|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-03-2017, 19:59 | #41 |
Reputacja: 1 |
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
03-03-2017, 20:19 | #42 |
Reputacja: 1 | -Co za pierdolnik- Rzekł Roland patrząc na oddalającego się sierżanta. Najpierw nikt nie wie gdzie rekruci mają się udać i do tego dają im nie właściwą broń. Pokręcił głową, zaklnął szpetnie i udał się w kierunku biegających w kółko rekrutów. Jakąś chwilę póżniej zobaczył że jeden z biegnących odłożył pikę na bok. -Hej ty!- Wskazał palcem na niego. -Lepiej weź tę pikę z powrotem, bo jak sierżant zobaczy ciebie bez niej to może się wkurwić a tego byś niechciał, wierz mi.- Popatrzył jeszcze chwilę czekając na odpowiedź tamtego i potem postanowił poczekać na sierżanta i nowe rozkazy. |
03-03-2017, 20:56 | #43 |
Reputacja: 1 | Mężczyzna zatrzymał się i udał zdziwionego. - Ja? Sierżant mówił, że na chuj nam te piki, jak na huj to ją odłożyłem. Kazał biegać to biegam? Ale skoro tak mówicie. Loftus chwycił pikę i wrócił do wykonywania rozkazu, starając się zbytnio nie zmęczyć oraz nikogo nie nadziać/uderzyć bronią.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
03-03-2017, 21:00 | #44 |
Reputacja: 1 | Po chwili Allandor uświadomił sobie, iż pewnie pomylił sierżantów, w końcu ledwo dwa dni temu wypuszczono go z lazaretu, w którym leczono mu rany zadane przez zwierzoludzi. Do znienawidzonych rakowych narośli na zdrowym ciele Armii imperium Allanador dodał biurwy, bez poczucia humoru, co to nawet prochu nie wąchały a zwierzoludzi i mutantów chaosu widziały tylko na obrazkach. Po jakimś czasie odnalazł swego przełożonego starszego sierżanta Max Kutz. - Melduje się jeździ... Allandor S'Lommel Starszy sierżancie. Miałem zameldować, że magazynierowi brakuje poczucia humoru. Na żart, że nie można wymagać zawsze rozkazów na piśmie, bo wielu sierżantów nie potrafi czytać i pisać, które to zadnie jest zadaniem wszak oficerów. Pokazałem mu też zaciśnięta pieść bo tylu znałem do tej pory sierżantów potrafiących pisać. Po tych słowach wyprężył się jak struna , mając nadzieję, iż nie urazi ledwo zagojonej rany na lewym boku. Czekała decyzje wszak nie znał tego starszego sierżanta, którego zobaczył pierwszy raz dwa dni temu. Nie obchodziła go zresztą wiele. Miał własny cel, jeszcze tylko dziewięć lat służby w dowolnej armii imperialnej a otrzyma na własność, od społeczności morskich elfów, elfią fregatę. Jest to cel dla, którego warto walczyć, a nie jakiś tak honor czy ojczyzna.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
03-03-2017, 23:25 | #45 |
Reputacja: 1 | W końcu ktoś zorientował się, że sterczą jak stado baranów nie tam, gdzie powinni, więc cała ich żałosna gromadka ruszyła dupska by po chwili trafić we właściwe miejsce. Świadczył o tym czerwony na gębie sierżant, który najwyraźniej za punkt honoru przyjął sobie przećwiczenie z rekrutami elementów musztry i zadbanie o ich kondycję fizyczną. Jaki był w tym sens, skoro przeznaczeniem takiej formacji jest umierać wystarczająco długo, by lepiej wyposażone i przeszkolone oddziały zaszły wroga z flanki i zgarnęły chwałę za zwycięską bitwę? Od stania na baczność lub biegania z patykiem w łapie dookoła placu umierać wcale nie będzie lżej, ale co było robić - zgarnął drąga na ramię kompletnie ignorując to, czy komuś wytłucze nim ślepia i rozpoczął nieśpieszny trucht wokół majdanu. Biegł swoim rytmem, właściwym krasnoludom przemierzającym podziemne chodniki - miarowo, niezbyt szybko, ale mógłby biec w ten sposób godzinami i to dźwigając na plecach nielichy ciężar. Z każdym okrążeniem narastało w nim zniecierpliwienie i chęć przypierdolenia komuś tą cholerną imitacją piki. Dla postronnych byłoby lepiej, gdyby celem okazał się ćwiczebny manekin - wnerwionemu brodatemu kurduplowi było wszystko jedno.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
