Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-11-2007, 20:53   #1
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
[D&D]Nie za piękna okolica.

SPIS POSTACI:
Gracze-
Kar-shuk- półork, barbarzyńca
Nicram Timad- półelf, druid
Kersist- góral, druid
Jondhen Agosto- człowiek, łotr/woj
Cisza- diabelstwo, mnich
Elkan- człowiek, kapłan
Konstantin Thorn- człowiek , bard/woj

NPC:
Unfindel- półelf, czarodziej, ten od niedobrych [niekoniecznie złych]
Morries- elf, bard, wpływowa osoba na dworze Ashindar
Matteo- główny kapłan Heironeusa [tego NIE wiecie]
Ivor-człowiek, pewien rzemieślnik [no nie tylko...] którego poszukuje Nicram
Fileas- król Ashindar, człowiek wojownik.


*********************
Jondhem Agosto
Jondhem siedział na krześle w „poczekalni”, przed pokojem szefa gildii. Nie wiedział w jakiej sprawie go wezwano- oczywiście domyślał się. Zabójstwo. Eh… już 2 lata pracował w Ashindar dla tej właśnie gildii i co mu to dało? Pieniądze, sztylet i miecz… ale i tak w każdej chwili mógł zginąć…. Może pora zmienić zawód. Z rozmyślań wyrwał go głos szefa gildii:
-Jondheeeeem! Chodź już!
Wojownik posłusznie wszedł do gabinetu i skłonił się. Pokój był mały, z kominkiem po boku, biurkiem pod oknem i kilkoma obrazami. Jednak na ścianach były złote zdobienia.
-Dlaczego mnie wezwałeś, mistrzu? Kolejne zabójstwo?
-Tak… znaczy nie. Chyba coś bardziej subtelnego…. A zresztą sam nie wiem! Chyba kradzież… Co ty na to? Mam tutaj zwój teleportacyjny. Dostałem go kilka godzin temu od pewnego półelfa. Doprowadzi cię do domu zleceniodawcy.- po tych słowach mistrz spojrzał wyczekująco na Jondhema.

Kur-shak
Półork szedł wzdłuż ulicy i czytał napisy na domach. Szukał pewnej karczmy. Jeden ork w karczmie powiedział mu, że tamtejszy barman może znać tego maga, który… który… jeszcze dziś na wspomnienie tamtych dni po ciele potężnego wojownika przebiegał dreszcz wściekłości.. Kur-shak nie próbował nawet domyślać się skąd zwykły barman może znać takich ludzi….
Ale właśnie znalazł to czego szukał. Wślizgnął się do pustej gospody i podszedł do barmana. Był nim wysoki człowiek w średnim wieku, z długa blizną na twarzy. Gdy półork przekazał mu kto go przysłał i w jakiej sprawie przychodzi, ten wyprowadził go na zaplecze i powiedział:
-Posłuchaj mnie uważnie. Nie znam gościa o którym mówisz. Wiem, kto może to wiedzieć. Tylko uważaj- to bardzo potężny człek. W sumie półelf. Mogę cię do niego zaprowadzić… za 20 sztuk złota. To dużo, ale ta znajomość jest warta swej ceny. Więc jak będzie? Od razu mówię, że jeżeli się nie zgodzisz to masz małą szansę aby kto inny cię z nim poznał- barman spojrzał na Kur-shaka i uśmiechnął się.


Nicram Timag
Półelf krzyknął zdenerwowany:
-To w końcu wiesz czy nie?!- Miał już dość tego tchórzliwego, głupkowatego Niziołka.- Gadaj!
-Panie, proszę… ja sam nie.. nie wiem…
-Co mnie okłamujesz! Dobra- dam ci szansę. Mówisz co wiesz- wychodzisz stąd cały. Nie mówisz….- tu druid miał zamiar zrobić pauzę, lecz Niziołek desperacko krzyczał:
-Powiem! Powiem!
-Nie drzyj się tak!
-Dobrze, panie- odpowiedział cicho i służalczo Niziołek- ja sam nie wiem, ale mogę powiedzieć kto może panu powiedzieć. Wiem gdzie mieszka pewien mag… znaczy nie wiem….
-Na Ehlone! Albo zaraz powiesz albo cię zabiję!- Nicram z radością obserwował efekty swoich pogróżek. I tak nie miał najmniejszego zamiaru tknąć Niziołka. Ale najwyraźniej osiągnął swój cel.
-Bo ja mam pewien zwój… widzi pan, tych zwojów jest dużo, żeby tam cały czas nie chodzić. To sławny człek… i potężny! A więc mogę panu sprz…. Dać ten zwój i tam gdzie pan trafi tam będzie owy półelf.
Półelf… hm… To tak jak ja. Może mi pomóc. Nicram spojrzał na biednego Niziołka i rzekł:



Kersist
Góral szedł ulica i podziwiał miasto. Jednocześnie dziwił się i zachwycał…. Bardzo podobały mu się ogromne kamienne budowle i liczni strażnicy, i wojsko we wspaniałych zbrojach. Aczkolwiek jednak…. Ten brud, ciasnota, pijacy i szumowiny. Kersist nie wiedział do końca co o tym sądzić. Zauważył że pewien człowiek w skórzanej zbroi przypatruje się mu, a potem zaczął za nim iść. Druid chwycił nóż i skręcił w zaułek… a ten człowiek dalej szedł za nim. Gdy już, już Kersist miał uderzyć, dziwny złodziej odezwał się:
-Ej ty, nie byłbyś zainteresowany pracą? Szukamy takich jak ty…. Tylko raczej moralność jest wadą. I nie próbuj nawet mnie atakować. Więc jak będzie?- spytał człowiek i popatrzył góralowi w oczy.
Czego on ode mnie chce?- pomyślał druid.

