Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-07-2008, 10:07   #1
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Wataha

[media]http://www.youtube.com/watch?v=ZK1Odh_zbLA&feature=related[/media]

* * *
....
Już... rano...?

Odzyskałeś słuch i węch. Węch!
Setki wyrazistych zapachów! Chleb. Mięsiwo. Sarna. Jeleń. Dzik. Lis. Wilk. Krew. Pot. Ludzie. Kwiaty, drzewa, stal, spocone skarpety, mleko, żółty ser, palenisko, myszy... Serce zabiło ci mocno. Tysiące informacji docierały do twojego otumanionego umysłu, miliony już zapachów, setki odgłosów...
Odzyskałeś wzrok.
Półmrok, mdłe światło słoneczne wpadało do pomieszczenia przez jedno niewielkie okno. Drewniana, niewielka chata. Wasza baza wypadowa, w centrum tak zwanego zadupia. Dwa łóżka, kilka posłań na podłodze. O, spałeś tam. Posłanie niewygodne jak diabli. Na szczęście jeszcze tylko kilka dni i wracacie... Stół, w kącie stos skórzanych, dużych toreb. Pod ścianą poroża jeleni. Tamte, i tamte, to twoje zdobycze.



Otwierasz szerzej jedno oko, zupełnie zaspany i rozleniwiony nienaturalnie. Łeb łosia nad kominkiem. A tak! To był okaz! Pamiętasz, jak Klif przed nim uciekał, dureń omal z gaci wtedy nie wyskoczył!



Na wieszaku dyndają skóry. Uzbierało się trochę tych futerek, będzie nieco grosza za futrzaki...



Są też na podło...



Dureń, znowu po nich depcze! Ed, ten nowy, żółtodziób! Szlag by go! Chucherko takie, wszystko psuje, śmieje się głupkowato niewiadomo z czego i ciągle tylko bawi się tym swoim nożem! Z łuku strzelać nie umie, we własne sidła omal nie wpadł! A teraz jeszcze depcze twoje piękne skóry!
Wściekły dźwignąłeś się, uderzyłeś głową i plecami o coś twardego...
To ocuciło cię ostatecznie z dziwnego otumanienia, które, jak początkowo sądziłeś, nie było wcale skutkiem źle przespanej nocy. Spojrzałeś w górę. Dechy. Otarłeś lewym bokiem o kolejną ścianę z desek. Odsunąłeś się w prawo, zaledwie kilkanaście centymetrów – znów ściana! Otworzyłeś szeroko oczy. Kraty! Zakręciłeś się w kółko – jesteś w... klatce?!
Spojrzałeś na podło... łapy! Łapy wilka?!
Odskoczyłeś ze zgrozą, uderzając o bok klatki i z hukiem potrząsając swym więzieniem. Spojrzałeś przez kraty na nogi Eda – jego głowy nie widziałeś z tej perspektywy. „Ed?!” – chciałeś krzyknąć w rozpaczliwym wołaniu o pomoc, lecz z twego gardła wydobył się jedynie wilczy skowyt!
- Oho! – głos Kliffa. – Zaczynają się kręcić...
Kliff był młody i ambitny, za ambitny. Zawsze spłoszył zwierzynę, albo za szybko wypuścił strzałę. Ten jego krótki łuk, pożal się boże [nadal go ma, jak widać...]. Ale dobry był z niego tropiciel.
- Uważam, że tego, tego i tego powinniśmy zabrać żywcem – Arkas, najstarszy z łowców, też tu był!
Arkas miał już swoje lata, nie był szybki ani zwinny, ale za to świetnie podkradał się do zwierzyny i znakomicie strzelał z łuku. Jego łuk, owszem, leży w kącie, obok toreb. Innej broni Arkas nie nosi – za stary był na to, jak mawiał.
Przystawiłeś głowę do krat, aby go dostrzec- przy nim, pod ścianą klatki na zwierzęta, drewniane, z metalowymi kratami z przodu. Były w nich wilki!
Klatki to trzy drewniane ścianki, bez szczelin, drewniana podłoga i sufit, oraz pionowe kraty, odległość między prętami około 20 cm – wilki przełożą przez nie łapę i pysk. W pomieszczeniu stoi jeszcze jedna klatka, większa od pozostałych, niestety okryta jest lnianym, szarym płótnem, i nie możecie dojrzeć co jest w środku.
- Ten jest młodszy.
- Ale nie wygląda zdrowo.
- Ten ma ładniejszą sierść!
- W ogóle... myślicie, że to te...? Te... magiczne...?
- Ciężko orzec, ale w życiu żem nie widział wilka tych rozmiarów, a polowałem po całym kontynencie!
- Wiecie co ja myślę? Że one SĄ magiczne, a Kall'eh, Baybars i reszta chcieli na nie zapolować!
- Przecie szli na jelenie – bąknął z dezaprobatą Arkas.
- Ba! Słyszałem wczoraj, jak jeden do drugiego przy stole szeptał o ogłuszaczu! Ogłuszacza na jelenie się nie zabiera!
- Wykiwali nas?
- Ha, i teraz mają! Ja myślę, że chcieli te wilki schwytać, rzucili proszę ciebie, ogłuszaczem, on wybuchł, a w tym czasie te wilki magią ich potraktowały, i o! Kall'eh, Amadeusz, Kiti i cała reszta wyparowali, a wilki jak padły, tak leżały, aż żeśmy je znaleźli!
- Mogło tak być.
- Eee, bzdury. Nażarte, wyrośnięte, i tyle.
Arkas przykucnął przy jednej z klatek.
- Patrzcie na tego. Ma w oczach coś, mi się nie podoba.
- Zabieramy tego. Reszta pod nóż.
- A jak nas też... no wiecie... magią...? – zająknął się Ed.
- Słyszałem, że jak są zamknięte, albo na uwięzi, to ich magia nie działa! – poklepał go rozbawiony Arkas.
- A ja słyszałem, że w nocy zamieniają się w ludzi i chodzą normalnie po ulicach, po knajpach, na dziwki, o!
- Ponoć potrafią gadać ludzkim głosem! – to Erni!
http://tymonalbrzykowski.blox.pl/res...iad_z_boku.jpg
Erni też nie był już młody, ale miał krzepę! Nie rozstawał się ze swoim nożykiem, ani z łukiem.
Erni przykucnął, ujrzałeś jego twarz. Stary, dobry Erni. Kiedyś sam, włócznią, zadźgał ogromnego niedźwiedzia!
- Ej! – skinął na ciebie głową. - No przyjacielu, powiedz coś do nas.
- Tracimy czas – bąknął Arkas. - Zabierajmy się do roboty, zanim kto odkryje co tu trzymamy! Jak wóz przyjedzie, skóry i łby powinny być już gotowe!
Erni wstał, podszedł do stosu toreb. Wygrzebał flaszkę, wziął długi kij z cienkim ostrzem na końcu, wsparty o kominek.
- Dobrze, że nam zostało sporo tej trucizny – stwierdził.
- Może to na nie nie działa? – Ed upierał się przy koncepcji magicznych wilków.
- A ja wam mówię, że od trutki mojej roboty zdechną jak zwykłe psy – mruknął Erni, mocząc ostrze w płynie z flaszki.
Zauważyłeś, że jeden z wilków był poza klatką, uwiązany na krótkim łańcuchu. Obroża – łańcuch – uchwyt w podłodze. Arkas zbliżył się ostrożnie do drapieżnika.
- Ten jest mój. Wytresuję i ugłaskam, będzie mi z ręki jadł.
- Taa, razem z ręką.
Arkas zważył w swej potężnej ręce długą, metalową pałkę.
- No, siad, mały – pomachał pałką przed wilkiem, trącił go nią. - Siad!
- To który najpierw? – Erni z ostrzem na kiju rozejrzał się po sali. – Może ten...?
- Dobra – zgodził się Ed, bawiący się jak zwykle swoim nożem.



