Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-04-2008, 19:52   #41
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Nessa naprawdę nie lubiła czekać. Jej nauczycielka alchemii z Aretuzy mawiała, że Żmijka ma naturę kowala, musi widzieć jak kute żelazo zmienia kształt, stając się mieczem, podkową, czy sierpem. Jak ciecze bulgoczą, mieszają się, emanują magicznymi energiami, odpadają mikstury przyrządzane w zamkniętych kociołkach. I była to prawda. A tutaj Nessę od jej zadania oddzielały solidne mury. Bardzo niekomfortowa sytuacja.
Na szczęście Derrick, między innymi medyk, naprawdę podobał się czarodziejce. Przystojny, dobrze wychowany. I czas jakoś mijał.
- Czy wie pani, Nesso, co właściwie dolega hrabiance? – zapytał - Na razie żaden z moich rozmówców nic dokładnie nie powiedział...
Żmijka usłużnie wyjaśniła, że dziewczyna cierpi na jakiś rodzaj katatonii i nie ma z nią kontaktu. Nie wspominała o tajemnicach konfraterni. Choć miała ochotę. Zniecierpliwiona robiła się gadatliwa.
- Zna się Pan, Derricku na chorobach psychicznych? – zapytała za to.
Derrick skrzywił się.
- Czytałem o paru takich przypadkach. I o metodach, nie magicznych, że tak powiem. Bardzo rzadko stosowane, bo nie dość, że bardzo brutalne, to jeszcze kończyły się sukcesem raz na sto przypadków.
- Czyli nie zamierza ich Pan stosować?
Derrick pokręcił głową.
- Raczej nie... Nawet wolałbym hrabiemu o nich nie wspominać.

Wreszcie wrota się otwarły.
Żmijka, mimo otaczającego ją przepychu starała się zachować niewzruszoną twarz. Nigdy nie przyznałaby się, że to największe zamczysko w jakim była. No poza Aretuzą. Ale tamtejsze korytarze były domem. Tu każdy kamień świadczył o potędze rządzących hrabiów. Dobrze przygotowywał taki korytarz do audiencji.
"Para hrabiowska na tronach." Ironią broniła się buntownicza natura Żmijki przed wymuszonym szacunkiem, narzucanym przez cały ten przemarsz. Za duża sala audiencyjna, fotele-trony, 10 metrowa służalcza odległość w jakiej szaraczek mógł pokłonić się de Aldersbergom. Oczywiście w Aretuzie wszystkie absolwentki uczyły się technik manipulacji. Nessa nie była w tym orłem, ale wiedza kształtowała świadomość. Patrząc na hrabiego myślała o setkach błędów, które musiał popełnić, by tłumy mieszczan wdarły się do zamku.
Postanowiła dołożyć wszelkich starań, by zachować się bez zarzutu. Ukłoniła się dwornie i przedstawiła pierwsza
- Nessa z Thanedd, czarodziejka – miała wielką ochotę dodać kilka skomplikowanych tytułów, ale para hrabiowska mogła wiedzieć, ze mistrzyni czwartego stopnia to świeżo upieczona absolwentka, a specjalistka czterech żywiołów, alchemii i lecznictwa, to każda dziewczyna po kilku latach studiów. A kłamała Żmijka bardzo rzadko. Zbyt dobrego zdania była o sobie, by chciało jej się oszukiwać innych.
Patrzyła na smutną twarz hrabiny. Ale bariera ironii w sercu Nessy nie poddawało się łatwo.
 

Ostatnio edytowane przez Hellian : 21-04-2008 o 20:00. Powód: zagadki kuźni ;)
Hellian jest offline  
Stary 21-04-2008, 20:11   #42
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
do Nessy z Thanedd i Derricka Talbitt

