Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-05-2022, 21:23   #1
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Kultyści - Lato 2519

Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; Dzielnica Portowa; koga “Stara Adele”
Czas: 2519.06.27; agt; wieczór
Warunki: ładownia, jasno, ciepło, gwar rozmów; na zewnątrz jasno, sła.wiatr, pogodnie, ciepło





link: https://www.stivesgallery.co.uk/imag...our_lights.jpg

Zbór




Nad zatoką wzdłuż jakiej wybudowano Neus Emskrank kończył się ciepły, letni dzień. Mewy jeszcze piszczały nad wodą i miastem ale one też już szykowały się do zakończenia dnia. Mieszkańcy, dokerzy oraz marynarze kończyli swój dzień roboty i udawali się do domów, tawern i karczm aby nasycić żołądki i ugasić pragnienie. Zaś w trzewiach jednej ze starych kryp jaka już od dawna nie pływała tylko bujała się na falach przyboju robiąc za pływający magazyn robiło się coraz tłoczniej i głośniej. W miarę jak kolejne postacie podchodziły do burty “Starej Adele” stukały umówione hasło a po chwili słyszeli nieregularne kroki i nad burtą pokazywała się głowa starego bosmana obwiązana chustą na marynarski wzór. Widząc kto przyszedł spuszczał na dół drabinę po której można było wejść na pokład a potem do tylnej nadbudówki i schodami na dół do krótkiego korytarza i ładowni. Gdzie można było spotkać znajome twarze jakie często nie widziało się od zeszłego tygodnia. Można było usiąść przy stole do wspólnego posiłku. Jak zwykle królowały ryby. To akurat nie było dziwne w portowym mieście. A Kurt był mistrzem w łowieniu, przyrządzaniu i podawaniu ryb. Nawet ze zwykłych płotek potrafił zrobić całkiem smaczną zupę rybną albo gulasz. Ale dzisiaj na stole królował tłusty sum i młody tuńczyk. Suma Kuternoga złapał sam a tuńczyka kupił od znajomego rybaka. Ale część rzeczy i tak trzeba było kupić. Odkąd zabrakło Karlika który sponsorował te posiłki trzeba było robić zrzutki podczas tych zborów. I to co się uzbierało jednego tygodnia szło na zrobienie gościny w następnym.

Schemat się powtarzał co tydzień. Przywitanie, wspólny posiłek przy stole, luźniejsze pogaduchy o plotkach i strapieniach a także załatwianie pomniejszych spraw pomiędzy członkami zboru. W końcu to była jedna z niewielu okazji gdzie mogli się spotkać w jednym miejscu osoby z całkiem różnych warstw społecznych co poza burtami tego zboru byłoby nie takie proste. W samym zborze zaś mniej się liczyło pochodzenie a bardziej osiągnięcia dla grupy, staż i zaufanie jakim się cieszył u pozostałych. Tak zimą Egon awansował ze względnie świeżego rekruta na kogoś kto dorównywał autrytetem Kurtowi a ponad nim byli już tylko Silny i Łasica. Więc nawet jeśli na zewnątrz dla zachowania pozorów ktoś komuś musiał czapkować czy całować w rączkę to tutaj panowały dość braterskie i rodzinne relacje. W końcu w razie wsypy wszystkich ich by czekał marny koniec co pokazał ostatniej zimy przykład śmierci Karlika. Dziś jednak wyczuwało się większą ekscytację i podniecenie. Bo już w poprzednim tygodniu Starszy obiecał, że zapewne będzie miał do ogłoszenia coś interesującego. I faktycznie tak się stało. Gdy umył w misce ręce, wstał ze swojego miejsca w centrum złączonych stołów i wyszedł na środek ładowni. Zaraz za nim podążyła Merga. Znak, że właściwe spotkanie właśnie się zaczyna.




