Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-10-2015, 20:22   #1
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
[Neuroshima] Księga Objawień - SESJA PRZERWANA



"Potem ujrzałem innego anioła - zstępującego z nieba i mającego wielką władzę, a ziemia od chwały jego rozbłysła. I głosem potężnym tak zawołał: «Upadł, upadł Babilon - stolica. I stała się siedliskiem demonów i kryjówką wszelkiego ducha nieczystego, i kryjówką wszelkiego ptaka nieczystego i budzącego wstręt, bo winem zapalczywości swojego nierządu napoiła wszystkie narody, i królowie ziemi dopuścili się z nią nierządu, a kupcy ziemi wzbogacili się ogromem jej przepychu»."
-Ap 18. 1-3




Nie sposób opisać trwogi i rozpaczy tych, którym na własne oczy dane było zobaczyć upadek świata. W kilka krótkich chwil wszystko co znali, do czego się przyzwyczaili, zostało obrócone wniwecz, zdeptane i przetworzone w toksyczny popiół przez wroga do tej pory uważanego za czczy wymysł szaleńców, lecz nie były to wizje czy omamy, a rzeczywistość.

Chaos…

Pierwsze dni i godziny zapadły ludziom w pamięć jako wir czystego chaosu. Upadek obyczajów, norm, praw i zasad, gdy brat stanął przeciwko bratu, spękaną glebę zrosił zaś obficie deszcz gorącej, cuchnącej metalicznie krwi. Jedni zachowali prawość, inni wypełnili swe serca pożogą, pozwalając dojść do głosu najpotworniejszym z pierwotnych instynktów. Z okrzykami tryumfu i bluźnierstwa rzucali się oni na swe ofiary, lecz naraz olbrzymi mrok, gęstszy od najczarniejszej nocy, otulił ziemię. Błyskawice przecinające firmament otoczyły walczących warstwą ognia. Przepełniona szaleństwem tłuszcza zatrzymała się wpół kroku, umilkły szydercze wrzaski. W jednej sekundzie potępieni zapomnieli o dotychczasowym przedmiocie swej morderczej złości, skupiając uwagę na nowym zagrożeniu, tak innym od tego, do czego w swej pysze przywykli. Zwarty dywan chmur przesłonił niebo, lecz tu i ówdzie przebijały się promienie słońca, niczym oko mściwego Boga. Ponad przejmującym rykiem grzmotów tajemnicze i straszne głosy oznajmiły wyrok na bezbożnych. Nie wszyscy pojęli znaczenie tych słów, a potworny widok zmroził najsłabszych duchem. Jeszcze niedawno z tryumfującym okrucieństwem, lekceważąco i zuchwale występowali przeciwko sobie, a teraz drżeli sparaliżowani strachem. Ich żałosny lament był głośniejszy od ryku przyrody…

Oto władcy Ziemi, najdoskonalsi z drapieżników, zdegradowani zostali do roli ofiar. Mięso, robaki pełzające w pyle. Marność nad marnościami. Miotani obawami spoglądali na siebie nawzajem, pragnąc znaleźć osłonę przed nieuchronnym końcem. Wina oraz niewinność przestały mieć znaczenie. Wszyscy zostali skazani na śmierć. Niewiadomą stał się tylko czas wykonania wyroku… skoro i tak każdego z osobna czekał ten sam paskudny koniec, dlaczego wciąż mieli hołdować jakimkolwiek zasadom? Zmienili się więc, ewoluowali w twory fizycznie podobne do pierwotnej formy ale wypełnione szałem, napędzane wzajemną nienawiścią i mające jeden, jedyny cel - przetrwać. Stary ład dogorywał właśnie na ich oczach, w potwornych bólach wydając na świat nowe, pokręcone i skarlałe, lecz jednak życie, a czający się na nieboskłonie stalowy Wąż przyglądał się temu w cierpliwością godną kamiennego posągu - niewzruszony, nieczuły, spokojny. Wił się leniwie, sięgając metalowymi mackami coraz dalej i dalej, pewny że nowonarodzone dziecię i tak mu nie ucieknie.




