Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-09-2016, 21:47   #1
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
[The end of the world] Co widział Johnny?

CO WIDZIAŁ JOHNNY?
Scena I: Spokojna noc

Samochód szeryfa Myersa spokojnie i powoli sunął uliczkami miasteczka. Wypielęgnowane ogródki i jasno oświetlone podjazdy stapiały mu się w jeden monotonny obraz. Nie musiał nawet specjalnie dawać po hamulcach, kiedy spod żywopłotu przed maskę nagle wyskoczył mu kot. Zapalił papierosa czekając, aż zwierzak zniknie w zaułku po drugiej stronie.

Cykały świerszcze, szczekały psy. Z pobliskiego lasu dochodził łomot techno puszczanego z samochodowego radia. Myers spojrzał na zegarek. Dochodziła 22:30. Za jakieś półtorej godziny wygoni licealistów z lasu, gdzie znowu urządzili sobie imprezę. Dla purytańsko nastawionych starszych mieszkańców miasteczka za bardzo pobłażał dzieciakom, ale on doskonale pamiętał początki swojej służby, kiedy w tym samym lesie hipisi urządzali rzeczy, które obecnemu pokoleniu nie przyszłyby do głowy. A trochę trawki, alkohol i wygłupy przy głośnej muzyce? Bądźmy poważni.

Myers przejeżdżając dalej dostrzegł jednak coś, co wymagało jego uwagi i interwencji. Zrównał się z trójką dzieciaków, chłopakiem i dwójką dziewczyn w wieku, w którym od pół godziny powinni być w domach. Wychylił się na swoim siedzeniu i otworzył szybę. Wskazał gestem, żeby się zbliżyli.

-Jonson, tobie się zegarek popsuł, czy co? - rzucił do wysokiego chłopaka, który chciałby wyglądać na więcej niż swoje prawię 14 lat. Chłopak zmieszał się wyraźnie. Szeryf rozpoznał towarzyszące mu dziewczyny. Britney Finnigan i Sandrę O'Donnel. Cóż, przynajmniej niedaleko od domu.

-Ja tylko robię za ochronę - rzucił asekuracyjnie Sam Jonson. Myers z zadowoleniem zauważył, że chłopak nabrał trochę pokory. Parę lat ciężkiej pracy, wyciągania go z różnych dziwnych miejsc i odpowiednie reagowanie na drobne akty wandalizmu dawały rezultaty.

-Idę po Connie, szeryfie - odpowiedziała spokojnie Sandra. Myers popatrzył na nią bez słowa, co sprawiło, że dodała szybko.-U Sandersów robi z Willem jakiś projekt na astronomię.

-Jesteś pewna, że jak spytam twoją matkę to usłyszę, że w czasie, kiedy Connie się uczy, ty możesz wałęsać się po ulicach? - spytał dobitnie szeryf. Spojrzał na Britney.-A ty? Jesteś pewna, że twój brat nie wysadzi domu pod twoją nieobecność? Mogłabyś bardziej pomagać matce. Ciężko pracuje. - wzrok szeryfa wrócił do Sama.-Za pół godziny macie być wszyscy w domu. Jonson, jesteś za to OSOBIŚCIE odpowiedzialny.

Myers odjechał, kontynuując wieczorny objazd.

***

W jasno oświetlonym, bogato wyposażonym salonie William Sanders i Connie O'Donnel pochylali się akurat nad zrobioną przed chwilą listą planet i najważniejszych księżyców w Układzie Słonecznym.

-Merkury, Wenus, Ziemia, Mars, Jowisz, Uran... - wymieniała dziewczynka pewnym, przemądrzałym głosem kujona i mola książkowego.

-Saturn - wtrącił Will, poprawiając koleżankę.

Spojrzała na niego wzrokiem wściekłego bazyliszka.

-Wiem, że Saturn - rzuciła poirytowana.

-Ale powiedziałaś Uran - bronił się Will.

-Żeby mi nie wyleciało z głowy - Connie wydęła usta. Westchnęła.-Jestem zmęczona. Może zrobimy próbę generalną? Jesteś pewien, że twój brat pożyczy nam ten model Układu Słonecznego? Od niego zależy wszystko. WSZYSTKO.

Johnny dostał od rodziców duży model Układu Słonecznego. Wprawdzie jego entuzjazm trochę zmalał, kiedy nie zauważył tam Yavin i Endoru, które uwielbiał z Gwiezdnych Wojen - zresztą, wszystko związane z Gwiezdnymi Wojnami budziło jego niegasnący entuzjazm - ale rozpoczęło to jego kosmiczną manię. Parę dni temu Johnny przyszedł do Williama z prośbą o nauczenie go gry w baseball, bo w telewizji usłyszał, że astronauci są bardzo sprawni fizycznie. Prawdopodobnie śmiech obecnego przy próbie treningu Billy'ego był słyszalny w innej galaktyce. Od tego czasu Johnny słowem się nie odezwał do Willa, ale przecież nie oznaczało to, że nie pożyczy mu modelu "w celach naukowych". To nie wina Willa, że okazał się ciamajdą.

-Pójdziesz po ten model? - poprosiła Connie.

Rodziców oczywiście nie było. Pewnie wrócą nad ranem, rozmawiając tylko i wyłącznie o projektach, deadline'ach i spotkaniach, które będą musieli odbyć następnego dnia. Kiedy William wstał, zobaczył coś, co sprawiło, że serce mu zamarło. Drzwi wejściowe do domu były uchylone.

***

Obok zadbanego domu Sandersów stał dom, gdzie mieszkali Britney i Simon. Niestety dla poczucia estetyki Britney, musieli minąć jej dom. Był dość zadbany, biorąc pod uwagę okoliczności, ale takie stwierdzenia nie mieściły się w percepcji nastolatków.

Co jednak było bardziej istotne w tej chwili? Drzwi do jej domu były uchylone. Pamiętała, że je zamykała, nawet na klucz.

OG: Czyli drzwi do obu domów (stojących po sąsiedzku) są uchylone.
 
Cooperator jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172