Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-03-2009, 17:46   #1
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Bogowie Olimpu

Jak każdego ziemskiego dnia o godzinie 9.00 Zeus wszedł na mostek Olimpu by przejrzeć rejestr z nocy, sprawdzić stan wskaźników oraz wydać polecenia komputerowi pokładowemu.

Chociaż cywilizatorzy z Nibiru dostali dziś dzień wolny od obowiązku odwiedzenia swego plemienia, wielu już wstało, przemieszczając się bez ładu i składu po pokładzie kosmicznego statku, który zarazem był ich bazą wypadową, pałacem bogów.
Tak, ten dzień miał być inny niż wszystkie poprzednie.
Dziś bowiem przybywał wyznaczony przez nibiryjską starszyznę inspektor, który miał stawić czoła kryzysowi rozwoju Ziemian, dobiec jego przyczyny oraz zapewne udowodnić nieefektywność samego Zeusa. Choć powinno to martwić mężczyznę o posturze prawdziwego przywódcy – dumnej, wyprostowanej i niemniej potężnej niż słynącego ze swej sprawności Aresa, jego spojrzenie było całkiem obojętne. Miał dość, naprawdę. Kolejna awantura tej nocy z życiową partnerką – Herą, całkowicie wysączyła zeń wszelką chęć życia. Czuł się stary i niepotrzebny. Mimo iż ostatnimi czasy ciągle narażał się swojej damie - która nie potrafiła zaakceptować faktu, że czas, jaki spędza w bazie z mężem wcale nie musi być spożytkowany w całości na łóżkowe igraszki - mimo iż zarywał noce po stokroć przeglądając te same rejestry i analizy... wciąż nie potrafił zrozumieć przyczyny dlaczego Ziemianie, którzy na samym początku „boskiej” interwencji tak wspaniale się rozwijali, nagle przestali wykazywać jakiekolwiek postępy, tkwiąc w martwym punkcie już od kilkudziesięciu ziemskich lat.

Naprawdę pan Olimpu był tak zdesperowany, że nawet perspektywa spotkania z nieprzychylnym mu Heliosem, który z pewnością zrobi wszystko, by zniszczyć jego karierę. Kiedy przybył z misją na Ziemię... kiedy widział jak przekonani doń ludzie chętnie uczą się od swych boskich mistrzów, był wówczas przekonany, iż wraz z końcem jego 200letniej kadencji przekaże swym następcom doskonale prosperujące, pierwotne państwo, aby ci mogli zająć się już rozwojem ludzkości na innych obszarach zielonej planety.

Stępiały wzrok mężczyzny powiódł odruchowo w kierunku "Termometru Cywilizacji" – wynalazku, który dzięki satelitarnym czujnikom był w stanie zobrazować poziom rozwoju Ziemian. Zero było stanem, w jakim Nibiryjczycy zastali mieszkańców planety, 100 – symbolizowało poziom rozwoju Nibiru w chwili, gdy członkowie wyprawy opuszczali rodzinny świat. W ciągu zaledwie 20 ziemskich lat wskaźnik termometru przesunął się na 4 stopień, co było niebagatelnym sukcesem. Oczyma wyobraźni Zeus wówczas widział, jak przekazuje urządzenie kolejnym cywilizatorom, a wskazówka dumnie oscyluje w okolicy 30-40. Czasem nawet marzył o 50... Lecz rzeczywistość wkrótce sprowadziła go brutalnie z obłoków na ziemię. Dziś termometr po 150 latach wskazywał ledwo 8 i ani drgnął wyżej, czasem nawet spadając w trakcie paskudnych burz, które przerażały nie tylko tutejsze ludy, ale i samych cywilizatorów. Najgorszym był też fakt, że owo urządzenie nawet nie wyliczało średniej, wskazując po prostu na najbardziej rozwinięte plemiona: należące do agrotechnika Apolla oraz do jego bratanicy – Ateny. Świadomość iż jedna z osób była z nim spokrewniona i w dużej mierze zapewne kierowała się jego własnymi radami, była jednakże marną pociechą. Niektóre plemiona, jak choćby to należące do Dionizosa, wciąż niestety tkwiły na „czwórce” i należało coś z tym faktem zrobić.

Zeus miał plan... najlepszy, jaki potrafił w tej chwili wymyślić. Mimo to jednak... czuł się dalej przybity, stary...