maj, zamek Aldersberg, Aedirn

Para hrabiowska wykazywała dość niskie zainteresowanie przymowana właśnie czwórką, Wolfgang nawet nie próbował ukrywać malującej się na jego twarzy rezygnacji. Prawdopodobnie przyjęli już wielu medyków, czarodziejów i samozwańczych cudotwórców. Czemu mieliby uważać, że akurat któreś z was będzie w stanie pomóc Antoinette?
Owszem, Linmara patrzyła na was z nadzieją, ale mieliście nieodparte wrażenie, że jej wzrok był jakby nieobecny. Patrzyła, ale nie widziała.
W końcu, gdy etykiecie stało się za dość, hrabia skinął dłonią na swego herolda. Ten ukłonił się nisko i podszedł do was przy akompaniamencie słów Wolfganga.
-Panie Borsu, doceniamy to, że dla dobrej naszej córki zjawiliście się w mieście. Rozumiemy, że to duże ustępstwo z pana strony, tedy z pańskich zdolności skorzystamy w pierwszej kolejności.- Głos mężczyzny doskonale współgrał z jego postawą: donośny, głęboki.
Herold zaś gestami dłoni poprosił pozostałych o opuszczenie sali. Do drzwi, a nawet i za nie zaprowadził was osobiście wraz z majordomusem, pozostawiając Borsu z hrabiowską parą na osobności.

Tak więc znowu przychodzi wam czekać. Lorik z Gulety wyraźnie poddenerwowany sytuacją zaczął przechadzać się po korytarzu wte i nazad. Pewnie pierwszy raz w życiu miał okazję spotkać hrabiego, choć i tak jak na jego wiek zachowuje się zbyt żywiołowo. Przynajmniej zapewnia rozrywkę dwóm strażnikom, którzy patrząc na niego z trudem próbowali opanować uśmiechy.
Cała ta sytuacja wydaje się zresztą abstrakcyjna. Co medyk może poradzić na gwałt? Przecież nie zwróci dziewczynie straconego dziewictwa. Poza tym, to nie te purytańskie czasy, kiedy to książęta uwalniali czyste białogłowy z wież, do których dostępu nie mieli żadni faworyci. Tajemnicą poliszynela są dworskie flirty kończące się upojnymi nocami w alkowach. Nikt nie liczy już na to, że otrzyma za jednym zamachem rękę i pierwszą noc dziewczyny.
Abstrahując jednak od dziewictwa pozostaje problematyczna kwestia katatonii. Ale i tutaj medyk niewiele wskóra. Pozostają więc czarodzieje. Tutaj jednak z kolei Nessa wie, że magia zawiodła już w przypadku Antoinette. A mimo to, przyjmowanie lekarzy trwa.
No i sama kwestia buntu, po którym śladu nie widzieliście. Posiadłości szlacheckie wyszukane i piękne jak nowe. W zamku też wszystko czyste i wystawne, żadnych zniszczeń, żadnych osmaleń. Nawet krwi nie ma, a ponoć mieszczuchów rozgromiono krwawo.
Dziwna to sprawa, zaiste.

(...)

Minęło dobre dwadzieścia minut zupełnej niemal ciszy, niweczonej jedynie stukotem butów Lorika. Nic nie wskazywało na to, by coś się mogło stać. I wtem, jak grom z jasnego nieba, niby huk walącego się budynku, z sali dobiegł krzyk hrabiego.
-Otwórzcie drzwi! Wprowadźcie gości!
Nie sposób było nie zauważyć euforii w głosie Aldersberga. Czyżby druid pomógł tam, gdzie zawiodła doskonalona przez wieki drogą badań i eksperymentów Sztuka Magiczna?
Strażnicy otworzyli drzwi na oścież i instynktownie obrzucili wzrokiem całą salę, zaniepokojeni podniesionym głosem Wolfganga mimo wyraźnej radości w nim pobrzmiewającej. Herold pospieszył ku tronom, a majordomus zachowując niezachwiany spokój i pełną powagę chrząknięciem zaprosił was do środka.