25 lat później.
Dokładna data: nieznana.
Lokalizacja: nieznana.


Kojący, lepki mrok wypełnił wizg. Z początku cichy, lecz z każdą mijającą sekundą potężniał, aż do poziomu wywołującego jeszcze nie ból, ale z pewnością irytację. Mięśnie twarzy zadrgały, zdrętwiałe palce podkuliły się, opuszkami dotykając lodowato zimnego wnętrza dłoni. Nozdrza wypełnił zapach ozonu i gorzkiego mrozu, pozostawiającego na języku drażniący nieprzyjemnie osad. Płuca zapiekły, klatka piersiowa uniosła się, by zaraz wrócić do poprzedniej pozycji i tam zastygnąć na dłuższą chwilę. Do wizgu dołączyło głuche dudnienie dochodzące z wnętrza czaszki. Krew w żyłach zawrzała, rozpoczynając szaleńczą gonitwę po całym ciele, usta otworzyły się aby zaczerpnąć pierwszy rozpaczliwy haust powietrza i następny. I kolejny. Rozchylone szeroko wargi łapały zbawczy tlen, na podobieństwo wyciągniętej na brzeg jeziora ryby: pospiesznie, w panice. Z każdym oddechem powracała świadomość, leniwe wciąż myśli rozpędzały się, aby w końcu zmusić wariujące ciało do otworzenia oczu. Mrok zmienił się w kłujący blask, pod powiekami wezbrały łzy. Parę mrugnięć i dwie gorące strużki potoczyły się po twarzy, łaskocząc skórę od kącika oka aż po linię włosów przy uchu. Obraz z początku rozmyty nabrał ostrości, nadając otoczeniu wyraźniejszych kształtów. Trumna. Dookoła znajdowała się szklana trumna, której wieko uchylono. Kto to zrobił, a może otworzyła się automatycznie?

“Nic mi nie jest.”
Wdech.

“Nic mi nie będzie.”
Wydech.

W najbliższej okolicy panowała głucha cisza, mącona raptem przez dźwięki powracających do świata żywych organów wewnętrznych. Podstawowe funkcje życiowe działały bez zarzutu. Moment stresu przy poruszeniu stopami i ciężkie westchnienie ulgi… tak, władza w kończynach również odzyskana... ale gdzie... gdzie jestem? Dlaczego tu jestem? Ostatnim, co odnotowała pamięć było wspomnienie mgły, gorzkiej niczym łyżka wymieszanego z piołunem popiołu, a potem łaskawa ciemność i nic poza tym. Pustka w głownie, równie zimna i ciemna jak otchłań snu w jakiej pogrążono mózg jeszcze… od…
Tył czaszki zaatakowały pazury niepokoju.

“ K...kim jestem?”

Głowa uniosła się odrobinę. Obleczone bawełnianą podkoszulką i podobnej faktury spodniami ciało wydawało się nieuszkodzone, jedynie z lewego przedramienia wystawała garść plastikowych przewodów, podpiętych do przyczepionych plastrami igieł. Wenflony... to chyba nazywało się wenflon, a może welfron? Zresztą... po cholerę komu nazewnictwo? Liczył się fakt, że rękę podłączono do skomplikowanej aparatury, widocznej przez przezroczystą szybę umieszczoną zaraz obok głowy. Ciężkie, metalowe maszyny przypominające pancerne szafki z mnóstwem diod, pokręteł i wskaźników. Część z nich świeciła się na zielono, w tym ten na wysokości leżącej twarzy. Obok niego znajdował się wyświetlacz ze skaczącą energicznie, szmaragdową linią jakiegoś wykresu.

Pamięć zostaje pobudzona, ciemność spowodowana snem i chemikaliami znika z umysłu. Rodzi się kolejna spójna myśl. Powoli wracają wspomnienia, co prawda przemieszane w chaotycznym kalejdoskopie, lecz jest wśród niech to najważniejsze, warunkujące człowieka jako konkretną jednostkę.

“Imię. Mam na imię…”





 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 19-10-2015 o 10:54.
Zombianna jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172