Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-10-2021, 09:14   #51
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Cieszę się, że Carlo udało się panią odnaleźć, panno Roz - Kaufmann zaprosił kobietę do gabinetu. Gospodyni, pani Kleinhopper obrzuciła nowoprzybyłą taksującym spojrzeniem, po czym oddaliła się.

- Przepraszam, że zwracam się do panienki po imieniu, ale wczoraj, w natłoku wrażeń, nie dane mi było poznać waszego nazwiska.

Następnie przedstawił jej zarówno list polecający do poczmistrza jak i materiały otrzymane od Gustawa. Poinformował ją również, że czeka na przybycie krasnoludów.
- Nie, jeszcze nie zapoznałem się z pełną dokumentacją odnośnie osób w archiwum. A z tymi, co się zapoznałem, nie udało mi się na razie wymyślić planu działania. Ale jeszcze sporo lektury przede mną. A również mam nadzieję, że może pan Ostwald umożliwi nam dostanie się do archiwum.

Rudolf nie wspomniał na głos, że wolałby sprawę załatwić tak, aby nikomu jednak nie zdarzyło się nieszczęście.

- Papier, tak, to ciekawy trop. Dziś wieczorem udam się do siedziby gildii i postaram poszukać czegoś w księgach handlowych. O ile papier nie był szmuglowany, to powinien tam być jakiś ślad. Znaleźć go, to jedynie kwestia czasu.

A jeżeli był szmuglowany, to przy najbliższej okazji zapyta, czy ktoś nie wie czegoś o przemycie papieru. Ale nie była to rzecz, o której chciał mówić Roz.

- Jeżeli chce panienka spróbować popytać o to w wytwórni, to proszę bardzo, ale... - Rudolf potarł policzek - ... czy to nie wzbudzi podejrzeń wśród tych, którzy mają coś do ukrycia? Takie działania mogą sprawić, że ktoś może zechcieć panienki się pozbyć. Proszę to przemyśleć. Co więcej, nie możemy wykluczyć, że papier został skradziony albo z wytwórni, albo z biur elektorki. W tym drugim przypadku, mogli się nawet nie zorientować, że czegoś im brakuje. Tak czy inaczej, nie mogę teraz się z panienką wybrać. Czekam bowiem na wizytę panów Thorvaldssona i Galvinsona.

Panna Roz nie zabawiła długo i wkrótce Rudolf pozostał sam.
Zaczął się zastanawiać. Jeżeli papier zostałby skradziony z kancelarii, to zapewne zapłacono by komuś za jego dostarczenie. Owszem, można by też komuś grozić, szantażować... ale uznał to za mało prawdopodobne. Za duże ryzyko. Ktoś mógł pęknąć, sypnąć, albo kogoś trzeba by uciszyć. Wydaje się to być zbyt dużym ryzykiem. Trzeba w takim razie poszukać tych z kancelarii, którym brakuj pieniędzy. Nie omieszka też zapytać, czy ostatnio któryś z urzędników nie umarł bądź nie zniknął, tak na wszelki wypadek.

Zastanawiał się, czy nie popytać wśród Huydermannów, czy ktoś nie słyszał o zleceniu na papier. Takie pytania też mogły być niebezpieczne.

Rudolf westchnął.
 
Gladin jest offline  
Stary 22-10-2021, 17:15   #52
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Wallentag (Dzień Pracy), 19 Breuzeit 2522, Przedpołudnie


Grumvaldsson zastanawiał się przez chwilę patrząc na Galeba.
- Na dalszą naukę przyszedłeś? Sprawdźmy, czyś jest na nią w ogóle gotowy. Gromril jest metalem pochodzenia wulkanicznego, a ithilmar gwiezdnego czy odwrotnie? Jaka jest różnica między bronią wykonaną z gromrilu, z adamantu i z mithrilu? Jakiej runy nigdy nie umieścisz trwale na stali? - zadał trzy pytania, a Kowal Run zdał sobie sprawę, że właśnie podszedł do egzaminu.

- Morgrim Luddsson? - Starszy pociągnął łyk przyniesionego przez Galeba piwa i otarł usta. Zamyślił się. Co prawda bycie Starszym nie dawało nadludzkich mocy, ale za to ułatwiało korzystanie z wiedzy wszystkich członków społeczności. Nie minął czas w jakim wypala się calowa świeca, i dostali jego adres, adres jego pracy oraz jej godziny. A nawet informację, że mieszka sam. W domu będzie dopiero wieczorem.

Detlef, jak to khazad, bez broni i zbroi czułby się niemal nagi. Krótkie ostrze w pochwie ukrytej na plecach pod płaszczem. Pełna skórznia i zbroja kolcza. Otwarty hełm, rękawice, stalowe karwasze. Zdobycie żadnej z tych rzeczy nie było kłopotliwe w Nuln. Ba, nie było żadnym kłopotem zdobycie ich nie ruszając się nawet z kuźni Starszego.
Oczywiście, nie wszystko można było tam dostać. Ostrza ukryte w rękawach, wyskakujące wprost do dłoni, metalowe tubusy przymocowywane do przedramion i pozwalające na wypuszczenie bełtu samym ruchem nadgarstka, zatrute igły, ostrza ukryte w podeszwie... tu trzeba było bardziej specjalistycznego zakładu.
Szkodniki występują wszędzie. We wszystkich kształtach i rozmiarach. Czasem trzeba było wynająć "deratyzatora". Niektórzy preferowali natomiast bardziej osobiste podejście. Gdzie popyt tam i podaż - stara prawda znana każdemu kupcowi sprawdzała się także w Nuln.
- Gryzonie, tak? O gryzoniach jakiego rozmiaru mówimy? Szkodniki wielkości człowieka? Coś się znajdzie... - usłyszał. I rzeczywiście, znalazło się.

