Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-03-2011, 17:26   #1
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Przeklęta Wyprawa

PRZEKLĘTA WYPRAWA



muzyczka




ZA MURAMI MIASTA. TYMCZASOWY OBÓZ – POŁUDNIE


Wszyscy z wyjątkiem Rosaliny

Obóz namiotowy pod miastem stołecznym powstał w błyskawicznym tempie, gdy zaczęli napływać pierwsi śmiałkowie. Nikt nawet nie rozważał możliwości zakwaterowania ich w samej stolicy. Z całego kontynentu zaczęło, bowiem spływać największe skurwysyństwo, któremu brakowało gotówki. Część z nich jeszcze niedawno rabowała okoliczne trakty. Oprócz całej masy przeciętniaków, wybijały się jednostki wyjątkowo zdolne, ale też nad wyraz paskudne. Oczywiście istniały też pozytywne wyjątki, ale dla bezpieczeństwa mieszkańców stolicy postanowiono nie wpuszczać najemników wewnątrz murów. Zbieranina była wyjątkowo różnorodna, stanowiła przekrój wszelkich profesji. Przedstawicieli nieludzi było niewielu, starczało palców jednej ręki żeby ich wszystkich zliczyć. W obozie niczego nie brakowało, były karczmy, stragany co bardziej przedsiębiorczych handlarzy i jeden burdel. Co prawda przybytek rozpusty nie cieszył się dobrą opinią, lecz klientów nigdy tam nie brakowało.

Sama wyprawa wciąż owiana była tajemnicą. Krążyły o niej plotki i spekulację. Wiadomo było jedynie, że dowódcami wyprawy miało być dwóch bardzo ważnych ludzi w królestwie. Jednym z nich był bliski doradca króla i sławny rycerz Corwin Crom zwany „Krwawym Krukiem”, którego brutalność i skuteczność owiane były już legendą. Drugą personą był sam najwyższy mag królestwa Ann, Marcus Alabaster, ostatni żyjący człowiek, który mógł tytułować się mianem „Zabójcy Smoka”. Staruszek brał udział w wyprawie, która zabiła ostatniego gada.

Towarzystwo gnuśniało kolejny już tydzień, ale właśnie tego dnia nadszedł wiadomość z zamku. Dosłownie nadeszła, ponieważ wszystkie cenne informację ogłaszał miejski krzykacz. Nikczemnego wzrostu młody chłopiec o aparycji tak mrocznej, że w ciemnym zaułku byłby w stanie wystraszyć niejednego dorosłego mężczyznę. Był żywym przypomnieniem, że nie tylko nad królestwem, ale i nad samą wyprawą będzie ciążyła klątwa.


- Uwaga, uwaga! - zaskrzeczał chłopak, gdy tylko wydrapał się na stos beczek znajdujących się pośrodku obozowiska. Barwy jego głosu nie dało się określić żadnym pozytywnym epitetem. Była irytująca do tego stopnia, że aż prosiło się żeby ktoś przypieprzył wyrostkowi ze wszystkich sił uciszając go na dobre. Niemniej jednak sprawiała, że każdy w pobliżu zwracał na niego uwagę.

- Nadeszła oczekiwana przez wszystkich chwila. Dnia jutrzejszego, w południe po nabożeństwie w katedrze Najświętszej Panienki, nasza krucjata rozpocznie się. Niestety zaledwie jedna trzecia z zebranych tu ochotników będzie mogła przystąpić do tej świętej misji. Reszta będzie musiała obejść się smakiem hahaha... - przerwał na chwile czując na sobie dziesiątki gniewnych spojrzeń. – Wszystkim zebranym nasz miłościwy gospodarz, król Edward, w ramach podziękowania za przybycie ofiaruję siedem wozów wypełnionych najlepszym trunkiem! Marna rekompensata według mnie, co nie szlachetni panowie?!


Wiadomość o alkoholu nieco uspokoiła hołotę, niestety to nie wystarczyło.

