27-07-2019, 18:39 | #111 |
Reputacja: 1 | Zawada kręciła nosem na reakcje na swoje rozkazy. Mimo całego swojego sznytu "kobiety rewolucji", nie znosiła sprzeciwu. Niemniej jednak nic nie mogła w tej chwili na to poradzić. Kuklicki i Lubomirski nie byli jej podwładnymi... a ona nie była na ich miejscu i nie ogarniała sytuacji z ich perspektywy. Zawada może i była fanatyczną anarcho-syndykalistką, ale nie była "w ciemno bita" w kwestiach wojskowości. Cała południowa połowa miasta była "czysta", podobnie jak dworzec. Forsowna przeprawa przez Wartę w obliczu wrażego ostrzału i świrów z katedry była samobójstwem, za to pełna pacyfikacja KSSSE i Stilonu była niezbędna. Zgrzytała zębami, ale obojętnie co, Lubomirski postępował dobrze z taktycznego punktu widzenia, przeprawiając się dalej od centrum i waląc w Czarną Kompanię. Stilon był ostatnim dużym punktem oporu po Wzgórzu Garnizonowym. Co do Kuklickiego... wolała nie myśleć, co się dzieje w łagrze. Zobaczy - i osądzi - to później. Walka o tunel była jednocześnie łatwiejsza i trudniejsza niż ta, którą sobie wyobrażała. Penetracja wrót nie stanowiła problemu, a wróg nie rozstawił aktywnych środków obrony (dronów, wieżyczek, czy nawet wielu barykad albo pillboxów czy innych gniazd), nie było też obrony magicznej albo antymagicznej. Było tylko od zasrania min i bomb, a pod koniec ciżba desperatów z NWP. Ostatnie sprzątanie przed pełnym zajęciem podziemi było naładowane adrenaliną, krwią, furią i desperacją. W ruch szły nie tylko lufy i granaty, ale też pistolety, noże, kolby, a nawet pięści. Straty po obydwu stronach rosły i w dawniejszych czasach, na przełomie wieków XX i XXI, mogły przyprawiać o zawrót głowy. Nie było też pardonu w żadną ze stron. Nie było brania jeńców. Ktoś mógł sobie tłumaczyć, że to z powodu gazowania Pomoryi, tyranii rybokratów, pęknięć społecznych przed i w konsekwencji Nocy Gniewu. Wiadomo było, że Zawada nie traktowała żołnierzy NWP jako ludzi czy metaludzi, tylko jak jakieś potwory - jak legendarnych Nazistów. Dla niej liczyło się tylko aby ich Ukarać, i Pokonać Zło, i wprowadzić Idee za które walczyła, Aby Wszystko Było Dobrze. Ironią (a może już nie tyle kiepskim żartem, co już tragedią) był fakt, że po obydwu stronach stali Polacy, mordujący siebie nawzajem... po co? Dla kogo? Sowietów i udzielnych władyków? Ideologów i sprzedajczyków? Martynie to odpowiadało. Czuła się jak ryba w wodzie. Gorzów spływał krwią Polaków mordowanych przez Polaków, i nikt nie miał zamiaru jeszcze zakręcać zaworu. Kiedy już wybili do cna rybokratów i ogarnęli siebie oraz okolicę, Zawada nakazała spożytkować zdobyczną amunicję artyleryjską oraz własne materiały wybuchowe aby stworzyć bomby, fugasy. Jazda windą towarową z takim właśnie towarem (a i bez niego) była arcy-ryzykowna... ale nie mieli innego wyboru. Nie przy tak rażącym braku broni przeciwpancernej czy burzącej. Zawadzie nie podobał się fakt, że tylko CzK i AW wystawiły jakiekolwiek pojazdy w Bitwie o Gorzów. Pawulicki musiał trzymać swoje "rydwany" u siebie. I, jak się wkrótce okazało, nie pomyliła się. Na mordę i słowa Pawulickiego tylko splunęła i wyszczekała salwę przekleństw. Zaraz potem wrzeszczała rozkazy. Rozproszyć się. Zabić operatorów cekaemów. Unikać bycia celem dla luf czołgowych. Strzelać we włazy, peryskopy i wizury. Kto miał koktajle Mołotowa albo inną broń zapalającą, ten miał pokryć płomieniami dysze wylotowe i wentylację. Ich fugasy na wózkach (albo rzucane przez silnorękich) miały rozjebać to pancerne monstrum... albo chociaż unieruchomić wieżę i rozpruć gąsienice. A reszta miała osłaniać. Skupiła się na tych rozkazach i korektach, starając się w międzyczasie unikać wrażego ognia oraz łoić z Semopala w tych, którzy mogliby przeszkadzać. Oby to wystarczyło.
