Wyskoczyli dokładnie po 8 godzinach, 12 minutach i 2 sekundach. Wyjście z nadprzestrzeni, okazało się nieco lżejsze. Cała drużyna zajęła się sobą i odpoczywała. Emrei wszedł w stan niskiego poboru energii. Allcax zgodnie z tym co zamierzał zrelaksował się w swojej małej kwaterze, obejrzał i analizował wiele razy wygląd poszukiwanej oraz zajął się pielęgnacją swoich bliźniaczych
IB-94. Lyn dzięki swojemu doświadczeniu i talentowi programistki szybko uwinęła się z modyfikacją systemu komputerowego Kici a potem się umyła, zaskoczona jak wiele różnych natrysków posiadał prysznic Pani Kapitan. Tiamath po prostu siedziała w kokpicie patrząc na Lydę i nieskończony, błękitny tunel hiperprzestrzeni, który żywo pulsował i rozciągał się na iluminatorem.
Kiedy znów znaleźli się w próżni dwie kobiety zobaczyły potężnego lodowego olbrzyma z pierścieniem, i czterema księżycami. Ekran na kokpicie nazwał każdy z nich oznaczając wszystkie dane, od odległości, po średnicę i skład mineralny. Astro-komputer YT-1300/TIE był bardzo skrupulatny i zasobny, jak stwierdziła zabraczka. Po chwili na mostek wszedł cicho Egde i już odświeżona, zadbana Lyn. System Phat posiadał tylko tą jedną potężną planetę, a błękitno świecąca gwiazda w tym układzie była odległa, mała i chłodna. Niemniej zasoby naturalne były naprawdę bogate, szczególnie w ciężkie metale w dwóch pasach asteroid, z których przez dwie setki lat korzystały korporacje wydobywcze. Po wojnie klonów gospodarka układu przeszła załamanie, a minerały nieco się wyczerpały, firmy opuściły swoje placówki a miejsce dawnych pracowników zajęli prywatni górnicy i piraci, którzy pobierali od nich potężne haracze za same prawo do wydobycia. Lyda wklepała na dotykowym ekranie współrzędne placówki MineCosm-3 usytuowanej na księżycu Phat IV, wyznaczyła kurs i dała pełną moc silniką. Wąski, błękitny pasek napędu rozbrzmiał z mocą z tyłu Kici, zostawiając za sobą dużą smugę zjonizowanych cząstek.
Rot wyjęła papierosa ustawiając auto-pilota i odezwała się do nowej załogi.
-Udamy się do tego całego Nadzorcy i dowiemy się wszystkiego co wie o Vintorri. Nigdy tu nie byłam, bo w tym sektorze zazwyczaj uzupełniam zapasy na Myrro, ale znam plotki. Korporację opuściły Phat pod koniec wojny klonów. Teraz pracują tu prywatni górnicy a kredyty zasysają od nich piraci. Handel minerałami jest dość silny z Huttami. Kopią, dostają śmieszne pieniędze za rudy a one sprzedają nie przerobione surowce do rafinerii na Nal Hutta. Tak więc skradziony beskar nie wkurzył tylko tego Adara, ale zapewne klan ślimaków, które chciały go dostać... -kapitan zastanowiła się głęboko, dopalając resztę szlugi.- Prawdopodobnie jacyś posłańcy karteli już przysłali tu swoich ludzi i robią niezłą awanturę temu zabrakowi. Rozumiecie co mam na myśli? Nie będziemy gadali i mierzyli się z samym Adarem, ale też z ludźmi z Nal Hutta. A takie męty nienawidzą ludzi, którzy wtrącają się w nie ich sprawy.
Po dwunastu minutach zbliżyli się do Phat IV. Księżyc był dość duży, zwykła szara kula z dziurami od asteroid, dość bujnymi skałami wskazującymi na dawną aktywność tektoniczną i światłami placówki MineCosm-3, które z każdą chwilą robiły się coraz wyraźniejsze i większe. Z oddali widać był mały ruch statków kosmicznych, a doskonałe sensory StarKitty wykrywały każdy z nich pokazując je na dużym okrągłym panelu u góry kokpitu. Większość punktów nie posiadała nawet własnego oznaczenia, będąc niejako anonimowe. Jednak po chwili w kierunku fregaty Lydy zaczęły zbliżać się trzy sygnatury, lecąc z dużą prędkością.