- ...Co się dzieje?! Baybars, Kall'eh, Amadeusz, Kiti?! Gdzie jesteście?! – chciałeś zawołać, ale znów jedynie zaskomlałeś.
- Tutaj! – zaskomlał któryś z wilków, a wszystkie pozostałe zerknęły na ciebie.
* * *
Amadeusz:
Jak... w tym można... oddychać?! Gruba, skórzana obroża wżyna ci się w gardło. Próbujesz ją zdjąć, ale nie mas doświadczenia w posługiwaniu się kończynami bez palców! Potrząsasz jedynie grubym łańcuchem, który brzęczy denerwująco. Obroża, łańcuch, uchwyt przekręcony solidnie do podłogi. Arkas! No wreszcie, pomocy, zróbże coś...! Co ty robisz z tą...?! Pchnął cię metalową pałką! Głupi śmieszek. Znowu!
- Oszalałeś ty stary brutalu w gorącym łajnie jelenim kąpany?!?! Przecież to ja, Amadeusz Estevez!!!
- WWWRRRAAAU?!?! HAWRRR HAW RAWR HAW!!!
- Naprawdę chcesz stracić tą rękę, co, Arkas? – mruknął Ed.
- Młody, patrz i ucz się! – Arkas dumnie zadarł głowę, kiwając pałką. – Jak bydle raz się nauczy kto tu rządzi, nigdy mi nie podskoczy! Siad mówię! – szturchnął cię końcem pałki w twarz!

Baybars:
- To który najpierw? – Erni z ostrzem na kiju rozejrzał się po sali. – Może ten...?
Ruszył w twoją stronę! Wiercisz się w ciasnej klatce, twoje wilcze pazury stukają o drewnianą podłogę skrzyni.

* * *
Jeszcze trochę... wreszcie!
Ze sterty skórzanych toreb w kącie wyłonił się nagle mały, koci łepek! Kot rozgląda się wokół, w oburzeniu szukając tego, kto uwięził go pod tymi obrzydliwie ciężkimi, brudnymi torbami. Te głosy...! To głos Kiti! A tamten to glos Baybarsa! Kall'eh i Amadeusz?! Głosy dobiegają... z ... klatek z wilkami?!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172