- Zeusie. – z nadajnika dobiegł go głos HermesaNa radarze pojawił się obiekt latający. Olimpos XP zdefiniował go jako inspektora z Nibiru. Planowany czas lądowania na Olimpie, za 3 minuty, 20 sekund.

- Dobrze. Wezwij wszystkich na pas startowy grawitronów, aby mogli przywitać gościa. Przypomnij też o mającym się odbyć popołudniu podsumowaniu osiągnięć względem ludzkości (akurat, jakby jakieś były!) oraz wieczorze integracyjnym z naszym gościem. Dionizos dostał już ode mnie stosowne rozporządzenie w kwestii potraw, przy czym dałem mu też dowolność, więc, jeśli będzie cię prosił o jakieś składniki, postaraj się je dla niego załatwić. Tylko pamiętajcie, żadnego alkoholu tym razem.

- Tak jest.
– rzekł służbowym tonem Hermes, rozłączając się.

... i zmęczony.



***

Siedzieli przy podłużnym stole, który na co dzień służył im do spożywania posiłków. Tym razem jednak wyświetlacz na blacie z menu został zastąpiony mapą okolicy wraz z zaznaczonymi nań nazwami plemion i ich opiekunami.



Chociaż miejsca przy stole raczej nie były określone, to wszyscy jakoś za oczywiste przyjmowali, ze siedzenia na krańcach wielkiego prostokąta przeznaczone są Zeusowi i ich gościowi – pierwszemu i jedynemu od momentu przybycia na Ziemię.

Umoczywszy wargi w ambrozji – napoju regeneracyjnym zawierającym wszelkie minerały potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu Nibiryjczyka, pan Olimpu otarł wąsy i zaczął mówić głosem pewnym i spokojnym, jak miał w zwyczaju.

- Jeszcze raz witam naszego nowego członka zespołu – Hela Ioso. Ponieważ wszyscy poddaliśmy nasze nazwiska i imiona skalatryzacji komputera, aby ten przerobił je na formy łatwo przyswajalne dla Ziemian, chciałem cię jednocześnie poinformować, ze od dziś Twoim pseudonimem roboczym będzie – Helios. Mam nadzieje, że forma ta jest dla ciebie akceptowalna, zawsze bowiem można poprosić Olimposa o ponowne użycie generatora. Znając cel twojej misji, którym jest pomoc nam w przyspieszeniu rozwoju ludzi, pragnę przybliżyć ci oraz przypomnieć wyniki naszych dotychczasowych osiągnięć reszcie ekipy. Zastaliśmy Ziemian jako homo-adeptus – zdolnych do nauki, ale jednak mających problemy z samodzielnym rozwojem intelektualnym. Już wtedy żyli w grupach, przeważnie w jaskiniach, niezdolni do posługiwania się ogniem czy podstawowymi narzędziami. W tej chwili wszystkie plemion sprawnie posługują się ogniem w celach obronnych przed dzikimi zwierzętami, jak i do ogrzewania oraz przyrządzania posiłków. Ludzie potrafią też już wszędzie odgradzać nieczystości od legowisk oraz posługiwać się prostymi narzędziami, jak dłuto, młotek czy dzida. Niestety, plemiona Dionizosa, Aresa, Hadesa, Artemidy i Hermesa wciąż nie potrafią ich samodzielnie wytwarzać. Mimo naszych usilnych starań żadne plemię wciąż nie potrafi wytwarzać przedmiotów z gliny, metalu czy choćby samodzielnie budować szałasów. Jedynie plemiona Ateny i Apolla zdecydowały się przeprowadzić z jaskiń do przygotowanych dlań szałasów, które lepiej utrzymują ciepło i umożliwiają wygodniejszą egzystencję. Mimo to jednak wciąż sami nie potrafią wykonywać nawet najprostszych konstrukcji. Jeśli chodzi o polowania – ludzie polują stadnie. Zwykle są to najlepsi samce z danego szczepu. Jedynym wyjątkiem są Amazonki Artemidy z uwagi na zaszczepiony tam projekt matriarchatu. Partnerski bądź dominujący typ jednej płci w plemieniu - jak jest w przypadku Krwawych Orłów i Amazonek – nie ma jednak wielkiego wpływu na rozwój społeczeństwa, co wynika z naszych obserwacji. Podobnie bez wpływu wydaje się być kwestia władzy w plemieniu – dziedziczna, przyznawana najstarszemu, najsilniejszemu czy najmądrzejszemu członkowi plemienia. Próbowaliśmy wszelkich strategii znanych Nibiryjczykom – na nic. Termometr niestety nawet nie drgnął ku górze w ostatnich latach, trzymając się stale „ósemki”.

