Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-11-2017, 17:30   #131
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Brenton aż westchnął na widok zwracanej sakiewki. Był synem chłopa, honorowym może nawet dzielnym na swój sposób. Jednak szanował pieniądz i zapracował ciężko na tę zaliczkę. Patrzył niczym kociak na śmietankę którą właśnie ktoś postanowił zabrać mu sprzed nosa. Sapnął jeszcze ale nic nie rzekł. Został wszak zignorowany. Narzekać było nietaktownie.

- Pieniądz nie śmierdzi prawda. - jeszcze raz spojrzał na sakiewkę Fubrina. - Ten za głowy mutantów śmierdzieć będzie dosłownie. Zapakować je można do worków kilku i ktoś je musi odciąć. - widać było, że chłopak się do tego nie rwie.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 29-11-2017 o 00:58.
Icarius jest offline  
Stary 03-12-2017, 08:38   #132
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
- Ruszamy, ruszamy, gieroj...

Atanaj nie próbował odwodzić Franza od planu - wiedział, że najemnik rzadko zmienia raz podjętą decyzję. No i co to dużo gadać: pieniądz nie śmierdzi, i temu twierdzeniu nigdy w swoim życiu Ungoł kłamu zadać nie próbował. Z Adoczką jakoś sobie poradzi - gorzej, że po "zadaniu" mogą mieć problem z przebywaniem w Verbogenbucht, czy jak tam się ta wiocha nazywała. Na szczęście, dom wiedźmy znajdował się na uboczu, więc nocne odwiedziny pozostawały jedyną możliwością...

Jadąc koło Franza, Atanaj pogrążył się w rozmyślaniach - co w jego przypadku było zwyczajnym zasępieniem. Zbierając po drodze komponenta dla kilku sztuczek "magicznych" ("O wa, że mnie żopa nie zmoknie, wielkaja mi magija..."), myślami krążył wokół córki Dignama i jej zamieszania w chaosyckie rytuały. Świat był pojebany - ale innym być nie mógł, gdy chłopstwu zboże tratowała nie konnica uczciwych najemników a czeredy orków, dziewki w ofierze składali Nordycy miast zwyczajnie zbrzuchacić i żyć dać, a zwykłe zasolenie ziemi i zatrucie źródeł zmieniało się na spaczenie i mutacje u kilkunastu pokoleń naprzód. To i nie dziwiło zanadto Chudego, że dziewczyna w dzieckach się lubowała - tym bardziej, że bajania o jej chędożeniu nieletnich mogły być bajaniami chutliwego chłopstwa, co to jedną babę na całe życie ma. Dzieci ginęły jednak i wewnętrzna ostrożność Ungoła podpowiadała mu, że miało to związek z jego wizją pannicy spowitej trupimi wiatrami magii. Piękna i ognista była, to prawda, jednak wspomnienie "wiedźmiego wzroku" skutecznie odganiało myśli o zniesławianiu niewiasty, jakby to panicz Ulli, psi chwost mu w żyć, określił.

Co na niego tam czekało? Czy nowe zdolności jakoś mu się przydadzą? Może do odwrócenia strażników bądź zmylenia pościgu, w walce musiał jednak polegać na szabli i pałce.

Nie odpowiadając na pomruki Franza, Chudy jechał koło niego w ciszy, bijąc się z własnymi myślami.
 
Goel jest offline  
Stary 04-12-2017, 17:12   #133
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Brenton i Ragnar

Pieniądz, tym razem przynajmniej, śmierdział. Bardzo. Nikomu nie było w smak obcinanie głów mutantom, którzy, jakby nie było, przypominali ludzi. Według niektórych wciąż byli ludźmi. Furbin powiedział:

Dziękuję, że chcecie mi dalej pomagać. Mój dług wobec was rośnie i wykracza już poza pieniądze. Poradzę wam jednak odnośnie głów tych biedaków. Powieście trupy na drzewach, w drodze powrotnej się nimi zajmiemy. Nie chcecie chyba nosić ze sobą gnijących powoli, ciężkich łbów?

