|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
14-12-2016, 23:02 | #101 |
Reputacja: 1 | Kleryczka nie udzielała się w rozmowie. Raz powiedziała i na więcej się nie zbierała bo... Po co się uzewnętrzniać? Natomiast w trakcie tej wymiany zdań przemieściła się pod jedną ze ścian i oparła o nią. Chwilę tak stała starając nie rozglądać za bardzo, po czym przyłożyła czoło do ściany. Była ona tak przyjemnie chłodna... Zza pazuchy wyciągnęła bukłak i pociągnęła z niego solidnego łyka. Rozwodnione wino było sprawdzonym pomysłem na kaca, więc Sybill liczyła, że zacznie jej się polepszać, ale musieli się ruszyć. Od stania w miejscu tylko robiło jej się niedobrze. - Chodźmy już - mruknęła Arunsun czując jak zaraz czaszka jej pęknie. Nie czekając na decyzję reszty, kobieta zaraz sama udała się do wyjścia z sali. |
15-12-2016, 12:31 | #102 |
Reputacja: 1 | Gdy wracaliście wraz z Rag z narady Acelia nagle krzyknęła łapiąc się kurczowo za serce. Elfka osunęła się na kolana podpierając jedną ręką o skały. Na jej twarzy pojawił się obfity pot, łapała szybkie płytkie oddechy. Jęknęła z bólu i usunęła się bezwładnie na ziemie. Rag krzyknęła - Łapcie ją i chodu do kapłana! Po paru minutach biegu w kierunku kaplicy udało wam się znaleźć kapłana, który ją zbadał magią wiary. Okazało się, że strzała która ją poprzednio raniła była zatruta. Co gorsza jest to trucizna, której kapłani jeszcze nie widzieli i nie są w stanie usunąć jej z ciała. Potrzebne jest zdobycie próbki czystej trucizny, aby kapłani mogli ją zbadać i spróbować zneutralizować. Do tego czasu mogą jedynie czuwać przy Aceli, łagodząc bóle i zbijać rosnącą gorączkę. Dlatego walcząc z przeciwnikami na arenie warto by było rozejrzeć się za pojemnikami z trucizną. Przez kolejne pół godziny przebijaliście się przez tunele ściekowe. Mijaliście kilka ujęć bliskich całkowitemu zasypaniu. Rag kilka razy zatrzymywała się i wpatrywała w ciemne tunele. Udało wam się wyminąć grupkę szczurołaków i dotrzeć na Słoneczny Dystrykt. - Za parę minut będziemy pod Areną Brzasku, sama arena jest wielkości Dystryktu Kowadła. Uważajcie by nie skrzywdzić jeńców, cześć z nich może należeć do ras rzadziej występujących w miastach. Po dłuższej wspinaczce pod skosem, po śliskiej nawierzchni udało wam się dotrzeć do jamy, do której spływały ścieki z całej areny. W bliskiej odległości od siebie są cztery większe kanały prowadzące na powierzchnię. Z przeprowadzonych oględzin wynika, że prowadzą do wąskich zabudowań i ruin na środku areny, które są pozostałościami ze świątecznych inscenizacji. Zewsząd dobiegają wrzaski i rechoty zielonoskórych, słychać szczęki oręża, krzyki przerażonych kobiet i płacz dzieci oraz przekleństwa bezsilnych mężczyzn. Gdzieś nad wami trwa masakra. Mapa: Możecie wyjść dowolną z czterech środkowych studzienek, podajcie mi numer planszy z którego startujecie. Na niebiesko macie punkty wejścia/wyjścia (kanałami lub wrotami na miasto) Na brązowo są zaznaczone drzwi |
18-12-2016, 14:53 | #103 |
Reputacja: 1 | Nie dość, że nie dostali nikogo do pomocy to jeszcze elfka im zasłabła. To zdecydowanie nie był dobry znak. Ktoś przesądny postanowiłby w takich okolicznościach pozostać w domu, nawet nie wychyliłby nosa z łóżka... Lecz Sybill nie była ani przesądna, ani nie specjalnie miała okazję zżyć się z elfką by czuć się dotkniętą jej załamaniem zdrowia. Oczywiście nie znaczyło to, że nie zamierzała szukać, zgodnie z sugestią, na arenie naczynia z trucizną dla znalezienia antidotum na nie. Nie tylko przyda się to by uratować elfkę, ale również w przyszłości by leczyć innych nieszczęśników. Arunsun spojrzała na Axima gdy przyszło im decydować, w którym miejscu wynurzą się ze ścieków. Kleryczka nauczona ostatnimi doświadczeniami zdecydowała, że będzie trzymać się blisko wojownika, bo jakoś tak, gdy się rozdzielali to zaraz sama obrywała a i on nie kończył za dobrze. - Proponuję ruszyć stąd - wskazała (punkt 2 i 3) na miejsce i zaraz spojrzała wymownie na Axima. - To co, panie przodem? - sarknęła jeszcze, gotując się do wyjścia jako pierwsza. |
18-12-2016, 16:23 | #104 |
Reputacja: 1 | Axim czuł narastające napięcie, kiedy wraz z towarzyszami stał pod areną. Roznoszące się wrzaski oraz krzyki ofiar orczej bandy rezonowały mu w uszach i wdzierały do głowy. Przymknął oczy i odetchnął kilka razy, próbując uspokoić myśli i wyciszyć umysł.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
27-12-2016, 12:48 | #105 |
Reputacja: 1 | Jeszcze się dobrze nie zaczęło, a już się posypało. Oby elfka wytrzymała do czasu aż okaże się czy oni sami przeżyją. Dobrze że inni nie tracili głowy, i mieli już zarys planu. -Dobrze, tak zrobimy - zgodził się z Axim, i zajął miejsce po przekątnej. -Pilnuj się krasnoludzkiej braci, i nie przypal nikomu brody. To może wyjdziemy z tego wszyscy żywi. -Zwrócił się do Esmonda.