-No i mamy komitet powitalny.- powiedziała nieco zniesmaczona pilotka.- za chwilę nadeszło połączenie na otwartym kanale.
-Tu siły porządkowe
Kartelu Jotun, powiedzcie kurwa po co lecicie w stronę MineCosm-3 albo posypią się lasery. Jeśli jesteście Imperialnymi, na co wyglądacie możecie liczyć na nasz atak.
-Spokojnie twardzielu, nie zdarzyło się wam skroić Imperialnej własności?- na radio dało usłyszeć się nieco potwierdzające chrząknięcie.- Mamy sprawę do waszego Nadzorcy, niejakiego Adara.
-Jesteście umówieni na spotkanie?
Trio przechwytujących
Starfoxów Arwingów w zużytym stanie z blado-niebieskim oznaczeniem Kartelu Jotun otoczyły Kicię. Jeden usiadł im na ogonie, pozostałe dwa ustawiły się na obu burtach. Były to zwrotne i szybkie myśliwce. Dobre przyśpieszenie, minimalne, ale szybko regenerujące się tarcze oraz wyjątkowo szybkostrzelne działka laserowe zdolne do błyskawicznych skoncentrowanych, krótkich salw jeśli tylko miały pewny strzał. Rot znała te modele i wiedziała, że w takiej sytuacji mogli, by nieźle oberwać. Ostateczny wynik dla nazbyt pewnej siebie Kapitan był jasny- wygraliby z małymi stratami, ale skan bazy pokazywał dwanaście stanowisk przeciwlotniczych, nie mówiąc o posiłkach w hangarach. Plus oczywiście podpadli, by znanemu i silnemu Kartelowi z Nal Hutta, a to oznaczało wyrok w połowie znanej galaktyki. Lyda nie zamierzała chować się przed łowcami głów, więc (Tiamath czujnie zauważyła stróżki potu na skroni kobiety, pomimo dobrej miny do złej gry) odezwała się spokojnie, powoli i zdecydowanie.
-Mamy do niego pilną sprawę i wspólne interesy. Możemy pomóc mu w jego problemie a on pomóc w naszym. Działamy na własną rękę i nie mamy powiązania ani z Kartelami, ani Nową Republiką czy Nowym Porządkiem. Nie chcemy również zapłaty, a jedynie współpracy i informacji. Pasi?
-Czekaj chwilę… StarKitty A-39…- na nazwę statku przywódca eskorty nieco przygasł, Rot doświadczyła to setki razy i szczerze- uwielbiała to.- Adar was przyjmie. Lećcie do piątego hangaru i wyłączcie systemy obronne. Poprowadzimy Was. Ustawcie niski ciąg, bo zapierdalacie jak na przyprawie. Bez odbioru.
-Haha!- Lyda zaśmiała się i wykrzyknęła garbiąc się i siadając za sterami jak miłośnik gier wideo w czasie finałowej walki z bossem.- Dobra. Jesteśmy nowo uformowaną drużyną, więc działamy jak drużyna. Zaufajcie mi Kartele opierają się na spójności, więc nie możemy pozwolić sobie na niezgodę. Adar i tak ma kłopoty, ale może nam pomóc. Vintorii nieźle zaszła mu za rogi…- Tiamath nieco wymownie spojrzała na Rot.- Przepraszam za skórę… Nie wiemy czy zna jej tożsamość, czy ta Grace nie była tylko jakimś cieniem, który zwinął mu bezcenny i rzadki beskar. To daje Nam szansę jak i ją zabiera. Jeśli wie dużo my jesteśmy w gorszej pozycji i będziemy musieli dać mu jakąś przysługę. Jeśli to my mamy bardziej szczegółowy profil Vintorri nie dajemy po sobie tego poznać i wyciągamy z niego każdy szczegół. Jasne Drużyno?
W tym momencie na mostek wszedł Emrei. Lyn uznała, że jeśli byłby istotą organiczną, to miałby potargane włosy i zlepione oczy. Jej przypuszczenia okazały się prawdziwe. Potężny droid wydał z siebie odgłos ziewnięcia, ale brzmiało to jak jęk orgazmu z antycznego holo-porno z Starej Republiki, który odzyskiwała i odnawiała, kiedyś dla jakiegoś kolekcjonera z Irium.
-Worki mięsa, daleko jeszcze?- powiedział Emrei a Lyda Rot przewróciła oczami z lekkim uśmiechem.