link: https://i.pinimg.com/originals/ac/06...e51f6cb354.jpg


- Drogie dzieci! Spójrzcie na nas! Spójrzcie na siebie! Rok temu nie było nas nawet pół tuzina! A teraz? Dwa tuziny! Spójrzcie jak rośniemy w siłę! To znak! To znak jak bardzo skorumpowane i zdeprawowane jest to miasto! To społeczeństwo! Jak bardzo podatne jest na podszepty naszych patronów! Nieważne którego! Nieważne skąd kto pochodzi i czym się zajmuje! Nieważne co ma na sumieniu! Wszyscy mogą znaleźć u nas swój dom i schronienie! Wszyscy możemy walczyć z reżimem zakłamanych ciemiężycieli którzy nas uciskają i oddają cześć słabym, fałszywym bogom! To my mamy rację! To my jesteśmy wyjątkowi, my jesteśmy wybrańcami prawdziwych bogów! To my zaprowadzimy w tym mieście nasze porządki! Wyrównamy rachunki krzywd! Dziś my musimy zginać karki! To my musimy się do nich fałszywie uśmiechać i udawać pokorę! Ale to się skończy! Nadejdzie dzień gdy to oni padną u naszych stóp i będą jęczeć o naszą łaskę! Oni będą się żreć między sobą dla naszej przyjemności i walczyć o okruchy z naszego stołu! Nie dzisiaj i nie jutro ale ten dzień w końcu nadejdzie! Pomścimy śmierć Karlika! Wygnanie Sebastiana! Mordęgę naszych sióstr i braci zakatowanych w kazamatach! Poddanych kaźni i straconych dla uciechy bezmózgiej tłuszczy! To my będziemy na szczycie i urządzimy to miasto po swojemu! - zamaskowany mężczyzna znany na zborze jako Starszy zaczął przemowę. A, że był płomiennym mówcom od razu porwał swoją publiczność. Dały się słyszeć oklaski, okrzyki poparcia i buntu na zastaną za burtami rzeczywistość. Wszyscy byli w jakiejś mierze buntownikami i rewolucjonistami walki z obecnym systemem. Dlatego ten system nie mógł dać im pardonu i musiał ich zniszczyć. Ale najpierw musiałby ich odnaleźć. A to jak dotąd siłom sterowanym z ratusza się nie udało. Ale przyjemnie było posłuchać jego przemowy jaka niosła nadzieję, że los się odmieni i to oni będą w końcu na górze.

- Pierwszym krokiem będzie odnalezienie darów jakie zesłali nam bogowie. One gdzieś tu są. Szepczą do nas. Słyszymy ich głos. Ale trudno było go zrozumieć. Ale na szczęście jest z nami nasza czcigodna wyrocznia która potrafi usłyszeć mowę bogów i zrozumieć ich przesłanie. - Starszy zakończył przemowę żegnany oklaskami i cofnął się o krok do tyłu wskazując na rogatą kobietę o niesamowitym blasu bijącym z oczu i fioletowej skórze.




link: https://i.imgur.com/szvwUUK.png


- Dziękuję ci mistrzu. - Merga skinęła głową oddając hołd swojemu gospodarzowi i opiekunowi. Od chwili uwolnienia wiedźmy oboje okazywali sobie wzajemny szacunek stając się z czasem duetem który zarządzał całą grupą.

- Myślę, że udało mi się odczytać słowa naszych patronów na tyle, że wreszcie mamy wskazówki jakie mogą nas doprowadzić do upragnionego celu. Każda z Czterech Sióstr zostawiła w tej okolicy skarby poświęcone swoim patronom. Co więcej odkryłam niedawno, że to zapewne tylko pierwszy krok i jest coś więcej. Dlatego echo tych tropów nakładało się na siebie i mnie tak długo zwodziło. Ale wreszcie mogę na to spojrzeć z właściwej perspektywy. - wyrocznia przechodziła spojrzeniem od twarzy do twarzy siedzących za złączonymi stołami i mówiła ciepłym, łagodnym głosem w jakim brzmiała jednak pewność siebie poparta wiedzą i doświadczeniem.

To, że gdzieś “tutaj” są jakieś artefakty pozostawione przez legendarne Cztery Siostry to wiedzieli wszyscy na zborze już od paru miesięcy. Niestety nie wiedzieli wiele więcej dlatego nie bardzo było jak zacząć te poszukiwania. Ale wreszcie mieli przełom.

Norra jaka poświęciła się krwawemu bogowi zostawiła swój wyczuwalny dla Mergi ślad w lesie. To musiało być w jakimś lesie, polana i stos czaszek na niej. Gdzieś na południu od miasta. Znamię było silne więc musieli być wyczuleni na wszelkie oznaki niezrozumiałego szału, ataków, buntów, walk i ogólnie aktom przemocy i rozlewowi krwi. Zwłaszcza takiego pozornie bezsensownego. Tak silny artefakt jaki Merga wyczuwała aż stąd musiał też jakoś wpływać i na umysły śmiertelników jacy byli znacznie bliżej tego miejsca.