Elkan
Kapłan wszedł do świątyni. List ściskał w ręce. Tutejszy kościół Heironeusa nie był zbyt piękny. Ale ważne że był. I że go tu przysłano. Spytał pierwszego lepszego kapłana gdzie znajduje się główny kapłan. Skierowano go do obszernej sali na końcu bocznego korytarza. Była ona obwieszona obrazami i relikwiami. Gdy kapłan zauważył Elana podszedł do niego i zaczął:
-Witaj, Elkanie. Masz list? Wspaniale. Daj go- zabrał list z ręki kleryka- wiem już co z toba zrobić. Ale poczekaj chwilkę- po tych słowach kapłan szybko przeczytał list, po czym od razu powiedział- tak jak myślałem. Posłuchaj- mamy zrobić z ciebie członka 5-osobowej rady najwyższej kultu Heironeusa. Ale najpierw musisz zostać mistrzem. - Mistrzem? To słowo ogromnie zdziwiło Elana. On mistrzem? On w radzie? Na bogów, dlaczego teraz? Gdyby chcieli, mogli to zrobić dawno temu…. Ale- może umarł ktoś z rady? W każdym razie Elkan musiał słuchać dalej - Zanim jednak poddam cię Próbie, musze wiedzieć czy jesteś godzien zajmować wyższe stanowiska. Akurat mam dla ciebie misję. O Heironeusie, oby kiedyś nadszedł dzień bez nowych zleceń. Otóż pewien bard, Morries, szukał najemników gotowych podjąć się niebezpiecznej misji. Wiec jak będzie? Mogę cię od razu teleportować do willi tego barda, oczywiście jeśli chcesz.- po tym kapłan wyjął z kieszeni zwój i poczekał na odpowiedź. Choć wydawał się pewny, że wie co usłyszy.

Cisza
Mniszka powoli posuwał się uliczką. Po 3 tygodniach plecy nadal cholernie bolały…. Czego na właściwie szuka w Ashindar? I tak nie pożyje tu długo. A uciec nie ma szans. Już ściga ją jeden taki…. Jak on ma… no w każdym razie łowca głów. Jeżeli nie odnajdzie szybko pomocy to skończy jako kolejne ścierwo na śmietnisku. Cholera! A co- teraz nie jest w zakonie, wolno jej się wyrażać jak chce. Chociaż jednak ma cichą nadzieję na powrót do swojej spokojnej celi…
Co mówił ten strażnik? Ten jedyny który jej nie wyśmiał ani nie próbował zabić? Tak, willa na samym końcu tamtej ulicy. Ale jak długo jeszcze musi iśc? Zdawało jej się że idzie całą wieczność. Ból prawie pozbawiał ją przytomności. Po co szła dzisiaj 40 kilometrów? Wiedział że tak będzie….
-Jest! Ale wspaniała…- wyrwało jej się z piersi.
Willa była ogromna, piękna i z ogrodami. Tez wspaniałymi. Przy furtce stał strażnik. Gdy spytał się po co przychodzi, odpowiedziała po prostu:
-Do twojego pana. A teraz daj mi przejść.
Strażnik wybałuszył oczy, ale puścił dziwnego gościa bez słowa.
Cisza weszła do holu. Wszędzie krzątała się służba. Kamerdyner powiedział jej że pan jest w góry. A więc udała się tam. Kolejny sługa skierował ją dalej w lewo. Podeszła do drzwi, zapukała i weszła.


Konstantin Thorn
-A więc panie Thorn… chce pan zarobić tak? Owszem mam robótkę, idealną dla najemników. Ale potrzebuję kilku ludzi- mówił Morries, wpływowy bard. Bardzo wpływowy. Był średniego wzrostu księżycowym elfem. Obok jego fotela leżała wspaniała lutnia. Przed nim to stał Konstantin- ty też jesteś bardem. Szanuję to. Jeżeli znajdą się jeszcze 2-3 osoby to wyznaczę wam zadanie. Bardzo niebezpieczne. Ale nagroda warta jest ryzyka. Dla ciebie będzie to… powiedzmy 500 sztuk złota. Co ty na to?- Konstantin nie zdążył odpowiedzieć, bo drzwi za nim otworzyły się i….


Cisza, Konstantin
Morries ze zdziwieniem patrzył, jak do jego komnaty wchodzi niska, wyraźnie zmęczona mniszka w obdartym ubraniu.
-Na bogów! A ty tu czego chcesz?! Aj, wybacz moją nieuprzejmość. Widzę żeś chyba ranna. Masz, wypij to- bard wręczył Ciszy dziwną niebieską miksturę- to specjalny wywar, który na pewno uleczy twoje rany i zmęczenie. A teraz powiedz czego chcesz.- Morriesa ucieszyła niepomiernie wizyta mniszki, ponieważ zapewne słusznie domyślał się, że przybyła ona tutaj szukać pracy. Dziwny dzień, zaprawdę dziwny dzień….
 

Ostatnio edytowane przez Beriand : 26-11-2007 o 17:17.
Beriand jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172