|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-04-2018, 16:38 | #931 |
Reputacja: 1 |
|
18-04-2018, 17:08 | #932 |
Administrator Reputacja: 1 | - Panna Dorotka. Gospodyni, a raczej kucharka naszej drogiej panny Estelki - wyjaśnił Axel, na tyle cicho, by zainteresowana go nie słyszała. - Pannie Dorotce nie odpowiadało towarzystwo goblinów - mówił dalej już normalnym tonem - więc zaproponowałem jej pracę dla nas. Mistrzyni kuchni to skarb. - Panno Dorotko - zwrócił się do niziołki - czy w kuchni znajdzie się jakieś szczelnie zamykane naczynie? Chcielibyśmy zabrać stąd jeden drobiazg, a potem możemy już ruszać. Oczywiście pomożemy pani z tymi bagażami - zapewnił. - Zabierzemy go ze sobą? - spytał cicho Wolfganga, wskazując na związanego goblina. Techler popatrzył na goblina i skrzywił się lekko. - A na co nam. Krasnoludy jak go zobaczą i tak rozczłonkują. - Później zerknął na wyciągane bagaże Panny Dorotki i przeniósł wzrok na piętro gdzie był kufer ze skarbem. - A kto będzie tachał to wszystko? - Konia nie mamy, ani wózka, więc sami poniesiemy - odparł Axel. - Chcesz się narazić nowej kucharce i zostawić jej rzeczy? - zażartował. - Eh. O to ścierwo pod ścianą mi chodziło. - wyjaśnił mag. Pokręcił głową i widać było, że nie ma humoru. - Nie śmiałbym nawet proponować nie wzięcie bagaży. - Weźmy go na smycz i zabierzmy do miasta - zaproponował Axel. - Może powie coś ciekawego, a jak nie, to mieszkańcy będą mieli na kim wyładować swą złość. Ostatnio edytowane przez Kerm : 19-04-2018 o 14:15. |
20-04-2018, 23:09 | #933 | |||
Reputacja: 1 | Drzwi udało się otworzyć bez pomocy krasnoludów. Nie było szans na ich porąbanie, drewno zostało nasączone jakimś specjalnym olejem, który utwardził je na kamień. Zingger, który obejrzał drzwi szybko wskazał na słabe ogniwo - były to zawiasy. Po założeniu odpowiedniej dźwigni i wspólnym mocowaniu się, przejście stanęło otworem. Za drzwiami znajdował się gabinet właścicielki wieży. Pod sufitem,na stalowych łańcuchach wisiał jakiś dziwaczny zwierz, ni to wąż, ni smok. Miał wydłużone cielsko, cztery nogi i paszczę pełną ostrych zębów. Na szczęście nie był żywy, tylko wypchany. Naprzeciw wejścia stał... Niedźwiedź! Na pierwszy rzut oka musiał tu robić za strażnika, bo gdy bohaterowie weszli do gabinetu, stał na tylnych nogach i groźnie szczerzył kły. Szybko okazało się, że i on jest tylko wypchanym eksponatem, mającym zrobić wrażenie na wchodzących do gabinetu. Było tu też biurko, fotel i regał z książkami. Tych ostatnich nie było zbyt wiele, na oko dwadzieścia egzemplarzy. Wymieszane stały obok siebie rozprawy naukowe z zakresu zielarstwa, tomiki poezji Joachima Apfergerra i Blaise'a de Boufroy, traktaty o goblinach wielkiego badacza tego gatunku Ferdinanda von Wolbenhausa, arabskie opowieści i... magiczny grymuar. Biurko było niemal tak samo ciekawe jak regał z książkami. W szufladzie, która była zamknięta na kluczyk, ale nie oparła się brutalnej sile mięśni leżała sobie szkatułka. A w niej dwie zalakowane, nieprzeźroczyste buteleczki wykonane z zielonej porcelany. Wolfgang natychmiast wyczuł w nich magię, ale nie był na razie w stanie jednoznacznie stwierdzić co zawierały. Poza flakonikami w szufladzie leżał list następującej treści:
A na samym dnie znajdowały się jeszcze dwie koperty z przełamanymi pieczęciami w kształcie różokrzyża.
