Mrok nad Przełęczą Stoicie na rozstaju... czterech śmiałków, jeden spogląda na drugiego, a nikt z Was nie zna kogokolwiek. Na północ stąd jakieś pięćdziesiąt metrów przed Wami znajduje się mała polanka, służąca za żerowisko młodym jeleniom - miejsce w sam raz na rozbicie obozu. Jesteście otczeni wysokimi sosnami i kilkoma potężnymi dębami. Niebo jest szare, chyli się już ku wieczorowi, śnieg powoli i dużymi płatami usypuje coraz to większe kopce na szczytach majaczących w oddali gór. Jakiś złowróżebny kruk przeleci od czasu do czasu nad Waszymi głowami kracząc przeraźliwie. Tak naprawdę zaczynacie coraz bardziej żałować tego, że zdecydowaliście się na taką podróż. Nikt z Was nie wie po co stoją tu pozostali ale podświadomie ufacie, że macie wspólny cel, Tymora jest łaskawa... Póki co nikt nie ośmielił się odezwać jako pierwszy, każdy stoi, bojąc postawić się jeden krok więcej. W końcu ktoś z Was się odzywa ... |