Linmara półleżała na fotelu swego męża wachlując się energicznie wachlarzem. Wolfgang najwyraźniej nie mógł usiedzieć gdyż stał przed druidem gwałtownie gestykulując. Z całą pewnością był żywiołowym władcą.
-Heroldzie!- ryknął niespodziewanie. Natychmiast idź po skrybę, każ mu przygotować inkaust i papier i natychmiast tutaj przyjść. Na jednej nodze!
-Panno Nesso, panowie Talbitt i Lorik- wykazał się pamięcią do nazwisk.-Dostąpicie zaszczytu jako pierwsi usłyszeć tą cenną informację. Ten oto druid, czcigodny Borsu, dał mi i mojej małżonce nadzieję, którą poczęliśmy już tracić. Czy raczysz, o czcigodny, podzielić się z państwem słowami, które przekazałeś mnie i mej małżonce?
Borsu, najwyraźniej zmieszany całą tą wylewnością której stał się ofiarą, chrząknął, pogładził brodę i zaczął mówić.
-Egzaminacja stanu hrabianki Antoinette, wykazała wiele podobieństw do przypadku z którym krąg mój zetknął się lata temu. I tamten, historyczny już przypadek, dotyczył gwałtu na szlachetnie urodzonej. Dziewczyna popadła w stan zupełnego stuporu, nie reagując na żadne próby pomocy. Szczęśliwie jednak, została ona przywrócona do zmysłów dzięki talentowi jednej kapłanki, która o ile mi wiadomo do dzisiaj...
Nie dane wam jednak było usłyszeć do dzisiaj robiła owa kapłanka, ponieważ Wolfgang kolejny raz zakrzyknął.
-No wreszcie przyszedłeś Cecylu, ileż można na ciebie czekać?!- Odwróciliście się ku drzwiom, aby ujrzeć zgarbionego, blond włosego mężczyznę niosącego w dłoni słoiczek z inkaustem, na piersi zaś mającego dziwny, przenośny blat na którym spoczywały karty pergaminu.

Sytuacja, choć dziwna od początku, teraz robiła się groteskowa. Hrabina omdlewała na fotelu, hrabia zaś dwoił się i troił krzycząc, chodząc i machając rękami. Jeszcze pół godziny temu Wolfgang i Linmara byli zupełnie zrezygnowani, a teraz na dźwięk informacji o istnieniu kapłanki rzekomo mogącej pomóc ich córce łamali wszelkie zasady etykiety.

-Masz pióro Cecyl? Masz? To pisz! Mocą dekretu hrabiowskiego ogłasza się co następuje. Ktokolwiek odnajdzie i nakłoni do przybycia do grodu Aldersberg Lionory Aelbedh, kapłanki Dany Meadbh, elfki rasy Aen Seidhe, ten otrzyma dwa tysiące nobli...- hrabia urwał. Pomyślał chwilę.-Skreśl dwa tysiące, napisz tysiąc, to i tak hojna oferta. Ten otrzyma tysiąc nobli i tytuł szlachecki. Podpisz hrabia Wolfgang de Aldersberg, grododzierżca i tak dalej i et cetera i et cera.
Podszedł do blondyna, zabrał kartkę ze blatu i obrzucił wzrokiem.
-Przepiszesz na czysto, upiększysz odpowiednimi zwrotami, zrobisz dwadzieścia kopii i rozdasz umyślnym z rozkazem natychmiastowego ogłoszenia w hrabstwie.
-Szanowny panie- nieśmiało wtrącił się herold, stojący do tej pory cicho przy drzwiach. -Większość umyślnych znajduje się właśnie poza murami poszukując medyków.
-Więc ściągnij ich z powrotem i każ szukać Lionory! Ryknął krzyknął ponownie Wolfgang.

Tego nie mogliście się spodziewać wstając o poranku. Tysiąc koron! Jak obszył dwadzieścia tysięcy denarów. Toć to majątek. Ziołolecznik wybałuszył oczy gdy tylko usłyszał o nagrodzie. A do tego tytuł szlachecki? Zaprawdę tragedia musiała poplątać hrabiemu zmysły.
Z drugiej strony. Jak się tak chwilę spokojnie zastanowić. Wyraźnie powiedział elfki, Aen Seidhe, członkini rasy przepędzonej przez aedirnczyków z Dol Blathanna.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 21-04-2008, 20:16   #43
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Francesca schowała sztylety, gdyż stwierdziła, ze nie będą jej do niczego potrzebne. Zmierzyła wzrokiem dokładnie przystojnego wojownika i uśmiechnęła się. Spojrzała na Lin i puściła jej oko.
- Wydajesz się godny zaufania, chcesz mi pomóc... cenię sobie bardzo takie zobowiązania – zatrzepotała rzęsami i podeszła bliżej człowieka. Odwróciła się w stronę drzwi, aby sprawdzić czy nikt przypadkiem tam nie wchodzi.
- Nie mam pewności czy mówisz prawdę, ale powiem Ci... bo innej drogi nie widzę... otóż Leonardo jest mi coś winny i chcę to po prostu odzyskać... pragnę jego całego majątku...wiem, może to wydaje się nierealne i niepotrzebnie narażam za to skórę, ale to jest dla mnie ważne...Musisz mi zaufać tak jak ja zaufałam Tobie – powiedziała spoglądającemu prosto w oczy i podchodząc jeszcze bliżej. Spuściła głowę i posmutniała.
- Leonardo nie jest dobrym człowiekiem zasługuje na karę, a to co z nim przeszłam zostawię dla siebie, bo ciężko mi o tym mówić... nawet mnie nie pamięta...– teraz ponownie spojrzała na brązowookiego – Niestety nie dam rady sama, moje moce mają za mały zasięg...jest mi potrzebna Lin...pozwól mi z nią odejść...a czeka Cię nagroda na jaką zasłużysz...
Zamyśliła się chwilę czekając na odpowiedz, nie była pewna czy wymyślona na poczekaniu historia się sprawdzi, ale warto zaryzykować, jeśli wojownik nie uwierzyłby planowała przekonywać go dalej. Jeśli uwierzyłby planowała poprosić Lin aby czymś go uderzyła, dla zachowania pozorów i więcej nie zawracać sobie nim głowy. Ale w sumie nie zmyśliła wszystkiego...
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...

