03-10-2018, 17:30 | #1 |
Reputacja: 1 | [Wiedźmin] Kwestia ceny [+18] Scenariusz w nawiązaniu do twórczości Andrzeja Sapkowskiego. Sesja przeznaczona dla osób pełnoletnich. Może zawierać sceny i opisy drastyczne, wulgaryzmy oraz zabarwienie erotyczne. "[...] Ale są tu i inne żywiołaki. Z elfiej krainy widać lezą do nas. O, panie, jest ich a jest. Zliczyć trudno. A najgorsza to Mora będzie, dobrze mówię, ludkowie? "Ludkowie" ożywili się, obiegli stół ze wszystkich stron. - Mora! - rzekł jeden. - Tak, tak, prawie starosta gada. Blada dziewica, onaż po chałupach chodzi o brzasku, a dzieciaki od tego mrą! - I chochliki - dodał drugi, żołdak z miejscowej strażnicy. - Koniom grzywy plączą po stajniach! - I nietopyrze! Nietopyrze tu są! - I wiły! Przez nie człeka krosta obsypuje! Następne kilka minut upłynęło na intensywnym wyliczaniu potworów naprzykrzających się okolicznym włościanom swymi niecnymi uczynkami lub samą tylko egzystencją. Geralt i Jaskier dowiedzieli się o biedakach i mamunach, przez które uczciwy chłop nie może trafić do dom w pijanym widzie, o latawicy, co lata i krowom mleko spija, o biegającej po lesie głowie na pajęczych nogach, o chobołdach noszących kraśne czapeczki i o groźnym szczupaku, który wyrywa bieliznę z rąk piorących bab, a tylko patrzeć, jak weźmie się za same baby. Nie obyło się jak zwykle bez tego, by nie poinformowano ich, że stara Naradkowa lata nocą na ożogu, a w dzień płody spędza, że młynarz fałszuje mąkę prochem z żołędzi, a niejaki Duda, mówiąc o królewskim włodarzu, nazwał tegoż złodziejem i swołoczą." - A. Sapkowski, "Kraniec Świata" Od wieków wiecznych wszystkim wiadomo, a szczególniej starym babusiom, które o tem szeroko a dużo opowiadają wieczorem przy kominie, gdy się na nim drewka jasno palą i wesoło potrzaskują, że nocą w Midaëte, która najkrótszą jest w całym roku, kwitnie paproć, a kto jej kwiatuszek znajdzie, urwie i schowa, ten wielkie na ziemi szczęście mieć będzie. Bieda zaś cała z tego, że noc ta jest tylko jedna w roku a taka niezmiernie krótka, i paproć w każdym lesie tylko jedna zakwita, a to w takim zakątku, tak ukryta, że nadzwyczajnego trzeba szczęścia aby na nią trafić. - Baśnie Królestw Północy Kaedwen znane jest z gęstych i rozległych lasów, które ciągną się od Gór Pustulskich na zachodzie po Góry Sine na wschodzie. Od północy natomiast zaczynają się dziewicze puszcze, które stopniowo na południe zamieniają się w trzebież i liczne osiedla drwali. Najbardziej niebezpieczne rejony leśne natomiast znajdują się na południu i to bynajmniej nie ze względu na dziką zwierzyną czy monstra jakowe. To tam Aen Seidhe pełni gniewu i nienawiści, dumy i nadziei ukrywają się przed ludzką ekspansją kontynentu. O tym jednak prawić nam przyjdzie jeszcze przy innej okazji… Latem królestwo staje się najpiękniejsze ze wszystkich wschodnich terenów, a są i tacy co uważają, że nie ma wśród Królestw Północy równych sobie. Na łąkach kwitną piękne chabry, złocienie, maruny, wyki i czerwone maki. Barwy jakich nie powstydziłby się żaden malarz, rozlewają się po horyzont. Rozciągające się łany pól uprawnych co roku bogato obradzają, gdyż mus wiedzieć każdemu, że w tych stronach ziemie obfite w urodzaje. Nic dziwnego, że wielu poetów, grajków i wszelkiej maści artystów co roku udaje się na lokalne festyny szukać natchnienia, a i nierzadko po prostu odpoczynku w ramionach tutejszych niewiast. W tych stronach wszelkie troski odchodzą na bok i ustępuje im beztroska. Rozdział I 5 czerwca 1259, Kaedwen, trakt do Ban Tiel - Prędzej tam! Nie ociągać się! Bo nas w tych polach jesień zastanie jak tak będziecie się wlec - oznajmił bezkompromisowo dziesiętnik Szyszka, jak zwykli na niego wołać żołnierze. Mimo zmęczenia jakie malowało się na ich twarzach, sierżant musiał budzić trwogę - przynajmniej w tym przekonaniu żył on sam. Kordon pozostawiał wiele do życzenia pod kątem jego profesjonalnego usytuowania, jak i zaangażowania samych żołnierzy. W ogólnym ujęciu nie przemawiali swym wyglądem za bezpieczeństwem wyprawy. Nawet mimo niewielkiego dystansu jaki dzielił ich od Ban Tiel. Przodem jechało dwóch lekkozbrojnych przyodzianych w żółte tuniki z czarnym jednorożcem Kaedwen. Jeden z jeźdźców leniwie opierał o swój bark kopię z zatkniętym proporcem w barwach Kaedwen. Drugi natomiast z hełmem osuniętym głęboko na twarz wydawał się pochłonięty snem. Kolejno trzy wozy wyprawione po brzegi, zabezpieczone szczelnie impregnowaną plandeką. Każdy z wozów zaprzęgnięty w dwa konie powożone przez woźnicę i dla bezpieczeństwa kusznika. Na końcu w towarzystwie Evereta Rabenforta podróżują 'goście specjalni'. Everet Rabenfort - Rad jestem z Waszej przychylności i tego, że zabawicie w Ban Tiel na czas Midaëte - mężczyzna uśmiechnął się i lekko skłonił głową oddając gest podziękowania. Przerwał tym samym gorącą dyskusję wiedźminów z Izynydem von Diatre, która traktowała o symbiozie potworów w jakiej to niby bytują na terenach mieszczańskich. Eghart już od kilku dobrych kilometrów żałował, że Szyszka pozwolił mu się dołączyć “dla bezpieczeństwa”, bo w końcu jadą w tą samą stronę, a wszędzie jak okiem sięgnąć lasy i na każdym kroku można napotkać co złego. Nemrod skierował wzrok ku niebu i znów dostrzegł krążącego na południowym wschodzie ptaka. Ostatnio edytowane przez WielkiTkacz : 08-11-2018 o 07:44. |