|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-11-2017, 23:30 | #111 |
Reputacja: 1 | Zobaczywszy spętanego w sieć niczym sum zbira, zaskwierczał wewnątrz radośnie. W myślach składał już sobie najszczersze gratulacje i winszował zajadle swojej osobie intelektualnego kunsztu. "Ariance dziękować", pomyślał. "Żem taki mądry. Ale ktoś musi być ponadprzeciętnie przez naturę obdarzony, żeby pod nim znaleźli się ci przeciętni i nędzni". Zamotawszy się w tym huraganie wewnętrznej masturbacji nieomal wypieprzył się o omszały korzeń. - Stać wypierdki, to mordu na was poniechamy! - zawołał zza pleców brata. Jeśli jeden z dwóch Schutzom umknie, rzuci Albi czar śliskiego gruntu mu przed nogi. Czar opatentowany był, warto wspomnieć, przez byłego mistrza Albrechta. Tyłek aż mu ścierpł na tę myśl. Opanował się i popędził dalej. |
08-11-2017, 21:54 | #112 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Przez krótką chwilę wszystko szło jak po maśle. Emmerich celnie złapał bandytę na lasso a Josef doścignął ostatniego z uciekinierów i zwalił się nań całym ciężarem. Albrecht dał radę wyprzedzić ich obu i stanąć na drodze dalszej ucieczki. Jednak nie wszystko było tak proste. Bandyta złapany arkanem wciąż miał wolne ręce, którymi szarpał linę chcąc się uwolnić a ten powalony przez Josefa nie został przez niego schwytany i już ponownie zrywał się do biegu. Ponad sto metrów dalej niziołek raczył winem wojownika z Kisleva a kilka metrów od kamieni, zza których strzelali bandyci, wcześniej pochwycony w sieć mężczyzna szamotał się zaciekle. Gerhart stękając i kołysząc biodrami dla utrzymania równowagi ściągnął ciężkiego acz tchórzliwego Zabójcę z gałęzi. Sytuacja zagrożenia życia odkryła przed nim kolejny – poza czułym węchem – psi talent, czyli umiejętność wchodzenia na drzewa. Najwidoczniej dowcipna Rhya uznała podarować temu psu zdolność odwrotną za zbyteczne. Ostatnio edytowane przez Avitto : 08-11-2017 o 22:21. |
08-11-2017, 22:21 | #113 |
Administrator Reputacja: 1 | Przeklęte bydlę żarło za dużo i ważyło za dużo. - Walka z niedźwiedziami, też coś... - mruczał do siebie Gerhart, z trudem ściągając kundla z drzewa. - Skrzydła sobie wyhoduj... - dodał. Postawił w końcu Zabójcę na ziemi, a potem z ewidentnym brakiem sympatii spojrzał na raczących się alkoholem kompanów. Nie powiedział jednak nic, tylko zaczął ściągać skórzany kaftan, by choćby prowizorycznie opatrzeć swoje rany. |
08-11-2017, 22:31 | #114 |
Reputacja: 1 | - Nie kryguj się, Gerhart - Zachariasz widząc wzrok kompana, odjął butelkę od ust i podał ją rannemu. - Łyknij sobie. Dobre owo wino z winnic nieopodal Bogenhafen pochodzi. Jeden ziomek mi opowiadał, że winnica, z której winne grona pochodzą, na stoku bezpośrednio powyżej rzeki Bogen leży. I to dokładnie nad miejscem, gdzie Bestia z Bogen grasowała! Ciekawa konotacja, ale czy na smak trunku wpływa, to nie wiem. - A co do tego bydlęcia - wskazał z wrogością na psa. - To nie tropić mu zwierzyny ani na misie polować, tylko suczemu synowi łańcuchowcem zostać. Burkiem podwórzowym. I niech mu do końca życia woda z deszczu na łeb leje przez dziurawy dach budy! Ot co! |
08-11-2017, 22:35 | #115 |
Reputacja: 1 |
|
08-11-2017, 22:55 | #116 |
Reputacja: 1 | - Psina na dole, wy tutej, to ja biegnę pomóc w łapaniu bandziorów. - odezwał się Wiktor. Po czym ruszył w kierunku braci Schutzów i Emmericha. - Przypilnujcie jeno konia co by znów się nie spłoszył i w las głebiej nie poszedł. - rzucił im na odchodne. |