- A jak właśnie wygląda ingerencja naszych cywilizatorów w życie ich plemion?
– zadał pytanie Helios, widząc, że Zeus wyczerpał poprzedni wątek.

- Wszyscy dostosowujemy się do opracowanej jeszcze na Nibiru roli bogów, za których maja nas uważać ziemianie. Jesteśmy dla nich przykładem i celem samodoskonalenia, jednak starając się mieć na uwadze ich uwarunkowania psychiczne – ograniczamy ich kontakt – także wizualny – z techniką do minimum. Oczywiście wiem już, że Rada zdjęła z ciebie Heliosie ten nakaz w gestii poruszania się grawitronem, prosiłbym jednak, byś miał go na uwadze i starał się nie płoszyć Ziemian. Zwykle w plemionach grawitrony parkowane są w specjalnie do tego celu przygotowanych miejscach w lesie, zaś niezbędne do stałej komunikacji obręcze czy inne urządzenia tego rodzaju, zostały przystosowane do warunków ziemskiej percepcji – tak choćby obręczom został nadany w większości wypadków wygląd wieńca laurowego – symbolu władzy i zwycięstwa w plemieniu Pentaków...

- Pentakosiomedimnoi.
– poprawiła partnera Hera z naganą w głosie.

- Tak właśnie... Czas poświęcany plemieniu jest tak naprawdę indywidualną sprawą każdego cywilizatora, choć wymagam codziennej kontroli plemienia. Ponieważ jakość posiłków przyrządzanych na Olimpie oraz ogólne warunki ogólnie przewyższają standard możliwy do osiągnięcia w plemionach bez użycia techniki z Nibiru, większość członków ekipy wraca na noc do bazy i dopiero nad ranem ponownie kieruje się do swego plemienia. Ci, którzy zdecydowali się przebywać ze swoimi podopiecznymi przez całą dobę, mają obowiązek pojawiać się na Olimpie raz na 3 dni, po to by zdać raport z ewentualnych postępów oraz uzupełnić dietę ambrozją, która gwarantuje nam odporność na ziemskie choroby oraz stabilność organizmu. - Zeus zaczerpnął oddechu - Wyjątkiem od rutyny codziennych inspekcji jest dzisiejszy dzień. Pierwszy od 33 lat, kiedy to potężna burza magnetyczna przetoczyła się po tych ziemiach i zadecydowałem o powrocie oraz pozostaniu na Olimpie wszystkich cywilizatorów z uwagi w trosce o ich stan zdrowia i bezpieczeństwo. Dzisiejsza okazja jest jednak dużo przyjemniejsza, bowiem pragniemy uczcić pojawienie się pierwszego i jedynego gościa z Nibiru od czasu rozpoczęcia misji. Szczegóły przedstawi kucharz pokładowy i diabetyk – Dionizos.


- Ho, ho! – zaśmiał się jowialnie mężczyzna stosunkowo młody aczkolwiek o przerzedzonych włosach i czerwonej od nadmiaru alkoholu cerze - No dziś mam zamiar zaszaleć! Postaram się, by pojawiły się wszystkie wasze ulubione potrawy i chociaż pan inspektor szanowny dopiero przyleciał, też postaram się dla niego cosik upichcić, jeśli słówko szepnie. Apolla kochanego i jego siostrunie zagoniłem, coby nam jakoś przyozdobili salę. Hermes od rana lata i załatwia różne sprawy. Panienka Afrodyta dobrać muzykę się zobowiązała, więc i tańce będą. Choć wielka szkoda z tym zakazem alkoholowy, ale co począć? Taka praca. No i tego...spotykamy się o 18 wszyscy... co tam jeszcze?

- Od siebie dodam, za pozwoleniem
– Afrodyta uśmiechnęła się czarująco i poprawiła swoje złociste pukle, by nie opadały jej na czoło – Że skoro okazja tak rzadka i wyjątkowa – posłała zalotne spojrzenie w kierunku gościa – Może warto by jeszcze przyodziać wieczorowe stroje i zorganizować przyjęcie, którego nie powstydzilibyśmy się na Nibiru...

