Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-01-2009, 21:14   #1
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Lyonetta & Enrico





Paryż, zamek Île de la Cité



Każdy doskonale wiedział, że król Filip, człowiek starej daty, nie był zwolennikiem kościoła. Często uciekał się do wiedzy tajemnej. Ta wiedza długo jeszcze żyła i miała się całkiem dobrze w sercach prostych ludzi. Lecz nie w sercach szlachty, która z przymrużeniem oka traktowała zjawiska nadprzyrodzone.
Król nie próżnował, a jego ambicje przerastały możliwości, cały czas pragną czegoś więcej. alchemik i astrolog Groutg często odwiedzał posiadłości królewskie, nie bez powodu odsiadywał wtedy w najlepszych komnatach. Tak oto król dowiedział się o tajemniczym przedmiocie, zrabowanym w czasie jednej z krucjat, „magiczna moc jest tylko dla wybrańców” jak mawiał stary alchemik. Od tamtej pory Filip rozpoczął poszukiwanie magicznego skarbu, który to miał mu otworzyć drogę na świat, podarować moc, respekt poddanych, jak i sąsiadów, co tak bardzo potrzebował. Nawet, kiedy wybuchła wojna Filip nie mógł myśleć o niczym innym, teraz jednak widział lepszy użytek skarbu- wybawienie od Anglików i wygraną wojnę. Jeszcze bardziej więc nasilił poszukiwania. Aż pewnego dnia otrzymał długo oczekiwaną wieść, zachodnia Francja, miasto Saumur. Sprawa nie była pewna, zaczął obmyślać jak ściągnąć do siebie tamtejszego władcę.

***

Rada tego dnia miała sporo pracy, nie dość, że wojna oraz sprawy codzienne, to jeszcze król zawracał im głowę jakimś starym precjozem, co to niby jest gdzieś w Dolinie Loary. Stary pomyleniec najwidoczniej wierzył zażarcie w siły nadprzyrodzone, myśleli niektórzy, innym tym dłużej już przebywającym w radzie wiadomość ta spędzała sen z powiek.

Tym czasem siły angielskie odnosiły zwycięstwa gdzieś na południowej Francji, grabiąc i niszcząc wszystko na swojej drodze. Uzbrojeni w walijskie łuki mogące przebić każdą zbroję działały ogromne spustoszenie wśród wojsk francuskich.



Zachodnia Francja. Dolina Loary. Saumur..

Padał deszcz. Tak często było tu szaro, bez życia, lecz to tylko pozory. W głębi murów zamku rzeczywistość była zupełnie inna. Wynajęci grajkowie przyśpiewywali, publiczność z wysokiej klasy śmiała się, klaskała i tańczyła. Piękne bogate stroje zadziwiały oczy, potrawy smakowały wyśmienicie, a wino lało się strumieniami. Mimo, iż toczyła się wojna, mieszkańcy nie przejmowali się tym, aż tak bardzo. „ Jest czas smutku jak i jest czas radości, ten pierwszy trzeba zastępować jak najczęściej drugim” – jak mawiał wieczny optymista Bordoux z Chinon.

Hrabina Horietta de Saumur przechyliła kieliszek i uśmiechnęła się powściągliwie.
- Proszę Cię drogi mężu zapanuj nad swoją córką, przyniesie nam hańbę, nie mogę już znieść jej kaprysów – była wyraźnie zmieszana wspominając Lyonette, tak ciężko było jej ją znieść, robiła wszystko, co tylko mogła, aby utrzymać dyscyplinę, lecz im bardziej się starała z tym większym oporem się spotykała.
Hrabia Jacques de Saumur zamyślił się chwilę, to była jego wina, dobrze to tym wiedział. Zawsze rozpieszczał Lyonette po mimo, że tak pragną męskiego potomka, który umarł zaraz po narodzinach. Horietta niestety nie zdołała dać mu więcej dzieci, tak, więc córka stała się jego całym życiem. Lyonetta z całych sił próbowała przypodobać się ojcu, gdyż tylko z nim mogła szczerze porozmawiać. Surowa matka często nie dawała jej dojść do słowa. Zaczęła uczyć się nawet szermierki, której tak bardzo nienawidziła, dzięki temu ojciec był z niej nadzwyczaj dumny. Niestety często wyjeżdżał, a ona żeby tylko nie siedzieć w zamku, wyjeżdżała na długie konne przejażdżki.
- Dobrze Horietto porozmawiam z nią, a ciebie proszę o cierpliwość – westchną przechylając kieliszek w bok, wino w tym roku było wyśmienite.
- Mam taką nadzieje, nie słucha mnie wcale, nie mam pojęcia jak do niej podejść, a z tobą zawsze rozmawia
- Wiem, kiedyś było inaczej, nasza córka po prostu dorośleje, musisz to zrozumieć
- Excusez-moi monsieur, mam pilną sprawę nie może czekać – przerwał im posłaniec, jak to zwykle bywało w czasie rodzinnych rozmów.


