Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-09-2012, 23:20   #1
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
[FR 3.5] Lojalność

20 Eleint (Wrzesień)
Farma niedaleko Daggerford



Farma Starego Berna okazała się zwykłą stodołą, w której mieszkały zwierzęta i składowano plony, zaś dookoła były pola na których rosły różne zboża i warzywa takie jak ziemniaki. Była akurat połowa Eleint, a więc czas zbiorów - w okolicy był jeszcze jeden robotnik, który się tym zajmował. Zbieranie żniw o zachodzie słońca wydawało się nieco dziwne, ale kto tam wie lokalnych farmerów.
Niezwykłe było w farmie Starego Berna było to, że Stary Bern był jednym z lokalnych klawiszy - tyle udało się ustalić grupce poszukiwaczy przygód, kiedy pytali rozbawionych mieszkańców miasta o “Starego Berna i jego farmę”. Gospodarstwo naturalnie nie należało do niego, tylko do miasta, zaś robotnicy na nim pracujący - w tym ten jeden jedyny, który o zachodzie słońca wciąż nie miał dość - byli skazańcami, którzy w ten sposób odpracowywali swoje przewinienia. Oczywiście trafiali tutaj tylko niegroźne złodziejaszki - kieszonkowcy, naciągacze... nie było mowy o wyprowadzaniu na rolę morderców, czy zawadiaków, bo jeszcze by zwiali, albo (co dostarczyłoby wszystkim powód do śmiechu na dłuższy czas) zatłukliby strażników, którzy ich mieli pilnować.

Idąc ku stodole błotnistą drogą przeznaczoną dla wozów, grupa śmiałków dostrzegła z daleka, że oprócz wytrwałego robotnika na polu, przy budynku jest troje uzbrojonych strażników, którzy grali w karty i najprawdopodobniej mieli dopilnować, żeby rzeczony robotnik nigdzie nie pierzchnął.
Jak dotąd nieźle im to wychodziło.

Samych śmiałków, zmierzających do celu było pięciu. Nie licząc kozy, która należała do jednego z nich i skubała po drodze wszystko co się dało - włącznie ze spruchniałą kłodą, którą mijali.
- Elvira, przestań! - wrzasnął po raz wtóry barczysty, krasnoludzki właściciel kozy do swojego pupila.


Korgan był specyficznym krasnoludem. I nie chodziło tylko o kozę, którą reszta nowo powstałej drużyny musiała tolerować już od Waterdeep, a która prawdopodobnie służyła krasnoludowi do spraw o które woleli nie pytać. Jego specyficzność była o wiele bardziej namacalna - nigdy nie ściągał hełmu, a ten był z tyłu wgnieciony tak głęboko, że *na pewno* musiał nachodzić na miejsce, gdzie powinien być tył głowy krasnoluda. Ten jednak nie chciał o tym rozmawiać, plując pod nogi i mówiąc żebyś pilnował swojego nosa.

Kiedy podeszli bliżej, jeden ze strażników rzucił na nich okiem, ledwo odrywając się od gry w karty.
- Ha, faktycznie banda cudaków! - zarechotał, a pozostali mu zawtórowali. - Wchodźcie, czeka na was.
To przynajmniej potwierdzało, że trafili w dobre miejsce.
Krasnolud chciał przyłączyć się do gry w karty, już prawie stawiając na stół pieniądze, ale pozostali szarpnęli go za ramię i pociągnęli w kierunku stodoły. Wielkie, podwójne drzwi otworzyły się - o dziwo - bez spodziewanego zgrzytu i w środku ujrzęli starca siedzącego na beczce i ściskającego oburącz zwykły drąg.


Mogli się mylić, bo w mieście nie mieli szczególnej okazji, żeby mu się przyjrzeć, ale to chyba był ten sam starzec. Swój kij trzymał w charakterystyczny sposób... taki, w jaki trzyma się to, co akurat ma się w rękach, kiedy głęboko się myśli.
- Witajcie... hem, hem... - zdecydowanie ten sam starzec.
Obok niego były jeszcze dwie beczki. Korgan bez namysłu wystrzelił w kierunku jednej z nich, wdrapując się na nią z wysiłkiem i stękaniem, kiedy zaś w końcu na niej usiadł triumfalnie, wyglądał komicznie. Jak dziecko siedzące na za dużym krześle, któremu nogi dyndały w powietrzu.
- Moje! - zakrzyknął krasnolud tryumfalnie.