Zaproszeni przez pana Kaufmanna, Galeb i Detlef razem z nim poszli zobaczyć się z Generalnym Poczmistrzem. List polecający od Manfreda otwierał wiele drzwi i bramy Urzędu Pocztowego nie były wyjątkiem.
Mistrz Heinrich von Stephan przyjął ich w swoim gabinecie. Czystym i schludnym, gdzie wszystko było poukładane niczym od linijki. Księgi stały jedna obok drugiej w nienagannym porządku.
- W czym mogę pomóc, Panowie? - zapytał.
Zapiski w księgach były nadzwyczaj szczegółowe. Zawierały datę wyjścia lub wpływu przesyłki, jej numer, nadawcę i adresata oraz sposób wysłania. A nawet to, kto i kiedy ją dostarczył lub odebrał. Dodatkowo, przesyłki "jawne" były kopiowane i przechowywane. Kurier lub ptasznik przynosił je do archiwum, gdzie kopista przepisywał je do księgi.

A kilka wpisów z tego roku było nadzwyczaj interesujących:
22 Pflugzeit 2522 - JWEL/O 3630 - od Emmanuelle von Liebowitz do
Lothar von Diehl/Fort von Diehl/Księstwa Graniczne, przyniesiona przez Oskara von Schilde. Osobiste. Kurier.
[dla khazadów nie było w tym nic ciekawego, ale Rudolf słyszał o tym rodzie. Szlachcic należał do rodziny wygnanej przez Elektorkę. Czegóż mogła od niego chcieć?]

3 Sommerzeit 2522 - JWEL/O 3719 - od Emmanuelle von Liebowitz do
Alrik Ranulfsson/Karak Hirn, przyniesiona przez Oskara von Schilde. Osobiste. Kurier.
[zgadzało się z datą listu posiadanego przez Króla]

4 Sommerzeit 2522 - JWEL/O 3720 - od Emmanuelle von Liebowitz do
Najprzystojniejszy Szlachcic/Waldenhof, przyniesiona przez Gertrude von Eskel. Osobiste. Kurier.
[Waldenhof to miasto w Sylvanii]

14 Sommerzeit 2522 - KH/H 2745 - Karak Hirn do Nuln, odebrane w Wieży przez Latimerię Drach, jawne - potwierdzenie odebrania zamówienia, kruk.
[jedyna wiadomość wysłana krukiem z Karak Hirn od otrzymania listu przez khazadów do dziś]

13 Vorgeheim 2522 - JWEL/O 3738 - od Emmanuelle von Liebowitz do Etelka von Toppenheimer/Pfeildorf, przyniesiona przez Oskara von Schilde. Osobiste. Kurier.
[pasowało do listu będącego w posiadaniu Brocka]

Mimo poszukiwań, nie znaleźli wpisu o wiadomości od Króla Alrika, jedyne co pasowało czasowo to właśnie to potwierdzenia odebrania zamówienia. Ale przeglądając wcześniejsze wpisy nigdzie nie znaleźli pasującego zgłoszonego zamówienia. Ostatnie było z 1 Sigmarzeita (NLN/H 39871), ale potwierdzenie jego doszło już 14 Sigmarzeita (KH/H 2744). Analiza wpisów ujawniła, że treść KH/H 2744 i KH/H 2745 była identyczna, różniły się jedynie daty.


Rudolf, który już wcześniej zastanawiał się czy ktoś z kancelarii przypadkiem nie zniknął bez zdumienia przyjął informację, że Oskar von Schilde, jeden z sekretarzy Elektorki zniknął był kilka tygodni temu.


Roz Bauer, mimo Rudolfowych ostrzeżeń i zniechęcania poszła za tropem papieru. Jej umiejętności szybko zaprowadziły ją na spotkanie z człowiekiem, który odpowiadał za interesy, nazwijmy to, z klientami VIP. Rozmowa, była miła i toczyła się w duchu wzajemnego zrozumienia - kto w końcu nie lubi bogatych klientów, na wyrobach dla których można było walnąć dużą marżę. Nie omieszkano pochwalić się pannie, że z ich usług korzysta niemal cała śmietanka towarzyska miasta i kancelaria Elektorki. Czerpany papier tworzony według starodawnej procedury był dostępny od ręki. Ale dla koneserów były opcje dodatkowe. Tylko tu można było dostać specjalny papier, nasączany równie specjalną mieszanką perfum dla pięknego zapachu. Konfidencjonalnym tonem dodano, że sama Elektorka także raczy tutaj zamawiać ich produkt, w wersji dla Jej Wysokości zawierający dodatkowo płatki kwiatów oraz drobinki złota i drogich przypraw. Dla innych klientów nie jest on niestety dostępny, ale, jeśli zleceniodawca zechce, może dostać podobny. Dzięki temu nie tylko ładnie pachniał i wyglądał, ale wywabienie z papieru atramentu było praktycznie niewykonalne. W każdym razie - taka próba na pewno pozostawiłaby wyraźne ślady.
Za odpowiednią opłatą zostanie on także zastrzeżony i inni wielmoże nie będą mogli go kupić. Nie ma możliwości by ktoś sobie dorobił dodatkowe strony, pracownicy pracują pod nadzorem. Dostała kilka próbek, w tym ten "kancelaryjny", ale nie było wśród nich oczywiście osobistego papieru Elektorki.
Roz wystarczająco znała się na ludziach by móc ocenić, że nie kłamał. Był dumny ze swojej manufaktury, a jeśli zdarzyła się jakaś kradzież sugerowana przez Rudolfa, to nie na tym końcu. Zweryfikowała także hipotezę o sfałszowaniu listu poprzez zmianę jego treści - przy tym papierze jakiego używała Elektorka było to niemożliwe.


