|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
19-12-2014, 00:38 | #1 |
Reputacja: 1 | Zegary i szczury Tik, tak. Tik, tak. Tik, tak. Dźwięk starego, pięknie rzeźbionego w roślinne motywy zegara hipnotyzował nastolatków. Leżeli spokojnie, umyci, przebrani w pidżamy, zawinięci w swoich ciepłych śpiworach i ze skupieniem słuchali. Tik, tak. Tik, tak. Tykanie wydawało się zupełnie oderwane od rzeczywistości, tak powolne i dostojne. Nie było szans, by nadążało za umykającymi sekundami, a przecież zegar nie opóźniał się nawet odrobinę. Dzieci zapadły z wolna w swego rodzaju trans. Dźwięk wydawał się oddalać i zbliżać, przyspieszać i zwalniać, aż do nieznośnie długich przerw pomiędzy tyknięciami, podczas których czas wydawał się stać w miejscu. Z oddali dobiegał ich szum fal, łagodnie rozbijających się o brzeg, idealnie kontrapunktujący dźwięk zegara. Wkrótce do dźwięku dołączył lekko słony zapach, a na twarzach poczuły przyjemnie chłodną morską bryzę. Rzeczywistość rozmazywała się przed ich oczami, jakby patrzyły w zaparowane lustro. Wkrótce tykanie stało się wszystkim, pokój kołysał się z wolna w rytm wskazówek, a serca stukały cichutko...Tik, tak, tik tak... Nagły huk i seria mocno nieparlamentarnych określeń z pokoju Edwarda wyrwały ich z dziwnego stanu. Ojciec Dave'a musiał przewrócić coś, lub zrzucić, a sądząc po odgłosach – najpewniej na swoją stopę. Gwałtownie wybudzone z odrętwienia dzieci jeszcze przez chwilę nie były pewne gdzie się znajdują i co się przed chwilą stało, ale już kilka sekund później, gdyby ktoś je zapytał, z pełnym przekonaniem oświadczyłyby, że musiały zwyczajnie przysnąć. Zegar tykał w absolutnie normalny sposób, za oknem noc wisiała nad zwyczajną angielską wsią, a do morza było kilkaset kilometrów. Magiczny nastrój prysł i dzieciaki z ożywieniem oddały się rozmowie. W końcu było o czym rozmawiać! Wylądowały bardzo daleko od domu, w starym, trzeszczącym i skrzypiącym domu, przypominającym dworki z domków grozy. Ileż zakamarków do zajrzenia, ile tajemnic do okrycia! A gdyby zabawa w chowanego, w wiekowych szafach i w ciemnych zakurzonych kątach już im się znudziła – na dole czekało ogromne, zarośnięte podwórko, gdzie można było wspinać się na drzewa, grać w piłkę, czy kopać dziury w poszukiwaniu z pewnością zakopanych tam starych sreber... bądź ciał nieszczęśliwców, podstępnie zabitych przed laty. Wszystko to zapowiadało się na przygodę przez duże P, zwłaszcza, że jedynym ich opiekunem był wiecznie roztrzepany i żyjący w swoim świecie pan Ed. Był on szalenie sympatyczny i wyrozumiały, nie potrafił się zdobyć nawet na odrobinę surowości w stosunku do nich i prawdopodobnie pozwoliłby im rozebrać ten dom na pojedyncze deski, gdyby je naszła taka ochota. Nakręcały się wzajemnie, wymyślając pomysły na następne dni i z niecierpliwością kręciły się w śpiworach, gotowe wyskoczyć i zacząć zwiedzanie, najlepiej od zakazanego strychu. Z drugiej jednak strony, ciemny, stary dom nieco je przerażał, a wiszący tuż nad ich oknem księżyc w pełni, dodawał całości nastroju grozy. Historie o wilkołakach, porywających całujące się w lesie pary (takie zachowanie z miejsca kwalifikowało do zjedzenia przez potwora), albo o nadgniłych ciałach wygrzebujących się ze świeżych mogił, wisiały w powietrzu. Nastoletnie serca biły żywiołowo i szybko zapomnieli o chwili dziwnego skupienia. Być może i było tu trochę strasznie, ale wszystko zapowiadało się naprawdę wspaniale. Wprawdzie pan Ed (albo Tata) straszył ciężką pracą, ale... To w końcu pan Ed i pewnie tylko z uśmiechem pogrozi palcem jak po dwudziestu minutach rzucą ścierki od kurzu i zaczną się ganiać po pokojach. Jest koniec lipca, najpiękniejsza pogoda w roku, a wakacje zapowiadają się lepiej niż kiedykolwiek. A zegar tykał jakby ciszej, nie chcąc przeszkadzać trajkoczącym nastolatkom. Słuchał i dziwił się, przywykł w końcu do ciszy, spokoju i kurzu leniwie krążącego w powietrzu... Tik, tak, tik, tak... Ostatnio edytowane przez goorn : 21-01-2015 o 07:51. |
| |