- Jak to kurwa! A co z resztą?!
– krzyknął anonimowy, zakapturzony najemnik, po czym cisnął nadgryzionym jabłkiem w młokosa, który uchylił się przed atakiem. Co prawda trajektoria lotu pocisku od początku nie wskazywała na to żeby młodzieniec miał oberwać, ale niewielu zwróciło na to uwagę. Owoc wylądował na twarzy jakiegoś zbira, a ten odruchowo uderzył człowieka stojącego najbliżej siebie. Dalszy przebieg wydarzeń był prosty do przewidzenia. Wystarczyła maleńka iskra żeby wywołać pożar. Wszyscy zaczęli się okładać, początkowo pięściami, a dopiero później przerzucili się na bardziej niebezpieczne sprzęty. Zapowiadała się długa i krwawa młócka.

Zamieszki rozpoczęły się na dobre i w szybkim tempie objęły cały obóz. Miały co prawda bardziej charakter pijackiej burdy niż poważnej walki, co nie zmieniało faktu, że można było solidnie oberwać i stracić… głowę. Nie był to może subtelny sposób selekcji, ale w dość krótkim czasie pozwalał on na wyłonienie najlepszych.


ZAMEK. KRÓLEWSKIE POKOJE – WIECZÓR


Rosalinda de Villon

Król od kilku dni jej unikał, dokładnie od momentu, gdy powiedziała mu o chęci udziału w wyprawie. Był przeciwnikiem tego szalonego, jak sam go określał, pomysłu. Długo próbował wybić go z głowy Rosalindy, lecz w pojedynku na argumenty z piękną kobietą, z góry był skazany na porażkę. Co prawda zgodził się niechętnie, ale nie mógł dłużej przebywać w towarzystwie faworyty i patrzyć w jej oczy. Choć darzył ją uczuciem, to jednak nigdy nie dał jej nawet cienia nadziei, że będzie dla niego równie ważna co zmarła przed laty żona.

Był chłodny wieczór. Kobieta czyniła ostatnie przygotowania przed jutrzejszym wymarszem. Sama znał sporo szczegółów dotyczących misji jak jej trasa i potencjalne zagrożenia. Wszystko to wydawało jej się jednak zbyt naiwne. Plotki jakoby w Górach Szarych natknięto się na ślady smoka były mało prawdopodobne. Równie dobrze można było najpierw wysłać niewielki oddział zwiadowczy bez potrzeby zbierania całej gromady podejrzanych typów. Udział samego Marcusa świadczył jednak o czymś zupełnie przeciwnym, wszakże stary mag nie opuszczałby swojej wieży bez powody. Stowarzyszenie nie pozostawiło jej wyboru i wydało bezpośredni rozkaz wzięcia udziału w wyprawie.

Wyczuła, że ktoś pojawił się w jej komnacie. Odwróciła wzrok i ujrzała wysokiego mężczyznę stojącego przy uchylonym wyjściu na balkon. Był ubrany w luźne, czarne szaty. Nie rozpoznała jego twarzy. Chłodnym spojrzeniem bezczelnie taksował piękne ciało nałożnicy króla, nie śpiesząc się przy tym zbytnio.


- Możesz nazywać mnie Eliah. Król kazał przekazać ci wiadomość, że będę twoim cieniem na wyprawie. – miał elektryzujący, niski głos. Nie zmieniało to kilku faktów, których nie dało się nie zauważyć. Po pierwsze zwrócił się do niej bezpośrednio jakby byli równi sobie. Po drugie król nawet nie był łaskaw z nią porozmawiać osobiście i to w ostatnią noc przez wyprawą. A po trzecie wysłał do niej najskuteczniejszego agenta w królestwie, który miał ją ochraniać? Nie spotkała tego człowieka wcześniej, lecz jego fałszywe imię było wymieniane często przy kłopotliwych sprawach.

Eliah przybliżył się do kobiety, która wyczuła w nim zarówno pożądanie jak i odrazę wobec niej. Następnie mężczyzna wyciągnął prawą dłoń chcąc najwyraźniej przeczesać włosy Rosalindzie.

Nagle do jej głowy dotarł silny impuls.

Krótka myśl mężczyzny:

„Zabić.”
 

Ostatnio edytowane przez mataichi : 23-03-2011 o 15:59.
mataichi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172