Potem nastąpiła krótka rozmowa z Cavalettim, czy może raczej jego monolog:

Mości Ragnarze, Furbinie, Brentonie. Dziękuję w imieniu wszystkich, którzy przeżyli. Chętnie bym was najął do ochrony mojej karawany, aż do Tilei, jednak widzę, że wam spieszno w inną stronę. Niestety dzisiejszy dzień musimy poświęcić na naprawę szkód wyrządzonych przez nocny atak, modły do Myrmidii i Morra oraz naprawę uzbrojenia. Dzisiaj nas ta banda raczej nie zaatakuje – jeżeli te przeklęte istoty mówiły prawdę, to niewielu ich zostało. Sądzę, że to nasze pożegnanie?

Furbin przedstawił następnie swoją propozycję, w sprawie orków.

Powinniśmy ruszać jak najwcześniej. Brenton jest skuteczniejszy niż nasza dwójka, jednak po zmroku będzie, wybacz, bezużyteczny. Nie dość, że koń może się potknąć, to i człowiek nie ma tak dobrych oczu, jak my czy pieprzeni zielonoskórzy. Hasselhund bym objechał dookoła – nie wiadomo jakie licho obecnie czai się w jego ruinach. A potem, gdy znajdziemy szczątki mojej karawany – głos mu lekko zadrżał – ruszymy za śladami orków. Sądzę, że nie powinno być to trudne.



Atanaj i Franz

Dwójka konnych minęła ostatnie zabudowania Verborgenbucht i ruszyła lasem, wypatrując plugawego pokurcza. I tak, jak spodziewał się Franz, to on znalazł ich. Jechał na swoim koniku, uśmiechając się od ucha do ucha.

Dzień dobry! Pora na moje srebro, hę? – zapytał wyciągając łapę po dwie monety. Gdy już je otrzymał, ruszył za swoim pracodawcą.

Niedługo potem dotarli w okolice posiadłości, jednak na tyle odległe, że nikt nie powinien ich dostrzec.

Mamy jeszcze cały dzień, zanim się zmienią warty i nasz Matoł, hyhy, załatwi całą robotę za nas. Chcecie pograć w kości?

Nagle Atanaj poczuł zimny dreszcz, który wspiął mu się od samej dupy do owłosionego karczycha. Rozejrzał się nerwowo, jednak nic nie dostrzegł.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 05-12-2017, 17:52   #134
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Zagrać zawsze można - Franz uśmiechnął się, choć przemawiała przez niego głównie miłość do hazardu.

Pokazywanie się we wsi czy na traktach w tych stronach stawało się coraz bardziej ryzykowne, szczególnie, że ponoć dawno już pognali do Birkeweise (fakt, o którym nie zapomniał napomknąć temu, który zdarł z nich tyle srebra w stajniach). Franz rozważał, ile tak naprawdę można by ugrać dodatkowym przepatrywaniem traktów - Wędeczka sam już wiedział, którędy mieli jechać. Łażenie wokół dworu tudzież ścieżkami przyciągało uwagę, głównie chłopów, którzy wszędobylsko kręcili się, pracując dla swoich panów. Prawdą było, że głupota pańszczyźnianych bywała legendarna, Schierke wątpił jednak, czy w tłumie pracującej gawiedzi nie znajdzie się ktoś, kto skojarzy fakty i powie grafowi o trzech nieznajomych wałęsających się po okolicach. Im mniej spieprzą sobie robotę wokół, tym lepiej dla nich.

Nie podobało się Franzowi to zbytnie poleganie na krasnoludzie, ale ostatecznie płacił mu, a sam Wędeczka miał zapewnie wynieść z tej wyprawy lwią część łupów. Franz miał wrażenie, że Wędeczka po tym wszystkim miał ulotnić się tak samo, jak znikał dotychczas. Martwiło go nieco to, ile Atanaj zdoła unieść, chcąc, by Ungoł także zarobił na tej wyprawie. Zdawało się, że będzie trzeba się zdać na lepkie łapy guślarza, który przecież pochodził z ziem, gdzie ponoć złodzieje okradali samych siebie.