Tymczasem zbliżała się już pora obiadowa.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 22-10-2021 o 17:25.
hen_cerbin jest offline  
Stary 23-10-2021, 09:45   #53
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Rudolf powitał krasnoludów. Opowiedział im o wizycie Gustawa i Roz, po czym wskazał na dostarczone informacji o ludziach z archiwum.

Cytat:
Theopilius Kienholtz, mężczyzna w średnim wieku. Posiada najszerszą wiedzę o zasobach archiwum. Za młodu opłacono mu studia w zamian za zobowiązanie pracy w archiwum. Dobrze wynagradzany, aby nie kusiły go łapówki. Mimo tego, wedle zeznań współpracowników, jest bardzo łasy na komplementy i różne prezenty. Przy czym jest dość wybredny. Nie interesują go typowe prezenty takie jak biżuteria, wysokiej jakości wyroby.
Wedle opinii przełożonego, Thomasa Greendale, jest pracownikiem o wysokich kwalifikacjach, ale sprawiającego wrażenie wiecznie niezadowolonego.

Natomiast najwyraźniej ma słabość do roślin. W czasie wolnym sporo czasu spędza w małym ogródku, którym zajmuje się osobiście. Ma w nim zarówno zioła, kwiaty, jak i warzywa. Słabego zdrowia, często dręczą go różne przypadłości. Stroni od alkoholu.

Należy do niewielkiej organizacji zwanej Bractwem Strzeleckim. Raz w tygodniu udaje się na spotkania, gdzie ćwiczą strzelanie z różnych broni. Wywiad wśród członków pozwolił ustalić, że Theopilius nie cierpi swojej pracy i nie cierpi książek i pisania w ogólności. Że jego dziecięcym marzeniem było zaciągnięcie się do formacji strzeleckiej. Gdy to się nie udało sądził, że po jego zwerbowaniu do pracy dla urzędu, będzie szkolony w zakresie magii, która też go pociągała. Nie wiadomo, na ile te informacje są prawdziwe, gdyż w trakcie tych spotkań nie pije alkoholu i nie udało się uzyskać żadnych pijackich zwierzeń od niego.
W odróżnieniu od normalnego zachowania, Kienholtz jest przyjazny w gronie tych ludzi, uczestniczy z powodzeniem w śpiewach przy ognisku. Po śpiewach na ogół nadchodzi czas, gdy snute są opowieści i jest jednym z najpóźniej wracających do domu.

Poza tymi spotkaniami jest odludkiem. Nie nawiązał bliższych relacji ze współpracownikami, nie ma przyjaciół, szorstki w obejściu (również opinia jego przełożonego).

Porusza się głównie pieszo. Nigdy nie wyjechał z Nuln.
Żonaty, dwójka dzieci. Brak informacji o kochankach.



Wysłuchał też khazadów.
- Czemu nie, możemy się spotykać w Czarnej Owcy - zgodził się z propozycją Detlefa. - Nadal jednak będziemy musieli się jakoś poinformować o potrzebie spotkania. Nie mogę bowiem obiecać codziennie określonej pory, by się tam pojawiać - moje obowiązku w gildii mi na to nie pozwolą. Nie mniej mogę posłać zaufanego współpracownika, by sprawdzał, czy oczekują panowie spotkania.

- Żeby jednak nadać sprawie jeszcze większe pozory prawdopodobieństwa, może mogliby panowie zorganizować z czasem kilka transakcji? - Kaufman liczył na to, że uda mu się nawiązać handel z khazadami. W sytuacji, gdy relacje handlowe zostały zawieszone, dawałoby mu monopol na handel. Istna żyła złota, zacierał w myślach dłonie. - Z pewnością obie strony cierpią z powodu obecnej sytuacji. Wszak Karak Hirn chętnie kupowało żywność w zamian za swoje wyroby bądź wydobyte surowce.

Gdy Thorvaldsson zaproponował piwo, Rudolf namyślał się tylko chwilę. Krasnoludzkie piwo ma wzięcie, a browar potrzebuje beczek. To całkiem ciekawa oferta. Przybierając na twarz uprzejmy uśmiech wyraził aprobatę dla pomysłu.
- To znakomity pomysł! Mogliby panowie zorganizować taki kontrakt, z czasem? Gdybyśmy się tylko spotykali i nic z tego nie wyszło, ktoś mógłby zbyt szybko nabrać podejrzeń. A takie negocjacje mogłyby być bardzo korzystne dla obu stron. Nie tylko mógłbym kupować piwo, ale również dostarczać beczki.

Potem razem udali się na pocztę. Po zbadaniu dokumentów, gdy mieli chwilę dla siebie, podrapał się po zaroście.
- Panowie, czy tylko mnie się wydaje, że najbardziej podejrzany jest ten list z powtórnym potwierdzeniem zamówienia? Odebrany przez panią Drach? Może warto byłoby ją o to zapytać?