Ostatnio edytowane przez Asmorinne : 21-04-2008 o 20:20.
Asmorinne jest offline  
Stary 21-04-2008, 20:40   #44
 
Zaelis's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znany
Twarz mężczyzny wykrzywiła się w ironicznym uśmiechu gdy słuchał słów kobiety. O mało co nie roześmiał się, wesoło ogniki tańczyły w jego oczach.
-Jedno Ci przyznam. Kłamać nie potrafisz. A przynajmniej nie kogoś mojego pokroju, kto do kłamstw jest przyzwyczajony. Więc posłuchaj mnie, Kochana. Powiedz prawdę. Rozumiem, chcesz go okraść. Tu nie ma sprzeciwu. Ale jest jeszcze jakiś cel, dla którego tu jesteś. Dla którego tak sponiewieraliście starego głupca. I to chcę wiedzieć. Żaden złodziej nie zabiera się za bicie osoby, chcąc tylko ją obrabować..chyba, że chce wydusić informację. - powiedział, wpatrując się głęboko w jej oczy. Delikatnie pogłaskał ją po policzku obandażowaną ręką, żałując, że nie czuje jej jedwabiście gładkiej skóry. Zaintrygowała go kwestia nagrody, nawet bardzo.
-A teraz powiedz prawdę. Nie lubię być okłamywany. Zresztą, umowa tak czy siak została zawarta. Nie jesteśmy już wrogami, lecz..przyjaciółmi. - szepnął uśmiechając się tajemniczo do tej nieziemsko pięknej kobiety.
 

Ostatnio edytowane przez Zaelis : 21-04-2008 o 20:43.
Zaelis jest offline  
Stary 21-04-2008, 21:00   #45
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
- Mowie prawdę... zasłużył sobie podły cap! Ale jeszcze nie do końca, ja chcę jeszcze patrzeć jak cierpi... tak jak cierpiałam kiedyś ja... – powiedziała i odwróciła głowę utkwiwszy wzrok gdzieś w oddali – Nie miałeś tak nigdy... nie czułeś do kogoś tak wielkiej nienawiści? – nie drgnęła nawet gdy pogładził ją po policzku szorstkim bandażem
- Jeśli jesteśmy przyjaciółmi to musimy sobie ufać... –powiedziała łagodnie jej oczy wydawały się jeszcze zieleńsze w tym świetle.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 21-04-2008, 21:09   #46
 
Zaelis's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znany
-Jesteśmy przyjaciółmi, ale to nie oznacza bycie łatwowiernym. - odparł spokojnie wpatrując się w jej zielone oczy. Czuł, że mógłby wpatrywać się w nie tak całymi godzinami, zatracić poczucie czasu, zatracić się w tym boskim spojrzeniu. Niemniej jednak miał silną wolę, oderwał swój wzrok od jej i opuścił na chwilę powieki, by po chwili znów je unieść. Tym razem wpatrywał się w ogół jej twarzy, nie koncentrując spojrzenia na zielonych oczach.
-Ostatni raz powtórzę. Powiedz mi prawdę. Nie, kłamstewka. - powiedział do niej, z lekkim zniecierpliwieniem w głosie. Grał teraz w bardzo niebezpieczną grę i każda sekunda byłą ważna. Wszak nie wiadomo kiedy przyjdą strażnicy lub, Bogowie!, sam Leonard. Trzeba było się spieszyć.
 

