Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-03-2022, 19:57   #1
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
[WoDesque] Śnieg jak krew (18+)

People who deny the existence of dragons are often eaten by dragons. From within.
- Ursula K. Le Guin


Ciało obce tkwiące w dołku pod jej klatką piersiową Aurora wyczuła jeszcze zanim odzyskała pozostałe zmysły. Obiekt osadzony głęboko pośród tkanek i nerwów jej splotu słonecznego miał kulisty kształt i ważył niecały kilogram. Pulsował w tempie dziesięciu uderzeń na minutę, a każdemu z nich towarzyszyła delikatna, niemal kojąca fala ciepła, która z wolna rozchodziła się po kończynach wampirzycy. Jednak przyjemność tego doznania nijak nie zdołała stłumić gniewu związanego z faktem, że ktoś ośmielił się ingerować w jej fizyczną formę. Co gorsza, tkwiąca pod sercem kula stanowiła jedynie pierwszy wpis na zaskakująco długiej liście modyfikacji. Zmiany obejmowały nie tylko jej palce, dłonie, ramiona, piersi i uda, ale nawet palce u stóp i kosmyki włosów. Te ostatnie posiadały teraz łagodny, nakrapiany platyną połysk. Rosnące rozjuszenie Aurory nie zostało ugruntowane na zszokowaniu czy zniesmaczeniu dokonanymi korektami. Wręcz przeciwnie. Proporcje były idealne, rysy wyniosłe, a cera nieskazitelna. Wszystkiego dokonano perfekcyjnie. Ktoś zrobił to, czego jej nigdy – mimo niezliczonych prób i usilnych starań – nie udało się osiągnąć. Spędziła w tym ciele niezliczone lata, a mimo to nie była w stanie usunąć zeń wszystkich drobnych niedoskonałości. Tym czasem jakiś bezduszny bękart skinieniem ręki ukończył projekt, który jej zajął niezliczone noce. Postawił kropkę nad „i” w pracy jej (nie)życia. Chcąc dać upust palącej furii skierowała palce w stronę zagadkowej kuli i… zasłyszawszy jakiś chrobotliwy dźwięk, zamarła w połowie gestu. Po jednej z kamiennych płyt przetoczyła się niewielka bila. Przypominała nieco choinkową bombkę. Podążając za przedmiotem, w krąg rzucanego przez pochodnię światła weszła drobna dziewczyna. Miała długie czarne włosy i oczy w kolorze stali. Jej strój – zapinana kamizelka z białym kołnierzem i popielatą spódnicą sięgającą do kolan – wyglądał jak coś, co zwykły nosić dzieci pierwszych osadników w czasach kolonialnych. Albo to, albo wyrwała go na ostatniej wyprzedaży w Hot Topic. Wyciągnęła dłoń i wskazała na zastygniętą w połowie gestu Aurorę.
- Nie robiłabym tego. Chyba że też chcesz skończyć jako ozdoba świąteczna. – Dodając presji jej słowom, szklana kula z brzdęknięciem zatrzymała się na jednej kolumn.


Everything you look at can become a fairy tale, and you can get a story from everything you touch.
- Hans Christian Andersen


Wschód słońca. Otaczający go po raz kolejny, wszechobecny ogień. Najpierw w magazynie. Potem na statku. Teraz wewnątrz jego własnych tkanek. Ból, obłęd, a na końcu ciemność. Nie niebo, piekło, czy jakakolwiek pośmiertna egzystencja. Po prostu mrok. Mrok, bezruch i powoli odpływająca świadomość. Ale nim jego ja zdążyło rozwiać się na dobre, coś zakłóciło pośmiertny spokój chłopaka. Jakaś siła pochwyciła go jak szmacianą lalkę i cisnęła nim w tył – w równej mierze temporalnie co przestrzennie. Uderzenie. Wstrząs wyrwał go z błogości ofiarowanej przez niebyt, a głuche plaśnięcie o piaszczyste podłoże było pierwszym dźwiękiem jaki usłyszał. Ułamek sekundy później rozchodzący się po całym ciele ból dał młodzieńcowi jednoznacznie do zrozumienia, że wciąż żyje. Lub przynajmniej egzystuje. Otworzył oczy, a przez napływające do nich powoli krwawe łzy dostrzegł niebo – czarne jak smoła i pozbawione gwiazd. Widok ograniczony był kamiennym pierścieniem opasającym coś na kształt długiego szybu. Jego wylot znikał pośród nocy, a podtrzymywaną czterema filarami podstawę osadzono w pomieszczeniu, gdzie Peter, odkasłując krwią, próbował obecnie zebrać się na nogi. W końcu mu się udało. Przetarł ślepia i raz jeszcze rozejrzał się dookoła. Komnata miała prostokątny kształt. Jej ściany także wykonano z kamienia. Zdobiły je symbole w języku nieznanym dla młodego wampira. Położony jakieś sześć metrów wyżej sufit naznaczały wyloty kilku innych kominów podobnych do tego, przez który Pete mimowolnie trafił do środka. Je także podtrzymywały liczne kolumny. Zza jednej z nich wyłoniła się postać wysokiego mężczyzny o rudych włosach.
- Proszę, proszę. Co my tu mamy? Kolejna spadająca gwiazda? – wychrypiał nieznajomy głosem przywodzącym na myśl papier ścierny. Jednak ton jego słów, mimo nabytej szorstkości, nie zdradzał wrogich zamiarów.

