Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-09-2019, 09:15   #1
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
[Werewolf: the Apocalipse] Koniec


18 listopada 2020 roku przekroczyli granicę rosyjsko-ukraińską. Przynajmniej tę, którą można było znaleźć na mapach jeszcze w 2015 roku. Aktualnie był to “niepodległy” kraj określający się mianem Republiki Donieckiej. Przy drodze widzieli patrole żołnierzy z krzyżami Bożogrobców. Tak typowe dla opuszczanego Caratu. Szklany Smok nie pozwolił nikogo zabić, nie pozwalał też przechodzić do Umbry, czy korzystać z Darów. Nie chciał zostawiać żadnych śladów w świecie technologii, ani w świecie duchów.

Nahaja zdawała się wyciszyć. Sonii było z tym dziwnie. Czuła się, jakby czarna macka zapadła się głęboko w jej ciało i owijała to co teraz najcenniejsze. I wiele wskazywało, że ją to uspokoiło i wyciszyło. Trafiła jej się własna Zmora z instynktem macierzyńskim.

Unikali kamer. Żadnych stacji benzynowych, żadnych sklepów spożywczych. Żadnych miast.
Szklany Smok skutecznie dbał o przyszłego potomka i jego matkę. Dotarcie na miejsce zajęło im blisko tydzień. 24 listopada Michaił nawiedził Sonię w snach. Przekazał jej, że mają się kierować na zachód, a nie jak planowali na północ. Za nic nie chciał dopuścić jej, czy też ich do matecznika.

25 listopada znaleźli chatę w lesie. Sporą. Zaopatrzoną w jedzenie i ubrania. Nie przypadkowe były skojarzenia z domem Michała pod Inowrocławiem. To miejsce było punktem odwrotu. Ucieczki. Wewnątrz nie było żadnej informacji na temat właścicieli lokalu. Ale obydwoje przyjęli z ulgą możliwość przespania się w wygodnych łóżkach. Rozpalenie ognia w piecu zaowocowało również ciepłą kąpielą. Potem zaczęła się eksploracja. Pod budynkiem był bunkier. Niewielki. Wewnątrz były ułożone konserwy i beczki z wodą pitną. Kolejne kilka miesięcy życia. Choć brak wygód.

Świat się zmienił. Zapłonął. Rosja obwiniała cały świat za śmierć Putina. Kraj był we władzy fanatyków religijnych. Uzbrojonych w arsenał atomowy z Zimnej Wojny.

W tym wszystkim gdzieś był Czarny, odbudowujący potęgę wilkołaków. Pentex, przenoszący inwestycje. Farma fakenewsów w Poznaniu, która siała dezorientację. Rekinołaki gdzieś u wybrzeży Japonii. Czarne Spirale ze swoimi własnymi głowicami gdzieś w głębi Caratu….

Wszystko to za jej sprawą.

A teraz on, Szklany Smok, chciał, żeby odpuściła. Miała się wycofać. Ukryć. Urodzić dziecko.
Warował przy niej jak pies, nie pozwalając na żadne głupie ruchy.

Pierwszego grudnia jak na zawołanie zaczął padać śnieg. Padał przez kolejne dwa dni odcinając ich już i tak ukrytą chatkę w lesie. Krajobraz jak z pocztówki powodował, że trudno było uwierzyć w to co działo się na świecie.



Noce były długie i chłodne. Gdy przyszedł mróz kąpiele też stały się problemem. Woda była składowana w podziemnych zbiornikach. Z bunkru można było się do nich dostać. Maksim zbierał drewno i rozpalał ogień pod zbiornikami, żeby woda nadawała się do użycia. Pozwolił sobie na żartowanie, że Ghural sprowadził ich tam po to, żeby doglądali mu instalacji wodnej przez zimę.

Szóstego grudnia wreszcie się pojawił. Przyszedł pieszo. Michaił Zima. Do niego należała chatka. Przyszedł zapytać cóż tam u nich. Pogratulował Sonii. Choć nie istniał żaden widoczny znak na jej ciele mówiący o nowym stanie w jakim się znalazła. Powiedział też, że nie mogą iść na północ. Ponoć był tam caern, ale jego strażnik nie dopuści niczego od czego czuć Żmija. Ale w chacie byli bezpieczni. Rishi powiedział, że mogą pozostać jego gośćmi aż dziecko zacznie chodzić. I tyle. Uciszył ich gestem gdy mieli kolejne pytania, po czym odwrócił się i wyszedł.

