trop, ale Bestie, w tym Rodriges, znakomicie zdawały się wiedzieć gdzie jest reszta. No i proszę, są. Nizzre zjawiła się w samą porę by zobaczyć orka szalejącego z młotem i usłyszeć z jego ust;
- I TERAZ NIE MA SAMICA, TYLKO Z JAKIMŚ ELFEM TRZEBA SIĘ SZLAJAĆ BUUUUUUUUUUUUUUU....
Z potępieńczym westchnieniem plasnęła się dłonią w czoło i schyliła głowę, kręcąc nią przecząco. Ork lamentował, przyprawiając elfkę o dreszcze, Uzjel okrążył ogra, najpewniej szukając momentu i miejsca na ciele ogra, by wbić halabardę, Isendir... Isendir... karcił ogra...!? Nizzre zapatrzyła się w dzielnego elfa, jego dumna, bojowa postawa wyrażała całą możliwą elfickość.
„Wreszcie ktoś kto... aaargh!” – nie dało się nawet myśleć w spokoju, kiedy obok ork zalewał się fontanną łez.
- Co to u diabła jest!? – warknęła Nizzre.
Ogr z wiosłem w ręku. Jakiś Popye marynarz normalnie. Słyszała o legendarnym człowieku-żaglu, ale to?
- Przecholował ze szpinakiem – podsumowała sarkastycznie.
- SsssHHHHHRIKT!!! – zjeżył się Fufi.
- E?
Flafie stała nieopodal, radośnie machając na powitanie do jej wielkiego włochatego pająka.
- Nie, to uhhh przyjaciel – poklepała Fufiego.
Zwinnie zeskoczyła z grzbietu pająka, po czym ni stąd ni zowąd pośliznęła się na prostej drodze. Fufi w błyskawicznym odruchu wystawił ku niej swe odnóże, którego chwyciła się w panice ratując się przed upadkiem, rozkoślawiając nogi w pięknym elfickim szpagacie.
- Merci, Fufi – pozbierała się i poprawiła mokre włosy. – Pilnuj drowa. Jak ktoś go tknie straci to czym go tknął i coś jeszcze...
- Skirtk! – zasalutował Fufi.
Elfka obserwując czujnie ogra przywitała się z reszta drużyny.
- Witajcie ponownie! Odnalazłam na bagnach waszego towarzysza, mrocznego elfa zauuhmroczonego przez błędne ogniki. Zemdlał i od tej pory śpi. Może wiecie, na co cierpi albo jak mu pomóc? Zaznaczam, że... – zmrużyła sugestywnie zielone oko nie było to grzeczne zmrużenie ślepka, a swoiste ostrzeżenie, na wszelkie wypadek. - ...chętnie się nim zaopiekuję...
„Co to za ogr, o święte licho... To chyba nie Błysk Kłów! Wątpię aby ten mógł błyszczeć swoim uzębieniem o ile ma jakieś jeszcze”.
Nizzre podeszła do elfa.
- Co się tu wyrabia, Toror’amin? – spytała, wciąż czujnie obserwując ogra.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 17-03-2009, 11:06   #108
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
- Czy Castanea sativa to twój ostateczny typ?
-Tak zdecydowanie i ostatecznie. W końcu trzeba być pewnym swych działań.


Wieśniak ani na chwilę nie stracił rezonu. Nie był pewien na 100% ale wiedział jedno że z dwojga złego lepiej być konkretnym niż byle ciapą. W końcu takich też się już i naoglądał.

Podrapał się po nieogolonej twarzy, czując jak zarost robi się coraz twardszy. Nawet nie miał tu żadnej brzytwy... Miał tego dość. Sprawdził czy zostało mu jakieś złoto. Powinien mieć przynajmniej z jedną sztukę złota. Gdy dotrze do jakiejś cywilizacji to będzie musiał uzupełnić zapasy gorzałki i zaopatrzyć się w narzędzia do przetrwania na co dzień.
 