***

Północna Francja...Czyżby królowi brakowało posiłków? Ciężko uwierzyć, ze już na początku wojny siły południa uległy wyraźnemu zmniejszeniu, a może król szykuje się do czegoś większego? Utkwionemu w zadumie hrabiemu przeszkodziła zdenerwowana żona:
- Co to za zbiórka wojsk Jacques, dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Jest wojna, wiedziałaś to od dawna
- Poczekaj, nie zamierzasz chyba brać udziału?! Umawialiśmy się...
- To mój obowiązek wobec króla– podniósł głos
- Ty i ten twój honor, na południe? Co może chcieć od ciebie król na południu zastań tu i broń zamku, jeśli zabierzesz żołnierzy będziemy bezbronni – mówiła szybko, jak to zwykła robić poirytowana
- Nie martw się wszystkich nie zabiorę
Jacques już nic nie odpowiedział ruszył od razu do pokoju córki, zostawiając poruszoną żonę.
- Lyonetto musze Ci o czymś powiedzieć – zaczął spokojnie
- Mogę iść z tobą?
- To już wszystko wiesz
- Tak. Pozwól mi jechać z tobą proszę – trochę speszyła się swoim wścipstwem
- Wojna nie jest dla kobiet, obiecaj mi coś – dziewczyna wyraźnie posmutniała, wiedziała, że ojciec już podjął decyzję.
- Nie, nie każ mi nic obiecywać. Wrócisz
- Obiecaj proszę – powiedział łagodnie hrabia, dziewczyna pokiwała niepewnie głową
- Zaopiekuj się tym i strzeż jak oka w głowie, nikt nie może się dowiedzieć ze to masz. Trzymaj to zawsze przy sobie...To nasza największa tajemnica i nasz najcenniejszy skarb. Tak samo jak ty Lyoni. Nie zapomnij nigdy o tym. – Ucałował ją w czoło, dziewczyna nie hamowała łez
- Zaopiekuj się tez matką, ona chce dla ciebie dobrze, wbrew pozorom. Nie płacz już, wrócę przecież
- Wrócisz ojcze, na pewno wrócisz...

Jacques podał jej zawiniątko, Lyoni przytuliła się do ojca, chłonęła tą chwilę.
Hrabia musiał ruszać, zostawiając płacząca córkę, tak żałował, że poświęcił jej tak mało uwagi, obiecał sobie, że jak wróci, postara się z całych sił nadrobić stracony czas.


Paryż, zamek Île de la Cité

Potyczki na północy, były doskonałym argumentem na ściągnięcie hrabiego Jacques’a de Saumur. Król własnoręcznie napisał list i powierzył najlepszemu posłańcowi. Jeszcze tego samego dnia ruszył do piwnic, gdzie ukrywał perełkę królestwa, w całej Francji nie było lepiej wyposażonego pokoju tortur. Chodził pomiędzy rozmaitymi narzędziami, niektóre już zakurzone, czekały z utęsknieniem na świeżą krew, niektóre posiadały oznaki wczorajszego używania. Filip podniósł pukiel włosów, jeszcze czuć było w nich strach właściciela.
Już niedługo dostanie hrabiego, już niedługo...

***

Podróż do Paryża była nadzwyczaj spokojna. Jedynie jeden koń złamał nogę, ale mieli cztery zastępcze, więc nie przedłużyli przez to drogi.
Jacques wchodząc do królewskich komnat, został ugoszczony iście po książęco, dostał kieliszek wytwornego wina, syte jadło. W pewnym momencie poczuł się słabo, miał swoje lata, więc zignorował to, lecz zaraz pobladły padł na podłogę. Obudził się w ciemnej i zimnej komnacie tuż przed sobą zauważył drewniany słup, znał ten kształt – garrota, ponownie poczuł się słabo i stracił przytomność.





***

Król podziwiał upór i wytrwałość hrabiego, mało, kto wykazał się taką odpornością na ból, lecz zawsze jest granica, po której wszyscy miękną, zdążył już to wywnioskować przypatrując się torturowanym. Hrabia jednak był inny nie powiedział nic szczególnego, a konając przeklął Filipa. Dopiero trzech przypadkowych żołnierzy z wojsk Saumur zdradziło, jak Jacques bardzo kochał swoją córkę. Ta wiadomość mu wystarczyła.

Król w końcu otrzymał to, co chciał, znalazł już swój pierścień, który bezsprzecznie czekał na niego przy Lyonecie. Natychmiast polecił zorganizowanie grupki najemników, mających się zająć brudną robotą, bez zbędnych podejrzeń na jego osobę. Tylko jego najbliższy sekretarz Riueux, doskonale wiedział o wszystkim, to właśnie jemu król zlecił zebranie grupy. Tak oto Riueux wysłał dwie grupy najemników, lecz jedną z nich dużo później.