Następnego dnia Dragan przyniósł do domu ścięty świerk. Czekały ich pierwsze święta jako rodzina. Podczas gdy świat stawał w ogniu.

Sonia wierciła dziurę w brzuchu swojemu partnerowi o ściągnięcie Kosiby. Problemem było to, że nie mieli już telefonów komórkowych.

Ósmego dnia grudnia Maksim Dragan Bondar odpuścił. Gdy się obudziła to czekało na nią śniadanie, ale jego nigdzie nie było.

W nocy na dziewiątego znów padało. Rano brak Maksima pierwszy raz dał się we znaki. To on dbał o utrzymanie ciepła w budynku. Rozpalał ogień, pompował wodę. Poranek okazał się zimny. Już zmierzchało, gdy wracał.

- Spróbuję tu ściągnąć Burego Kła. Byłem u Michaiła. On spróbuje skontaktować się z Czarnym i przekazać informacje dalej. Nie wiem kiedy i czy przyjedzie. Poza tym, chyba nie był zadowolony, że zbliżyłem się do matecznika. Masz ochotę na odgrzanie jakichś głęboko mrożonych warzyw? Czy dziś inne rarytasy na obiad?

- Gdyby był tu Wojtek jedlibyśmy jakiegoś jelenia w potrawce albo coś. Mogłeś uprzedzić, że idziesz do Miśka a nie znikać bez uprzedzenia. - zamarudziła Wrona - obojętne co. A ty co byś zjadł?

Brunetka wzruszyła lekko ramionami grzebiąc w zamrożonych zapasach.

- Zakładając, że tu zostaniemy na dłużej… serio myślisz, że nikt tu nas nie znajdzie? I co z Markiem? Został sam…

Zagrzebanie się jak struś w piasku i zatrzaśnięcie za sobą drzwi brzmiało kusząco ale mało praktyczne. Sonia starała się postąpić choć raz ‘jak należy’.

- Nie chcę, żebyś robiła sobie zbytnią nadzieję. Sytuacja na świecie nie jest łatwa. My jesteśmy bez środków komunikacji. Michaił skorzysta z duchów. I tak. Myślę, że nikt nas tu nie znajdzie. Nie ma sposobu, żeby nas namierzyć. - powiedział niemal tak pewnie, że można by zapomnieć o ostrzach od Smoka.

Sonia przygryzła dolną wargę i założyła ręce na piersiach. Po to tylko by zaraz oprzeć dłonie na biodrach.
Westchnęła krótko i zaczesała pasmo włosów za ucho:
- Nooo to nie do końca prawda… - zajrzała w oczy Maksima i zrobiła minę z cyklu oops.
Milczał i patrzył na nią z uwagą. Jego twarz przez kilka sekund nie wyrażała nic, by w końcu uniósł jedną brew.
- Zechcesz mi to wyjaśnić teraz, czy poczekamy, aż sztab komandosów wedrze się tutaj z karabinami wypchanymi srebrem?

Wrona doszła do wniosku, że jej Smok się zmienił. Zastanowiło ją czy to fakt przyszłego ojcostwa już tak działał na jaszczura czy to fakt ubicia Putina wyzwolił w Maksimie nowe ja.