- A może raczej wzorem Ziemian stroje naturalne, czyli brak strojów?
– zażartował złośliwie Hefajstos uśmiechając się półgębkiem, co tylko wykrzywiło jeszcze bardziej jego szpetne oblicze. Widząc nadciągającą kłótnię partnerów, Zeus postanowił w zarodku zdusić wybuch.

- Sprawami organizacyjnymi możecie zająć się jeszcze po tym spotkaniu. Nasz gość zapewne jest zmęczony podróżą i dlatego proponuję zwolnić go i co mniej zainteresowanych z tej rozmowy. Dziękuję wam za pomoc i zapraszam na przyjęcie. Obecność obowiązkowa, przynajmniej około godziny 22.00, będę miał wam bowiem do zakomunikowania jeszcze jedną sprawę na koniec, coś, co być może pomoże nam w ruszeniu wskazówki termometru.

To rzekłszy, Zeus uśmiechnął się tajemniczo i była to pierwsza emocja, która zagościła tego dnia na jego pooranym zmarszczkami obliczu. Pan Olimpu ukłonił się gościowi lekko, po czym opuścił pomieszczenie, zaszywając się aż do wieczora na mostku.


***

Przyjęcie na szczycie, to było bardzo mocno przesadzone określenie dla imprezy cywilizatorów. Przypominała ona raczej party dla nastolatków, gdzie elementy wykwintne zestawione były z improwizowanym wystrojem, mającym rekompensować braki w pełnym wystroju, co w efekcie dawało efekt... kiczu. Na szczęście przyćmione, różnokolorowe światła, które leniwie sączyły się wzdłuż i w poprzek sali nadawały jej specyficzny klimat. No i czyż za największą ozdobę przyjęcia nie uchodziły cudowne przedstawicielki płci pięknej?

Afrodyta wychodząc najwyraźniej z tego założenia postanowiła wyszykować się, jak na prawdziwą królową balu przystało.


Mimo niedawnej kłótni z Hefajstosem, który za nic w świecie nie chciał przyodziać się w wykwintny strój, posyłała promienne uśmiechy wszystkim cywilizatorom, celowo omijając partnera, który ograniczył się do umycia rąk i przygładzenia włosów jedynie.


Chociaż Afrodyta zawsze lubiła być adorowana i wychwalana, jej spojrzenie omijało jednak po chłopięcemu przystojne twarze Apolla czy Hadesa, szukając wśród zebranych tego jednego...pięknego przez brutalność, wypisaną w rysach jego twarzy – Aresa.

Normalnie takie zachowanie partnerki z pewnością wzbudziłoby zazdrość nie jednego Nibiryjczyka, Hefajstos – jak to miał w zwyczaju - zupełnie nie zważał na gierki Afrodyty, całkowicie poświęcając się dyskusji z Posejdonem, na temat silników hybrydycznych. Ten najstarszy spośród cywilizatorów Nibiryjczyk szczególnie interesował się napędem statku Heliosa, bowiem jego spojrzenie często spoczywało na sylwetce gościa.


Przyjęcie zaczęło się na dobre, a Dionizos ze swoją zwykłą wesołkowatością przełamał ogólne lody, trafiając do serc pań nieco zbereźnymi uwagami, a do żołądków panów – wspaniałymi smakołykami. Ktoś zaczął tańczyć, ktoś nawoływał do gry w bilard...

Wesoła, zwyczajna sceneria nijak się miała do serialu o cywilizatorach, który Helios oglądał jeszcze przed opuszczeniem Nibiru, zrobionym na podstawie szczątkowych informacji o misji na Ziemi, zrodzonym głównie z wyobraźni scenarzystów. Tam bowiem nawet w trakcie przyjęcia odbywającego się w surowej jaskini, każdy cywilizator ubrany był w kombinezon bojowy i raz po raz ściskał nerwowo rękę na kaburze od laserona, co miało pokazywać, w jak wielkim napięciu żyją. Zresztą każda taka integracja kończyła się zawsze wybuchem, pojawieniem kosmitów lub szalonych dzikich...
Prawda o misji na Ziemi była zupełnie inna... choć, kto wie, co też Zeus szykował im na samo zakończenie przyjęcia? To pytanie cały czas wisiało w powietrzu, gdyż pan Olimpu wciąż nie opuścił serca statku.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172