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. |
28-07-2019, 17:15 | #112 |
Reputacja: 1 | Według Zbyszka, nie było tragicznie. Część z nich ciągle żyła, nawet niektórzy byli na chodzie. Problemem było to, że jeszcze zostało im trochę do końca. W pogoni korytarzem, polegał głównie na swoich rękach, więc zostało mu nieco amunicji, spływał też krwią, ale nie miał pojęcia czy swoją, czy cudzą, nie obchodziło go to zbytnio. Jeszcze trzymał się na nogach, miał tylko nadzieję, że starczy mu sił do samego końca. Pociski, jakie były na platformie, były obiecujące, ale ich bliskość była jednocześnie niebezpieczna. Wszystkie informacje z frontu przelatywały mu koło ucha, był skoncentrowany tylko na tu i teraz. Przytaknął tylko na stwierdzenie Beboka, że amunicja, którą mieli pod ręką nie ma zdalnych detonatorów. – To je szykuj. – Ryknął pomiędzy łykami z manierki. Chwilowo był lekko przygłuchy, deszcz stali i serenada kordytu niespecjalnie pomagały bębenkom. Gdy wjechali na go1rę, jego szczęka lekko opadła po zobaczeniu stalowego monstrum. Nie na długo, złapał jeden z pocisków, zakręcił się i posłał go niczym atleta młot w stronę czołgu. – Zasłona dymna jakaś i rozproszenie?! – Złapał szybko kolejny pocisk i odbiegł kawałek. Miał zamiar być przynajmniej ruchomym celem.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
29-07-2019, 21:01 | #113 |
Reputacja: 1 | Kocur Przed wejściem do dworcowego tunelu, po przeprawie z aztlańsko-czarnobylskimi reaktorami w tunelach Międzyrzeckiego rejonu umocnionego Kocur miał nadzieję, że nic go już nie zdziwi. Chciało mu się śmiać, kiedy zobaczył nadjeżdżające wózki z pociskami. Brakuje jeszcze tylko Super Hiper Mario 5D w VR, pomyślał. Po pierwszych eksplozjach zmienił zdanie, wraz z resztę prując z wyprzedzeniem do tych bomb. Przy czym więcej czasu Kocur spędził na betonowej wylewce, chowając się przed latającymi odłamkami. Nie wiedział czy trafił któryś z pocisków, walili przecież wszyscy. Potem jeszcze szturm na wrota, prowadził ogień na granicy przegrzania broni. Eksplozja niszcząca barykadę była po prostu jedną z kolejnych, nie zrobiło to na Kocurze specjalnego wrażenia. Wraz resztą będącego jeszcze na chodzie oddziału wdarł się do środka, strzelając do wszystkiego co się rusza. Wroga seria z pistoletu maszynowego powaliła go na chwilę na podłogę, pancerz wytrzymał. Kocur odczołgał się obolały za jeden z filarów i po kilku głębszych bolących oddechach poderwał się do dalszego szturmu. W powietrzy latało wszystko, od ołowiu po wybite zęby. Skok w bok, Kocur schował się za kolejnym filarem, przeładował. Coś eksplodowało.... *** Platforma ruszyła do góry. Kocur tchnięty przeczuciem przygotował granat do rzutu. Podobnie jak wtedy w tunelach, ten też był zapalający. Zanim dotarli do góry rzucił jeszcze do wszystkich będących na chodzie (czyli wszystkich na platformie): - O autostradzie do piekła słyszałem, o schodach do nieba też, ale o windy do Pawulickiego jeszcze chyba nie było - nie oczekiwał odpowiedzi. Poleciały ciężkie pociski, wszyscy otworzyli ogień, Kocur cisnął w najbliższą grupę wrogiej piechoty w zasięgu rzutu a sam rzucił się w bok, odsuwając się jak najdalej od epicentrum wrogiego oddziału. Chciał schować się za jakimś budynkiem i mieć namiastkę ochrony. nacelował w biegu i pociągnął za spust.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