Ostatnio edytowane przez Zaelis : 21-04-2008 o 21:23.
Zaelis jest offline  
Stary 21-04-2008, 21:29   #47
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
-Skąd możesz o tym wiedzieć?! Nie znasz mnie... – Francesca udała wzburzoną i lekko poirytowaną. Miło spoglądało się w jego brązowe ciepłe oczy, ale raptownie odeszła i odwróciła się. Podeszła do drzwi i zaczęła nasłuchiwać. Na szczęście straż nie frasowała się do sprawdzenia dokonań Legary.
- A ja powtarzać się nie będę... wydaje mi się, że i tak powiedziałam za dużo... – podeszła do Lin i zaczęła ją rozwiązywać, kątem oka spoglądała na człowieka.
- Albo pozwolisz mi odejść, albo wymarzę Ci pamięć czarami...- Francesca poczuła jak jej serce zaczyna bić mocniej, przesadziła, czuła to, ale była gotowa na rzucenie czaru usypiającego... ale jakby mężczyzna okazał się szybszy, nie miała tylu sił aby stawić mu czoła.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 21-04-2008, 21:38   #48
 
Zaelis's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znany
-Widzę że nie mam wyboru. - wzruszył ramionami i podszedł do Lin, wyciągając sztylet. Widząc zaniepokojenie kobiety nic nie zrobił, jedynie pomógł jej z więzami młodej dziewczyny, rozcinając je. Potem schował swój sztylet do pochwy u pasa.
-Jedna sprawa. Twoje imię, oraz gdzie będę mógł się z Tobą skontaktować? Tylko Tym razem, Kochanie, bądź w pełni szczera. Ja jestem Folken Legara. Nie powinnaś mieć problemów z odnalezieniem. - rzucił do niej. Gdy tylko otrzyma wszystkie informacje wskazuje krzesło i mówi do kobiet - Jeżeli uderzysz mnie tym w podstawę karku powinienem paść nieprzytomny. Ale prosiłbym o nie uderzenie z całej siły. Bądź co bądź, nie chcę mieć paskudnego bólu głowy potem.
Odwraca się plecami do nich i spokojnie czeka na cios. Gdy oberwie w kark pada nieprzytomny na posadzkę, z delikatnym uśmiechem na ustach. Zaczęło się wreszcie robić ciekawie.
 

Ostatnio edytowane przez Zaelis : 21-04-2008 o 21:50.
Zaelis jest offline  
Stary 21-04-2008, 22:25   #49
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Wzdrygła się lekko gdy Folken wyciągną sztylet, lecz ku swemu zdziwieniu zaufała mu. Napięcie opadło całkowicie gdy spytał ją o imię. Lin masowała podrażnione nadgarstki, wstała i uśmiechnęła się wesoło.
- Francesca ja wiedziałam, ze pomnie przyjdziesz... wiedziałam, ze ci się uda – powiedziała wesoła i przytuliła się do kobiety, która była lekko zdezorientowa.
>>> I musze podać prawdziwe imię... smarkula ma za długi język... ale pewnie i tak już coś wypaplała... <<< pomyślała
- Francesca de Riue, zwana Liskiem, jestem wielce rada, ze mi pomagasz...nie zapomnę Ci tego...jeśli nie powinnam mieć problemów z twoim odnalezieniem...to Cię znajdę jak będzie trzeba. Na razie musi się wszystko uspokoić... – Po wskazówkach danych przez mężczyznę Francesca skrzywiła się lekko i podała krzesło Lin, wolała użyć bardziej humanitarnych sposobów, lecz nie było wyjścia, mężczyzna musiał oberwać. Ciekawa tylko była jak wytłumaczy to zajście. >>> przybyło 5 muskularnych waszmościów w zakrytych twarzach <<<z rozbawieniem wyobrażała sobie wampirka. Dziewczyna nie miała problemu z pomocą dla Zealisa zamachnęła się i strzeliła tak mocno, że słychać było głuchy odgłos uderzenia. Francesca skoczyła do niego, nieco przestraszona i upewniła się, ze jeszcze żyje. Spojrzała wrogo na Lin, która jedynie wzruszyła ramionami.
Ruszyły przez wilgotną piwnicę, na szczęście strażnicy mieli ważniejsze sprawy na głowie i kobiety przeszyły niezauważone.
Do kryjówki nie miały daleko. Deszcz padał jeszcze długo, lecz rozbłyski piorunów widać było teraz gdzieś w oddali, a odgłosy gromów słyszała tylko wampirka. Lin zapukała w drzwi, a gdy się otworzyły, okazało się, ze True nie ma, gdzieś wyszedł. Garstka bachorów siedziała w koncie naburmuszona. Lin przytuliła się z nimi i spojrzała ze smutkiem na Francesce.
Kobieta uniknęła jej spojrzenia i siadła na krześle.
>>> chyba nie mamy wyjścia... mężczyzna jest nam potrzebny... a jedynie owemu Folkenowi możemy zaufać... <<< myślała i miała nadzieję, ze brązowookiemu uda się jednak wymyślić coś wiarygodnego, miło by było spojrzeć kiedyś w te jego oczy.
- Zjedz coś Lisku – powiedziała uśmiechając się Lin, która wyrwała ją z rozmarzenia
- Ja wiem, że to nie przez ciebie zginęli Jony i Bern'e... ja wiem, ze byś ich obroniła jakbyś mogła, tak jak mnie – powiedziała i dała jej kawałek sera. Francesca skinęła lekko głową i zaczęła jeść, następnie znalazła sobie jakiś koc i zasnęła. Była zmęczona za dużo tej nocy zużyła energii, śniła o świecących skarbach...
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...

