|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-08-2018, 23:58 | #111 |
Reputacja: 1 |
|
29-08-2018, 08:44 | #112 |
Reputacja: 1 | Bert po całej tej dyskusji o mały włos nie dostał ataku paranoi. Odwaga którą wykazywał się w Meissen teraz zupełnie go opuściła i miał wrażenie że zewsząd jest obserwowany przez granicznych i wkrótce wszyscy zawisną. W końcu przykład Leo i informacje które przyniosła, a także głód zmusiły niziołka do działania. Nabrał powietrza w płuca i wyszedł na miasto. Kupił bułki, kiszone ogórki, kilka dzbanów cienkiego piwa i salceson, a następnie dostarczył to oddziałowi. Sam szybko wchłonął swoją porcję i znów udał się na wycieczkę. Tym razem poszedł do portu pogadać z rybakami. W rozmowie miał zamiar zastosować metodę kija i marchewki, czyli najpierw kazał im przygotować łodzie do przewiezienia oddziału, grożąc przykrymi konsekwencjami, a potem obiecał że jak wszystko pójdzie sprawnie to jeszcze zarobią. Na potwierdzenie tego dał rybakom złotą monetę i kazał być gotowym za godzinę. Potem Bert wrócił do kwater i powiedział wszystkim by ruszyli dupę, bo czas się wynosić. |
29-08-2018, 09:56 | #113 |
Reputacja: 1 |
|
29-08-2018, 10:04 | #114 |
Reputacja: 1 | Warto rozmawiać. Tak powiedział kiedyś pewien mędrzec. To była bardzo mądra sentencja tyle że jak na wszystko musiał być czas i miejsce. I warunki. Rozmowa tak się przeciągnęła że kiedy w końcu Piękny Gustav wydał polecenia to nikt prócz maga i niziołka nie wstał. Powolna mobilizacja nabrała tempa na tyle że kowal przestał dumać nad jakby nie patrzeć, dobrym wynikiem rozmów. Nie miał tylko pewności czy opuszczenie miasta pójdzie tak gładko. Jednak jeżeli zdołają się przeprawić na drugi brzeg... Bert wrócił z jedzeniem co trochę zdziwiło krasnoluda, ale najwyraźniej niziołek musiał zużyć nadmiar energii powstałej w trakcie długiego posiedzenia, że tak sam się za wszystko brał. Galvinson zjadł śniadanie i poszedł do portu wraz z Truskawą, by przyjrzeć się dokładniej miasteczku, ale też aby eskortować towarzysza. Kiedy wrócili od razu założył przygotowany wieczorem plecak. Był gotów do wymarszu. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 29-08-2018 o 20:21. |
29-08-2018, 16:52 | #115 |
Reputacja: 1 |
|
30-08-2018, 11:55 | #116 |
Reputacja: 1 | W prawdzie Baron kazał "krążyć po porcie i magazynach udając, że dowiadujemy się o dobrach przesyłanych na południe", ale Frietz wiedział, że nie umie kłamać i prócz tego, że w luźnej rozmowie dowiedział się, że rano jest już chłodno, rzeka w tym roku to ma jakiś taki niski poziom, nie ma już takich kobiet jak kiedyś i paru innych pierdół to ktoś gotów pomyśleć, że po prostu sobie spacerował. To, że Oleg zbijał bąki, szwendał się bez celu i korzystał z ostatnich ciepłych dni tego roku nie było niczym nadzwyczajnym. To, że pozostali również nie krzątali się wypełniając ambitne zadania ku chwale Imperium, Księżnej, bogów czy komu oni tam służyli było już trochę zastanawiające i delikatnie niepokojące. Niepokojące do tego stopnia, że Oleg zaczął podejrzewać kompanów o to, że go prześladują, a wspominając starego znajomego Abelarda, nie podejrzewał nikogo innego o to, żeby chciał się z nim zaprzyjaźnić. Z