Vireless jest offline  
Stary 17-03-2009, 18:54   #109
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Szczerze mówiąc spodziewał się takiej reakcji ogra. Jednak Isendira trochę zamurowało widząc z jaką łatwością wyrywa "patyczek" razem z korzeniami. Silne to to jest.
Elf nie miał zamiaru więcej czekać, a i nie chciał rozeźlić bardziej "tymczasowego właściciela wiosła" gdyż ten zafascynowany był tym co robi Barbak. A robił dokładnie to samo co wcześniej ogr. Klepał swoją "packą" przebrzydłe komarzyska.
Isendir stał koło swoich kompanów. Czekał aż coś oni zrobią. Nagle usłyszał niezrozumiałe dźwięki. Klekotanie? A może coś innego? Nieważne co to był za dźwięk. Był pewny że ktoś się zbliża. Nie pomylił się.
Jego oczom ukazał się dziwny widok. Ku nim pędził olbrzymi pająk. Szczerze mówiąc nie miał ochoty na kolejną walkę. Jednak chwilę potem ujrzał na owym pająku jeźdźca. Kobietę. Na dodatek elfkę! Skądś ją znał. Czy to nie ona...
Wraz z elfką był ich przyjaciel Kall'eh, jakiś dziwny stwór oraz... Tak. To na pewno on! Ich wielka zguba. Ray'gi!
Ucieszył się na jego widok jednak on nie mógł odwzajemnić tym samym. Leżał nieruchomo. Był razem z elfką. Gdzie on się podziewał?
Elfka przyszła mu z odpowiedzią na pytanie, choć nie zadane. Odnalazła drowa na bagnach i zajęła się nim.
"Miło z jej strony. Choć nie codziennie wygląda jak na kobiecy "okaz" elfa. O ile pamiętam to u nas tylko i wyłącznie elfki zajmowały się domem i zabawą. Ta tu to kompletne przeciwieństwo. Choć trzeba przyznać że jest dość urodziwa."
Podeszła do niego. Nie spodziewał się tego. Nie znał jej.
- Co się tu wyrabia, Toror’amin? -spytała.
"Jak ona siędo mnie zwróciła? Co to znaczy? Skąd ona pochodzi?"
- Wybacz mi ale także bym chciał wiedzieć. Wiem tylko tyle że musimy odebrać temu tutaj wiosło- wskazał na ogra.- Wybacz mi brak totalnej kultury. Jestem Isendir.
To powiedziawszy skłonił się przed nią.
- Ciekawego masz wierzchowca, nie ma co. Wybacz jednak że was na chwilę opuszczę. Muszę trochę odpocząć.
Było to kłamstwo. Isendir jak najszybciej chciał się oddalić od elfki. Przypominała mu Amirę. I... to okropne ale stwierdził że urodą mogła by spokojnie konkurować z jego ukochaną. Chciał być...
Chciał być sam. Ruszył przed siebie i przystanął dostatecznie blisko by słyszeć co się u reszty dzieje.
Usiadł na ziemi, miękkiej gdyż cała porastała mchem. Wprawdzie podmokłym, przez co wilgoć przesiąkała spodnie przynosząc okrutny chłód, jednak wygodnym. Elf założył palce na skroń i zaczął mówić sam do siebie. Chciał przegonić myśli o nowo przybyłej towarzyszce.
- Wszystkim bestie już się ukazały. Przyszły do nich gdy byli w potrzebie! Gdzie jest mój stwór?! Gdzie on jest?
Efekt tych słów był natychmiastowy. W jego głowie odezwał się głos. Na początku myślał że to Kruk się do niego zwraca jednak potem odrzucił tę myśl. Był to inny głos. Cieplejszy.
- Czemu się twoja bestia nie ukazała? Zadajesz dziwne pytania elfie. Toć to jej jeszcze nie wzywałeś. Ona jest blisko i czeka. Czeka i jest gotowa na głos swego pana. Może przyjaciela? Czeka i chce być wzywana jednak nie przyjdzie sama. Jest inteligentnym stworem i nie chce się naprzykrzać swoją osobą.
Isendir palnął się w czoło. Jak mógł być tak głupi. Od dawna chciał ujrzeć swoją bestię jednak nigdy nie wypowiedział tego na głos.
- Nie wiem kim jesteś ale masz rację. Dziękuję Ci!-urwał.
Spojrzał w dal. Na te cudowne drzewa otaczające go zewsząd. Na tą zieleń. I zawołał.
- Przybądź mój stworze. Przybądź gdyż potrzebuję twojego towarzystwa!
Nie kazano mu długo czekać. U jego nóg w mgnieniu oka pojawił się stwór...

