01-08-2011, 18:55 | #1 |
Reputacja: 1 | [Autorski][Dark Fantasy] Niech żyje Albion !! Prolog. "Zapadając głębiej w ciemność.." [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Y7liknHwljM[/MEDIA] Pastwisko w pobliżu Sanctuary. -No, no krówki zmrok zapada a długa droga przed nami!-Widząc rozleniwienie zwierząt nastoletni pastuszek nieustannie je poganiał. -Szybko, bo mnie Ojciec zbij..-Coś nie pozwoliło mu dokończyć zdania jego uwagę przykuł blask zalewający okolice. Taki ciepły i przyjemny. Chwilę potem światło osłabło. A jakby w jednym momencie w oddali chłopak dostrzegł odziane w czarne płaszcze trzy postacie. Dwie z nich poruszały się nienaturalnie , a jedna szła jakoby na czele. Kiedy mijali pastuszka, złota mometa poleciała w jego stronę. -Panie! Ta moneta to ile my całą rodziną przez rok zarabiamy!- Uradowany chłopak przewracał pieniądz w dłoni i w tem poczuł zimno metalu w brzuchu. Automatycznie skierował swoje młodzieńcze zielone oczy w dół. Ciepła krew kapała na wiosenną trawkę. Dając jej barwę karmazynu. -Możeszzz czuć ssię zasszczycony, possłużyssszz za ofiarę dla nassszego Pana.- Wstrętny głos echem odbijał się od drzew. Młodzieniec zamykał z wolna zmęczone powieki nie myślał już o niczym, nic nie czuł, niec go nie obchodziło. Wszystko było poza nim, powoli unosił się w rajskim ogrodzie. Gdy raniony pastuszek bezwładnie osunął się na ziemię, bezlitosny oprawca wymierzył kolejny silny cios tym razem w klatkę piersiową. A ciepła krew ochlapała mu twarz pełną blizn. -Ignish nokturnal eish!-Któraś z towarzyszących zabójcy osób wyszeptała te właśnie słowa. Trzeci z bestialskich przyjaciół skierował wzrok ku miejcu z którego wydobywał się niegasnący blask a była to gwiazda, ale nie jakaś zwykła taka która jarzy się nieprzerwanie, jaskrawym światłem. -A terazz Albion zapadnie się w prawdziwą ciemność... Dwa dni później. Londyn. Siedziba kręgu magów. Strażnik przemierzał korytarze wieży łapiąc z trudem oddech. Z impetem wpadł do jednej z sal. Była pełna magów przyodzianych w szaty które noszą tylko wielkie osobistości.Jeden z nich powstał jak oparzony. -Jak śmiesz przerywać nam tak ważną obradę! Polecenia są wyraźnie nikt nie wchodzi na konklawe!- Mag wykrzykiwał słowa karcąc strażnika z nieskrywaną złością. -Wybacz, Ekscelencjo, ale mam wieści nie mogące czekać.- Arcymag opadł w swym tronie robiąc wyraźnie pytający wyraz twarzy. -Po pierwsze. Gwiazda... Zwiększyła swą częstotliwość dwukrotnie. Jak przekazali mi astrolodzy ktoś musi być blisko.-Po sali przeszedł głośny pomruk. -Po drugie. On tu jest. Niedługo przybędzie do wierzy.- Większość ze zgromadzonych wstała jak oparzona, ni to z niedowierzania ni to ze strachu. -Cisza! A ty opuść to miejsce.- Z największego tronu wstał najbardziej sędziwy starzec. Lord Septim Władca żywiołów jak i magów. Strażnik zasalutował i posłusznie opuścił pomieszczenie. -Darico wejdź!-Jedne ze drzwi posłusznie się otworzyły, a w drzwiach można było dostrzec piękną młodą dziewczynę. Posłusznie spuściła głowę. Gdy już ktoś chciał coś powiedzieć. Z wielkim Hukiem otworzyły się drzwi frontowe nie popchnięte jednakowo niczym widocznym. A na obrady wkroczyła dwu metrowa postać odziana w płaszcz. Twarz była dobrze ukryta można było dostrzec tylko srebrne włosy. -Wyjść! Wszyscy poza tą dziewczyną!- Melodyjny głos nieznajomego zagrzmiał w sali. Ku zdziwieniu Darici nawet ci najważniejsi posłusznie opuścili pokój. Anhernatirenatux nim się zorientował przeniesiony został do pięknej sali gdzie znajdowała się kobieta i dziwny zakapturzony mężczyzna. -A więc jesteście..- Zakapturzona postać swoim pięknym głosem powtórnie przemówiła. Darkshire, Nieopodal Astra. Sairus zadowolony z kolejnych zarobionych pieniędzy wdrapał się w końcu po schodach do pokoju. Uchylił drzwi i ku jego zdziwieniu w pokoju już ktoś na niego czekał. Nim cokolwiek zdążył zrobić chuderlawa blada postać wyszeptała. -Dark strike!- I ogromna czarna pięść uderzyła wilkołaka w tors wyrzucając go przez okno. Ten jednak zdążył się w powietrzu przemienić i w locie obrócić także zamortyzował upadek. Gdy tylko podniósł głowę. Stała przed nim ta sama postać co w pokoju. -Cóż wilczku to chyba twój koniec.-Powiedział z uśmiechem na twarzy obnażając swoje wampirze zęby. Barutz właśnie przemierzał tereny w pobliżu Darkshire. Bo jak słyszał w okolicy mogą się czaić komponenty odpowiednie dla jego chowańców. Wnet dostrzegł stojących naprzeciw siebie odwiecznych wrogów Wampira i Wilkołaka. |