całą swoją wrażliwością, żeby nie powiedzieć skłonnością do paranoi, zaczął unikać pozostałych patrząc na nich z coraz większą podejrzliwością. Dopiero jedzenie dostarczone przez Berta skusiło go by przyłączył się do grupy. - To ja idę po kopytne i szykujemy się do drogi. - Oleg zawołał wesoło wyraźnie podniecony tym, że jednak odwiedzi tajemnicze wzgórza pochłaniające oddziały zbrojne, lecz zatrzymał się w drzwiach i znieruchomiał na moment. Obrócił się jak posąg ze stężoną, zamyśloną miną. - To, czyli co ładujemy się na łodzie i płyniemy na drugi brzeg tak? Ale jedną łodzią w tą i z powrotem, czy całą flotą? - zapytał ściszając głos i wchodząc z powrotem do środka. |
30-08-2018, 22:28 | #117 |
Reputacja: 1 | Przygotowania się rozkręciły i Galeb był rad, że niedługo znów ruszą w drogę na potencjalnie bezpieczniejszym brzegu. - Żywność, którą niosę i część szpargałów dam do łódki w pierwszej fali. Sam popłynę w drugiej. - zadeklarował się. Galeb wiedział, że najważniejsze jest szybkie przeprawienie zwierząt jucznych. Podejrzewał, też że jeżeli Baryła podejmie jakąś akcję to właśnie wtedy gdy pozostanie ich niewielu na tym brzegu. Odpowiedni dokument czy bajeczkę na pewno zdoła do czasu przybycia kogokolwiek ważnego uknuć. Dlatego odłożył osobno swoją kuszę, amunicję, prowiant i przybory obozowe. Miały zostać załadowane na jedną z lżej załadowanych łodzi. Najważniejsze rzeczy - dłuta do kucia run, broń białą, tarczę i osobiste drobiazgi zostawił przy sobie, upewniając się że są dobrze przymocowane do jego ubioru. Upewnił się, że księga znajduje się w skórzanym futerale, dobrze ściśniętym paskiem. Rzeczy w niej zapisane były dla niego cenne, na tyle, że nie miał zamiaru nikomu ich powierzać, choćby musiał ryzykować jej zniszczenie. Już w drodze do portu doszedł też do wniosku że na wszelki wypadek zdejmie buty oraz hełm i je też włoży do plecaka. Najgorsze to pływać z garnkiem na głowie i buciorami na stopach. Oby jednak do tego nie doszło. |
30-08-2018, 23:13 | #118 |
Reputacja: 1 |
|
31-08-2018, 00:12 | #119 |
Reputacja: 1 | Diuk popatrzył na trupy przy rzecze. - To mogliśmy być my. Lepiej ruszajmy nim do nich dołączymy. Karl złapał za uprząż swojego muła i był gotowy na dalsze rozkazy. Topher liczył na szybkie "wymarsz", a nie na długie i nierozsądne "kopać".
__________________ Man-o'-War Część I |
31-08-2018, 10:54 | #120 |
Reputacja: 1 | Z cichym zadowoleniem Galvinson założył z powrotem na siebie swoje klamoty. Przeprawa poszła sprawniej niż przypuszczał. - Nikt nie zatroszczył się o pobojowisko należycie. Dla Granicznych to byłaby strata czas. - rzekł z pozycji siedzącej zakładając na stopy skarpety, a potem buty - Dlatego miejsce naprawdę może być nawiedzone. Odejdźmy stąd zanim się ściemni... Ożywieńcy preferują mrok... Lepiej aby nie przypałętało się coś z czym mogę walczyć tylko ja i czarokleta... Wstał, poprawił plecak i zahaczył hełm przy pasie. Kiedy szykowali się do wymarszu, kowal podszedł do Detlefa i podał mu swój nóż zabezpieczony skórzaną pochwą z paskiem. - To na wypadek gdyby jednak pojawiło się coś czego się nie da zgładzić stalą - mruknął do towarzysza Ostatnio edytowane przez Stalowy : 31-08-2018 o 11:48. |