Oster zafascynowana Oczulkiem Nurgle powędrowała i wracała ze wschodu. Ona ukryła swój dar gdzieś pod ziemią. W jakiejś dziurze, jaskini, lochach czy czymś takim. Powinno być tam dużo wody, stojącej, zatęchłej wody w jakiej roi się od robactwa. Czyli pasowałoby to preferencji Ojczulla. Ta woda oznaczała, że może to być gdzieś w pobliżu moża, jeziora czy rzeki. No i jakieś lochy, ruiny czy coś takiego pod ziemią. Oznaką tego mogą być ogniska nieznanych chorób i innych błogosławieństw jakie tak szczodrze Ojczulek zsyłał na ten ziemski padół.

Soren, wyuzdana ulubienica Księcia Przyjemności powędrowała na południe, w głąb kontynentu znacząc swój szlak spłodzonymi bękartami różnej maści. Ona też zostawiła prezent dla swoich wyznawców i tych co zdecydowali się podążać jej drogą. Tu jednak wyrocznia miała pewien dylemat. Wszystko wskazywało, że ów artefakt powinien być gdzieś na południu. W wodzie lub blisko niej, przy rzece, jeziorze, strumyku. Pewnie w ładnej i sielskiej okolicy sprzyjającej miłości wszelakiej i natchnieniu artystów. Bardzo możliwe, że miało to jakiś związek z syreną i alabastrem. Bowiem to nagłe pojawienie się wszelakich syren czy w snach, plotkach czy jako alabastrowych figurek w ciągu paru ostatnich miesięcy to też zapewne nie był przypadek. I ta syrena z Wrakowiska może być tego częścią. W każdym razie pamiątka po Soren powinna wabić do siebie kochanków i dewiantów, poetów i malarzy aby tam znależli ukojenie i spełnienie.

Vesta zaś przemawiała do Mergi najsilniej. Być może dlatego, że poświeciły się temu samemu patronowi. A być może dlatego, że ten artefakt wydawał się być najsilniejszy lub był najbliżej. Całkiem możliwe, że na terenie samego miasta lub blisko niego. Raczej na zachód od rzeki Salt jaka rozdzielała miasto na dwie połowy. Objawem działania mocy Vesty powinny być dziwne zjawiska, zaburzenia czasu, nietypowe sny i wizje związane z czasem i symbolami z nim związane. Po prostu trzeba było mieć otwarty umysł na wszelkie nienaturalne zjawiska.

- A oprócz tej sprawy z Czteremia Siostrami jest jeszcze coś. - Merga zakończyła omawiać to jakich śladów i gdzie powinni wypatrywać ale zanim zaczęli o tym rozmawiać wszyscy to podjęła nowy wątek. Spojrzała jednak na zamaskowanego lidera zboru aby teraz ten podjął ten wątek. Ten skinął jej głową i stanął obok niej zwracając się do pozostałych.

- Tak. Merga wkrótce nas opuści. Wróci w swoje rodzime strony. Do Norsci. Jesteśmy w trakcie organizowania tej wyprawy. Wróci do nas prędzej czy później aby wspomóc nas w poszukiwaniach swoimi wyjątkowymi umiejętnościami ale też przez jakiś czas jej nie będzie. To jest też okazja dla nas. - Starszy przedstawił wieść jaka była nowością. Odkąd bowiem udało się uwolnić błękitnoskórą i złotooką wyrocznię cały czas była z nimi i chyba nikt się nie spodziewał, że mogłaby ich opuścić. Ta wiadomość wywołała na większości zebranych poruszenie i zaskoczone spojrzenia i szepty.