09-11-2017, 20:02 | #117 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Kolejne wydarzenia następowały po sobie bardzo szybko. Emmerich, który kątem oka spostrzegł, że bandzior z wyłupionym okiem próbuje ucieczki w jednej chwili puścił gwałtownie naprężoną linę wywracając napastnika na drugim jej końcu a następnie wymierzył i strzelił dwukrotnie z kuszy. Uciekający jednooki nawet nie krzyknął, tylko nakrył się własnymi uszami a bełt sterczał mu z potylicy. Sam strzał był wielce godny szacunku, pocisk pokonał bowiem około pięćdziesiąt metrów pomiędzy drzewami nim trafił w cel. Gdy zgodnie z pierwotnym zamierzeniem zabójca podbiegł do spętanego siecią by ukarać go kopniakiem raptownie stracił równowagę. Jego nogi zaczęły się kurczyć i skracać, by w mgnieniu oka powrócić do swoich naturalnych wymiarów. Koniec końców cios niezadany okazał się zbyteczny – bandzior zastygł w bezruchu z wybałuszonymi oczyma. Równolegle Josef postanowił za wszelką cenę zatrzymać bandytę, którego powalił kilka sekund wcześniej. W tym celu dobył noża, wbił go w ciało przeciwnika i pociągnął do siebie. W efekcie nie było kawałka skóry na jego twarzy nieobryzganego ciepłą krwią, która gwałtownie wybuchła z rany. Oberwało się także biedronkom i żuczkom gnojarzom, których ekosystem został naznaczony rzekami juchy. Ostatni żywy napastnik, spryskany płynem fizjologicznym kolegi, skapitulował natychmiastowo i odrzucił trzymany w dłoni łuk. Wtedy też na miejsce dobiegł Wiktor. Wyglądało jednak na to, że było już po sprawie. Gdy wojownicy powrócili do Gerharta i Zachariasza zastali tego pierwszego w trakcie ponownego ubierania się a drugiego w trakcie zakrapianej stypy. Natychmiast też wzięli się za oględziny miejsca potyczki i wzięli jeńców na spytki. Pierwsze zaskakujące odkrycie zostało dokonane tuż za murkiem – leżał tam zupełnie skołowany łucznik, mruczący pod nosem niezrozumiale. Nie reagował na zaczepki słowne ani kuksańce. Drugie, mniej zaskakujące, było mikrego wzrostu. Zachariasz zrobił się w znajomy sposób bardziej wygadany. Przepytani przez Emmericha bandyci zaczęli się przerzucać informacjami, jakby licytowali kto jest w stanie sprzedać więcej informacji w zamian za ocalenie życia. Szybko okazało się, że bandyci byli banitami z bandy Franza Zeelera, który razem z porwanym psem i dwoma banitami ukrywa się w chatce miejscowego drwala. Zgodnie z planem herszta mieli zabić dla postrachu kogoś z grupy pościgowej i wycofać się do kryjówki. Jak przyznali, nie spodziewali się jednak tak licznej grupy tropicieli. Na koniec zaoferowali doprowadzenie w okolice kryjówki, jeśli tylko po tym zostaną puszczeni wolno. |
10-11-2017, 16:30 | #118 |
Administrator Reputacja: 1 | A zatem nie Jens Gloss stał za wszystkim, w każdym razie nie bezpośrednio... Nazwisko Franz Zeeler nic Gerhartowi nie mówiło, ale skoro jego banda liczyła tyle osób, to może i nagroda za jego głowę była wyznaczona. Co stanowiłoby miły dodatek do obiecanej za odzyskanie psa sumy. To jednak była pieśń przyszłości - najpierw trzeba było wydłubać bandytów z chaty, na dodatek w taki sposób, by cenny czempion nie został uszkodzony. Spalenie chaty, z bandytami w środkum raczej nie wchodziło w grę. Warto więc było posłuchać, jakimi pomysłami dysponują kompani. A w czasie, gdy tamci będą snuć plany, Gerhart uzupełni zapasy strzał. |
10-11-2017, 16:45 | #119 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 10-11-2017 o 16:59. |
10-11-2017, 20:14 | #120 |
Reputacja: 1 |
|