04-03-2017, 21:51 | #46 |
Reputacja: 1 | Karl otworzył oczy, usłyszawszy nowy głos, spławiający elfa. Podniósł się więc i dołączył do reszty łuczników in spe. Gdy sierżant skończył wywód i zarządził ćwiczenie, Karl bez entuzjazmu zabrał się do jego wykonywania, pozwalając przy tym umysłowi nieco błądzić. Ożywił się nieco, usłyszawszy jak niziołek zagaduje sierżanta o kusze. Przesunął się bliżej, by podsłuchać rozmowę. - Sierżancie, garnę się po kusze razem z tym oto rekrutem, za pozwoleniem. Dwóm będzie trudniej odmówić, nie? Następnie wrócił do ćwiczeń, starając się wykonywać je i uzyskać żądane efekty przy minimum wysiłku.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
06-03-2017, 14:53 | #47 |
Reputacja: 1 | Diuk był wkurwiony. Kazano mu biegać, i to jeszcze bez śniadania. Dodatkowo zamieszanie i niekompetencja dowodzących świadczyły o tym, że wszyscy oficerowie i sierżanci z olejem w głowie dawno ruszyli pod Middenheim. Nie było jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, jak mawiają. Diuk zauważył w tym burdlu okazję do szybkiego awansu, to jednak z czasem. Teraz musiał biegać 20 okrążeń z tym pierdolonym kijem, a dodatkowo okazało się, że dostał nie ten kij. Karl czyli Otwin nie zamierzał się jednak przemęczać i owy bieg zamienił w trucht, a gdy nikt nie patrzył w spacer. Z 20 planowanych okrążeń zrobiło się nagle 10, gdy został zdublowany przez resztę oddziału. Na pytanie o zły ekwipunek, Karl nie powiedział ani słowa. Wiedział, że jakiś debil zaraz zgarnie się do odpowiedzi i tym samym przyjmie na siebie cały wkurw podoficera. Podczas biegu Diuk zastanawiał się, dlaczego nie szkolą ich w obsłudze dział. Wszak Nuln z ich produkcji słynie, a i te z murów miejskich pod Middenheim nie ruszyły, więc do obrony miasta w pierwszej kolejności powinny być użyte. Tymczasem ochotnicy, w tym i on, zamiast uczyć się jak owe działa obsługiwać, by atakujących zalać ołowianym deszczem, są zmuszani do pierdolonego maratonu z dzidami. Diuk zastanawiał się, jaki geniusz militarny wpadł na ten pomysł, niemniej uznał, że musi on być równie mądry co Ci z magazynu. Podczas spaceru Diuk zagadał do khazada. Człowiek interesu od razu potrafił poznać drugiego tego rodzaju człowieka, bądź też krasnoluda. - Pojebało ich. Dali by nas do armat, to byśmy im obronili te miasto z palcem w dupie, co nie? Przy okazji, jestem Otwin, ale wołają na mnie Diuk.-
__________________ Man-o'-War Część I |
06-03-2017, 15:37 | #48 |
Reputacja: 1 | Bert ucieszył się, że nie tylko on doceniał zalety kuszy. Wszak broń ta była o wiele celniejsza i łatwiejsza w obsłudze niż łuk. Słabszą szybkostrzelność rekompensowała większa siła uderzenia. Dodatkowo facet z blizną wyglądał na nielichego twardziela, więc dobrze byłoby z nim trzymać. Truskawa strzelał i strzelał, aż ten ochraniacz otrzymany od sierżanta przestał mu przeszkadzać. W sumie dobrze zrobił że posłuchał szefa, bo po ćwiczeniach nie bolały go paluchy tak bardzo jak innych rekrutów. Po ćwiczeniach Bert poszedł z twardzielem do kwatermistrza. Żeby tylko jakiś dureń nie uszkodził mu "kłujnicy". |
06-03-2017, 19:20 | #49 |
Reputacja: 1 | Dzień pierwszy:
|
06-03-2017, 20:18 | #50 |
Reputacja: 1 |
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 07-03-2017 o 14:09. |