Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-09-2007, 12:30   #51
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Mateusz wciąż był zmęczony wczorajszym wieczorem. Albo zwyczajnie nie zbudził się jeszcze. A najpewniej i się nie zbudził i zmęczon był po wczorajszym. Z mozołem wpatrywał się w obóz gdzie grasanci zdawali się robić swoje. Dość leniwie podrapał się w głowę. Jakby nieobecny wysłuchał zebranych, poczym sam przemówił. Tonem zaskakująco pewnym i zdecydowanym. Jakby słowa były mu w treści oczywiste.
- Mości Panowie, to jak? Wczoraj żeśmy przyjmowali gościnę, a dziś będziemy tak stali jak na ziemiach naszego gospodarza gwałty się dzieją?
Poczym spojrzał po społu szukając poparcia, a z sylwetki zdawało się że cokolwiek się stanie gotów nawet samotnie ruszyć rozmówić się z grabieżcami.
 
Junior jest offline  
Stary 24-09-2007, 19:36   #52
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Obóz nad Sołynką - świt

Pan Niewiarowski
głową skinął widząc ochotę Panów Braci do obrony.

- Po mojej myśli Waćpanowie mówicie, jeno wycieczka na nic. Siła ich, w polu nas wysieką. O patrzcie - wskazał ręką na następną grupę około tuzina jezdzców jaka wychynęła spomiędzy szop. Mowę jego przerwał tętent konia i jezdziec wypadł zza wozów gnając na ową kupę swawolną.

- Przebóg dureń z pana Czetkowskiego i gorąca głowa - mruknął Niewiarowski, przerwał jednak i patrzył na eskapadę młodego lisowczyka.

Ten w galopie zbliżył się już do brzegów rzeczki, gdy spomiędzy konnych wylazł drab jakiś z rusznicą w ręku. Z mordy i postawy znać chama było co w wojsku służyć musiał kiedyś bo zgrabnie złożył się do strzału. Huknęło , zaszumiało siekańcami po łozinie a pan Czetkowski przez koński łeb zwalił się w błocko nadrzeczne. Znać jednak, że strzelec w konia mierzył bo ten upadłwszy tarzać się zaczął grożąc przygnieceniem szlachcica.

- Może rzeczka ochłodzi tego paliwodę - westchnął pan Tomasz - konia jeno żal, bo widać było że krwi szlachetnej. Widzicie waszmościowie, że atak na nic, bo ich ponad pół setki a i kilku pewnie gospodarzy naszych pilnuje. Niedobrze. Trzeba nam chyba w taborku się bronić i pomocy wypatrywać.

Przerwał mu krzyk od watahy zbójeckiej :

- Zdajcie sie to żywych puścim, nie to za to ze na nas napaść chcieliście gardła dacie !!! -
rozdarł się ktoś od Rosińskiego.

- No i co Wy na to Panowie bracia ? Zdać się na słowo łupieżcy ? Bronić sie możemy, jeno nie wiem czy ktoś tu nam z pomocą skoczy, bo i znalezć nas niełatwo.


Pan Walenty ujrzał jak drzwi do szopy się uchylają i ostrożnie włazi do niej trzech grasantów. W ciszy jak zapadła po palbie skrzypienie ich zdało się być słyszane w całym obozie ariańskim. Wlezli i zaczęli rozglądać sie po wnętrzu chcąc oczy do ciemności przyzwyczaić. Pan Algiert pewny nie był, ale tak zdało mu sie że to chmyzy bo mocno cebulą czuć ich było, co jak wiadomo chłopskim jest pożywieniem.

Poszeptali coś między sobą i wkrótce kroki zbliżyły się do drabiny. Jęknął jeden szczebel, drugi, znać że ktoś piął się na strych...



W szopie podobnej, tylko nieco większej siedzi na stryszku pan Rokutowski


- Ot, kolejna dusza u Pana...- westchnął Daniłłowicz i rzucił jeszcze spojrzenie na zwłoki.