Jeśli tylko plan miał się udać - to jest, jeśli nie złapią i nie wsadzą do lochu, wbiją na pal lub, co gorsza, nie wystawią na pastwę złośnicy, która chętnie połamałaby ich kołem lub wykastrowała zębami - to mieli odbić na południe i nie wracać do Verborgen przynajmniej przez parę miesięcy. Obraz zamierzał opchnąć w Salkalten, odebrać za niego nagrodę i podążyć wraz z Atanajem na zachód. Im obu zapewne przyda się odpocząć od miasta portowego, szczególnie, że Schierke spodziewał się wzmożonej aktywności straży od czasu, jak wieści o kradzieży na dworze tylko siegną Salkalten.

Poniechał także omówienia planu zasadzenia się na przekupnych strażników po tym wszystkim - kiedy tylko będą mieli w łapach to, co trzeba, ostatnią rzeczą będzie walka obok lub w dworze. No chyba, że kark Matołowa rzeczywiście pod topór pchać się będzie.

Pozostało zatem zamelinować się. I grać w kości ze złodziejem. Ale Franz nie podzielał sielskiego nastroju Wędeczki. Kości rzucał ostrożnie, nawykowo macając topór od czasu do czasu.
 
Santorine jest offline  
Stary 08-12-2017, 21:07   #135
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Brenton i Ragnar

Wieszanie trupów. Nie było to z pewnością przyjemne zajęcia (ani proste – jak tutaj powiesić człowieka o korpusie wielkiej, czworonożnej jaszczurki?). Jednak w pewien sposób ciała i przede wszystkim głowy zostały zabezpieczone przed drapieżnikami. Pewnie kruki objedzą nieco obrzydliwych wisielców, jednak powinno dać się jeszcze rozpoznać, że to głowy mutantów. W końcu Ragnar i Brenton, prowadzeni przez Furbina, ruszyli na południe, zostawiając za sobą karawanę.

Kiedy w oddali, pomiędzy powykręcanymi drzewami, cuchnącymi kałużami i niepokojącym, jakby drżącym krajobrazem, pojawiły się zgliszcza murów Hasselhund, Furbin stwierdził, że trzeba będzie to obejść. Dziwny, wypaczony las będzie bezpieczniejszym miejscem niż wypaczone miasto i to, co mogło się tam obecnie kryć.

Ta cholerna okolica wygląda na jeszcze bardziej chorą, niż kiedy tu ostatnio przejeżdżałem – warknął pod nosem krasnolud. – Miejcie oczy szeroko otwarte. W naszych tunelach, gdy najeżdżają nas zielonoskórzy wiadomo, gdzie można spodziewać się niebezpieczeństwa. Tutaj... Tutaj może nadejść zewsząd. Nawet drzewo może zabić.

Po wypowiedzeniu tych pocieszających słów ruszył na zachód, by obejść miasto wielkim półkolem.


Szczęśliwie drzewa nie postanowiły bohaterów tym razem ani pożreć, ani przygnieść. Podróż lasem jednak nie była zdrowa dla ciała i umysłu.

Bardzo łatwy (+30) test odporności:
Ragnar: 84, nie zdany, zużyty punkt szczęścia: 16
Brenton: 28

W trakcie podróży koń był chyba najbardziej niezadowolony – prychał, wierzgał i był nieposłuszny. Furbinowi chyba także udzielił się nastrój, bo krzywił się i przeklinał po cichu pod nosem. Śmierdziało gnijącymi liśćmi i gnijącym mięsem. Piękne, ostre światło słońca zupełnie nie pasowało do tej groteskowej podróży, nadając otoczeniu silnego kontrastu, kojarzącego się ze snem.

Już niedaleko – wycedził przez zaciśnięte zęby Furbin.

I faktycznie. Niedługo po jego słowach grupa dotarła do drogi, którą podążając na północ można było zobaczyć niszczejące Hasselhund. Krasnolud poprowadził ich jeszcze kawałek na południe, gdzie znajdowały się wraki wozów, z których pozostało kilka dech luźno zbitych gwoździami. Koła i co lepiej wykonane elementy wędrowcy zapewne przywłaszczyli dla własnych potrzeb, pozostawiając bezużyteczne skorupy.

To tutaj – westchnął Furbin. – Jesteście pewni, że chcecie mi pomóc? Wiem, że tak, ale muszę zapytać raz jeszcze. Wrogów będzie wielu, nas jest tylko trójka. Z tego, co sprawdziłem, zanim udałem się do miasta po pomoc, ich banda ruszyła na północny wschód.

Ragnar i Brenton chcieli przez chwilę odpocząć po nieprzyjemnej podróży przez nieprzyjemny las, jednak ciężko było wziąć nawet głębszy oddech – zapach zgnilizny się nasilił. Słońce stało wysoko na niebie, było chyba koło południa.



Atanaj i Franz

Franz, Atanaj i Wędeczka rozsiedli się niedaleko drogi w lesie, podły krasnolud wyjął kości, rozłożył brudnawy koc i mężczyźni odprężyli się nieco przy hazardzie. Nic tak nie odpręża jak dziwaczny piknik w wątpliwej jakości towarzystwie.

Gra najgorzej szła Janowi, Franz wygrał większość partii, natomiast Kislevczyk raz wygrywał, raz przegrywał. Ostatecznie imperialnemu najmicie udało się wygrać pół tuzina srebrnych, Atanaj był tylko dwa stratny. Wszyscy jednak wydawali się być zadowoleni. Czas im tak upłynął trochę poza południe.

Dobra, panowie. Tak się kręcimy wokół tego dworu, jak mucha chcąca wylądować na pięknym, jednak wciąż lepkim gównie. Mnie już skrzydła bolą, ryzykowałbym nawet przyklejenie do tego stolca. Kurwa, poetycko dzisiaj gadam. Mam tak, jak się robota zbliża. Coś jeszcze robimy do wieczora? Czy wypoczywamy? Bo bym się gorzałki napił i pospał.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 09-12-2017, 00:16   #136
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Wolałbym ustalić, co już wiemy na pewno - rzekł najemnik, odczuwszy potrzebę uporządkowania tego, co już ustalili. - Ja z panem Wędeczką wchodzę pierwszy, jeśli by plan szlag trafił, to ubezpieczam. Wątpię, żeby strażnicy mieliby nas zdradzić, ale jeśli doszłoby do walki, to odeprę paru, podczas gdy wy będziecie uchodzić. Oby tak się nie stało.

- Atanaj w odwodzie, przy drzwiach. Czekasz z Matołowem, jeśli strażnik odejdzie, dołącz do nas. Może być i tak, że otworzą drzwi i będą chcieli od razu ruszyć w swoją stronę. Tedy zatrzymywać ich nie ma sensu. Wpuszczają nas do dworu i za to im szacunek trza dać.

- Jak gadał strażnik, hol dworu zbyt duży nie jest. Ino skradać się trzeba. Na prawo będą kwatery strażników. Co by rumoru nie narobić, Atanaju. Rozumiesz? My z panem Wędeczką na wprost będziemy, pierwsze, co zrobimy, to odwiedzimy kwatery Rosalin. Otworzymy dźwierze i Ranald da, uniosę ten cholerny obraz. W tym czasie to, co złowicie na dworze będzie wasze. Jeśli dziewka będzie się nam stawiała, poderżnie się jej gardło, Sigmar nam wybaczy, ponoć z Chaosem poprzestaje. I dzieci dupczy. Tak bym sobie imaginował, że za dupczenie dzieci gawiedź by nic nie miała, by karki ciąć. A i też Sigmar mi nie wyglądał na takiego, uważacie, co dzieci lubił. Co?