__________________ It's only after we've lost everything that we're free to do anything. On a long enough time line, the survival rate for everyone drops to zero. |
31-12-2016, 08:39 | #106 |
Administrator Reputacja: 1 | Jakaś przypadłość, czy nagły atak rozsądku? Przez moment Esmond się zastanawiał, która z tych ewentualności wchodziła w grę w przypadku Acelii. Zastanawianie się nad tym nie miało jednak sensu, podobnie jak i wylewanie łez nad faktem, że ich grupka nieco się zmniejszyła. I trudno było powiedzieć, czy ich szanowny zleceniodawca naprawdę dysponuje tak nielicznymi siłami, że nie jest w stanie wspomóc ekipy ratunkowej, czy też w rzeczywistości ma w nosie tych, których niby mają zamiar uatować, a pozbędzie się balastu w postaci pięciu osób... Nim znaleźli się pod Areną Esmond zdążył się ucieszyć, że włożył na siebie starą, podniszczoną szatę, a nie tę nową. Bez wątpienia praczki i łaziebne nieźle na nim zarobią - jeśli oczywiści uda mu się wrócić, co - sądząc po ilości i jakości rozbrzmiewajacych nad ich głowami wrzasków - było średnio prawdopodobne. Ale jakoś trzeba było zarobić na chleb, prawda? Poza tym kto powiedział, że będzie się żyło wiecznie? - Spróbuję nikogo nie przypalić - odpowiedział Kargulowi. - Możemy ruszać. |
17-01-2017, 12:38 | #107 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | Po skończonej naradzie już Acelia miała się udać na “bitkę”, ale coś ją trzasło i upadła łapiąc się czego popadnie by jakoś ustać na kulawych nóżkach. Masz ci los…. - pomyślała elfka łapiąc się za klatkę piersiową ...jeszcze porządnie nie….ruszyliśmy, a znów leżę - dokończyła swą myśl Alunia. Legła na ziemię jak kawał kłody próbując łapać kurczowo każdy haust powietrza. Na szczęście już ktoś przy niej był i zaopiekował się biedną i niezdarną elfką. Nosz ja to mam “pieskie szczęście” - pomyślała Acelia, gdy ją nieśli do kapłana. Nie dość, że padła to jeszcze jej “kompania braci i siostry" pójdą w bój po lek dla niej. Bohaterscy nie ma co. No cóż trzeba to jakoś przeboleć, że z niej taka niemota i nieogarnięta kobieta. -Tylko się z tym śpieszcie, bo nie wiem czy na następną misję się wykuruję - rzuciła żartem na tą iście idiotyczną sytuację, w której się znalazła.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 Ostatnio edytowane przez Adi : 17-01-2017 o 12:40. |
22-02-2017, 12:13 | #108 |
Reputacja: 1 | Sybil, Axim i Rag zajęli pozycję w północnych ruinach budynku. Kargul, Esmond i Olaf osadzili się w południowych. Arena wokół dudniła wrzawą, krzykami i szczękiem metalu. Ściany i drzwi ruin były mocno dziurawe od licznych potyczek toczących się tu w przeszłości. Nie dawały zbyt dobrej osłony przed wzrokiem przeciwników, ale umożliwiały szybkie rozejrzenie się po arenie. W północno zachodnim rogu areny broni się 3 mężczyzn. Potężny barbarzyńca w przepasce biodrowej siłujący się z potężnym orkiem jak równy z równym o topór. Starszy mężczyzna w porwanych długich szatach leży na piachu, na jego klatce piersiowej stoi goblin ze sztyletem, starzec łapie go za nogę i gryzie w łydkę. Trzeci mężczyzna w lekkim skórzanym pancerzu, z opatrunkiem na twarzy zwija swoją pelerynę i strzela z niej jak z bicza w goblina wyszarpując mu sztylet. W północno wschodnim rogu areny stoją stłoczone kobiety przyparte do muru. Jedne krzyczą ze strachu, drugie nawołują do swoich dzieci uwiezionych w innym rogu. Przed nimi stoi harpia z rozłożonymi skrzydłami, z jej skrzydeł wystają strzały goblinów i cieknie krew. Ogląda się na kobiety za sobą i patrzy wyzywająco na gobliny nakładające kolejną