- Wprost przeciwnie panie Daniłłowicz, wprost przeciwnie - ozwał sie niespodzianie jakiś głos za panem Władysławem.

Ten odwrócił sie jak fryga i głos mu w gardle uwiązł. Oto stał przed nim osobnik zda się wieku średniego, w zacny kontusz przybrany, u rękojeści szabelki kamuszki bogate ćmiły oczy. Wzrok jego zdał się wiercić pana Brata na wylot, oblicze zdobiła mu mała bródka i para ... rogów lśniących rudawo w ciemnościach.



- Onże pan Bławski herbu Gończa lat temu siedem duszę mi zapisał. A Tyś go waszeć zabił. To jakbyś - pogładził sie po bródce - nie sługę a komiltona mi zabił, bo straszny był pan Bławski opój i niecnota. Kondemnatek osiem, wyroków za zabójstwo dwa - wyliczał zaginając palce o długich paznokciach - za spalenie obejść szlacheckich trzy, mniszkę jedną zbałamucił, w kosci oszukiwał strasznie, a uważ waszeć, ze lat nie miał jeszcze czterdziestu. Srogi pożytek z niego mieć mogłem, a waszmość szast-prast zabił.

Zamyślił się na chwilę.

- Żebyś to pan panie Daniłłowicz po szlachecku, szablą go zarąbał, no to jeszcze rozumiem, ale tak - skrzywił sie z obrzydzeniem - po chamsku ? Mowy nie ma Panie Bracie, wykup za komiltona mojego mi dasz - zatarł Boruta diabelskie dłonie.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 24-09-2007 o 21:56.
Arango jest offline  
Stary 24-09-2007, 20:09   #53
 
Szarik's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłość
Michicz jeszcze raz popatrzył na napastników a potem na marne siły obrońców. Wiedział, że w starciu sabaci szybko padną. Popatrzył na wschód. Tam, daleko, gdzieś za morzami była Mekka.
Nie tak, pomyślał, nie tu. Popatrzył na wozy, na nietęgie miny czeladzi. I nie teraz.
- Przygotować broń! Każdy niech trzyma na podorędziu gizarmę, runkę, drąg nawet. Cokolwiek czym konia zatrzymać się da. - Darmo skóry nie sprzedam.
Wskoczył na dyszel najbliższego wozu. Podparł się jedną ręką o wóz, drugą oparł o szablę.
- Jesteśmy wojsko w służbie pana Janusza Bełzeckiego! - Krzyknął. - Odstąpcie! Albo przekonacie się jak kąsać umiemy!
Dragan zerknął na czerwone, wschodzące słońce. Jak dzień ten przeżyję w hadżdż się udam do Mekki. Przysięgam!
- Ałłach agbar. - Szepnął.
 
Szarik jest offline  
Stary 24-09-2007, 22:19   #54
 
Bood Master's Avatar
 
Reputacja: 1 Bood Master nie jest za bardzo znany
Pan Algiert jeno czekał jak łeb ten przeklęty nad drabinę się wychyli i jak go nie zdzieli z buciora po twarzy jak za pistolet jeden drugi nie chwyci i co rusz na cel trzech łepków nie weźmie. Nie czekał długo jeno pod ścianą stanąć im kazał, a później gęby szmatami zatkał, co je na strychu znalazł, i powiązał liną, co też tak leżała. Chłop głupi to zwierz, to i pewnie oporu jakowegoś większego sprawiać się zapewne nie zdawał, a mimo to cóż to za opór dla szlachcica, woja wprawnego.
 
Bood Master jest offline  
Stary 25-09-2007, 10:38   #55
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Jest tam wśród Was jaki szlachcic? - zawołał głośno do bandy Rosińskiego.
Niech w szczerym polu do pojedynku ze mną stanie, inaczej Wasz szef dowie się coście tu nawyrabiali. Żeście się szlachtę co w wojsku służy napaść ośmielili. Wiecie co Was czeka gdy Rosiński dowie się, że cały pułk dragoński ( Mariusz zrazu nie chciał wydawać się w jakiej chorągwi służy) na zamczysko jego ściągnęliście??

Dał im chwilę na przemyślenie słów jego.

- Odstąpcie od napaści lub wystawcie szlachcica do pojedynku, bo jeśli jeno chamy nas zaatakowały to hańba i wstyd podwójna dla Mości Rosińskiego będzie. Dopilnuję ja by o wszystkich błędach Waszych się dowiedział a jeśli przy tym dodam na Wasz karb tą spaloną wieś co ją kilka drogi stąd mijaliśmy, lub inne czyny o których Wam może nawet nie wiadomo to z pewnością nawet kawałek całej skóry po pręgierzu Wam się nie ostanie.


- Jak myślicie jak zareaguje Wasz przywódca, jeśli dowie się, że na boku łupy odkładacie i zyski bez jego wiedzy i zgody czerpiecie? Że dla zabawy w konie strzelacie, tym samym zarobek jemu odbierając?? Jak myślicie, komu uwierzy, jeśli mu na każde słowo dowody dostarczę??

- Stawać ze mną jeśli jest jaki szlachcic co jeszcze w portki nie popuścił na wyzwanie moje, lub wracać do Pana pókim jeszcze Wam nie przysiągł zemsty!!


Cały ten wywód wykrzyczany głośno i wyraźnie z taką determinacją w słowach użytą, że nawet towarzysze z niepokojem na Mariusza spoglądali.
 
Eliasz jest offline  
Stary 03-10-2007, 10:28   #56
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Mateusz wiedziony instynktem opierał się o jeden z wozów znajdując tak dobry punkt obserwacyjny, jak i osłonę na wypadek co by jaki popędny zechciał przy pomocy samopałów wyjaśniać sytuację. Mateusz bez normalnej jemu werwy wysłuchiwał niemal z rozbawieniem jak towarzystwo się zbierało. Już chciał przejąć inicjatywę i zakrzyknąć że gwałt się dzieje i nie po szlachecku tak opuszczać interes dzisiejszego gospodarza. I pozwalać by gwałt się dział na jego ziemi. Lecz w tym momencie odezwał się mości Leszczyński i Mateusz zaniemówił…
 
Junior jest offline  
Stary 06-10-2007, 13:05   #57
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Panu Algiertowi nie wszystko po myśli poszło jak chciał. Pierwszego owszem w oblicze zakazane zdzielił kopniakiem i ten jak wór zboża z drabiny się na klepisko zwalił, aż kurz się podniósł. Ale reszta widać prawdziwi zbóje albo li też grasanci być musieli, bo zaraz dwa strzały się ozwały pan Walenty na twarzy podmuch powietrza uczuł i drobiny drewna posypały się z powały. Szlachcic zaraz na deski stryszku padł i przemyśliwać zaczął co mu teraz czynić wypada, bo zdało mu się że sytuacja jego niewesoła jest.



Panowie Szlachta w taborze się szykowali na atak czekając responsu na to co mówił pan Leszczyński. Sabaci rusznice poopatrywali, a że pan Bełzecki hajduków pod komendę pana Ligęzy oddał i pana Michicza teraz, wprawnie to czynili. Każdy też po pice jakiej czy drągu miał a i szablisko u każdego było na podorędziu . Woznice za widły chwycili i widać po ich minach było, że chłopy to tęgie i srogie.

Wkrótce też po krótkiej naradzie od watahy wyjechał szlachcic jaki z gębą szramami poznaczoną i zakrzyknął.

- Bełzecki nie Bełzecki was nie znamy i za pomocników tych tu nurków, heretyków i zaprzańców wiary naszej katolickiej jesteście. Nie będziemy się jak pachołki miejskie szablami rezać. Jestem pan Żolichowski herbu Brodzic. Wychodz jeden na szable - pokonasz mnie odjedziemy, ja cię położę - wozy dacie. Po szlachecku to zrobimy.


Herb Brodzic pana Żolichowskiego

Pan Żolichowski to znany był na Rusi i w Sanockim gwałtownik, zawsze do bitki chętny, jedna z lepszych szabel w okolicy. Ozwał się tedy pan Niewiarowski w te słowa :- No waszmościowie co powiecie ? Zda mi się, że to najlepsze wyjście, tedy wyjdę mu choć jego słowu ani krzynę nie wierzę. Chyba, że komu inna sprawa jaka z Żolichowskim stara jest tedy ustąpię mu pierwszeństwa.
- O i pan Czetkowski wrócił -
rzekł widząc onego jak mokry i brudny z szablą jeno w ręce do wozów się zbliża.
- Waszeć gorączka jest i widzę żeś u Lisowczyków niedawno, boś bez komendy ruszył, Którą tu panom Ligęzie i Michiczowi winni jesteśmy - popatrzył z przyganą na młodego szlachcica, ale widać, że ochota do wojaczki pana Czatkowskiego mu się podoba.



- Jakże tedy będzie panie Daniłłowicz ? Zda mi się że chyba za przewiny na służbę do mnie pójdziesz na lat ośm i 12 niedziel. Ale decyduj się szybko bo tu paru ludzi Rosińskiego idzie i jak kompaniona swojego jak świniaka w chlewie zarżniętego zobaczą to ze skóry obłupią i ogniem przypieką. Jakże tedy będzie ? - powtórzył Boruta diabeł siłą i znaczeniem książętom równy, a zuchwałością i pychą największych infamisów i zawadiaków przewyższający.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 06-10-2007 o 13:08.
Arango jest offline  
Stary 06-10-2007, 16:26   #58
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Ja pójdę, sam go wołałem na pojedynek i nie zamierzam ogona kulić przed byle zabijaką jakimś. Jam w wojsku szablę wytrenował, nie jeden żołnierz nie znany, bo po karczmach nie swawoli i ludzi nie morduje, ale jak kto dzień w dzień przy szablicy jak ja czuwa, wówczas wie on na co żołnierza stać. Tyle, że nie o dumę moją teraz idzie, ale i o wozy. Ja mu stanę do pojedynku, chyba, że Pan Niewiarowski co najmniej równy mi w szabli jak nie lepszy będzie. Możemy przez chwilę wypróbować się nawzajem po to by lepszego do walki przypuścić.
Nie ważne to czy słowa szlachcic dotrzyma, jak już padnie, reszta zgrai, bez przywódcy jeno bandą będzie z którą łatwiej rozprawić się uda. Mamy okazje choć jednego i to krwi szlacheckiej strącić i nie po to głos darłem, aby po próżnicy mówić, jeno właśnie by do pojedynku doszło. Do tej chwili na obronę byliśmy zdani, teraz choć szansa na odmianę losu się nam zjawiła i stratą by było ją z ręki wypuścić.


W międzyczasie, Mariusz już uszykował się w pozycji do walki, rozciągnął się nieco, nadgarstki wymasował, aby szybkość i sprawność w walce zachować. Kilka skłonów i przysiadów, kilka machnięć szablą, po czym owijać ją począł szmatami, by krzywdy Panu Niewiarowskiemu nie wyrządzić. Ta walka zbyt ważną byłą i zbyt wysoką stawkę na jej wynik rzucono, by na jakiekolwiek błędy można było pozwolić sobie. Dlatego Mariusz chciał najpierw sprawdzić swoje i Niewiarowskiego możliwości by lepszego do walki posłać.
 