- Zakładając, że to zaginiony list, to widzę kilka możliwości. Jedna jest taka, że list podmieniła właśnie pani Drach. Druga jest taka, że przekazała wiadomość kopiście i to on podmienił pismo.
Nie wspomniał o tym, że pismo mogło zostać podmienione w Karak Hirn, albo po drodze.
 
Gladin jest offline  
Stary 27-10-2021, 23:33   #54
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz w obliczu sprzedawcy papieru starała się zachować minimalnie konieczną dozę arogancji właściwą służącym bogatej szlachty. Arogancja miała przykrywać brak wiedzy o temacie, do którego służącemu bogacza miało być się trudno przyznać. Koncept, który nawet utalentowanego specjalisty od rozgryzania cudzej osobowości miał zniechęcić do dalszych poszukiwań.

Kłaniając się uprzejmie na pożegnanie oraz kurtuazyjnie zachwalając jakość rękodzieła (jak nakazywały zasady zachowania) Roz z pewnym zadowoleniem opuściła manufakturę i notując ten niespodziewany sukces ponownie wlazła w błoto i szczyny jej ulubionego miasta. Każdy dzień bez deszczu był wielkiej wagi, jeśli nie chciało się na koniec wyglądać jak ktoś zanurzony po kolana w dole kloacznym. Zanim dopadła ją niepewność, przez chwilę zastanawiała się jeszcze czy krasnoludy nie mają zwyczaju się myć z tego właśnie powodu, iż mając głowę i nos bliżej ziemi, kolejne źródło nieszczególnych zapachów nie robi już aż tak wielkiej różnicy. Na tyle starczyło jej zadowolenia z ostatnich sukcesów, a jej myśli zdawały się robić coraz czarniejsze. Może ktoś ją śledził? Może za kolejnym zakrętem czeka jednak pech? Może to już wszystko na co było ją stać?

Nieomal fizycznie otrząsnęła się z napływających myśli. Odmówiła krótką modlitwę do Vereny, którą ostatecznie preferowała bardziej niż Ranalda. Mimo, że ukrywała prawdę o sobie, to tylko dlatego, aby inna ważniejsza prawda wyszła na jaw. Wzięła kilka oddechów i trochę uspokojona postanowiła kontynuować raz podjęty plan. Jej przykrywka wydawała się być kompletna. Zniknęła z Nuln trafiając do Estalii, a następnie bogata o nowe doświadczenie znalazła pracę u pewnego handlarza beczek. Robota to intratniejsza niż kupiecki goniec, wręcz naturalna w swej konsekwencji w przypadku ludzi tego zawodu, którym trafił się łut szczęścia. W zapasie miała jeszcze lekcje estalijskiego dla pewnej zamożnej panny, ale tym z przyczyn oczywistych dla wszystkich powinna się nie chwalić.

Dlatego jej wizyta w knajpie o wdzięcznej nazwie "Dom Żółtego Buta", gdzie lubili przesiadywać czekający na robotę kurierzy, była naturalnym wyborem. Knajpa, zlokalizowana możliwie blisko głównej ulicy handlowej, ale poza samą dzielnicą i o ile to możliwe "na uboczu". Jej wdzięczna nazwa nawiązywała do budzących przerażenie butów, które nakładano niezbyt rozmownym więźniom, a sam lokal zastąpił swego czasu miejsce przesłuchań.

Roz zamówiła skromny posiłek oraz kufel piwa. Zjadła, a potem rozpytała o wieści oraz o potencjalną robotę. Nie kryła się, że ma nowe zajęcie, ale jednocześnie podkreślała, że to nic pewnego. Sytuacja w handlu była zła, a miała być jeszcze gorsza, co znaczyło, że większość kupców będzie zaciskać pasa, ale jednocześnie kilku dorobi się całkiem pokaźnych majątków. I symptomów tych szemranych okazji szukała Roz przy kolejnym kuflu lokalnego sikacza. Bąknęła przy kimś, że słyszała, że ktoś zgarnął niezłą kasę na dostarczaniu przesyłek "podobno dla Elektorki, albo kogoś równie ważnego" i niedbale obserwując zmieniającą się klientelę liczyła na łut szczęścia.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 30-10-2021, 21:18   #55
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Odwrotnie. Gromril pochodzi z gwiazd, a ithilmar pochodzi z Kowadła Vaula, wulkanu na wyspie Ulthuan.

- Mithril i adamant to tak naprawdę gromril po oczyszczeniu go z zanieczyszczeń. Załóżmy że dostaję gromril w postaci surowej. Działając nieumiejętnie uzyskam broń która będzie bardziej wytrzymała od stalowej.


Jeżeli rudę oczyszczę poprzez wytapianie to uzyskam mithril i broń będzie mniej więcej dwa razy wytrzymalsza od stali i lżejsza, podatna na umagicznienie lub nałożenie run.

Oczyszczenie gromrilu dodatkowymi metodami nie tylko wytopem pozwoli uzyskać broń o podobnych właściwościach co z mithrilu, jednak będzie ono całkowicie niepodatne na magię. Jednak można podczas jego wykuwania nałożyć nań runy... Po ukończeniu oręża nie będzie można już nic zrobić z ich konfiguracją.

