Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-03-2015, 12:51   #1
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
[Krew na Toporze] Posępne Zamczysko

Nie ma odwagi i nie ma lęku.
Jest tylko świadomość i nieświadomość.
Świadomość to lęk
Nieświadomość to odwaga

.................................................. ..........................Maestro


Zmierzali z bliska i z daleka. Mężczyźni i kobiety, wojownicy i tropiciele, wróżowie i kapłani. Wieści biegną szybciej niż wiatr i nie minęły dwie niedziele a o klątwie na zamku Ostrogóra wiedziały już całe Sporne Ziemie, ba - nawet i w sąsiednich Storkii i Altamarii coś słyszano. Pół baronii i baronówna, mówiono... ale Ci, którzy zadaniami niemożliwymi zajmowali się zawodowo wiedzieli że nigdy nie ma właśnie tego. Ale jest zawsze sława i złoto - dla tych co odważą się po nie sięgnąć.


Ardnirski góral spojrzał na nienaturalną mgłę w oddali, a jego zwierzęta spłoszyły się, jedynie wierność swemu przywódcy stada powstrzymała je od ucieczki. Mężczyzna złapał klacz za udę i ruszył w dół wzgórza, ku zamkowi.

* * *

Młoda kobieta odwiedzała zamek wiele razy, często pod osłoną nocy, jednak teraz było inaczej, groźniej. Wciąż jednak trzeba było tam wejść, a kto lepiej nada się do tego od niej? Wszak bywała już tam niechciana, może zrobić to znów. Kwestia ceny.

* * *

Zamaskowany człowiek zamknął dziennik, poczyniwszy ostatnie wpisy. Przekazał też listy do wysłania. Dobrze wiedział, że z klątwami nie ma żartów, nawet mając jego wiedzę i umiejętności. Ale mimo to pójdzie.

* * *

Osełka śmigała po ostrzu topora, nadając mu idealną ostrość. Siedzący na przydrożnym kamieniu topornik pociągnął jeszcze parę razy, po czym odłożył broń i ugryzł kęs twardej jak kamień suchej kiełbasy własnej roboty. Spojrzał pogardliwie na mgłę wokół zamku... też coś.

* * *

W środku obozu wysoka elfka szła między ludźmi niczym wilk między psami. Ci tu mieli się za szlachtę, lepszych niż inni, ona jednak zasmakowała życia na południu, gdzie tacy jak oni byli śmierdzącymi dzikusami. Splunęła, myśląc, że musi szukać sojuszników i środków w takich miejscach.

* * *

Młody scholar czuł śmierć idącą za nim krok w krok i było to widać na jego twarzy. Cena którą zapłacił za życie bliskich była straszna, ale nie tracił nadziei. Ocalenie czekało w zamku, a trzeba było mocy tajemnych by tam się dostać... i on te moce posiadał.










14 rujenia, roku po Wyniesieniu 1163, Wczesne popołudnie
Sporne Ziemie, nieopodal Zamku Ostrogóra





Rycerz uderzony tępą kopią z chrzęstem płyt zwalił się z bojowego rumaka, wywołując okrzyki tryumfu i zawodu jednocześnie, na co zwycięzca noszący czerwonego gryfa odpowiedział uniesieniem ręki w geście tryumfu. Kolorowa zbieranina, która dopingowała zawody - żołnierze, obozowe ciury, markietanki - zafalowała, monety zmieniły właścicieli, ktoś stracił przytomność. Była wczesna jesień, ale dzień był niemal letni, słoneczny i tylko żółknące na krawędziach liście mówiły że nadchodzą chłody. Piękna pogoda, jakby na kpinę mgle otaczającej warownię.

Wokół zamku Ostrogóra rozłożyły się obozy pretendentów, chętnych do jego zawłaszczenia, zabezpieczenia dla prawowitych dziedziców czy po prostu do ugrania jak największej stawki przez sojusz z kimś możniejszym. Flagi łopotały na żerdziach, oznaczając zajęte spłachetki terenu, a od barw na plecach żołdactwa mieniło się w oczach, a bitwa dosłownie wisiała w powietrzu.
Stawka była wysoka, dlatego wielu możnych przybyło osobiście, inni przysłali zbrojnych pod dowództwem zaufanych dowódców lub pierworodnych. Całość buzowała niczym krasnoludzki parowar i wystarczyła iskra by wybuchło; ale póki co - nie było to na rękę nikomu.
Dlatego turnieje i konkursy były na porządku dziennym - dowódcy pozwalali ludziom wyładować się w inny sposób niż wszczynanie kolejnej krwawej bitwy, na którą pewnie i tak przyjdzie czas; w końcu nie było miesiąca by na Spornych Ziemiach jakaś się nie odbyła, zupełnie jakby orężny Hrokka pobłogosławił te ziemie krwią i żelazem.
Oczywiście gdzie wojsko zjawili się i Ci, którzy na wojsku zarabiali - handlarze, dziewki, wróżowie i oszuści - każdy chciał sięgnąć do żołnieskich kiesek. Efektem był istny jarmark.
Inną sprawą było to, że im bardziej gwarno i kolorowo, im więcej namiotów przesłaniających widok, tym mniej zerkano w drugą stronę. Na Mgłę.

