29-04-2009, 23:54 | #1 |
Reputacja: 1 | [Earthdawn-storytelling] Ścieżka adepta 18+ Raport na temat katastrofy „Żelaznego Orła”, ręką Karracka Dreina spisany. „Żelazny Orzeł”- powietrzna galera handlowa należąca Handlu Lądowego podchodziła do Travaru od południa, o wschodzie słońca dnia wczorajszego. Obserwatorzy na murach miejskich nie zauważyli niczego niepokojącego, a i załoga nie wysyłała żadnych sygnałów alarmowych. Żelazny Orzeł przybywał zgodnie z rozkładem. Pół godziny od zauważenia i około 300 km od murów miejskich, na pokładzie okrętu obserwatorzy dostrzegli serię wybuchów. I wkrótce pożar ogarnął cały statek. Wysłane jednostki nie zdążyły z pomocą. Dawcy Imion przebywający na nich widzieli jednak, jak płonący statek traci możliwość lotu i spada w dół. Zauważyli też kolejne wybuchy i oraz walkę magiczną na pokładzie. Statek roztrzaskał się 293 km od bram miejskich nie czyniąc większych szkód. Załoga zginęła na miejscu, tak jak i większość pasażerów. Zniszczeniu uległ cały ładunek. Udało się uratować tylko jedną osobę. Ratownicy jak i obserwatorzy nie uważają pożaru, za przyczynę tragedii. Wybuchy na statku sugerują sabotaż z użyciem ładunków wybuchowych z esencji żywiołów, lub zażartą walkę z użyciem elementarnej magii, jako bezpośrednią przyczynę utraty przez Żelaznego Orła możliwości unoszenia się w powietrzu. Albo jedno i drugie. Póki co, nie ustalono przebiegu wydarzeń i przyczyn tragedii. A jedyny świadek zdarzeń przebywa obecnie w sanktuarium Garlen w mieście. I na razie nie odzyskała przytomności. Niemniej, głosiciele Garlen są dobrej myśli. Tożsamość tej kobiety jest nieznana. Omasu wysłał już posłańca do wydziału swej kompanii kupieckiej w Vivane, w celu otrzymania listy pasażerów i spisu zawartości ładowni Żelaznego Orła. Karrack Drein, zastępca szefa straży miejskiej drugi rua 1507 TH, Travar Krasnolud odłożył pióro i spojrzał na swe pismo. Jego wzrok prześlizgiwał się po literach. A w jego sumienie ciągle zadawało jedno i to samo pytanie. „Czy dobrze robię nie wspominając w raporcie o tym, że wśród ofiar były zasuszone zwłoki, martwe od co najmniej trzech miesięcy?” Pożar...Języki ognia wędrujące po relingu i olinowaniu. Dwie istoty...wygolony na łyso elf o tatuażach wijących się po skórze niczym węże ...Drugie „stworzenie”...humanoidalna sylwetka...obleczona w ciemność...czarne błyskawice uderzające wokoło...kule błękitnego ognia ciskane przez elfa, na co ten odpowiadał ciemną plugawą magią...wzrok wędruje poza burtę statku...okręt nie unosi się już dumnie w przestworzach...spada...strach ściska gardło...paraliżuje ruchy...ból...ciemność...Morze ognia, resztki statku i ciała rozrzucone dookoła niczym szmaciane lalki...dotyk ziemi, ból pogruchotanych żeber.. ktoś się czołga...elf...a jego skóra jest sczerniała i popękana, z pęknięć sączy się krew...a jednak czołga się docierając coraz bliżej mnie...ściska coś w dłoni...patrzy na mnie z nadzieją...mówi, ale ból czyni jego słowa niewyraźnymi, wciska coś w mą dłoń....to twardy i ciepły obiekt....zaczyna mówić...ból przeszywa me ciało...jakby jakieś macki rozdzierały me jestestwo i łańcuchy przykuwały mą duszę do czegoś... do tego, co tkwi mej dłoni. Lazaret przy świątyni Garlen, Travar Pobudka....Nieduże pomieszczenie o pobielanych ścianach z glinianych cegieł. Bandaże na ramionach, spojrzenie omiata pomieszczenie. Ciało jest nagie i przykryte ciepłym kocem, choć w wielu miejscach oplecione bandażami nasączonymi leczniczymi maściami. Koc przykrywający ciało, wzorzysty. Widać staranność wykonania i kunszt twórcy. Przez niewielkie okienko wpadają dźwięki ruchu ulicznego...A więc to miasto, a światło wpadające przez okno sugerowało południe. Żebra już nie bolą, ruchy dłońmi nie wywołują nieprzyjemnych doznań. Obok łóżka jest stolik i krzesło. Na stoliku, cynowa miska z zimną wodą, dzban gliniany również wodą napełniony, kilka czystych szmat i bandaży, wypalona lampka oliwna...oraz to...co przykuwa wzrok. Czarny kryształ wielkości pięści noworodka, iskrzący się karmazynowym blaskiem w środku. Dłoń przesuwa się po nim i gdzieś w umyśle rodzi się myśl. „Jest częścią mnie”. Kolejna myśl jednak przeraża coraz bardziej i bardziej. „Ale...kim JA jestem?”
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 30-04-2009 o 12:48. |