Ostatnio edytowane przez Asmorinne : 21-04-2008 o 22:30.
Asmorinne jest offline  
Stary 22-04-2008, 15:04   #50
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jak można było się spodziewać, to właśnie druid dostąpił zaszczytu rozmowy z hrabiowską parą. Pozostałej trójce, dość grzecznie wyproszonej za drzwi, nie pozostało nic innego, jak cierpliwie czekać.
Chociaż cierpliwość to pojęcie względne, bowiem w wydaniu Lorika cierpliwe czekanie polegało na wydeptywaniu ścieżki wśród różnobarwnych płytek pokrywających posadzkę korytarza, czym wzbudzał niekłamaną radość obu pilnujących ich strażników. Wojacy, chociaż z racji służby 'na komnatach' z pewnością przyuczani do zachowywania powagi, nie do końca potrafili opanować uśmieszki...

Dla Derricka widok krążącego jak wilk w klatce ziołolecznika nie był niczym zabawnym. Nawet jeśli Lorik po raz pierwszy w życiu widział arystokratę 'z górnej półki', to w tym wieku mógłby być bardziej opanowany.
>>> Wziąłby ciołek trochę melisy... <<< - pomyślał Derrick. - >>> I nie przynosił wstydu... <<<
Nessa była znacznie ciekawszym obiektem do obserwacji, ale wgapianie się w nowo poznaną osobę, nawet wzrokiem pełnym podziwu, nie należało do najlepszego tonu. I mogło zniechęcić osobę obserwowaną do obserwującego.

Rozejrzał się dokoła.
Ponownie rzucił mu się w oczy całkowity brak zniszczeń. A przecież, jak słyszał, mieszczanie wpadli do pałacu jak banda rozbójników, a tacy czego nie ukradną, to zniszczą. Wojsko przybyło za późno. Nie zdążyli ocalić czci hrabianki ani skarbca, więc z całą pewnością nie zdążyliby ocalić zamku przed zniszczeniami.
Żołnierze też się nie patyczkowali i trup w siedzibie hrabiego padał gęsto. A to zawsze pozostawia ślady... Krew zmywa się ciężko, szczególnie ze ścian czy obrazów.
Ponownie się rozejrzał. Śladów nie było. Żadnych.
>>> Czy można naprawić wszystko używając magii? <<< - pomyślał. - >>> I czy zostałyby jakieś tego ślady? <<<
Spojrzał na Nessę. Być może by mu odpowiedziała.