Jest też legendarne laihtero, choć ciężko powiedzieć czy to kryształ gromrilu czy zmaterializowana forma czegoś co nazwalibyśmy "porządkiem". Coś jak odwrotność spaczenia - dotkliwie rani istoty demoniczne. Jedyną kiedykolwiek opisaną bronią jaka została zeń wykonana jest miecz ludzkiej bogini Arianki.

- Trwale na stali nigdy nie umieszczę Runy Rozproszenia Magii, Runy Stłumienia Magii, Runy Przeznaczenia, Runy Światła, ani Runy Dalekowidzenia. Dwóch pierwszych, bo nie można ich wykonać trwale. Pozostałe nanosi się na klejnoty.


Mistrz Run pokiwał głową z uznaniem. Wziął solidny łyk piwa i otarł wąsiska.

- Dobrze, bardzo dobrze! - zawołał - Widać te wszystkie te twoje podróże o których pisał mi Thartek nie stępiły twojego skupienia na runach. Dobrze. Bardzo dobrze.

Grumvaldsson pogładził swoją brodę. Widać było że odpowiedź Galeb usatysfakcjonowała go.

***

W składzie ze wszelakimi środkami do usuwania wszelkiej maści szkodników Galeb poczuł się trochę jak w królestwie szalonego inżyniera paranoika. Szemrany sklep z szemranym sklepikarzem oferował przeróżnego rodzaju artykuły dla tych którzy przekładali praktyczność nad honor czy zasady. Gdyby chodziło o wykańczanie skavenów, zielonoskórych lub chaosiarzy to by nawet mu powieka nie drgnęła na myśl o zatrutym ostrzu, lecz wobec ludzi... w cywilizowanym świecie czuł opory przed tego typu zabawami.
Dlatego po obejrzeniu tego i owego zdecydował się na elegancką laskę o srebrnych wykończeniach. W rzeczywistości miała stalowy rdzeń i okucia, lecz proste zdobienia posrebrzano tworząc w ten sposób elegancki przedmiot którym dało się kogoś solidnie zdzielić w łeb, szczególnie gdy trafić metalową rączką. Wziął do tego kilka krótkich ostrzy wraz z kieszeniami do pochowania tu i tam oraz tak zwany "lacz" czyli mocny mieszek wypełniony żelaznymi kulkami. Bez zaskoczenia okazało się że da radę nabyć też garotę z solidnego drutu. Na koniec Galeb poszukał też wyrzutni bełtów. Z bliska przyjrzał się temu niezwykłemu przedmiotowi na spokojnie. Rurka w której umieszczało się bełt wymagała najpierw nakręcenia przy pomocy odpowiedniego klucza. Mechanizm zwalniało naciśnięcie przycisku, który uwalniał sprężynę i wyrzucał strzałkę. Broń miała maleńki zasięg, ale dało się ją ukryć nawet w zdobieniach, chociażby w bransolecie. Cokolwiek by jednak z tą bronią nie zrobił to jasne było że będzie musiał poćwiczyć korzystanie z niej, dlatego nabył komplet bełtów.
Niosąc przy sobie ten mały arsenał na "szkodniki" ruszył na spotkanie z Kaufmannem.

***

Przez całą drogą na Pocztę Galeb rozmyślał nad intrygą. Krasnoludy były w niej pokrzywdzone, acz nie były celem tych działań. Wyglądało na to że była nimi Elektorka i rozmowa z Poczmistrzem upewniła go w tym twierdzeniu.
Z jednej środy istniały niezaprzeczalne ślady w postaci listów, a z drugiej wszystko też starannie pozacierano, lecz nie tak że nie dało się nic wyśledzić.
Jaki był cel tych wszystkich działań? Pozbycie się niekompetentnej kobiety? Oddzielenie Nuln od Imperium? A może to wszystko to była sprawka samego Imperium, by usunąć niewygodnego Elektora?

- Myślę że trzeba poszczuć tą panią naszym Pięknisiem, by się wywiedział kim ona jest. - stwierdził po wszystkim Galeb rozmawiając z Detlefem i Rudolfem - Najprędzej to ta kobieta maczała w tym palce. Gdyby to chodziło o kopistę lub samego Poczmistrza to Wujaszek wiedziałby od początku że są to osoby, które da się przekonać by to i owo zmieniły w swoich księgach.

- Co do pomysłu by w Czarnej Owcy spotykać się by omawiać interesy... to ciekawa myśl. Chodźmy tam nawet teraz - zjemy coś i wypijemy, opowiesz nam jak obecnie wygląda handel w Wissenlandzie. Wyślę potem list do znajomego by zapytać się czy nie jest zainteresowany. Możemy się informować po prostu listownie przez pomyślnego, raz na kilka dni odnośnie spotkania.
- rzekł Runiarz - Wiedz jednak Kaufmann że pomimo sytuacji w jakiej się znajdujemy jeżeli chcesz by ten biznes stał się realny, a widzę po twoich oczach że chciałbyś, to będziesz musiał się wykazać uczciwością. Inaczej skończysz z jedną ze swoich beczek w zadzie, rozumiesz?
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 30-10-2021 o 21:25.
Stalowy jest offline  
Stary 31-10-2021, 21:17   #56
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Skórznia i kolcza zbroja leżały jak ulał - jednak wyroby płatnerzy dawi przeznaczone dla dawi były wykonane niemal jak na zamówienie podczas, gdy próba dopasowania tych samych elementów powstałych w człeczych pracowniach oznaczała długi i niekoniecznie w pełni skuteczny proces. Z tego samego powodu, dla którego postanowił się zmienić własne płyty na nieco mniej rzucające się w warunkach miejskich pancerze, zdecydował się nabyć otwarty hełm - jego własny nadawał się bardziej na pole bitwy a w mieście stawiał na swobodę ruchów i pełną orientację co do sytuacji wokoło.