porcje strzał na cięciwę. Harpia zagryza mocno dolną wargę, próbując podnieść wyżej opadające skrzydła. Rag jęknęła zakrywając palcami usta: - Ryfui, nieee... - Krasnoludka wybiegła z ukrycia w kierunku towarzyszki. W południowo wschodnim rogu areny stoją starcy i dzieci otoczeni przez orka i gobliny. Ork łapie jednego z mężczyzn za głowę i podnosi do góry. Starzec wije się i kopie, ork rechocząc zaciska w łapsku jego głowę gruchocząc czaszkę. Tryskająca krew zalewa pozostałych jeńców. W południowo zachodnim rogu areny znajduje się potężny minotaur, musi to być bez wątpienia Ryczący Byk. Wokół niego walają się ciała ludzi i krasnoludów. Kilku rannych próbuje od niego uciekać, dwóch pełznie, trzeci kuśtykając próbuje uciec w kierunku ruin. Acelia leżąca pod opieką kapłanów miała trochę szczęścia w nieszczęściu, gdy do kaplicy przybyła grupa żołnierzy z rannymi. Wśród nic znaleźli się ranni z podobnymi objawami od zatrutych strzał. Mając świeże próbki trucizny kapłani zaczęli pracę nad antidotum. Po otrzymaniu odtrutki natychmiast ruszyła w ślad za towarzyszami. Osłabiona po truciźnie wyruszyła z miasta przez ciemne tunele prowadzące do Słonecznego Dystryktu, do areny. Przedzierając się przez kolejne tunele usłyszała nad sobą zwierzęcy pisk. Z sufitu wystrzelił duży, gruby ogon strzelając w ramię, popychający ją na ścianę. Czerwone ślepia świeciły z sufitu, gdy szczurołak pełzł w jej kierunku. MAPA Sybill Arunsun - fioletowa Acelia Alunia - różowa Axim Jarnar - niebieski Esmond Lovis - zielony Olaf Feilan - żółty Kargul Hiks - pomarańczowy Rag - brązowa Ryczący Byk - czarny sojusznicy - mocny fiolet Ostatnio edytowane przez Ranghar : 22-02-2017 o 16:19. |
24-02-2017, 15:14 | #109 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | Kompania ruszyła w bój, a Acelia została. Leżała na posłaniu czekając na antidotum i dość szybko się doczekała, bo już w ledwie parędziesiąt sekund później ktoś był przy elfce, a wraz z nim wszedł jacyś ranni w boju towarzysze postrzeleni zatrutymi strzałami. O mamciu, co się tam dzieje; i mnie tam nie ma - przez myśl przeszło Alunii. Kilka chwil później nieco osłabiona, ale wartka do bitki ruszyła w pościg za towarzyszami. Ok, czas ich dogonić, bo jeszcze wygrają bitwę beze mnie - pomyślało dziewczę. Ruszyła ciemnymi korytarzami w kierunku Słonecznego Dystryktu, w stronę areny gdzie mówiła Rag. Tak też zrobiła. Idąc przez tunel robiła małe kroczki by w razie czego coś usłyszeć. Elfickie długie uszy i tym razem nie zawiodły Acelii, która usłyszała gdzieś nad sobą zwierzęcy pisk, a potem została trafiona w ramię aż odbiła się od ściany i upadła na ziemię. Spojrzała w górę i ujrzała dwa wielkie oczyska czerwone. -Hm - wydała z siebie dźwięk elfka i cofnęła się kawałeczek by powstać na równe, ale jeszcze nierówne nóżki, gdyż ciągle odczuwała skutki picia wódki, a tak naprawdę to odtrutki. -No to Lugo - powiedziała sobie Elfka i chwyciła swoje “Żądełko” czyli swój sztylecik i chciała zaatakować szczurołaka. Niby ma jakieś zaklęcie, ale akurat się może tu nie przydać, chociaż z drugiej strony…...jednak może, patrząc na rozmiary tego czegoś.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
25-02-2017, 16:21 | #110 |
Reputacja: 1 | Axim potrzebował tylko chwili na rozeznanie się w sytuacji panującej na arenie. Wyglądało na to, że ta nie była taka zła… właściwie to może była, ale najemnik nie spodziewał się, że zastaną tu kogoś, kto będzie stawiał czynny opór zielonoskórym. To dawało więcej możliwości.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |