18-07-2008, 22:25 | #1 |
Reputacja: 1 | [7sea] Welcome to the Circus!! WELCOME TO THE CIRCUS! RODZIAł I LISTY Minęły cztery dni. Całe cztery dni. A dokładnej 3 dni, 20 godzin i 30 minut. Caspian zacisnął mocniej wargi. Zbielały. Oparł czoło na drewnianej, zdobionej framudze okna. Nie dawała chłodu. Niestety. Okiennice były lekko uchylone. Dlatego właśnie do pokoju wpadał gwar z ulicy: handlarz mięsem starał się przekrzyczeć ludzkie rozmowy, kłótnie, rozpacz i szczęście mieszające się w jeden słowny aglomerat i docierał do uszu Caspiana. Życie innych płynęło na walce o dobrą cenę, gotowaniu obiadu, utrzymaniu rodziny. Nic niezwykłego. - Merde! - mężczyzna rzucił kielichem w zegar stojący na kominku (a on po prostu zaczął wybijać 17.00) i strącił go. Mechanizm roztrzaskał się w drobny mak. Caspian nigdy nie podejrzewał, że jego własne życie wymknie mu się spod kontroli. Walczył o wolność, równość i szczęście dla wszystkich. Z własnej woli. Czcze ideały!!! Mógł je obecnie wyrzucić do śmieci. Tutaj, w tym domu, nic nie znaczyły. Szantaż, pobicie, groźba - oto nowa codzienność. Powoli dochodził do wniosku, że tak naprawdę mechanizmem, który porusza polityką Thei jest przemoc. A to, co robił wcześniej, zdawało mu się teraz zabawą dla malutkich dzieci. Nic nie znaczącą. Rozgoryczenie - ot co mu pozostało. Służył ideałom, a przedstawiono mu dwa wyjścia - zostanie kozłem ofiarnym (czyli da sie skazać i do końca krótkiego życia ślęczeć w celi), albo zajmie się sprawami Starca. Z dwóch propozycji wybrać gorzej nie mógł - służba u tego człowieka zdawała się czymś niegroźnym. O naiwności! Nigdy nie spodziewał się tutaj zastać demona w ludzkiej skórze. Osobiście wątpił, że starzec jest synem śmiertelników. Czuł się, jakby podpisał cyrograf i szatan właśnie wybierał się po jedno duszę. Jeszcze dzień i czeka go ostatni krąg piekła. Co robić? Co robić?!? Życie w tym domu, to była walka o przetrwanie. Każda wizyta w tamtym zakurzonym pokoju zdawała się wyzwaniem ponad jego siły. Ale do wszystkiego można przywyknąć. Jego dusza powoli stawała się odporna. Przez trzy dni szukał kogokolwiek, kto by podołał zadaniu. Mimo iż starzec powiedział, że może mu przyprowadzić kogokolwiek, przecież oczywiste jest, ze jeśli ten ktoś nie podoła zadaniu (czyli będzie bez polotu, umiejętności, zdolności obliczenia i sprytu) to wszyscy zawisną dnia następnego. Razem z nim. A tych jakże niewygórowanych standardów nikt do tej pory nie spełnił. Caspian oparł się o framugę ramieniem. Popołudniowe słońce wpadało przez szpary okiennicy zabawnie załamując się na jego pierścieniu - pieczęci Rilaciare. - To jest to! - "Jak mogłem na to wcześniej nie wpaść?!" Resztki zegara zazgrzytały pod jego butami, kiedy z rozmachem siadał za dębowym biurkiem. "Listy!! I najszybszy posłaniec!!" Ostatnia deska ratunku. Na nic innego już nie było czasu. Jeden list do Rilasciare (z tym nie będzie problemu, sam zbyt głęboko w tym siedział), jeden może do Odkrywców (starzec miał tam wielu znajomych), jeden do Różokrzyżowców (brat Baltazar musi mieć kogoś pod ręką), Cyganeria też podobno zajechała do miasta... |