Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-10-2017, 11:36   #1
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
[Avatar-TLOK/Fae] Księga V - Poszukiwania.

Lato było piękne tego roku. Słońce świeciło, deszcz prawie nie padał, a powietrze znad kontynentu ogrzewało Port Alongqin, co wielce radowało mieszkańców, bowiem tego dnia miał się rozpocząć wielki koncert nowej gwiazd prosto z Republki. Taka wizyta była dla mieszkańców dotychczas ponurego miasta żyjącego z pośrednictwa w handlu, przetwórstwa ryb i pożytkowania darów ziemi. Ta noc, choć jedna z najkrótszych w roku, trwająca ledwie parę godzin, będzie teraz jedną z najdłuższych. Na niebie, na którym zazwyczaj można było spotkać szczurłębie, mantaloty i strzębikoty nie brakowało teraz latających bizonów i lemurów przybyłych razem z Ikki.

Daichi
Aspirant Kaburagi Daichi zaglądał do lodówki, z niepokojem obserwował swoje zasoby. Chyba będzie trzeba wreszcie zrobić zakupy… Choć nie był pewien, czy będzie miał czas na zakupy, dziś ma nadprogramową zmianę z uwagi na koncert. Pewnie i tak rano nie wróci do domu, bo zawsze były po takich zabawach problemy z pijanymi niedorostki, a czasem to i znacznie gorzej. Zresztą. Były jajka, a jak są jajka to jest jedzenie. Rin słuchał radia i popijał gorącą herbatę z imbirem. Tę noc spędzi u wujka Mahka, czyli pewnie jutro będzie miał niestrawność po jego smażeninie. . Nagle rozległ się dzwonek. Daichi zszedł niespiesznie na dół i otworzył drzwi i nagle poczuł, że ktoś obejmuje go z całej siły. Zaraz ten ktoś się odsunął zobaczył, że to Kohaku. Urosła, nieco wychudła i miała trochę dłuższe włosy, ale to była ona.

- Cześć tato. Przez jakiś czas chyba będę u ciebie mieszkać, bo mama powiedziała, że ona i ciocia Yuki lecą na zachód pod posąg Yanchen na jej święto, a potem odwiedzą wszystkie świątynie i biegun południowy. Mogę iść na koncert? Proszę, proszę, proszę wszyscy moi koledzy tam będą i w ogóle to będą grali Żukowcy, ten nowy zespół i Aibo i w ogóle będzie wspaniale. Proszproszeproszeprosze!

Aiko
Gdzieś indziej do portu zawinął kuter rybacki, na którego pokładzie przybyła Aiko. Po niezlicznych, albo dziesięciu dla tych pozbawionych poetyckiej duszy, pracy ponad siły zwykłego śmiertelnika, lecz nie jej, osoby, która była za pan brat z dwoma światami. Na dodatek kapitan ofiarował jej i jej bratu bilet na koncert. Nie mogła się doczekać tego cudownego widowska. Główną gwiazdą miała być Aibo, żywa gwiazda kracząca pośród maluczkich, ale wspierać ją mięli wietrzni śpiewacy grający pieśni o miłości, pokoju i harmonii, od których serce przepełniała miłość do ludzkości i wszechświata.
Szła zmęczona. ale radosna do swego niewielkiego mieszkania w Zachodnim przedmieściu. Krok za krokiem, niczym samotny pielgrzym, co zagubił się w dżungli po drodze do sanktuarium obiecującego oświecenie i mądrość, a teraz ugina się pod nieznośnym bagażem doświadczeń, co odrywają go od raz podjętej decyzji. Także przecie znajdowała się w dżungli, lecz nie tej prawdziwej i naturalnej, co tętni życiem w zgodzie i harmoni, lecz w żywym kamiennym trupie wżynającym się w zdrowe ciało przedwiecznej tajgi niczym pierwszy kamienny grot, co kierowany nieludzką potrzebą zadawania śmierci wbijał się w ciało ofiary tylko po to by zakończyć nieopisywalny cud życia.
Weszła na klatkę schodową, co wiła się niczym trzewia jakiegoś monstrum, co połykało ludzi by ci potem gnieździli się w jej ciele z kamienia i cegieł. Zapukała do drzwi, ale ledwo stuknięcia ucichły, otwarły się one i zobaczyła w nich swego brata.
- Jesteś siora! Nie mogliśmy się już ciebie doczekać, naprawdę! – zawołał i wciągnął ją do pokoju. W środku czekali już jego koledzy. ZhuZhu, na którego gładkim policzku widniała blizna i który Świdnie posługiwał się nożem, a którego ojciec był handlarzem „Tymowym”. Ubraną na biało dziewczynę, które tak też przefarbowała włosy na biało każącej się nazywać „Ostatnim blaskiem dnia zwiastującym koniec wszelakiej nadziej” lub po prostu Blaskiem, której rodzina prowadziła sklep rybny oraz Cencequ, wysoką dziewczynę ze złotym zębem, która chciała zostać mistrzynią probendingu, choć była przeciętnym tkaczem ziemi. Pokój jaśniał czystością. Jej kochany braciszek wymył okna, podłogi, sufit… Wyprał franki, dywany, kapy… Czy nie czuła jakiegoś dymu?