- Tak, to prawda. Postaram się uzyskać tam pomoc dla nas. Ale nie ukrywam, że łatwiej by mi było coś ugrać jakby ktoś stąd popłynął ze mną. Ktoś silny i władczy. Moi współplemieńcy szanują silłę i zaradność. Mogą się sprzymierzyć z wielkim wodzem i silną armią. Ale pogardzają słabymi i żebrzącymi o pomoc. Na statek nie zabierzemy całej armii nawet jakbyśmy tu taką mieli. Ale też dobrze jakby mi towarzyszyli ludzie sprytni, silni i zaradni, jacy pomogliby mi przekonać moich sprzymierzeńców, że warto tu przypłynąć po chwałę i łupy. Że mają tu cennych i silnych sprzymierzeńców a nie słabeuszy i nieudaczników jacy liczą na ich łaskę bo sami nie umieją sobie poradzić. Dobrze też aby to bylu ludzie z więcej niż jednego patrona aby nie zamykać się na wsparcie od pozostałych. - złotooka mówiła prostymi słowami i poważnym tonem aby jej przekaz był czytelny i zrozumiały dla każdego.

- Czcigodna jest pewna, że ktoś z jej plemienia do niej dołączy podczas wyprawy powrotnej. No ale im lepsze wrażenie na nich zrobimy, im silniejszym partnerem w interesach się pokażemy tym będą nas poważniej traktować. I tym większy będziemy mieć na nich wpływ jak już będą tutaj. I swoją drogą dlatego też musimy znaleźć kryjówkę dla ich łodzi, ludzi i zapewnić im wikt i opierunek pewnie też i rozrywki bo inaczej ich krewki charakter może obrócić się przeciw nam wszystkim. Wiem, że to dla was nowość więc na razie tylko o tym mówię. Macie czas na przemyślenie nad tym wszystkim. Ale za tydzień chciałbym już mieć odpowiedź. Musimy wiedzieć kto by zamierzał zostać na miejscu i zająć się poszukiwaniami Sióstr a kto by szykował się na wyprawę na północ. Sama wyprawa raczej nie powinna ruszyć wcześniej niż w połowie przyszłego miesiąca. Jak macie jakichś zaufanych ludzi co byliby skłonni do wyprawy do Norsci to też dajcie mi znać, może uda się ich zwerbować. Załogę tego statku też musimy skompletować. - Starszy dopowiedział jakie są te wstępne zamiary na drugą połowę lata. Szykowało się sporo wypraw. Ale myśl o kontyngencie norsmeńskich wojowników nie jako piratów czy rabusiów ale jako sojusznikach wydawała się bardzo kusząca. Tylko to było jak z ostrym toporem co w nieumiejętnych rękach może pokaleczyć samego właściciela. Element był to bardzo krnąbrny i trudny do utrzymania w ryzach, zwłaszcza w większej liczbie. Mistrz dawał wszystkim swoim dzieciom czas do przyszłego zboru aby się nad tym każdy na spokojnie zastanowił. Chociaż od razu Łasica i Burgund przyklasnęły temu pomysłowi i co prawda nie zgłosiły się z miejsca na wyprawę do Norsci ale w sprawie dostarczania rozrywek norsmeńskich wojownikom i wojowniczkom jakby się takie też trafiły to były bardzo chętne. Vasilij zaś zgłosił, ze zna wybrzeże na tyle, że dla samego statku i jego załogi to by kryjówkę znalazł. Chociaż nie ukrywał, że bytowanie trudnej teraz do oszacowania liczby wojowników z północy byłoby dla niego trudne do zorganizowania bez wsparcia reszty kultu. Starszy jednak zapewnił go nie zostwią go samego z tym ambarasem i pochwalił jego postawę. Jak i obu łotrzyc bo właśnie o taką współpracę z Norsmenami chodziło.

Później zaczęła się już mniej planowa dyskusja wszystkich ze wszystkimi i o wszystkim. A na końcu te indywidualne rozmowy ze Starszym gdzie każdy mógł z nim porozmawiać o tych sprawach jakie niekoniecznie chciał poruszać przy wszystkich. Albo zapytać o radę czy zdać relację jak się posuwają sprawy jakie co jakiś czas mistrz zlecał niektórym kultystom. Nad portem słoneczny blask już dawno znikł gdy z jednej z zacumowanych na stałe kryp spuszczono drabinę. A potem co jakiś czas pojedyncze sylwetki, czasem duety, schodziły po niej na pirs po czym szły mieszając się z wieczornym, portowym gwarem i tłumem. Nic zdawało się nie wskazywać, że na tej starej i nieciekawej łajbie odbyło się jakieś nielegalne spotkanie. Dalej leniwie kiwała się na falach zatoki skrzypiąc cicho i uspokajająco wysłużonym drewnem i linami.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172