|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-05-2007, 22:03 | #1 | |||||
Reputacja: 1 | [sesja] Nadzieja Avadirei Ten dzień na zawsze miał zapisać się w historii Avadirei. Po raz pierwszy od początku istnienia miasta, Rada Sześciorga spotykała się drugi raz w ciągu jednego miesiąca. Już sam ten fakt był wyjątkowy, lecz dzień obfitował też w inne niezwykłości – nigdy wcześniej w obradach nie uczestniczył nikt z mieszkańców Avadirei. Tym razem to się zmieniło – aż dwanaście osób siedziało w Sali Mędrców. Nie licząc sześciu członków Rady, byli to: - Lyhnis – wysoka Vesi siedziała wyprostowana, spokojnie rozglądając się dookoła swymi srebrno-złotymi oczyma, nieznacznie zakrytymi długimi, białymi włosami. Z jej twarzy trudno było wyczytać jakiekolwiek emocje. Ci jednak, którzy byli spostrzegawczy i zatrzymaliby na jakiś czas na kobiecie, mogliby zobaczyć lekki, sympatyczny uśmiech w kącikach jej ust. - Nathaniel – z wyglądu dwudziesto-kilku letni Keerth. Przykuwał on uwagę kilku osób, ze względu na szczególną cechę – brak nosa, straconego niewątpliwie w jakimś wypadku. Znad kamiennego stołu wystawała jego brązowa kamizelka, niedbale zarzucona na plecy. Mężczyzna bacznie obserwował otoczenie okiem naukowca. Prawdopodobnie w taki właśnie sposób patrzyli Alchemicy, gdy jeden z nich odkrył pierwszy prototyp Kamienia Ruak’ha. - Ena’ra’Kha – ci, którzy nie byli zajęci brakiem nosa Nathaniela, patrzyli właśnie na Enę. Nie wiedzieli, co tak młoda – bez wątpienia kilkunastoletnia Vesi robi w Sali Mędrców przed wyprawą. Czyżby i ona miała w niej brać udział? Skoro jednak ktoś już na nią patrzył, musiał też przyznać, że była obdarzona wielką urodą. Mimo, że kolor jej skóry był typowy dla jej rasy, było w nim, a także lazurowych oczach i włosach w kolorze akwamaryny, coś niezwykłego. Dziewczyna rozglądała się dookoła podniecona nową sytuacją. Mina lekko jej zrzedła, gdy stwierdziła, że wokół nie ma żadnego przystojnego mężczyzny w wieku podobnym do niej, niemniej nadal wierciła się na miejscu rozglądając się po Sali Mędrców. - Kerom – trzydziestoletni Flink natomiast nie rzucał się w oczy, mimo swego długiego warkocza. Siedział na swoim miejscu w służbowej zbroi Gwardzisty. Czekał na rozwinięcie sytuacji – na razie wydarzyło się zbyt mało, by mogło go to wstrząsnąć. Kiedyś już widział Salę, nie wzbudzała więc ona w nim tak wielkich emocji, jednak i tak był pod wrażeniem powagi sytuacji. - Almena – błękitnooka Flinka poprawiła misternie ułożoną fryzurę ułożoną ze swych ognistych włosów. Zerkała ukradkiem na Keroma, czy też „tego Flinka” – jak w myślach go nazywała. Chciała orzec, czy jest on wystarczająco przystojny jak na jej wymagania. To, że znajdowała się w Sali Mędrców, nie pozwalało jej skupić się na mężczyźnie. Było tu tyle rzeczy, które mogła obejrzeć... Z utęsknieniem spojrzała na kilka błyskotek, które mogłyby być jej potencjalnymi „pamiątkami” z wizyty w komnacie. - Snusmumriken – niski Keerth wydawał się nie widzieć nic spod swego ciemnego kaptura. Było to jednak mylne wrażenie. Jego oczy dokładnie śledziły wszystko co działo się w grocie. Czyli, szczerze powiedziawszy, niewiele. Kilka osób siedziało przyglądając się z zaciekawieniem komnacie, pozostała szóstka – członkowie