- Kiedy wyjdę z komnaty córuchny, przeszukamy dwór - chociażby komnatę Dignama. Bierzemy srebro i złoto, czy co się pod łapę nawinie. Wór mam, więc wpakować można jeszcze co nieco. Ale znowuż bez przesady. Do lochu i w głąb dworu pchać się nie będziemy, rozumiecie? Wejść do dworu, otworzyć parę skrzyń i zabrać obraz. Ale nic więcej. Z tego, co gadał Matołow, graf ma jeszcze jakiś majątek. Więc zarobimy na tej rejzie. Tak se myślę.

- A i jeszcze jedna rzecz, panie Wędeczka. Pan z nas wszystkich masz najbardziej lepkie palce. Więc liczę, że będziesz wiedział jak się, he, obsłużyć. Ale chciałbym, byś z nami odbijał na południe i potem na zachód. Rozumiesz, Janie? Tak jak będę ci usługiwał tutaj, byś mógł swoją robotę wykonać, tak samo chciałbym, byś dojechał z nami w okolice Salkalten. Co byśmy mogli się rozliczyć odpowiednio. Prawda, obrabiamy szlachcica, ale nie znaczy to, żeby byśmy się oszukiwali. Bo złodzieje, co złodziei okradają to jest Chaos, panie. Ślepa siła. Pomyśl nad tym. No?

- Jak nie damy dupy, to ujdziemy z tego wszystkiego na południe, a potem na zachód. Pościgu nie powinno być dużo i nie powinien być zajadły. No. To tyle. A teraz daj mi spróbować nieco tej swojej gorzały, panie Janie.


Po czym napchał swoją glinianą fajkę tytoniem i odpalił ją, pogrążając się w rozmyślaniach.
 
Santorine jest offline  
Stary 11-12-2017, 21:00   #137
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

Ragnar spojrzał na Furbina, a następnie na Brentona.

- Ja tam jestem gotowy. Proponuję tylko chwilę odpocząć, żeby walczyć w pełni sił. Młody, gotowy, czy też chcesz chwilę odpocząć? To może być nasz ostatni odpoczynek, przed tym wiecznym, więc proponuję ci się nim nacieszyć. - zażartował, choć w żarcie było gorzkie ziarno prawdy.
 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 12-12-2017, 01:23   #138
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Odpocznijmy ale za trochę tu powietrze jest jakieś dziwne. Dobrze byłoby odsapnąć za tym dziwnym terenem. Na pewno między nami a stadem coś by się znalazło. Chcę tylko powiedzieć, że gdybym umarł walczyć u waszego boku było honorem. Nie splamię się jako rycerz i no wiecie nie okaże się ludzką zakałą. - podrapał się mimo wszystko z uśmiechem po głowie. - Mam swoje wady ale stanę do końca. Mojego bądź tego orkowego ścierwa które zabiło ci bliskich - spojrzał na Fubrina. - Miałbym też małą prośbę mój ojciec Hernam Grisk i rodzeństwo. Wytłumaczę wam zaraz gdzie leży moja wioska. Oddajcie mu proszę moje złoto i wszystko co cenne. Gdyby wam się udało a mi nie. - powiedział z lekkim zakłopotaniem.
 
Icarius jest offline  
Stary 15-12-2017, 20:17   #139
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Brenton i Ragnar

Znalezienie śladów grupy orków nie było trudne, pomimo tego, że czasu minęło już sporo, a i inne bandy się tędy przetaczały. Orkowie pozostawili jednak po sobie wyraźny trop – porzucony siekacz, trup orka, którego padlinożercy nie tknęli i mały lej w ziemi, gdzie najwyraźniej jeden z nich nachylił się z pochodnią nad prochem. Po przejściu jakiegoś kilometra, tylko jeden wyraźny trop się odznaczał, więc trójka mężczyzn była prawie pewna, że należy on do grupy, która zabiła kompanów Furbina.