Marko
Sierżant Marko mieszkał w niewielkiej wietrznej klitce na poddaszu, w wysokiej i odrapanej kamienicy, w której zawsze było wilgotno, właścicielką była jakaś stara jędza, która gdyby mogła, to jadła by spod siebie i żądała połowy jego pensji jako kaucji. Na szczęście lokatorzy wydawali się uczciwi… Po za tymi dzieciakami , który przydzielono mu z zasobów policyjnych, choć był to dosyć monstrualny gruchot... Właśnie wyjrzał przez okno i zobaczył, jak ktoś bierze jego samochód na lawetę.

Dwa tygodnie wcześniej naczelnik Mako tłumaczył pięciorgu policjantów cele wymiany funkcjonariuszy pomiędzy Miastem Republiki a Portem Alongqin. Dzięki temu przedsięwzięciu policja w tamtym prowincjonalnym państwie miała nauczyć się nowoczesnych metod prowadzenia śledztwa, a funkcjonariusze z republiki mieli nabyć umiejętności przetrwania w dziczy, choć nie potrafił sprecyzować jak policjantom pracującym w jednym z największych miast świata mogły się one przydać. Gdy jednak zbierali się do wyjścia, naczelnik rzekł.
- Ty marko zostań, mam do ciebie sprawę – rzekł Gdy wszyscy wyszli dodał
- Wiem kim był twój dziadek, nie pytaj skąd. Nie martw się, nie zamierzam ci tego przypominać, wręcz przeciwnie mam dla ciebie misję – położył na stole zdjęcia.
- Kilka tygodni temu kilku złodziej z szajki złotorękich włamało się do pewnej rezydencji i ukradło kilka cennych przedmiotów. Poniewczasie zdali sobie sprawę, że okradli samego gromowładnego. Na ich szczęście, znaleźli kupca na kradziony w Porcie Alongqin. Zolt wysłał ponoć za nim jedynego ze swoich najgroźniejszych morderców Trupiookiego, a ty jesteś jedynym z ludzi jakimi dysponuję, który wie jak wygląda. Po pierwsze chcemy ująć szajkę, ale przede wszystkim, poznać tożsamość kupca i odzyskać to – pokazał zdjęcie, na którym uwieczniono maskę Amona.


Dachi i Marko
Późnym południem zjawili się na komisariacie, Jednak O ile Daichego jak i resztę zaproszono do Sali posiedzeń, to Marko miał czekać w sąsiednim pomieszczeniu dla, jak to ujął inspektor Gendo, lepszego efektu. Najpierw przydzielał wszystkim zadania i omawiał, dosyć ironicznie, czekające ich wyzwanie. W końcu rzekł.
- No, jednym słowem, jak nikt nie zginie lub nie ogłuchniecie, to macie prawo być z siebie dumni – zaśmiał się cicho – Teraz pora na ciebie Daich. Myślę, że pora byś dostał nowego partnera i to takiego, który tak jak i ty będzie tkaczem i któremu przekażesz swe doświadczenie – posterunkowa Enkh aż podspawała licząc, że to o niej mowa [/i] Oto sierżant Marko. TADAAM[/i] – drzwi otwarły i stanął w nich młody funkcjonariusz. Posterunkowa Enkh oklapła.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 22-10-2017 o 18:34.
Slan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172