31-07-2019, 01:06 | #114 |
Reputacja: 1 | Każdy jeden skan puszczany wgłąb tunelu wykrywał kolejną pułapkę. Każda wykryta na czas pułapka oznaczała że kilkunastu z nich nie umierało już tu i teraz, a mogło kontynuować atak i, być może, kiedyś, wyjechać z Gorzowa o własnych siłach.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 31-07-2019 o 02:04. |
02-08-2019, 01:15 | #115 |
Reputacja: 1 | https://www.youtube.com/watch?v=LzZEeRTQhJE Ostatnio edytowane przez Stalowy : 02-08-2019 o 01:32. |
02-08-2019, 23:44 | #116 |
Reputacja: 1 | Z tym czołgiem poszło stosunkowo łatwo. Załoga była skutecznie eliminowana nim dopadła do cekaemów, silnoręcy i Bebok przywalili weń bombami, a jeden z dronów fartownie zjarał elektronikę wewnątrz za pomocą granatu woltaicznego. Inni rybokraci nie mieli jakoś zamiaru pchać się do tej walki, co mogło cieszyć (i zastanawiać się nad ich głupotą... albo niechęcią do dowódcy). Poszłoby, bo cholerstwo zdążyło wystrzelić. I tym jednym strzałem praktycznie wymordować całą resztę oddziału, z paroma wyjątkami. Zawada też byłaby pośród poszatkowanych, gdyby nie szybka pomoc ze strony bimbromanty. Nawet nie miała mu okazji podziękować (albo kazać spierdalać) czy nawet zebrać do kupy rozedrgane ciało i zszargane emocje po tak traumatycznej chwili, kiedy pancerne monstrum zostało zniszczone, a Pawulicki (jakimś cudem nieruszony) zrobił kolejne jaja (i nikt go, kurwa, nie zdjął w międzyczasie - chłopakom poleci po premii!) i zmienił się w... drzewca. To trochę otrzeźwiło dziewczynę. Skoro była pośród pojebanych, to mogła zignorować swoje własne pojebanie. - Bebok! Artylerią w niego! - wrzeszczała do komunikatora, spieprzając za jakąś osłonę - Magowie, jebać po nim! Reszta też! Bombą go, po nogach, granatem kurwa! - kontynuowała, po drodze zostawiając cylindry z dymem osłonowym bez zawleczki. Pełne trzy sztuki. Ona miała inny pomysł. Skoro NWPowcy się masowo ulatniali, miała zamiar schować się za jednym z porzuconych pojazdów lub armat i rozejrzeć się za przyłączem do matrixa. Chciała wykorzystać swoje główne, najlepiej rozwinięte umiejętności. Sprowadzić na łeb tego drzewca jakieś kłopoty. Ogień z automatycznej sieci obronnej, oznaczenie jako cel dla rybokratów i rozkaz otwarcia ognia ASAP i za wszelką cenę, nawet cholerne oślepienie go jakimiś reflektorami ze szczytu garnizonu. Cokolwiek. A jak nie, to może dałoby radę wskoczyć do jednego z porzuconych wozów i go rozjechać? Albo skierować nań jedną z armat i przyjebać z przyłożenia. A jak nawet nie to, to zwabić do amunicji artyleryjskiej - prosto do przygotowanego pasa z granatami Fichetti Frag - i go wyjebać w powietrze. A jak nawet i ta opcja nie wchodziła w rachubę, to zostawała już tylko chyżość elfa w połączeniu z Semopalem i Black Scorpionem. I reszta ekipy.