Niestety, pomimo odejścia tego kilometra od miasta, zapach się nie poprawił. Zdawał się docierać zewsząd, przenikał ubrania i przyklejał się do skóry. W końcu grupka zatrzymała się, żeby odpocząć, nie bacząc na smród. Rozłożyli się na małej polance, otoczonej pochylonymi drzewami, które wyglądały, jakby chciały przysłuchać się rozmowie krasnoludów i rycerza. Wokół rosła wysoka, brunatna trawa, która w dotyku kłuła niczym małe noże. Odpoczynek długo nie trwał, tyle tylko żeby się posilić i czegoś napić. Mężczyźni ruszyli w dalszą drogę.

Przeprawa przez wykoślawiony las nie była przyjemna i nie była łatwa. Szczególnie, że czasem trop stawał się ledwo widoczny i mężczyźni ślęczeli z nosami przy ziemi, starając się go na powrót odnaleźć. Mężczyźni kierowali się mniej więcej na północny wschód. W końcu las zaczął odzyskiwać normalne barwy, przestał przerażać, zaczęły pojawiać się ślady aktywności zwierząt – odchody jeleni, uciekający spod kopyt konia zając czy pohukująca sowa. Jednak zapach wciąż się utrzymywał. Wtedy też Furbin zatrzymał wszystkich i powiedział:

Panowie. Wydaje mi się, że umieram. Nie znam przyczyny, ale moje ciało toczy jakaś choroba. Musiałem się zarazić czymś od tych potworów, które nas w nocy zaatakowały. W każdym razie… To chyba ja tak cuchnę. Dlatego też, opiszę wam mój plan. Jest on bardzo prosty. W banku powiedzcie, że przysyła was Furbin, syn Furbina. Jak zapytają o hasła, to powiedzcie, że dwanaście bram, żelazny młot i złamana pieczęć. Zyskacie dostęp do całego mojego majątku. Ale obiecajcie, że wybierzecie dla siebie nie więcej niż dwieście koron, a resztę każecie przekazać krasnoludom z Karak Kadrin.

Furbin odprężył się nieco, najwyraźniej ten testament był dla niego bardzo ważny.

A teraz, jeżeli wciąż chcecie, ruszajmy na tych cholernych orków. Jeżeli cokolwiek pójdzie źle, to umykajcie. Ja trzymam wasz honor, nie zmaleje przez to. Ja i tak umrę, a śmierć, która na dodatek uratuje wam życie i zabije kilku zielonych, to najlepsza o jakiej mogę śnić. Może Grminir da siłę memu ramieniu, a potem utuli mnie Valaya.

Kiedy opisał to Furbin, Brenton i Ragnar z łatwością dostrzegli, że odór faktycznie ma swoje źródło w krasnoludzie. Do tego w paru miejscach przez jego ubranie zaczęła przeciekać jakaś mętna substancja. Na szyi, pojawiły się duże krosty, z których sączył się podobny płyn i ropa.



Atanaj i Franz

Wchodzisz ze mną – potakiwał Wędeczka. – Atanaj przy drzwiach, jak odejdzie Matołow, Atanaj dołącza. Bez rumoru. Zarżnąć dziewuchę, jak robi problemy, hę? Bierzemy łupy. Potem wspólna ucieczka. – Po chwili ostrzejszym tonem dodał: – Za jełopów nas masz? Przecież to jasne, co będziemy robić. Bierzemy co chcemy, ty bierzesz obraz i spierdalamy. Przecież nikt na bębnach tam wygrywać melodii w korytarzu nie będzie, a jak ktokolwiek będzie jakiś kłopot sprawiał, to mu się wsadzi ostrze w tchawicę. A rozliczyć się, rozliczymy, Franz. Moje złote monety czekają w twojej sakiewce. A teraz się napijmy.