Zachodnia Francja. Dolina Loary. Saumur.


Padał deszcz. Tak często było tu szaro, bez życia, ten dzień dłużył się tak jak wszystkie inne odkąd hrabia ruszył na wojnę. Wydawało się, iż znowu nikt nie doczeka się wieści. Czerwone słońce tego dnia zaszło krwią, w sercach wzrósł niepokój.
Wiadomość przybyła zaraz po zmierzchu wraz z trójką rannych, którzy w ciężkim stanie trafili do swych domów, byli posępni i małomówni.
Wspaniały władca hrabia Jacques de Saumur poległ na bitwie. Czerń oblała prawie wszystkie serca a szczególnie te najbliższe...
Najbardziej przeżyła to Lyonetta o kruchym i wrażliwym sercu, długo chodziła z zakrytą twarzą, która bez przerwy była mokra od łez. Straciła najważniejszą osobę w swoim życiu kochającego ojca, a jednocześnie największego przyjaciela. Jej poukładany świat runą, została całkowicie sama.





Matka szybko wzięła się w garść i zaczęła poszukiwania kandydata na męża dla Lyonetty Nikt nie wiedział, że już dawno owego wybrała. Wkrótce, mimo tłumów chętnych rycerzy, wicehrabia Karol de la Rochelle upomniał się o swoje należności, rozgrzebując stare pakty. Madame Horietta nie miała wyboru, musiała oddać rękę córki, żeby nie dopuścić do wojny domowej.
Lyonetta nie chciała nic słyszeć o małżeństwie z dużo starszym od siebie kawalerem, jeszcze częściej wymykała się z zamku na przejażdżki.
- Jesteś szlachcianką, małżeństwa bez miłości zdarzają się często, tak samo jak twój ojciec i ja, zobaczysz miłość sama przyjdzie – matka postanowiła podejść do sprawy racjonalnie, lecz i tak nie spotkała się, z choć najmniejszym zrozumieniem córki.

Któregoś wieczoru, wspominając zakurzoną przeszłość, dziewczyna przypomniała sobie o tajemniczym zawiniątku, który jeszcze tak niedawno otrzymała od ojca. To był pierścień. Czerwony rubin w złotej oprawie z graberacją od spodu w kształcie smoka.

Przypomniałą sobie legendę o magicznym pierścieniu Draco z czerwonym kamieniem, dzięki to, któremu pewnemu rycerzowi udało się pokonać straszne bestie z bagien. Było to jasne, że to nie ten sam pierścień, mimo to patrząc na niego wyraźnie czuła coś dziwnego. Postanowiła dostosować się do poleceń ojca, nigdy go więcej nie zostawiła.





***
17 kwietnia 1337


Zamek wręcz zaroił się od liczących na szybki zysk rycerzy, którym nie sposób było odmówić gościny, Lyonetta dwoiła się i troiła, żeby nie natknąć się na żadnego z nich, lecz nie sposób jej było ignorować polecenia matki. Nagłe zainteresowanie jej osobą przytłaczało ją i flustrowało.

Tak, więc pewnego dnia, wychodząc po swojego konia na przejażdżkę, przypadkiem natknęła się na grupkę uzbrojonych wojaków. Sądząc po tym, iż nie mieli herbów, można było przypuszczać, iż są najemnikami. Lyonetta była ubrana w strój męski cotte, długie buty, włosy miała związane i schowane pod kapturem.


- Madmoiselle Lyonetta de Saumur? – Spytał jeden zimnym tonem. Oblał ją strach jak mogli ją poznać? Przecież nie pierwszy raz wychodziła w przebraniu, nigdy dotąd nikt jej nie rozpoznał. Pokręciła głową przecząco. Zdenerwowania złapała za wisiorek, na którym miała zawieszony prezent od ojca. Zauważyła, ze jeden z nich mruży oczy, wyraźnie spoglądając na jej szyję. W jednej chwili otrząsnęła się i ruszyła do ucieczki.

Ojciec często mawiał, aby zawsze informowała strażników kiedy wychodzi. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jakie to jest ważne, dopiero teraz, gdy potrzebowała pomocy. Biegła przed siebie ile miała sił. Zręcznie przeskoczyła jakiś stary przewrócony wóz przy, którym klął rozgniewany chłop. Jej koń był już tak blisko. Skoczyła. Zsuną jej się kaptur, spod którego wyswobodziły się czarne, długie włosy. Pędziła zaraz na karym
ogierze. Zaskoczeni najemnicy zostali z tyłu, nie mieli szans dogonić jej bez koni.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...

Ostatnio edytowane przez Asmorinne : 19-01-2009 o 19:31. Powód: poprawka
Asmorinne jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172