Rady – przyglądała się tym pierwszym z wyraźnie mieszanymi uczuciami na twarzach. A on – Mumriken – był za star...zbyt doświadczony na takie dziecinne zachowania. Sala Mędrców – pomyślał. – Cóż... Nazwa wskazuje na to, jakbym ja tu miał mieszkać. A nie mieszkam. – westchnął z pogardą i skrzywił się, czego jednak nie było widać spod kaptura. To byliście wy. Linris, wiekowy Flink, wstał z miejsca rozglądając się po sali. Tym razem to on miał za zadanie przewodzenie dyskusji. Wyraźnie nie był przyzwyczajony do tak pełnej sali. Rozejrzał się, patrząc głównie po was i przemówił: - Dzisiejsze obrady będą zupełnie inne, niż zwykle. Różnica nie polega tylko na ilości uczestników, lecz również na treści narady. Tego dnia nie będziemy rozwodzić się nad kwestią Gwardii, czy też czystością ulic Avadirei. Nie będziemy nawet dyskutować. Wprowadzimy za to naszych wybrańców w sedno ich zadania. Jednak to zostawię bardziej kompetentnym ode mnie. Proszę, Threanie, oddaję ci głos. Sędziwy Keerth wstał powoli ze swojego miejsca. Popatrzył się badawczo na zgromadzonych spod swojego ciemnego kaptura. Odkaszlnął, po czym rozległ się jego niski, głęboki głos: - Pewnie znacie już dużą część historii, więc nie będę przytaczał jej całej. Wszyscy wiecie, na czym opiera się bezpieczeństwo naszej krainy. Reprodukujemy Kamienie Ruak’ha z dodatkiem substancji, której do niedawna mieliśmy pod dostatkiem. Z pewnych przyczyn jednak straciliśmy dostęp do niej. Zastanawiacie się, co to za materiał? Jest to sproszkowany, zasuszony owoc rośliny Ithrael. Tak, wiem, że nigdy o niej nie słyszeliście – dźwięk wydostający się spod kaptura Keertha prawdopodobnie miał być śmiechem. – O krzewie tym niewiele wiadomo. Na pewno rośnie on na Powierzchni. Lecz gdzie? Tego nikt dokładnie nie wie. Waszym zadaniem będzie dowiedzieć się, gdzie jest Ogród Sekretów, w którym on rośnie. Poza tym, musicie pójść tam i zdobyć ów owoc. Wśród naszych ksiąg zachowało się bardzo mało informacji o Ogrodzie i Ithrael. A to, co wiemy, mieści się w tych fragmentach, które dla was przygotowaliśmy. Threan otworzył kufer stojący na kamiennym stole, przy którym wszyscy siedzieliście. Wyjął z niego kilka strzępów zielonkawych kartek – zwykłych, robionych z włókien roślin do tego przystosowanych. Rozłożył je na stole tak, aby każdy mógł je swobodnie przeczytać, co też zrobiliście. Oto, co było na nich napisane: Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
- Jak widzicie, wiemy o Ogrodzie tyle, że jest u zbocza gór i że wypływa z niego rzeka, którą Vesi zwą Almanill. Mamy nadzieję, że poradzicie sobie mimo trudów. W końcu zostaliście wybrani spośród wszystkich mieszkańców Avadirei – tu starzec zawiesił głos i dodał ciszej – choć nie wiem, na jakiej podstawie... Zanim Threan zaczął ciągnąć dalej swój wykład, Linris ponownie wstał i stanowczo przemówił: - W mieście już wszyscy czekają, aż wyjdziecie i rozpocznie się ceremonia waszego wyjścia na Zewnątrz. Jednak teraz macie ostatnią szansę, by zadać pytania odnośnie waszej wyprawy, a także przedstawić się sobie wzajemnie, gdyż, z tego, co mi wiadomo, nie znacie się. Flink zamarł wpatrując się w was i czekając na wasze reakcje. Ostatnio edytowane przez Diriad : 05-05-2007 o 22:13. | |||||