Tak. – W przeciwieństwie do Wędeczki, odpowiedź Atanaja na plan Schierkego była krótka i spokojna. Wydawał się poważnie zamyślony, jednak gdy tylko otworzyła się butelczyna z wódką, ożywił się i wraz z całą grupą wypił. Potem pustym wzrokiem wpatrywał się w niebo i co jakiś czas wodził oczyma za niewidocznymi dla innych zjawiskami.


Powoli zaczął zbliżać się wieczór. Krasnolud zdawał się bardziej trzeźwy i skupiony niż przed skonsumowaniem większości alkoholu, mężczyźni natomiast byli nieco podenerwowani. Wiatr, niczym zdolny pies pasterski, zagnał chmury na niebieskie pastwisko, przez co dość szybko się ściemniło. Nadeszła pora, by rozpocząć szemraną misję.

Wędeczka poprowadził trójkę lasem na południe od dworu, gdzie w małym zagajniku przywiązali konie do drzew. Niepotrzebny ekwipunek mężczyźni zdjęli ze zwierzaków i położyli na ziemi, gdzie przykryli go lekko gałęziami – żeby nieco ukryć, ale też żeby dało się go łatwo na końskie grzbiety potem wrzucić. Jak Ranald da, to żaden drapieżnik koni nie zeżre, a zbłąkany wędrowiec sprzętu im nie podwędzi. A nawet jeżeli miałoby się tak stać, to dochód z włamania powinien być większy niż ewentualne straty.

Franz przypomniał sobie słowa Matołowa – w stróżówce i na placu wrogowie, szczury przy bramie i w domostwie. Czyli stróżówkę ominąć, przez bramę wejść w odpowiednim momencie i szybko wśliznąć się do dworzyszcza Dignama. Niby łatwo, ale jak to wyjdzie?

Pierwszy element łamigłówki łatwo było ominąć – mężczyźni podeszli pod ogrodzenie od lasu, od południa, omijając w ten sposób stróżówkę. Skryci byli jeszcze w krzakach i dostrzegli Bernarda, który stał przy bramie od jej wewnętrznej strony. Chwilowo tego strażnika, co miał plac patrolować, Piotra czy Petera, w polu widzenia nie było. Wędeczka, który po zmroku wzrok miał lepszy, także go nie zoczył.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 17-12-2017, 20:19   #140
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

- Będziemy walczyć dopóki będzie szansa. Będę się za ciebie modlił Fubrinie synu Fubrina. Byś zaznał spokoju po drugiej stronie. Rzeknij mi co mamy przekazać twojemu ojcu lub braciom czy klanowi. Napisz list lub rzeknij to nam. Masz moje słowo, że będzie jak powiedziałeś odnośnie banku. Musisz nam jednak rzec czy to bank krasnoludzki i możemy im zaufać? Na kogo konkretnie mamy przekaz pieniędzy zlecić. Na klan na osobę czy miasto? Rzekne szczerze, że nie znam się na tym.

- Ano, Młody dobrze gada. No i mi tam aż takie pieniądze nie potrzebne, wezmę tylko tyle ile uzgodniliśmy na początku. Chyba, że chcesz to uznać za dofinansowanie mojej wymarzonej kuźni. Wtedy jakoś cię w niej upamiętnię. Na przykład jakąś ładną i dobrą bronią, powiedzmy toporem albo młotem. Lub w nazwie. - zaproponował Ragnar.

- Ciężko mi się myśli. Bo boli, jak cholera. Weźcie tyle, ile wam obiecałem i jeszcze dwieście do tego, źle mnie zrozumieliście. A resztę, niech bank przekaże mojej twierdzy. Rodacy będą wiedzieli, co z tym zrobić. Dziękuję, Brentonie. I tobie też Ragnarze. Ruszajmy zatem, niech bogowie uderzą naszymi toporami w plugawe ścierwo, które zabiło moich braci!

 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172