| |||
20-04-2018, 23:44 | #934 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 21-04-2018 o 00:16. |
21-04-2018, 00:03 | #935 |
Reputacja: 1 |
|
21-04-2018, 08:38 | #936 |
Administrator Reputacja: 1 | Drzwi wreszcie ustąpiły, a za nimi było mnóstwo przedmiotów, które mogły zostać zamienione na brzęczącą monetę, lub pomóc w walce z Estelką. Problem jednak n atym polegał, że część z nich była po prostu za duża i za ciężka, by wziąć je pod pachę czy nawet na plecy. - Sprawdzę, czy jest gdzieś jakiś wóz - powiedział Axel, gdy już nacieszył oczy widokiem wszystkich skarbów. - Jeśli nie, to najcięższe rzeczy musimy zostawić, zanim przytłoczy nas ciężar zachłanności. - Panno Dorotko, jest tu gdzieś jakiś wózek? - zwrócił się do najlepiej poinformowanej osoby w tym towarzystwie. |
23-04-2018, 20:26 | #937 |
Reputacja: 1 | Bernhardt wszedł do gabinetu jako ostatni. Zlustrował pomieszczenie i gwizdnął przez zęby. - Za przeproszeniem, ma suczka rozmach - skomplementował wystrój kiwając głową. - Widzę, że kobieta ma coś do wielgachnych zwierząt i smoków. Ten gabinet na wolnym i czarnym rynku będzie kosztował fortunę. Zgadzam się z Lotharem. To trzeba zinwentaryzować i sprzedać z zyskiem. Tomiki poezji wezmę od razu. Później się sprzeda. Gdy odnaleźli listy Teugena rozpromienił się. - To nam bezsprzecznie pomoże się oczyścić z zarzutów. Musimy obmyślić tylko jak to rozegrać. Może przesłać to do Bogenhafen do sądu? Na sugestię Mayera odparł. - Dobry pomysł. Pomogę Ci z tym wózkiem, Axel. Gdzie ta Dorotka? |
24-04-2018, 21:28 | #938 |
Reputacja: 1 | 28 Sigmarzeit 2513 Zaopatrzeni w poręczny wózek, do którego niestety sami musieli się zaprząc, bo krasnoludy hardo i dumnie odmówiły zaszczytu bycia siłą pociągową, wyruszyli w drogę powrotną do Grissenwaldu. Na dwukółce swoje miejsce znalazła skrzynia wyniesiona z sypialni przez Axela, biblioteczka, wypchane zwierzęta i związany, chyba już pogodzony ze swoim losem wódz goblinów. Khazadzi zgodzili się natomiast na przeniesienie dobytku panny Dorotki Knedlikovej, składającego się z trzech kufrów i dwóch worków, gdyż to nie godziło w ich honor. Sama niziołka dreptała obok Bernhardta, szczebiocząc wesoło. Goblini przywódca został odstawiony do ratusza, zadowolone krasnoludy udały się do swoich slumsów obwieścić wesołą nowinę, że kopalnia została oczyszczona z zielonoskórych i jedyną komplikacją był fakt całkowitego jej zasypania. Na to ostatnie Gimli Gormison, wódz klanu wściekł się, ale w końcu uznał, że plusy przewyższają minusy i krasnoludy zaczęły przygotowania do powtórnej przeprowadzki do Czarnych Szczytów. Bohaterowie, za przyprowadzenie gobliniego wodza zostali uhonorowani wystawną kolacją w towarzystwie radnych miasta oraz obietnicą wmurowania tablicy pamiątkowej na wschodniej ścianie ratusza. O gratyfikacji pieniężnej nie wspomniano. Dorotka Knedlikova nadal podtrzymywała swoją decyzję o chęci podróżowania z awanturnikami, którzy uwolnili ją od zgrai zielonoskórych i szybko zaaklimatyzowała się na barce. Teraz wystarczyło tylko zakupić jakiś towar i popłynąć znów do Kemperbadu, a stamtąd rzeką Narn ku Jałowym Wzgórzom. Ale zanim bohaterowie zdołali następnego dnia wyruszyć z miasta, miał miejsce pewien incydent. Do Bernhardta, który przechadzał się po placu targowym podszedł pewien jegomość, charakteryzujący się bardzo nerwowymi ruchami i szepnął mu na ucho, „że nie chce kłopotów, a jedynie zamienić słówko“. A owo słówko, wypowiedziane teatralnym szeptem brzmiało: „W co ty grasz, Kastor? Martwimy się o Ciebie. Czemu zerwałeś kontakt? Mam nadzieję, że wciąż pamiętasz, że Wewnętrzny Krąg czeka na gotówkę!“. |
24-04-2018, 23:16 | #939 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 28-04-2018 o 11:25. |
25-04-2018, 09:11 | #940 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel do tej pory nie najmował się w charakterze konia pociągowego, ale w końcu czego się nie robi dla zysku. A ten, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wyglądał nad wyraz intresująco, szczególnie wtedy, gdy w skrzyni ze skarbami udało się odkryć drugie dno. * * * We wdzieczność, niepopartą brzęczącą monetą, Axel niezbyt wierzył. W tablicę też nie, bo to kosztowało... a szansa na to, że Axel bądź jego towarzysze wrócą tutaj z pretensjami, była niewielka. Ale Lothar tak się cieszył, że Axel nie miał serca rozwiewać jego złudzeń. * * * Bycie bohaterem miało swoje plusy, ale i minusy. Z tego też powodu po jakimś czasie Axel zaszył się na Syrence i korzystał z umiejętności kulinarnych panny Dorotki. I czekał, aż Lothar załatwi sprawy handlowe. |