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. |
04-08-2019, 00:57 | #117 |
Reputacja: 1 | Przemiana Pawulickiego była szokująca, zwłaszcza powiązana ze słowami Dobroleszego. Zdawało się, że rybokrata wziął i wypaczył serce jednego z mentorów drzewców. W jaki sposób, kiedy, czy faktycznie tak było, nie miało to większego znaczenia w tej chwili. Szykowały się kolejne kłopoty, a mieli do dyspozycji coraz mniejsze siły. Ułamek chwili zajęło Zbyszkowi zerknięcie w przestrzeń astralną i ocenienie przeciwnika. Co prawda dokładne oszacowanie jak silny był wróg było poza możliwościami Kowalika, to jednak rzuciło mu się w oczy coś innego. Zielone serce jakby zasilało cokolwiek, czym stał się obecnie Pawulicki. Chwycił jeden z ostatnich pocisków i cisnął nim we wrogiego dowódcę. Miał plan, wbiec na przemienione ciało Pawulickiego i gołymi pięściami zacząć tłuc w serce, które najwyraźniej nie było jego integralną częścią. Oczywiście to był plan, a co do tego jak wyjdzie, musiał poczekać, aż wdroży go w zycie.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
05-08-2019, 21:30 | #118 |
Reputacja: 1 | Kocur Kocur dopadł i skosił serią obsługę armaty. Dosłownie wskoczył do prowizorycznego stanowisko obwałowanego workami z piaskiem. Szybki obrót, kilka kolejnych serii. Błyskawiczna wymiana magazynka. W jego stronę biegł Bebok, a najpewniej w stronę stanowiska artylerii. Wypalił cały magazynek, robiąc za osłonę ich riggera, który swoimi dronami robił robotę. I wtedy się zaczęło. Kocur na sekundę zatrzymał się na otwartej przestrzeni, po chwili dając nura w okop, unikając pocisków. Pawulicki, pokemon jeden, ewoluował czy jak się to tam nazywa. W drzewca. W enta. Plus w coś kurwa jeszcze. -Kurwa! - rzucone w eter zlało się w jedno z innymi wiązankami. Szybko wystrzelił w jeden z "odrostów" łysej dziadygi, ale niewiele to pomogło. Zmiana pozycji, dopadł do Beboka, rozejrzał się po zgromadzonej amunicji. -Strzelaj zapalającą! Spal dziada! - dosłownie wrzasnął do niego. Wiedział, jakie zamieszanie spowodował wtedy jego granat zapalający w podziemiach, paraliżując druidzką obronę. Jeden, dwa, trzy! - wyskoczył ze stanowiska, kierując się okrężną drogą do następnego. Może sam spróbuje to cholerstwo odpalić ręcznie? Zatrzymał się po drodze, wycelował w oczy jednego z entów: - Aaaa, kornik ci w dupę!!! - I pociągnął za spust. Aż do opróżnienia magazynka.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
08-08-2019, 23:03 | #119 |
Reputacja: 1 | Czas spędzony na montażu elektrozaczepów na dronach, trzymanie obu granatów jak talizmanów na moment kiedy będą w najczarniejszych z czarnych jak śląski węgiel dup, wreszcie, pomysł z czekaniem na okazję do wrzucenia granatu przez właz spłacił się wielokrotnie.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |
12-08-2019, 22:48 | #120 |
Reputacja: 1 | - Ta jest! - |