Wewnątrz stodoły, oprócz trzech beczek, było nieco zamkniętych skrzyń i zawiązanych worków. Ich zawartość była tajemnicą, jednak w przypadku worków wiadomo było przynajmniej które są pełne, a które nie. Wszystko to upchane było po kątach, po obu stronach wielkich drzwi stodoły, ponieważ w dalszej części były zagrody dla zwierząt - co bardziej spostrzegawczy naliczyli cztery konie i trzy krowy różnych maści. Słychać było też gdakanie kur, ale jakby zza ściany.

- Proszę, zamknijcie drzwi. - powiedział starzec po chwili. Kiedy zostało to uczynione, kontynuował. - Na początku powiem, że zdaję sobie sprawę z niewybaczalnego zachowania waszego poprzedniego pracodawcy... - przerwał na chwilę, bo Korgan zaczął naglę trząść się na swoim siedzeniu tak mocno, że aż spadł z beczki.
- A pewnie, że to cholerna, ludzka gnida! - wrzasnął i poparł swoje słowa gwałtwnym rykiem, chwyceniem za topór i roztrzaskaniem na kawałki beczki na której dopiero co siedział.
Nikt nie wiedział, jak zareagować na taki wybuch krasnoluda, jednak z zewnątrz usłyszeli podniesione głowy i jeden ze strażników zajrzał do środka. Jednak zapewnienie starca z kosturem wystarczyło, żeby sobie poszedł, zamykając za sobą wielkie drzwi.

- Hem, hem... tak. - kontynuował mężczyzna. - Nazywam się Seser, tak w ogóle. Dlatego swoją współpracę z wami postanowiłem zacząć od wypłacenia wam wynagrodzenia. - wskazał drągiem na jedną ze skrzyń stojących w kącie stodoły.
Nie wiedzieć czemu, nikt z zebranych bohaterów wcześniej nie dostrzegł pięciu sakiewek pełnych złota, które sobie spokojnie tam leżały. Z drugiej jednak strony, nikt się nie rozglądał uważniej po stodole.
Na zewnątrz zaczął rozlegać się hałas, który brzmiał jak głośna rozmowa oddalających się osób, toteż nikt nie zwrócił na to większej uwagi - może “robotnik” się już zmęczył i wraz ze strażnikami właśnie wracał do miasta?

- To zapłata za wasze usługi, które będziecie mi świadczyć... hem, hem... - chrząknął znów, jednak zdecydowanie nie było to z powodu zakłopotania. - A które polegać będą na ochranianiu mojej osoby w czasie zadań, które mam do wykonania. To pierwsza... hem, hem... pensja, którą wam wypłacam. Za każdy dzień spędzony na ochranianiu mnie będę płacił taką sumę i... - nagle hałas za drzwiami, zamiast milknąć (co zgadzałoby się z teorią o odchodzącym “robotniku”), przybrał na sile i nie przypominał już głośnej rozmowy. Krzyk, stal, niezrozumiały gulgot...
- Co się tam dzieje?! - zaniepokoił się Seser i podszedł do dużych drzwi, które jednak same otworzyły się tuż przed nim.
… walka?

W drzwiach stanęły trzy pokraczne istoty będące prawie że dosłownym skrzyżowaniem człowieka i jaszczurki. Musiały mieć niezły refleks, bo zanim ktokolwiek zdążył zareagować, jeden z jaszczurów chwycił Sesera w pasie i zaczął z nim uciekać!


Z tyłu stała jeszcze czwarta istota, udekorowana w kolorowe pióra i biżuterię z kości.
- Zajmijcie ich, mamy maga! - wysyczał szaman i zaczął biec wraz z tym, który pojmał Sesera.
- Pomooocy!... - krzyczał w międzyczasie Seser niesiony przez umięśnione stworzenie niczym worek ziemniaków.
Jednak pozostała dwójka była dość szeroka, by skutecznie utrudniać zwykłe ominięcie ich w drzwiach.
Jaszczuroludzie zasyczęli groźnie i zmierzyli wzrokiem wszystkich bohaterów...
 
Gettor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172