Preferował solidną tarczę, jednak z braku możliwości uzupełnienia jej o porządny kawał stali zdecydował się na bardziej dyskretne stalowe karwasze wykończone miękkim futrem - choć nie zapewniały tak skutecznej ochrony jak tarcza, czy choćby puklerz, to mniejsze ostrza lub cios pałką można było z ich pomocą sparować. Po chwili namysłu uzupełnił wyposażenie o lewak - w odróżnieniu od jego estalijskich odpowiedników broń zupełnie pozbawioną zdobień, ale przy tym o solidniejszej budowie, z dwoma wydłużonymi wąsami i nacięciami na klindze służącymi do zakleszczenia ostrza przeciwnika.

Na koniec dobrał krótki miecz, który doskonale można było zamaskować pod płaszczem w pochwie umieszczonej na plecach. Miecz zamocowany był rękojeścią skierowaną w dół, a zabezpieczony przed wypadnięciem zmyślnym mechanizmem ukrytym w okuciu w jej górnej części - miecz zwalniany był po jednoczesnym naciśnięciu obu bocznych krawędzi okucia, co powodowało cofnięcie zapadek przytrzymujących miecz za specjalne wycięcia w taszce.

Kusiło go, by dozbroić się jeszcze w porcie, ale w końcu odpuścił. Samopały były zbyt hałaśliwe, a kusza trudna do ukrycia. Mniejsza broń strzelecka wymagałaby stosowania trucizn dla zapewnienia skuteczności, a takowych nie uznawał. Solidna zbroja, miecz, lewak, nóż i kastety wsparte krasnoludzkim uporem i zapiekłością będą musiały wystarczyć.

* * *

- Może jestem przewrażliwiony, ale w moim rodzinnym karaku bacznie przygląda się Sylvanii, która od wieków jest siedliskiem plugawych zangunazi... wąpierzy - dodał spoglądając na Rudolfa. - Trudniej je wytępić niż karaluchy, a w intrygach są bardziej przebiegłe niż thaggoraki... skaveny. W korespondencji mamy list elektorki do Waldenhof i z jakiegoś powodu nazwisko Drach kojarzy mi się z tymi przeklętymi ziemiami. Może to przypadek, ale zangunazi od wieków spiskują przeciwko Imperium i rejza granicznych byłaby im na rękę, a przy tym nikt nie łączyłby ich z tym zdarzeniem. Mają też dość wpływów i umiejętności, żeby przeniknąć do dowolnych urzędów umgi - potrafią omamić, zaszantażować lub wręcz przemienić człeczyny w swoje sługi, które zrobią wszystko dla swych nieumarłych władców. Jeśli to zangunazi, oby nie, to miejmy się na baczności.

- Mamy do porozmawiania z Frau Drach, a do odnalezienia jest Herr Schilde. Możemy zacząć od pytań o zaginionego - ktoś go przecież musiał szukać. - Zakończył.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 02-11-2021, 20:20   #57
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Roz nie miała problemów z wtopieniem się w ciżbę gości. Godzina była iście obiadowa, a że karczma nie była przy reprezentacyjnej ulicy to i ceny były przystępne. Co nie znaczy że niskie - najazd wywindował ceny żywności wysoko. Ludzie zawsze sarkają, że drogo, ale tym razem sarkała nawet "klasa średnia". Nie po to agentka tu jednak przyszła. Dziewka stworzona do plotkowania i wydobywania informacji potrafiła ocenić też, kogo warto posłuchać, do kogo się przymilić, a kogo zignorować. I znalazła odpowiednie źródło informacji. Doświadczony kurier właśnie opisywał młodzikom "jak to jest".
- Do tego, żeby móc zarabiać na życie jako goniec konny potrzebne są dwie rzeczy – złota głowa i żelazna dupa. Złota głowa jest nieodzowna - pouczał - albowiem pod ubraniem, w płaskiej, przypasanej do gołej piersi skórzanej sakwie goniec wozi tylko wiadomości mniejszej wagi, które bez lęku można powierzyć zdradliwemu papierowi lub pergaminowi. Prawdziwie ważne, sekretne wieści, takie, od których wiele zależy, goniec musi zapamiętać i powtórzyć komu trzeba. Słowo w słowo, a niekiedy nieproste są to słowa. Wymówić trudno, a co dopiero zapamiętać. Aby zapamiętać, aby nie pomylić się powtarzając, trzeba mieć iście złotą głowę.

- A co daje żelazna rzyć, oho, tego każdy goniec rychło doświadczy sam. Gdy przyjdzie spędzić mu w siodle trzy dni i trzy noce, tłuc się sto albo i dwieście mil po gościńcach, a czasami, gdy trzeba, po bezdrożach. Ha, pewnie, nie cięgiem siedzi się w siodle, czasem się zsiada, odpoczywa. Bo człowiek dużo wytrzyma, ale koń mniej. Ale gdy po odpoczynku trzeba znowu na kulbakę, zda się, że rzyć krzyczy: „Ratunku, mordują!”