Wyglądało na to, że Nessie znudziło się bezczynne trwanie w miejscu. Zaczęła wędrować od posągu do posągu, przyglądając się niektórym z takim zainteresowaniem, jakby miała odmienne od standardowych preferencje seksualne. Od czasu do czasu sprawiała wrażenie, jakby chciała niektóre z posągów obmacać. Nic dziwnego, że już po chwili uwaga wartowników przeniosła się z Lorika na czarodziejkę, która, choćby ze względu na prezentowane wdzięki, posągom nie ustępujące choć tak nie eksponowane, bez wątpienia na ową uwagę zasługiwała.
W końcu Nessa stanęła nieruchomo, a z wyrazu jej twarzy można by sądzić, że albo jest pogrążona w rozmyślaniach, albo...
Podobny wyraz twarzy Derrick widywał u czarodziejów, usiłujących skontaktować się z kimś myślą. Telepatycznie, jak mawiali magowie chcąc wywrzeć na kimś wrażenie. Jakby nie mogli tego powiedzieć normalnymi słowami.

Pewnie z kontaktu niewiele wyszło, bo wyraz twarzy Nessy mówił o rozczarowaniu. Podobnie jak gest, sugerujący, że chęć przykopania w ławę została z trudem powstrzymana...
Derrick uśmiechnął się.
Gdy Nessa nie okazała opanowania, miałby okazję na własne oczy, a raczej oczy i ręce, przekonać się, czy jej stopa jest tak zgrabna, jak to sugeruje kształt buta.
Wartownicy, mający znacznie mniej wiary w opanowanie czarodziejki, przenieśli się w jej pobliże, na wypadek gdyby miała ona zamiar wyładować swój zły humor na czymś bardziej delikatnym, niż kamienna ława. Na przykład na cycatej driadzie...
W takiej sytuacji trudno było marzyć o prywatnej rozmowie...

Nagle za drzwiami rozległ się pełen radości głos hrabiego.
>>> Druid ją uzdrowił? <<< - pomyślał nieco zaskoczony ruszając za innymi. Nie bardzo rozumiał, na co w tej chwili są hrabiemu potrzebni.
Widok hrabiego, żywo gestykulującego tuż przed nosem druida wart był dwudziestu minut oczekiwania. Dumny arystokrata zachowywał się niczym dziecko, któremu obiecano nowego kucyka...
No właśnie... Obiecano...

>>> Zatem teraz zacznie się polowanie na elfkę <<< - pomyślał Derrick, gdy Borsu skończył swoją przemowę. A raczej gdy mu przerwano. - >>> A jedyna różnica to ta, że ofiara ma zostać dostarczona żywa. I w dodatku chętna do współpracy... <<<
Z trudem ukrył pełen wątpliwości uśmiech. Samo odnalezienie kapłanki było wystarczająco trudne, zaś skłonienie jej do przybycia do Aldersbergu graniczyło z cudem.
I chociaż w pierwszej chwili zainteresował się nagrodą, to po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że w zasadzie gra nie jest warta świeczki. Chyba, żeby to potraktować jako wycieczkę dla przyjemności... W miłym towarzystwie, gdyby takie się znalazło. Ale nie sądził, by ktokolwiek z obecnych tu miał ochotę mu towarzyszyć...

Borsu stał z obojętną miną, jakby wizja nagrody nie robiła na nim wrażenia. A może i nie robiła, bo co miałby robić w środku lasu z kopczykiem złota i tytułem szlacheckim.
Lorik z Gulety wyglądał, jakby przed chwilą dostał workiem złota w łeb. Z nieprzytomną miną stał i bełkotał coś pod nosem. Sądząc z ruchu warg na zmianę powtarzał "dwadzieścia tysięcy" i "szlachcic". Zupełnie jakby się już widział panem z herbem i na włościach.
Nessa z Thanedd, jak przystało na czarodziejkę, zachowywała się tak, jakby blask złota na nią nie działał, ale i tak w jej oczach widać było zainteresowanie. Oraz pewne rozbawienie i Derrick nie był pewien, czym było ono spowodowane. Widokiem hrabiny, która mdlała na fotelu w stylu godnym najlepszych scen teatralnych, czy też szybkością, z jaką hrabia obniżył nagrodę.

Cecyl oddalił się i wydawało się, że audiencja dobiega końca.
Sługa wręczył druidowi pokaźnych rozmiarów mieszek złota.
I w tym momencie Nessa wyskoczyła ze swoją propozycją...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 23-04-2008 o 09:23. Powód: Siła wyższa :)
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172