- Nie komandosów… Pamiętasz te noże, które podarował nam Smok? Te fetysze?
Kiwnął głową. I nie skomentował więcej. Ruszył do kuchni, gdzie na starym piecu postawił czajnik. Codzienna herbata była już obrzędem. Pili kilka razy dziennie. Przytuleni do siebie z kubkami w dłoniach. Choć rozmawiali jeszcze mniej niż wcześniej, to bliskość niesamowicie wręcz narastała. Byli w tym wszystkim razem i wiele wskazywało, że mają tylko siebie. Choć fakt, że Dragan przyjmował do wiadomości pewne rzeczy, bez dalszej reakcji bywał irytujący.
- Rzuć mrożonki, to od razu odgrzeje obiad.
- Wiesz, że te fetysze pozwalały namierzyć wzajemnie naszą watahę? Umówiłam się z Rychem, że ruszy za mną gdy zacznie się burdel. Będzie wiedział kiedy. Jest szansa, że reszta zacznie nas szukać. -
dziewczyna wygrzebała dwie paczki i podała Maksimowi. - Zrobię herbaty… Myślałeś o imieniu?
Po reakcji jaszczurów w japonii doszła do wniosku, że imię powinien nadać ojciec. Zmieniała temat.
- Po obiedzie postawię zasłonę. Jeżeli już ruszyli, to nic już nie zmienię przed obiadem. A jeżeli nie, to spróbujemy zniknąć z radarów. A imię...
Maksim wrzucił do garnka podane jedzenie i wstawił na rozgrzane blachy pieca.
- Wiesz, że w dawnych czasach wierzono, że nadanie dziecku imienia przed szóstym rokiem życia przynosi pecha? Nie myślałem o tym. A Ty?
- Nie wiedziałam ale głupio mówić do dziecka per dziecko. Obiecałam nazwać pierworodnego czy tam pierworodną na cześć Smoka. Może mnie pouczysz? Coś musimy robić…
Westchnął ciężko i oparł się o stół. Mebel zatrzeszczał pod ciężarem Maksima. Pokręcił głową.
- Nie wiem… to wszystko dla mnie nowe. Wiem, że twój brat został sam, ale nie pozwolę, żebyś w ciąży ruszyła do Czarnobyla. - tym razem to on zmienił temat. Widać ojcostwo nie było czymś, z czym już się oswoił.
Sonia przytuliła się do silnego ramienia mężczyzny:
- Serio myślisz, że chcę ruszyć do Czarnobyla z twoim nienarodzonym dzieckiem pod sercem? - spytała cicho z lekkim smutkiem.
- Serio, myślę, że chcesz pomóc bratu w realizacji naszego wspólnego planu. I boję, się, że będziemy się ukrywać, a ty nie znajdziesz sposobu, żeby pomóc mu zdalnie.
Odwrócił się do niej. Prawą ręką ją objął, a lewą dłoń położył jej na ramieniu.
- Ale cieszę się, że dojrzewasz - powiedział to jakby zapominając, że była od niego kilkanaście lat starsza.

-Myślę, że powinieneś znaleźć sposoby na zastąpienie protekcjonalności w najbliższych miesiącach - Sonia pokazała mu dojrzale język zadzierając głowę do góry - Bo chciałabym. Żeby fasola miała szanse poznać swojego papę.

Uśmiechnął się szeroko, po czym odwrócił do gotujących warzyw. Przecedził je szybko, po czym ułożył wszystko na dwa półmiski.

Jadł bardzo szybko. Nawet nie przeszkadzało mu, że wnętrze mrożonego kalafiora było ledwie letnie. W zasadzie nie było to wielkim problemem, bo nie dodał soli do wody, więc warzywa i tak nie miały smaku. Spieszył się z jedzeniem.

Sonia dziobała swoja porcje. Nie komentowała sposobu jedzenia Dragana. Doszła do wniosku jakiś czas temu, ze zeżarcie Mike odebrało jej jakiekolwiek prawa komentowania odżywiania się innych.

Nie czuła napadów głodu , a jedzenie smakowało jak tektura od jakiegoś czasu.

-Zrobię herbaty - powtórzyła i w końcu zalała ciemne liście . Mocny zapach unoszony gorąca parą uderzył ja w nozdrza.


Po posiłku Szklany Smok założył kurtkę i wyszedł przed dom. Chwilę dreptał w kółko, po czym zaczął kreślić jakieś symbole na śniegu. Bliźniaczo podobne do tych, jakie Dalemir zapisał flamastrem na jej ręce. Trwało to wszystko około kwadransa. W końcu wrócił, otrzepał śnieg z butów i wypił herbatę. Trwał kolejny nudny dzień.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 26-09-2019 o 09:20.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172