Stał przed nim zwyczajny wilczur. Zaniepokoił się trochę. To miał być jego stwór. Każdy ma coś odmiennego. Nie spotykanego. A on? Zwyczajny wilk, ot co.
Dziwny głos jakby czytał w jego głowie jak w otwartej księdze.
- Może wygląda na normalnego wilka ale jest on bardzo przyjacielski. Pomoże ci w każdym momencie nawet za cenę życia. Dziwisz się czemu twój stwór jest taki "pospolity"? Taki zwyczajny? Jest on odzwierciedleniem twojej duszy. Twojego serca. Jesteś związany silnie z naturą. Dlatego też masz "zwierzaka" który będzie ci przypominał skąd jesteś i dlaczego TU jesteś! Zapamiętaj to.
Isendir uśmiechnął się. Pogłaskał wilka po głowie a ten polizał go po twarzy. Elf roześmiał się i objął przyjaciela.
- Wybacz że kazałem ci czekać. Wybacz mi... Elirze.
Elir. W jego plemieniu takim określeniem nazywano najlepszych przyjaciół. Isendir wiedział że trafnie wybrał imię tak wilka.
- Chodź, Elirze. Idziemy do reszty.
Szli tak razem w stronę innych przyjaciół. Przyjaciel z przyjacielem. Na twarzy Isendira zagościł szczery uśmiech. Miał przecież kogoś kto mu nigdy nie wbije przysłowiowego noża w plecy.
 
__________________
Nobody know who I realy am...

Ostatnio edytowane przez Faurin : 17-03-2009 o 18:57.
Faurin jest offline  
Stary 17-03-2009, 22:09   #110
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Czekał na pozycji dogodnej do ataku, ale pozostali po raz pierwszy przyjemnie go zaskoczyli. Choć początkowo ich metody nie wydawały się najlepsze i wyraźnie prowadziły do konfliktu, to najwyraźniej niski intelekt ogra im sprzyjał. Były dość duże szanse, że sprawa zostanie załatwiona dzięki dyplomacji a nie, jak to zwykle bywało, dzięki sile oręża. Uzjel, choć był wojownikiem to jednak nie przepadał za walką, jeśli tylko sprawę dało się rozwiązać polubownie

Barbak dość dobrze dogadywał się z ogrem, być może dzięki jakiemuś rasowemu pokrewieństwu. Mimo wszystko ogr nie był jednak w stanie zdobyć wiosła. Pewne nadzieje dawała znajomość roślin, jaką dysponował chłop z Męczyworów, na efekt musiał jednak zaczekać

Chwilowo nie miał nic do roboty. Jego zdolności nie były w stanie przynieść porządanego rezultatu. W teorii mógł odebrać ogrowi wiosło bez walki, jednak musiałby posunąć się do użycia swoich mocy. Nie miał ochoty robić tego jednak przeciwko komukolwiek, kto nie jest wrogo nastawiony. Wolał pozostawić do działaniu pozostałych, samemu pozostając jako wsparcie gdyby coś poszło nie tak.

W międzyczasie na polanie zjawiła się elfka, używając pająka jako wierzchowca. Uzjel domyślał się, że może to być jej bestia. Skinął Nizzre lekko głową na powitanie. Eflka przywiozła ze sobą drowa, który zagubił się gdzieś już na początku ich wyprawy. Jeśli o niego chodziło to niewiele go czarnoskóry obchodził i równie dobrze elfka mogła go dla siebie zachować.

- Możesz się śmiało nim zaopiekować. Jest on nam mniej towarzyszem, niż ten ogr, z którym uroczo bawi się Barbak

***
- Mam pytanie
- Mów, Uzjelu...
- Czy jestem pierwszym, kogo przeznaczyłeś do tego zadania? Wiem, że mój ojciec i dziad byli pod twoją kontrolą, ale z tego co wiem nie wysyłałeś ich nigdzie, praktycznie nie ingerowałeś w ich życie. Czekałeś tyle czasu, a teraz nagle zależy ci na szybkości
- Cierpliwość jest cnotą... Przywykłem do czekania, do ukrywaniu w cieniu swoich zamiarów i nakłaniania innych, by zrobili wszystko za mnie. Twój ojciec i dziad nie byli odpowiedni do moich planów, także czas im nie sprzyjał. Ty za to jak na razie jesteś idealny, dlatego wysłałem cię po szable. Zależało mi, byś wziął udział właśnie w tej próbie ze względu na starych znajomych
- Znajomych? Co masz na myśli?
- To dawne dzieje... skup się lepiej na zadaniu, które cię czeka
- Jeszcze jedno pytanie, bardziej osobiste. Mogę?
- Niech stracę... pytaj
- Czy kiedykolwiek przegrałeś? Czy poznałeś smak porażki, cyz przez brak jego znajomości nie uwzględniasz, że twoje plany się nie powiodą?
- Przegrałem jak dotąd dwa razy i wątpię, bym przegrał jeszcze kiedykolwiek. Raz, dawno dawno temu przegrałem, by urodzić się na nowo. Drugi raz przegrałem, by dostać się do zaświatów. Jednak żadna z tych porażek nie doprowadziła do krachu moich zamierzeń, wręcz przeciwnie. Obydwie przegrane popchnęły moje zamiary o wiele dalej, niż się spodziewałem. I obydwie były piękne
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172