|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-05-2015, 20:28 | #1 |
Reputacja: 1 | [Pathfinder] Smoki i karabiny PROLOG Przyszła do wszystkich. Przyszła, kiedy spali mocnym snem, ludzie i smoki, w najczarniejszej godzinie nocy. Była piękna, tak piękna jak zamierające na jesień drzewo, obsypane martwymi liśćmi; dojrzała kobieta, w której dobroć matki splatała się w harmonijną jedność z gorącą krwią wojowniczki i tysiącletnią wiedzą mędrca. Nic nie mówiła. W oczach, które widziały powstanie i kres niezliczonych imperiów, śmierci i narodziny niepoliczalnych mas ludzi i wszystkie zmiany, jakie kształtowały ten świat, był tylko smutek - i milcząca zgoda. Niektórzy płakali przez sen, wpatrzeni w ten przejmujący wizerunek; innych ogarniał dziwny spokój, jakby patrzyli w otchłań kosmosu. Dla każdego miała słowo. Dar, którego nikt nie pamiętał po przebudzeniu, ale każdy pojął jego istotę - pożegnanie. Kiedy rano wszyscy zwlekali się do wspólnej sali, w jaskini, zwykle wypełnionej świergotem gadzich języków i gwarem ludzkich słów, powietrze było ciche i martwe. Wszyscy wiedzieli. Słowa Mówcy były tylko ubraniem tej gorzkiej prawdy w dźwięki. - Kryształowa Jaskinia poniosła dziś stratę, której nic nam nie osłodzi. - Mówca Jarve był postawnym, wysokim mężczyzną, który dźwigał na sobie bagaż wielu, wielu zim. Włosy dawno pokrył mu szron, a skórę zmarszczki; mimo to zawsze trzymał się prosto i dumnie. Dziś wyglądał jednak, jakby te wszystkie lata, którym się dotychczas twardo opierał, dopadły go wreszcie i zebrały straszliwe żniwo. Przygarbiony, zmęczony, mówił cicho i powoli, zaciskając kurczowo palce na gałce krótkiej różdżki. - Matrona odeszła. Była naszą opiekunką, naszą strażniczką. Naszą matką i naszą przyjaciółką. Prowadziła Jeźdźców z Kryształowej Jaskini od kiedy pamiętają najstarsze kroniki. Bez jej wiedzy i mocy jesteśmy jak dzieci we mgle... - kilka osób zebranych przy stole, dawnym ołtarzu jakiejś zapomnianej świątyni, popatrzyło po sobie znacząco. Uważali, że Mówca przesadzał; dla wielu z nowych pilotów Matrona - wiekowa smoczyca, w której gnieździe mieli swoją siedzibę Jeźdźcy - była tylko mglistą legendą, mitem, który powtarza się tak długo, że traci on zupełnie pozory rzeczywistości. Większość z nich nie widziała nawet Prawdziwego Smoka na oczy. - Wiem, co myślicie. Stary Jarve oszalał i bredzi. Widzę to w waszych oczach. - przez twarz Mówcy przemknął cień - Ale może bardziej przyziemne rzeczy dla was przemówią, skoro dla młodych całe te "bzdury" jak tradycja i honor nic nie znaczą. Bez Matrony nie będzie Jeźdźców. - wyciągnął sękaty palec naprzód i wskazał po kolei na każdego z ludzko-smoczego tłumu. - Poginiecie jak muchy. Jeden po drugim, spadniecie z nieba, prędzej czy później. Potracicie przyjaciół, kochanków, partnerów. Ale nikt nie przyjdzie na ich miejsce, nikt ich nie zastąpi. Nie urodzą się nowi Skrzydlaci, a ludzie się z nimi nie połączą. Tylko Prawdziwe Smoki maja moc udzielania tej komunii, która spaja dwie dusze w jedną. Inaczej... - rozkaszlał się - ...inaczej to tylko małpa siedząca okrakiem na bestii. Nic wielkiego. Od stołu uniósł się chór oburzonych głosów i posykiwań; Mówca jednak uciszył gwar jednym ruchem ręki. - Znam zasady. Jeśli nie możesz latać, nie jesteś już Jeźdźcem. Wspaniała istota, która udzielała mi zaszczytu dosiadania jej grzbietu, już nigdy nie wzbije się w powietrze. Odleciała z zachodnim wiatrem tam, gdzie legendy odchodzą na spoczynek. Ja podążam jej śladem. Ostatnią podróż muszę odbyć na własnych nogach; modliłem się do wszystkich bogów, by tak się nie stało, nie zostałem jednak wysłuchany. - przerwał i skinął dłonią. Zza jego pleców powoli wyszła umięśniona kobieta o krótko obciętych, pszenicznych włosach. Najlepszy pilot z Kryształowej Jaskini; nieprawdopodobnie utalentowana jeźdźczyni, powszechnie znana ze swojej sprawności, szaleńczej odwagi, uporu, bezpośredniości... i zamiłowania do hulanek. Oraz graniczącego z sadyzmem pragmatyzmu. - Przekazuję wszystkie ważne sprawy Pierwszemu Jeźdźcowi i jej Skrzydlatej. Niech was prowadzi w tą zawieruchę; głęboko wierzę, że nie da duchowi Jeźdźców zgasnąć. A teraz - żegnajcie. Będę w swoich komnatach, a potem wyruszam. Niech wam wieją dobre wiatry! - uniósł dłoń i wykonał tradycyjny gest pokazujący, że można startować; powszechny znak życzenia komuś powodzenia. A potem z trudem przeszedł kilka kroków i zniknął w nawie; chwilę jeszcze w ciszy słychać było szuranie jego kroków. Kara wyszła na środek. Jej tatuaże lśniły, kiedy napinała i rozluźniała ramiona, jakby szykując się do bitki, ale kiedy odezwała się, głos miała opanowany i pewny. - Nie powiem, żebym cieszyła się z tego awansu. Oszczędzę wam jednak ckliwych mów ku pokrzepieniu. Mówicie z serca, Jeźdźcy. Chce usłyszeć wasze zdanie. Jeśli ktoś chce zająć moje miejsce, to niech powie od razu; Thrace jest gotowa do lotu choćby i w tej chwili... możemy się zmierzyć z kimkolwiek, bez zbędnej zwłoki. Ale oczekuję jakiś mądrzejszych propozycji...
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! Ostatnio edytowane przez Autumm : 04-06-2015 o 22:07. |