Eliasz jest offline  
Stary 10-10-2007, 22:47   #59
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Jan Czetkowski

Jan czuł się prawie tak jak wyglądał…jak siedem nieszczęść. Był cały zmoknięty i trząsł się z zimna. Nie sądził, że tak skończy się jego szarża, było mu z tego powodu wstyd tym bardziej, że okazał słabość przy towarzyszach. Wrócił do obozu z pochyloną głową i z szablą w dłoni, wiedział, że pan Niewiarowski miał racje. Jednak słowa towarzysza – Waszeć gorączka jest i widzę żeś u Lisowczyków niedawno – zabolały Czetkowskiego bardziej niż upadek z konia.


Oparł się o wóz przyglądając przygotowaniom pana Leszczyńskiego do pojedynku, ciekawiło go czy Tomasz przyjmie wyzwanie. Widział już na własne oczy, na co stać było starego znajomego, pan Mariusz musiał być również nielicho szermierzem skoro chciał się z nim pojedynkować. Niemniej jednak nie czekając na odpowiedź swojego przyjaciela sam zabrał głos.

- Nie zapomnij i waćpan o mnie, nie popuszczę tym draniom – Choć jego wygląd w tym momencie mógł wywołać śmiech i drwiny jego wzrok wskazywał, że nie żartuje i nie ma zamiaru odstąpić od swojego postanowienia. Tylko w ten sposób mógł udowodnić reszcie swoją wartość…a przede wszystkim udowodnić ją samemu sobie.

- Sprawdź się najpierw ze mną panie Leszczyński a jeśliś taki dobry jak sam powiadasz to niewiele czasu stracisz a i nie namachasz się za wiele. – Stanął naprzeciw Mariusza z niedbale opuszczoną szablą, robiąc wrażenie pierwszego lepszego łachmyty, który wypił za wiele… On nie potrzebował żadnej rozgrzewki.
 
mataichi jest offline  
Stary 11-10-2007, 16:00   #60
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
"No to ci dopiero, czyżby trzy walki pod rząd się mi szykowały? Tym lepiej rozgrzany do tej najważniejszej będę." Jan Czetkowski wyglądał na dobrego szermierza, sam wypad na przeciwników świadczył też o odwadze i nie byle jakich umiejętnościach, trzeba być bowiem pewien swych możliwości aby samemu na wroga tak się zapuszczać. Widać było od razu, że Jan szuka okazyji by jak najszybciej o tym wypadzie zapomnieć, w końcu stracił on własnego konia, który wierniejszym potrafi być sprzymierzeńcem niż nie jeden kompanion.
Podrzucił więc Mariusz i Janowi kawałek szmaty co by i on owinąć mógł swoją szablę. W pojedynkach między swoimi nie o to przecież chodzi, aby jeden drugiemu krwi upuszczał, szczególnie przed prawdziwym pojedynkiem.
Gdy Pan Jan był już gotów, stanął przed nim Mariusz w szyku gotowym do walki.

- A więc zaczynaj mości Panie Czetkowski, tylko Waść nie śpiesz się tak jak przed chwilą, abyś jak konia i szabli nie utracił…

Mariusz wiedział, że nie ładnie tak towarzyszowi utratę konia wypominać, jednakże tu walka między nimi się toczyć miała, więc z całego zakresu umiejętności zamierzał skorzystać. Na początku więc danie okazji przymierzył, by przeciwnika z równowagi wybić i do niezaplanowanych ruchów go przymusić. Niezależnie wszak od tego czy sztuczka owa z Janem Czetkowskim mu wyjdzie, zamierzał Pan Mariusz walczyć tak aby wygrać. Dobrze wiedział, że do najlepszych szermierzy to mu daleko jeszcze, mimo to oceniał umiejętności własne dość dobrze. Nie zamierzał walki tej w dwóch ruchach kończyć, lecz tak rozdysponować siły i ataki przeciwnika, aby we właściwym momencie sztych własny wyprowadzić. Pośpiech na placu boju był najgorszym ze wszystkich możliwych doradców…
 
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172