Właśnie - mgła. Biała, gęsta, niezależna od podmuchów wiatru, ale nie była też nieruchoma. Przeciwnie, zdawała się żyć jakąś wewnętrzną wolą, poruszać się, skłębiać, czasem sięgnąć ledwie widoczną, mżawkowatą macką. Wokół niej wbito paliki drewniane z krasnymi wstążkami, a co bystrzejsi giermkowie mieli polecenie baczyć czy aby się nie rozprzestrzenia i palików nie pochłonie; na razie nie zanosiło się na to, ale straże trzymały oko. Ustalono, że każdego poranka jeden z pretendentów może wystawić ochotników. Minęło już czternaście dni i nikt nie powrócił.



Gonis de Krolle, siódmy hrabia Krolleburga technicznie rzecz biorąc hrabią jeszcze nie był, gdyż jego ojciec dogorywał od dobrych dwóch lat i odejść nie chciał. Nikt go jednak nie widywał, więc młodego Gonisa okoliczna szlachta tytułowała po prostu hrabią, zwyczajnie wyprzedzając nieuniknione. A on się od tego nie odżegnywał, albowiem skromność była jedną z dwóch zalet, którymi dobrzy Bogowie go nie pobłogosławili. Drugą brakującą była oszczędność. Z tego właśnie powodu wszyscy zebrali się w jego namiocie, ozdobionym psim herbem de Krollów - po prostu płacił najwięcej i w dodatku nie był uprzedzony do magików.


- Doskonała robota, Bifs, doskonała! - hrabia odezwał się wyniosłym głosem, niemal graniczącym z pyszałkowatością, a siedząca obok niego ruda młódka o rozpuszczonych włosach i nieco rozchełstanej koszuli wtuliła się w jego ramię oraz nalała mu wina do pucharu.
- Dziękuję mości hrabio. Zgodnie z życzeniem miałem znaleźć takich, co się czarów nie zlękną - Bifs, niemłody rycerz, który śmiało mógłby być jego ojcem, prawdopodobnie miał inne miano, gdyż widać było wyraźnie, jak krzywi się za każdym razem, gdy jego suweren wypowiada jego imię.
- Sprawiłeś się dużo lepiej niż Benek, ściągnął mi tu samych proszalnych dziadów i wariatów - kontynuował de Krolle, patrząc pogardliwie na grubego kapłana w prostym szarym habicie z wyszytą wagą i mieczem Hallasa.
- Ależ milordzie! - oburzył się hallasyta - wszyscy Ci ludzie byli nieskalanej wiary i chcieli ryzykować dla Ciebie życie! Nie godzi....
- Sio! Zabieraj mi się stąd - przerwał mu wielmoża pogardliwie i chlusnął w niego resztką wina - Odpraw modły za powodzenie mych starań. I mam nie widzieć twojej świętoszkowatej gęby aż do rana.
Oburzony duchowny zakasał szaty i szybko wyszedł z namiotu mamrocząc pod nosem prośby o cierpliwość do swojego patrona. Dziewczyna towarzysząca hrabiemu zachichotała i upiła wina ze swojego kielicha. Gonis de Krolle zaś ubrał rękawicę i ze znajomością rzeczy zdjął zakapturzonego sokoła białozora z żerdzi.

- Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie. Sprawcie się, a złoto będzie wasze; lub ziemia, wedle życzenia - arystokrata machnął ręką - Będę miał dużo gruntu do podziału, gdy Ostrogóra będzie już moja. Przygotuj ich, Bifs. Ja jadę na polowanie. Nudzę się.
- Eskorta dla hrabiego - huknął starszy rycerz na wartowników powodując u sokoła nagłe zatrzepotanie skrzydłami, po czym wypuścił suwerena i jego metresę na zewnątrz zasłaniając za nimi klapę namiotu; mimo że słońce było wysoko na bezchmurnym niebie, w środku zapanował przyjemny półmrok.
- Nazywam się sir Bofors Dagomaar i jestem dowódcą wojskowym hrabstwa Krolle - uniżoność zniknęła razem z przełożonym rycerza - nie będę wam prawił pogadanek o dobru i obowiązku, bo nie po to tu jesteście. Złoto - tu otworzył szkatułę i wyjął sześć sakiewek - zgodnie z umową. Pięćdziesiąt za wejście we mgłę, pięśćdziesiąt za powrót z wieściami dla każdego. Dwieście pięćdziesiąt na głowę, jeżeli zdejmiecie tą przeklętą klątwe. Jasne?



 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 17-03-2015 o 20:01. Powód: Znalazłem błęda :)
TomaszJ jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172