Roz roześmiała się, jak inni. Postawiła piwo, jak inni. Zadała kilka pytań, jak inni. Ale słuchała znacznie uważniej. I tak pokierowała rozmową, że niedługo zostali tylko we dwoje.
Aplegatt, gdyż tak przedstawił się kurier, pracował dla Heinricha von Stephana. A czasem brał i na boku dodatkowe zlecenia.
- Żeby tak od razu wzbogacił to nie - odpowiedział na zadane pytanie - ale jak się szybko dojedzie i wróci to można czasem jakiś trzosik srebra dostać. Nasza Pani hojna jest, czasem i złoto się zaświeci w mieszku jak dobrą nowinę się przyniesie. Chociaż różnie bywa... Całkiem niedawno do Sylvanii praca mnie zaniosła, z pismem od samej Elektorki. Bez żadnej wiadomości do przekazania słownie, a jak wróciłem to nikogo odpowiedź nie obeszła chyba, żadnego dodatku za szybkość nie było. A jeszcze gorzej miał mój kolega, posłali go do Księstw Granicznych. I nie wrócił. Pewnie bandyci. Wiedz dziewczyno, że nie jest to łatwa i bezpieczna praca.



U Heinricha von Stephana zaś pozostała trójka "śledczych", Galeb, Detlef i Rudolf segregowała tropy na jakie trafili. Do samodzielnego sprawdzenia - zaginięcie Oskara von Schilde. Do wysłania Gustawa - panna Drach. Do zignorowania - Gertrude von Eskel.

Gdy Thorvaldsson zapytał o Oskara von Schilde Poczmistrz zasmucił się.
- Szkoda człowieka. Młody, sprytny, przystojny, mógł zrobić karierę na dworze naszej Pani. Tak prawdę mówiąc, chodziły słuchy, że miał długi i dlatego zniknął. Hazard straszna rzecz. Jeszcze żeby w karty, wtedy ile człowiek ma przy sobie to przegra, ale przyjaciele zwykle powstrzymają, ale ta nowa moda... Już sam snotball to rozrywka dla plebsu, a żeby jeszcze wyniki obstawiać... Jej Wysokość wygoniła rozgrywki z Nuln, ale w Wusterburgu mają się dobrze, liga prężnie działa pod patronatem jej byłego faworyta, von Windish-Gratza - pokręcił głową. Detlef przypomniał sobie, że to rodzina "ich" Manfreda.
- Szukają to pewnie go wierzyciele, chyba właśnie u szefa ligi najbardziej się zresztą zadłużył, wiecie, jego brat, co to od niego pismo do mnie macie to pewnie go szukał, więc młody zapewne dawno do Księstw zwiał, w Wissenlandzie to by go znaleźli. A może i nie? Mówią, że Manfred uczciwy jest i nie wykorzystuje swojej pozycji do prywaty.

Galeb chciał by panną (jak się dowiedzieli) Drach zajął się Gustaw, Rudolf wolał informacje z pierwszej ręki. Z jednej strony napuścić na nią "Pięknego" to dobry pomysł, z drugiej - kupiec zastanawiał się na ile jego relacje będą wiarygodne i na ile przyłoży się do czynności. Żaden nie zdołał przekonać drugiego. Zadecydowała geografia. Rudolf miał bliżej do kobiety niż Galeb do Gustawa.
Z pewnością szlachcica bałaby się bardziej i współpracowała chętniej, ale widok krasnoluda i elokwencja kupca również zadziałały.
- Ja nie chciałam! Oskar mnie zmusił. Obiecywał że się ze mną ożeni! Proszę, nie wydajcie mnie, błagam, zrobię wszystko! - Rudolf przewrócił oczami. Co za klisza. Detlef też był rozczarowany. Nazwisko jak z wampirzej sagi z Sylvanii (i jak się okazało, miał częściowo rację - kobieta naprawdę była stamtąd), a historia jak ze słabego romansidła.
Plotkowanie Roz: 1d100=70, test udany do 71, na styk wyszło.
Detlef potrzebował wyrzucić mniej niż Roz, ale też zdał, i to jak1d100=7
Przekonywanie - test przeciwstawny - 2d100=81, 80. Obaj zawalili. "Przesłuchanie" pany Drach za to poszło świetnie: 1d100=24

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 02-11-2021 o 22:01.
hen_cerbin jest offline  
Stary 03-11-2021, 20:58   #58
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Oskar von Schilde. Wszystko wskazywało na to, że był zamieszany w spisek. A gdy wykonał swoje zadanie, zapewne ktoś go sprzątnął, by zatuszować sprawę. Zdaje się nie wiedział, że Oskar do swoich działań wykorzystał pannę Drach. A może i nie wykorzystał, może rzeczywiście chciał się z nią ożenić. Tak czy inaczej, gdyby ktokolwiek z mocodawców wiedział, że była ona zamieszana w fałszowanie korespondencji, dawno by zniknęła. To, że zaczęli zadawać pytania i się nie interesować, mogło stanowić dla niej wyrok.

Jeżeli nie uda im się dowiedzieć czegoś więcej o von Schilde, z kim mógł mieć kontakt, to była to ślepa uliczka. Oczywiście, można było popytać o jego długi i o snotballa. Ale być może panna Latimeria potrafiła powiedzieć coś więcej o Oskarze.

Dobrze byłoby ją o to przepytać. Rudolf miał pomysł.
- Panno Drach, to co powiem, jest ściśle tajne i musi pani obiecać, że nikomu nic nie powie. Otóż... Oskar działał jako ściśle tajny agent. Nie mogę więcej powiedzieć o jego zadaniu, ale za jego zniknięciem stoją wrogowie Imperium. Staramy się ustalić co się z nim stało. Proszę nam powiedzieć jak najwięcej. Czy spotykał się z kimś? Czy ktoś o niego pytał? Czy chodził w nietypowe miejsca?

