Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-12-2007, 14:49   #91
 
Szarik's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłość
- No, panowie Lachy. - Powiedział Michicz do towarzyszy wodząc jednocześnie lufą pistoletu po gromadzących się przeciwnikach gotów wypalić w pierwszego, który broń podniesie. - Czas na nas. Oni z pierwszego strachu już się otrzęśli. Wracać nam trzeba i to na skrzydłach wiatru!
Euforia walki gasła już w nim powoli i rozsądek wracał. Jako doświadczony żołnierz potrafił zapamiętać się w walce, ale gdy tylko chwila wytchnienia przychodziła wytrawnie sytuację ocenić umiał.
- Nie wiem jedynie kto zacz, co tu pędzi i hippicznymi umiejętnościami się chwali. Wróg to czy przyjaciel?
 
Szarik jest offline  
Stary 05-12-2007, 14:17   #92
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Siwek strzygł uszami. Zadzierał wysoko głowę, podniecony stąpał z energią. Przebierał z ochotą kopytami, jakby drocząc się z jeźdźcem który miarkował konika. A siwek rwał się do przodu. Mateusz znał swego konika doskonale. Czuł się w siodle lepiej niźli pieszo. Zresztą było to widać. Starą dobrą polską szkołę. Prowadził konika pod munsztukiem, ale obchodził się z nim z nabożną delikatnością. Wodzy prawie nie używał. Tak jakby konik sam wiedział co ma uczynić, co mu wolno. Pan Ankwicz siedział na siwym jabłkowitym koniku osiodłanym we wschodnim stylu. Wysoko zaczepione strzemiona, siodło otwarte. Wybór dla jeźdźca umiejętnego, tak by nie krępowało ruchów w koźle.

Siwek doskonale wiedział co mu wolno. Rwał się ochoczo do przodu, czując przygodę. Mateusz z nim nie walczył. Wiedział że konik droczył się jeno.

Przesadzili bród. Spiesznie, choć w ciszy. Zwartą kawalkadą ruszyli kryjąc się jak się dało. Kolejne metry, kolejne kroki. I wypadli na równinę. Tu ziemia była twarda, a i osłony żadnej. Wiadomym tedy było że zaraz ich obaczą. Liczył się więc czas. Pogonili koniki, tak że Siwek wyskoczył naprzód radośnie przechodząc z miejsca w galop. Już pośród chat wyłaniały się pierwsze Głowy. Ktoś krzyknął ostrzegawczo. Późno.

Mateusz ściągnął konia. Odchylił się, tak że Siwek wyciągnął szyję i podstawił zad. Szedł dalej zebranym galopem zostając nieco z tyłu. Strach obsad Mateusza? A może odniesione niedawno rany? Jeździec bacznie lustrował okolicę. Pan Ankwicz samo zwał się przywódcą wyprawy i teraz nie chciał aby z za chałupy opadło jego towarzyszy grupa większa. Wszak w ciżbie szans nie mieli.

Tymczasem inni wysforowali się do przodu. Piękny dawali popis. Szabelki śmigały w powietrzu krojąc zaskoczonego wroga. Dało się słyszeć krzyki. Nijak było jednak czekać dalej. Bo wiadomym że za chwilę większa grupa wypadnie. Mateusz ponaglił konika Siwek postąpił parę razy zmieniając tępo poczym wyciągnął się przyspieszając raptownie. A już po chwili wszedł w piękny cwał. Teraz zdawał się frunąć. Mięśnie grały, kopyta rytmicznie uderzały w ziemię. Mateusz uniósł się w strzemionach, tak by nie ograniczać konika. Widać było radość na twarzy rycerza, kiedy wpadł między walczących na rozpędzonym wierzchowcu.

Mniej więcej w tym samym momencie spomiędzy chałup zaczęli wypadać grasanci. Liczna kupa, w tym i konni.
- Ognia! Ognia! Palić do nich! – począł wykrzykiwać Mateusz jak Głośno potrafił.
Sam osadził Siwka. Okręcił się i całkiem puszczając wodze doby dwu bandoletów. Wypalił raz. Drugi. W koło zagrały samopały kompanów. Dym na chwilę zagarnął obraz. Widać że grasanci zlękli się. Kilku rannych bądź zabitych upadło na ziemię. Znów dało się słyszeć jęki. Nastał kulminacyjny moment. Mogli uderzyć we wroga i pójść na szable. Grasanci byli wstrząśnięci, to też szarża mogła być zabójcza. Ale wrogów była kupa i coraz nowi wypadali zewsząd. Z wrzaskiem gnali ku kompanii.

- Odwrót! Odwrót! Do brodu i taboru!
Mateusz uniesiony znów w strzemionach począł nawoływać do odwrotu. I zanim inni ich dopadli już gnał w stronę brodu. Przedziwnym był widok jeźdźca który wypad gdzieś z boku i wyraźnie kierował się w ich stronę. Sylwetka jakaś znajoma… Jeździec miał szansę dopaść ich przy brodzie. To też Ankwicz nie zwalniając cwałował w te pędy. Co chwile tylko spoglądając za siebie i gotów zawrócić jakby komu co się stało lub gdyby ktoś z grasantów dopadł do nich blisko.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
Stary 12-12-2007, 18:38   #93
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Mariusz podjechał w galopie do grasantów, lejce zacisnął w zębach aby mu nie uciekły, chwilę później jego obie dłonie trzymały już w ręku półhaka. Z oczywistych względów za cel wybrał jednego z jeźdźców, przy odrobinie szczęścia koń ucieknie, a też wiadomo było, że konni to lepiej zasłużeni wojownicy byli. Ofiara wyglądała mu na szlachcica, żupan, fryzura, nawet herb wyszyty na żupanie mignął mu przez chwilę, za krótką jednak by go zapamiętać. Był jednym z tych którzy wyjechali zza chałupy. Mariusz wypalił doń z obu półhaków. Twarz nagle wykrzywiła się w groteskowym grymasie, gdy jedna z kul utknęła między żebrami a druga rozsadzała jego wnętrzności. Flaki z krwią wypływały z otwartych ran, przeciwnik dał wyraz swojemu zdziwieniu, chwycił jeszcze swe wypadające jelito, po czym zsunął się z konia pozwalając zwierzęciu wlec swoje ciało. Stopy wciąż tkwiły w strzemionach sprawiając, że koń ciągnął za sobą krwawy ślad.
Mariusz wsunął półhaki na miejsce, po czy sprawnie zawrócił konia i pędem ruszył w stronę taboru.
 
Eliasz jest offline  
Stary 12-12-2007, 19:15   #94
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
I pędził pan Daniłłowicz na wierzchowcu samego Szatana, nie bacząc na wiatr wiejący prosto w oczy, które zalewały się już morzem łez. W takich sytuacjach ten na co dzień poczciwy i tchórzliwy pijak i jebaka zdobywał się na chwilę odwagi- miał bowiem inne wyjście? Upadek z tego konia przypłaciłby przynajmniej utratą w kończynach władzy, zaś jeżeli będzie tylko kulił się na nim i modlił, to bez wątpienia czeka go śmierć- będzie bowiem celem równie łatwym, co martwy królik dla strzelca królewskiego.

- Et, psia mać wasza, matkojebcy i czarcie pomioty!- wywrzeszczał, wyrywając zza pasa dwa nabite zawczasu pistolety i unosząc je w kierunku tłumu. Koń sam go prowadził, a była to bestia naprawdę silna i wielka, tak więc Władysław nie miał wielkich problemów z utrzymaniem się na jej grzbiecie.

W myślach układał sobie plan- Boruta bez wątpienia nie miał zamiaru go już teraz mordować, bo cóż mu po duszy, jeżeli przez najbliższe sześć i pół roku będzie miał w nim sługę na ziemi? Spróbuje wystrzelić prosto w cel przed Diabła wyznaczony, wtedy pewnie koń poniesie go z dala od bitwy. A jeżeli kule chybią... Cóż, mimo masy swej, Daniłłowicz szermierzem był wprawnym. I chociaż daleko mu było do finezji ruchów, to cięciem porządnym łeb oderżnąć potrafił...

Szykował się do walki- i pierwszy raz od wielu dni nie była to walka z grawitacją podczas kolejnych upadków po opróżnieniu jednego-dzbana-wina-za-dużo.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 12-12-2007, 19:57   #95
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Jan Czetkowski

Niczym jastrząb uderzył na swoją ofiarę młody szlachcic, która jeno przed śmiercią mogła usłyszeć świst szabli i własny krzyk wydobywający się z płuc, które lada chwila miały zaczerpnąć powietrza po raz ostatni. Ogromne chłopisko zamierzyło się na niego zardzewiałą włócznią… był za wolny, o wiele za wolny. Czetkowski schylił się w siodle i jednym szybkim ruchem ręki ciął napastnika.

Wtem od strony chałup zaczęły napływać posiłki dla grasantów, to była najwyższa pora na…
- Ognia! Ognia! Palić do nich! –Pan Mateusz wykrzyczał rozkaz i wszyscy jak jeden mąż wypalili z samopałów. Jan zaklął na całe gardo – Co jest do kurwy nędzy?! -Jego pistolet zaniemógł i wtedy przypomniał sobie młody szlachcic, że po przygodzie z rzeczką proch musiał zamoknąć a nie wymienił go będąc w obozie. Opanowany spiął konia i rzucił ze wszystkich sił bezużyteczną broń w kierunku przeciwników. Upadając nieposłuszny samopał wypalił w stronę Jana tak, że poczuł jak kula świsnęła mi koło ucha. Przeżegnał się – niewierne świństwo.


- Odwrót! Odwrót! Do brodu i taboru!


Choć fantazje Czetkowski miał sporą to tym razem nie zamierzam się rzucać sam na całą kupę przeciwników, puścił się, więc galopem za resztą w stronę obozu. – „Ki diabeł” – pomyślał jak dostrzegł tajemniczego jeźdźca.

-Toż to pan Daniłowicz! – zakrzyknął z radością. Jan zupełnie zapomniał o towarzyszu, któremu najwyraźniej udało się przebić przez oddziały nieprzyjaciela.
 
mataichi jest offline  
Stary 17-12-2007, 09:37   #96
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Obóz nad Sołynką - przedpołudnie

Pędzili więc co koń wyskoczy w kierunku miejsca, gdzie rzeczkę poprzednio przebyli.
Panowie Ankwicz, Czetkowski, Hassan i Leszczyński na przedzie, a o paręnaście kroków za nimi pan Daniłłowicz. Gruby szlachcic, klął i wrzeszczał, chcąc wierzchowca swego ku grasantom zawrócić, ale rumak piekielny ani myślał go słuchać. Wypalił w końcu w desperacji pan Władysław z pistoletów w kierunku pogoni, ani specjalnie celując i zdziwił się że z gnającego rumaka za siebie wypaliwszy tak mu się poszczęściło.

Oto kula pierwsza trafiła konia, na którym szlachciura jakiś przed resztę grasantów się wysforowawszy, z półhaka już w zad pana Daniłłowicza mierzył. Hultaj z wierzchowca na pysk spadł, a po nieszczęśniku przetoczyło się kilkunastu jezdzców krwawy strzęp jeno ostawiając.

Wpadli tedy w nurt rzeczny, rozbryzgi wody podniosły się wyżej końskich głów skrywając na chwilę przed oczami pogoni. Przebyli strugę szczęśliwie i już nie ścigani dopadli gościnnego taborku.

Pan Ligęza pogratulował krótko wycieczki na wroga, ale widać było, że czymś jest zaprzątnięty, bo krótkiej perspektywy od oka nie odejmował lustrując uważnie co na drugim brzegu się dzieje. Nagle uderzył się ręką po udzie i zakrzyknął.

- Wiedziałem, że u tego psubrata ni krzty honoru, ni sumienia !!! Patrzcie waszmościowie !!!

Tu ręką wskazał między szopy. Widać tam było tłum jakiś z mężczyzn, bab i dzieci złożony, słychać płacze i krzyki, a pędzony nad rzeczkę przez grasantów Rożyńskiego.

 

Ostatnio edytowane przez Arango : 17-12-2007 o 09:50.
Arango jest offline  
Stary 19-12-2007, 15:03   #97
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Mariusz nie był zaskoczony rozwojem sytuacji. W walkach z tatarami nie raz był świadkiem brania zakładników i jeńców, którzy później szli na czele wrogiego oddziału osłaniając go przed ostrzelaniem. Nie raz widział, jak dowódcy ignorowali żywe tarcze i atakowali wroga bez żadnych skrupułów, jedynie to powstrzymywało przeciwnika od nagminnego wykorzystywania żywych tarcz. Nie inaczej było i tym razem, Mariusz najchętniej pojechałby na Rożyńskiego, nie bacząc na pojmanych chłopów. "I tak zrobi z nimi co zechce, gorzej jeśli w sposób przemyślany i spokojny wykorzysta sytuację, wówczas życie każdego z wieśniaków może stanowić przeszkodę nie do zdobycia. Teraz gdy dopiero ich pojmali, jeszcze nie są w stanie w pełni wykorzystać tą niewinną krew. "- pomyślał.

- Wyjedźmy im Panowie naprzeciw i wybijmy każdego, kto tych chłopów prowadzi, inaczej za chwilę będziemy mieli prawdziwe piekło. Teraz Panowie Bracia, póki czas jeszcze a wróg niezorganizowany. Za moment gdy nam zaczną robić z każdego chłopa i dziecka zakładnika to się dopiero zacznie, więc nie dajmy im na to czasu. Może i jaki chłop zginie przy naszym ataku, ale na pewno zginą wszyscy, jeśli teraz go nie przeprowadzim.

Nawet z konia nie zsiadł, jeśli czas starczy to naładuje broń dopiero co użytą, jeśli nie to z jednym półhakiem ruszy i szablicą przy boku. Opanowanie i spokój na Mariusza spłynęły, cieszył się z udanej wyprawy, która nieco szyków wrogom namieszała a i kilku z nich na glebę posłała. Teraz jednak gotował się do kolejnej, nie w smak mu było narażać ludzi niewinnych, lecz po prawdzie to nie on a Rożyński ich narażał i niewątpliwie łajdak gotów był ich zabić, byle tylko zwyciężyć w tej potyczce. Ten co bierze zakładników, nie bierze ich przecie po to by wypuścić ich zaraz.
 
Eliasz jest offline  
Stary 20-12-2007, 13:23   #98
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Mateusz podszedł do grupy szlachty stojącej koło wozu i wyglądającej na trupę co szła ku nim. Sam był brudny, ranny, zmęczony i mokry po harcach jakie uprawiali. Ale spokojny. Bez zbędnych emocji przypatrzył się idącym. Pośród towarzyszy widać było zdenerwowanie i podniecenie. Pierwszy Pan Leszczyński się ozwał.

Sympatia do tego rycerza zagościła w sercu Pana Ankwicza, gdy go słuchał. Skarb to było mieć za towarzysza kogoś z taką brawurą i odwagą. A do tego konnego wprawionego co już bardziej osobiście Mateusz cenił sobie.

Ale to co mówił zdało się przesadą odwagi. Ba! w brawurze się nie zamykało. Potarł Mateusz nos co go od prochu świerzbił i się ozwał.
– Nim dojdziemy do nich, hultaje osłaniając się parobkami wystrzelają nas z samopałów. A przecie odpowiedzieć na to znaczy wystrzelać chłopów. W zwarciu zaś szanse marne, bo ich kupa. Zbyt wielu na moje oko. Można próbować konno ich okrążyć. Zajechać z boku czy jak… ale nie widzem tego.
Zawiesił na chwile głos i raz jeszcze począł się wpatrywać w tabun Luda idący ku nim.
- Nie myślcie waszmości żem tchórz czy lękam się walczyć z nimi. Ale odstąpmy. Konno uchodźmy porzucając wozy. Ostawią wtedy chłopów, a tabory rozgrabią i zabiorą ze sobą. Nikt nie ucierpi. Lecz nijak nie miarkuje by ich ostawić. Przeciwnie. Jak tylko dojdą do nas posiłki ruszymy za nimi. Wozami rzeczy brać będą wtedy to i ich ślad i tępo znajome. A obserwować ich będziemy mogli ciągle. Tedy konno jak nas będzie siła dopadniemy ich, usiądziemy na plecach i już nie popuścimy. Tym sposobem ludzi tamtych oszczędzimy, a i uda się rozpędzić tę hołotę Różańskiego.

Wypowiedziawszy te słowa, wcale nie wesół Mateusz spojrzał po wszystkich szukając opinii o jego radzie.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
Stary 20-12-2007, 13:37   #99
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Rację macie, waszmości- ozwał się Daniłłowicz, nabijając przy tym broń swą. Musiał przyznać, iż zaskoczony był swoją skutecznością- owszem, strzelcem był niezłym, ale rzadko zdarzały mu się takie strzały podczas galopu... Przypadek? Władysław powoli oduczał się wierzyć w przypadki. Jego koń zdawał się nie tylko być świetnym, acz mocno nieposłusznym wierzchowcem, lecz i potęgą nieboską, co ruchy niemłodego już warchoła wygładzała i ulepszała.


- Miarkować się, waszmości, musimy- nie ma nas tu wielu, a żywoty chłopów, chociaż chamstwo to durne i stworzenia nieboskie, to na szacunek zasługują- chciał dodać "Jak mają ginąć, to z rąk naszych, nie wrogich", ale w ostatniej chwili się powstrzymał- Sądzę więc, iż musimy dowiedzieć się gdzież ta hołota zmierza i, łącząc się wcześniej z posiłkami naszymi, tam zasadzkę na nich przygotować taką, że co do nogi ich powybijamy...

Spojrzał zadziwiająco trzeźwym wzrokiem na zebranych i kontynuował.

- Dla bezpieczeństwa jednak najlepiej byłoby posłać śladem psubratów tych dwójkę naszych, by mogli wieści słać, gdzież to dokładnie wróg nasz podąża. Zależy nam bowiem, jak mniemam, na jak najmniejszej liczbie wypadków i zbrodni przed tym, jak do nogi ich wybijemy.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 20-12-2007, 18:14   #100
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Mariusz jeno przytaknął głową, niedowierzając, że aż tak szlachetnych i prawych towarzyszy dane mu było zapoznać. „Jeśli szlachta zostawi tabory, to chłopi przeżyją…wszyscy a życie ludzkie nie sposób jest w majętnościach ocenić.” Po chwili zamysłu uznał, iż warto poprzeć Panów Braci.

- Racja Waszmościowie, choć nie moja to majętność tu pozostanie to nie spocznę nim ją w ten czy inny sposób odzyskam. Jeśli komendy nie będą mi stały naprzeciw wówczas cały swój czas poświęcę na wytropienie zbójców. Ślady z taborem zostawią wyraźne, choćby nawet i próbowali je ukryć. Zapewne do twierdzy się udadzą, warto by więc było upozorować odwrót a zapotem wrócić nim do twierdzy Rożyńskiego dojadą. Zapewne też, jeśli niebiosa są nam łaskawe, pozostawią chłopów gdyż po cóż im by było ich ciągnąć za sobą, a nawet i jeśli, to i tak łatwiej nam będzie ich życie uchronić w naszej zasadzce niż przy tym ataku, gdzie broń ich jeszcze naładowana.
Jednak nie moje to wozy i nie ma decyzja…


Chwilę później spokojnie ładował półhaki.
 
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172