We are all damaged goods in recovery.
- Charles Haddon Spurgeon


Alice poderwała się do góry, czemu towarzyszyła zdradzona w jej gardle mieszanina jęku i warkotu – dźwięk typowy dla nieudanych prób stłamszenia bólu. Tyle tylko, że bólu, cierpienia wykwitłego z promieni słońca pochłaniających jej nieumarłe tkanki, już nie było. Pozostał jedynie jego wypaczony pogłos, kolejne już, traumatyczne wspomnienie dodane do długiej listy mu podobnych. Zaraz jednak zrodziła się ponura przeciwwaga dla tej wspominki. Trzymając wampirzycę za barki, ktoś delikatnie acz stanowczo ulokował ją na powrót w pozycji leżącej. Smętna wiadomość dalszej egzystencji posłała lodową szpilę wzdłuż kręgosłupa dziewczyny. Nie zginęła? Odratowali ją?! Sascha nigdy nie podarowałby Alice próby samobójstwa! Jako samozwańczy wirtuoz bólu i cierpienia zamieniłby każdą sekundę dalszego bytu dziewczyny w piekło na ziemi i zrobiłby co tylko w jego mocy, by utrzymać ją „przy życiu” możliwie jak najdłużej. Odczuwając narastającą panikę, targnęła się ponownie, lecz efekt okazał się jeszcze marniejszy niż poprzednio. Koniec końców, nie widząc innej alternatywy, otworzyła oczy. Gdyby już nie leżała, ulga zapewne ścięła by ją z nóg. Zamiast powykręcanego pejzażu groteski, jaki stanowiła twarz Vykosa, zobaczyła gładkie, niemal niewieście rysy młodego chłopaka, który przyglądał się jej z mieszanką troski i przyjaznego zaciekawienia. Spojrzenie to zdawało się postrzegać ją jako istotę ludzką, a nie jako kawałek mięsa zawieszonego na haku. Tak silnie kontrastowało ono z beznamiętnym pragmatyzmem niedawnego (?) oprawcy Alice, że niemal zignorowała fakt, iż tęczówki nieznajomego posiadały delikatny złoty poblask. Otoczenie także w niczym nie przypominało obwieszonych łańcuchami sal pełnych wymyślnych narzędzi tortur, którymi zwykle posługiwał się Tzimisce. Kojarzyło jej się raczej z podziemiami jakiegoś średniowiecznego zamczyska bądź klasztoru.
- No już, spokojnie. Cokolwiek Ci się śniło, już dawno minęło. Nie ma się czego bać, bo nic ci nie grozi. Jesteś wśród swoich – szepnął uspokajająco chłopak, odgarniając jej z czoła włosy.
- Też mi kurwa pocieszenie. Pewnie tylko bardziej ją spietrałeś, bo połowa z nas właśnie przez „swoich” wylądowała w tym szambie – skontrował ktoś z poza pola widzenia Alice. Właściciel tego głosu o empatii mógł dowiedzieć się jedynie ze słownika. Zakładając, że w ogóle potrafił czytać.
 
__________________
Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master.
- Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri

Ostatnio edytowane przez Highlander : 27-05-2023 o 19:45.
Highlander jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172