Tak to mniej więcej sobie wyobrażał. Ale chciał omówić to szybko na osobności z Khazadami. Powinni prezentować wspólny front w tej rozmowie. Nie chciał, aby to co powie, zostało przez nich podważone.

Wydawało mu się też, że należy zapewnić jej ochronę. Mogła być bardzo istotnym świadkiem. ZWŁASZCZA w sprawie kontaktów między krasnoludami a ludźmi. Chciał to zaznaczyć wyraźnie, aby i długobrodym zależało na jej ochronie. Trzeba było też i ją samą do tego przekonać.

Nie miał natomiast przekonania, czy należy o niej powiedzieć Manfredowi czy Roz. Kaufmann nie wiedział, kto za tym wszystkim stoi. Nie wykluczał samej elektorki czy hrabiego. A z jego, kupieckiego punktu widzenia, ten świadek i jego rola w odbudowie dobrych relacji handlowych z khazadami mogła być wartościowa.

Jednym z jego pomysłów na ochronę świadka, było wysłanie jej do Kreutzhofen.

Potrzebował chwili, by omówić to z towarzyszami.
 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 06-11-2021 o 17:21.
Gladin jest offline  
Stary 06-11-2021, 14:04   #59
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Pannica pękła dość szybko, najwyraźniej nienawykła do surowego traktowania. Galeb nie miał zamiaru wychodzić bez konkretów. Jakby nie patrzeć dziewczyna tylko przyznała się do czegoś, a nie powiedziała dokładnie do czego!

- Co dokładnie von Schilde kazał ci zrobić? Co zrobiłaś z podmienioną przesyłką? - Galeb ostrym tonem zadał pytania.

Zignorował próbującego go odciągnąć na bok Rudolfa, który najwyraźniej miał pomysł. Nie! Dość już miał tego typu sytuacji jak z Pięknym Gustavem czy z przeklętym Loftusem, którym w środku rozmów pod ostrzem miecza zbierało się na rozmyślania, pomysły i konsultacje.

- Kiedy kazał ci to wszystko zrobić? Co jeszcze mówił o tej przesyłce? Zaglądałaś do środka?!

Dopiero po takiej serii dał się Rudolfowi odciągnąć. W sumie to co kupiec chciał dziewczynie powiedzieć było jak zabawa w dobrego i złego strażnika miejskiego. Skinął kupcowi na znak zgody, acz niczego mu nie obiecał, po czym ten walnął swoją ładniutką tyradę o tym jak się martwią o Oskara. Galeb tylko stał obok i pilnował by kobieta nie zapomniała odpowiedzieć na jego pytania.

W sumie do głowy przyszła mu też inna myśl. Czy Gretrude von Eskel przypadkiem nie została tak samo przez von Schilde oczarowana i też nie przyniosła jakiegoś listu Elektorki? To akurat mogła być prawdziwa korespondencja Elektorki, a ponieważ list był na linii Elektorka-szlachcic już nie było wytłumaczenia dlaczego by się tym interesował jakiś kupiec lub krasnoludy. Do przesłuchania von Eskel naprawdę potrzebny byłby Gustav.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 07-11-2021 o 13:59.
Stalowy jest offline  
Stary 07-11-2021, 12:20   #60
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Panna Drach wskazała Oskara von Schilde jako tego, który miał stać za fałszowaniem zapisów w księdze korespondencji. Zapewne poza nieprawdziwymi wpisami naniesionymi przez pannę Drach w księdze były również te wprowadzone przez von Schilde. Galeb zaczął wypytywać o szczegóły dotyczące podejrzanego wpisu, jak i innych poleceń oblubieńca Fräulein Drach. Detlef przypomniał sobie inne wpisy dotyczące korespondecji z tego okresu, którą obsługiwała Gertrude von Eskel - trzeba będzie dowiedzieć się, czy i ona przypadkiem nie wpadła w oko Herr Oskarowi. Z przedstawieniem tego pomysłu pozostałym postanowił jednak poczekać aż wyjdą od panny Drach - ewentualne sceny zazdrości nie były im do potrzebne.

W czasie rozmowy starał się grać rolę ponurego khazada, którego lepiej nie spotkać w jakimś ciemnym zaułku. Nie zamierzał grozić pannicy a raczej postawą dać do zrozumienia, że tylko wyznanie najszczerszej prawdy może uchronić rozmówczynię od kłopotów. WIELKICH kłopotów.

Co do samego von Schilde - bez wątpienia musieli go odnaleźć. Jeśli panna Drach lub von Eskel nie zdradzą nic przydatnego w ustaleniu miejsca jego pobytu, to będzie trzeba zasięgnąć języka wśród miejscowych szumowin, wypytać o długi hazardowe (może trafi się przy tym okazja żeby mecz snotballa obejrzeć!), jak również u samego Manfreda.

Przy tym wszystkim nie zamierzał tak zupełnie ufać pannie Drach - możliwe, że tylko udawała niewinną ofiarę von Schilde podczas, gdy to właśnie ona uwiodła jego, kazała zrobić co miał zrobić, po czym pozbyła się go sama lub z czyjąś pomocą (na przykład wystawiając go silnorękim nasłanym przez wierzycieli). Pochodzenie dziewki jednak nie dawało mu spokoju…
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172